Skocz do zawartości
Nerwica.com

romek

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez romek

  1. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    Medytacja ze stanem relaksacji ma wiele wspólnego :-) medytacja jednak sięga duzo głębiej. Tak na prawdę nie wiem jak wam wytłumaczyć jak osiągnąć ten stan - nie jest to takie proste i oczywiste od razu. Na pewno w osiągnięciu tego stanu powmagają ćwiczenia oddechowe (opisywane w wielu książkach). Ja osobiście niewiele potrzebuję, żeby zacząć medytować tzn. znaleźć się w tym szczególnym stanie. Po kilku minutach odpowiedniej koncentracji po prostu to się pojawia. Poczytajcie sobie http://www.pl.dhamma.org/ może ktoś z was zdecyduje się na kurs (to nie jest żadna komercha ci ludzie robią to za "co łaska"). Ja być może skorzystam, ale na razie mi nie wolno (leczenie farmakologiczne, psychoterapia itd.)
  2. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    U mnie sprawa z medytacją wygląda nieco dziwnie - nauczyłem się tego jeszcze w liceum (raczej z ciekawości) a na studiach zarzuciłem praktykowanie jako że zastąpiłem medytację narkotykami :-) Z tego co pamiętam naika trwała krótko chyba po kilku sesjach zacząłem już korzystać z tego stanu (możliwe, że mam predyspozycje). Przypuszczam, że jako nastolatek nie rozumiałem roli medytacji dlatego też tak szybko odstawiłem to na bok. W chwili obecnej przy zaawansowanej nerwicy i ADHD (i wielu innych problemach) postanowiłem spróbować ponownie. Okazało się, że z medytacją jest jak z pływaniem czy jeżdzeniem na rowerze - nauczysz się tego raz i umiesz całe życie. Odbyłem ostatnio sesję podczas bezsennej nocy i co dziwne udało się praktycznie od razu. Następny dzień był po prostu piękny. Dawno nie czułem się tak świetnie czułem się oświecony, sprawy przyziemne były banalne, praca szła mi łatwo. Dodam dla ułatwienia, że nie jestem osobą religijną i nie wciskam wam żadnych uduchowionych bzdur związanych z "oświeceniem" :-) ---- EDIT ---- No tak zapomniałem odpowiedzieć na zasadnicze pytanie - na czym polega medytacja? W skrócie jest to odmienny stan świadomości, podkreślam świadomości, nie jesteś w żadnym trasie, nie tracisz przytomności. Nie jest to też hipnoza. Nie wiem za bardzo jakie są podstawy biologiczne medytacji, może wkrótce doczytam to wam zrelacjonuję. Na pewno warto spróbować.
  3. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    Witam ponownie! Mam to szczęście, że nie pracuje dla polskiej firmy, a szefowa jest z wysp :-) tam na szczęście jest nieco inne bardziej cywilizowane podejście. Jeżeli zaś chodzi o książki idealne dla ADHDowca: 1. David Allen: Sztuka efektywności. Skuteczna realizacja zadań http://pl.wikipedia.org/wiki/Getting_Things_Done (ta metoda to nie jest żadna szarlataneria) 2. Kerry Gleeson: Zrób to od razu 3. Lifehacker (tylko po ang., kilka rozdziałów np. free up mental RAM) Te książki pomagają człowiekowi z ADHD ogarnąć chaos dnia codziennego (nie ma nic bardziej męczącego niż wielowątkowe myślenie o różnych sprawach). 4. Książka stricte na temat ADHD - właściwie poradnik - Sabine Bernau: ADHD jak z tym życ. Jeżeli chodzi o medytaję to szczerze polecam książkę (nie to nie pomyłka) David Lynch: W pogoni za wielką rybą. Lych pisze o transcendentalnej medytacji, której ja osobiście nie stosuję, ale powoli się przymierzam... Jeśli chodzi o medytację - nie ma się czego bać. Spróbuj nie pozałujesz to nic nie kosztuje. Fajne jest to, że bardzo szybko osiągasz stan, który normalnie świadomie czy też śniąc nie przeżyjesz. Jednocześnie jest to coś co daje "inny punkt widzenia". Nie wiem za bardzo jak to zwerbalizować, po prostu spróbuj. Romek ---- EDIT ---- może to cię przekona http://wyborcza.pl/1,76842,4134360.html http://www.astraldynamics.pl/upload/Vipassana.pdf
  4. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    Jak zwyklę wiercę się dalej :-) Tak na serio... próbuje się ogarnąć siedzę po uszy w książkach i pracy. Ostatnio wróciłem do medytacji - to na prawdę pomaga. Próbuję wdrożyć w swoje życie trochę porządku tzn. organizuję lepiej swój dzień itd. na efekty nie trzeba długo czekać mam nadzieję, że wytrwam. Przeprowadziłem rozmowę z szefową jak mają sie sprawy wyglada na to, że zrozumiała. Jak chcecie to wam polecę dobre książki w temacie. Pozdro, miłego weekendu ADHD_Romek
  5. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    bethi dzięki za wskazówki, ja mam bardzo bujną wyobraźnię, więc to metoda dla mine :-) Przy okazji - zacząłem psychoterapię, po pierwszym spotkaniu nie za bardzo mi sie to podoba (z różnych powodów, ale za wcześnie by o tym opowiadać - głównie chodzi o zaufanie do psychoterapeuty). Trzeba jednak przyznać, że psycholog wie jakie pytania zadawać, żeby zmusić takiego świra jak ja do myślenia. Pozdrawiam. Romek
  6. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    W życiu osobistym na ogół rozpadające się związki, zawalone egzaminy, ciągłe niezadowolenie, zmiany pracy... Spadająca Gwiazda trafnie to ujęła w swojej metaforze, że ADHD nie jest wytłumaczeniem. Nie ma dla dorosłego ADHDowca taryfy ulgowej - jesteś leniem, gamoniem, pajacem itd.
  7. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    pytałem o to "słyszę to czego inni nie widzą (choć mój kolega jest lepszy" ---- EDIT ---- ciekawa audycja na ten temat http://www.charaktery.eu/do_posluchania.html "ADHD z dowodem osobistym"
  8. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    Nie to niezupełnie jest tak z tymi lekami. W leczeniu adhd stosuje się psychostymulanty, które nie otępiają! Ale o tym w następnym odcinku bo robi się późno :-). BTW co z tym twoim kolegą?
  9. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    "Dla mnie ADHD w moim mniemaniu nie jest niczym strasznym (...)" owszem nie jest. Dr Lynn Weiss (psychoterapeutka zajmująca się ADHD w USA) odrzuciła w ogóle pogląd, że ADHD jest chorobą. ADHD według Weiss jest objawem różnorodności natury ludzkiej... Z mojego punktu widzenia z tego typu zaburzeniami da się żyć jednak jakość życia jest dużo gorsza niż "normalnych" ludzi. Chorzy na ADHD miewaja przebłyski geniuszu, są impulsywni, szybko podejmują decyzję, ale nie oszukujmy się! ADHD determinuje wiele spraw w naszym życiu - relacje międzyludzkie, życie zawodowe, zainteresowania. Można znaleźć wiele pozytywnych cech człowieka z zaburzeniami ADHD (np. ja często słyszę od kobiet, że mam bogate wnętrze hehe). Z drugiej strony czuję się tak jakbym ciągle płynął pod prąd. Po prostu jestem zmęczony. Jestem zmęczony tym, że widzę to czego inni nie widzą, że czuję na kilometr, że ktoś się nie umył, że ktoś ma zły gust, że ktoś inny ma zły nastrój, że w sklepie leci beznadziejna muzyka, że pomarańcze mają kwaśny smak, że w Warszawie jeżdzą beznadziejne autobusy... ok wystarczy.
  10. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    Witam! Dziękuję Wam za zainteresowanie tematem. W skrócie Spadająca_Gwiazda opsała jak to wygląda u dorosłych. U mnie dodatkowo doszły dwa czynniki towarzyszące - zaburzenia lękowe i nadużywanie marihuany. Moja "przygoda" z ADHD zaczęła się w dzieciństwie i wcale nie polegało to na nadpobudliwości ruchowej (okazuje się, że nadpobudliwość ruchowa jest tylko jednym z objawów tej choroby). Odkąd pamiętam zawsze dręczyła mnie niepewność i rodzaj wewnętrznego rozdrażnienia, poczucie wyobcowania czy też niepokoju. W sposób zauważalny różniłem się zawsze od rówieśników co przekładało się na brak akceptacji (stan ten utrzymuje się nadal). Zawsze miałem niestandardowe, ekstremalne pomysły, dziwne zainteresowania, skrajne poglądy. Wyróżniałem się na tle klasy, na studiach, wyróżniam się głupim zachowaniem w pracy. Do dnia dzisiejszego (jestem prawie trzydziestoletnim facetem) wiele osób zwraca mi uwagę, że łatwo mnie nakręcić na dyskusję, podniecam się byle tematem (niestety mimo usilnych starań nie panuję nad tym). Pomimo że wykazuję zdolności w naukach ścisłych ciężko mi jest się skupić nad czymkolwiek dłużej niż kilkanaście minut, dlatego cudem dobrnąłem do końca studiów na Politechnice. Na wykłady nie byłem w stanie chodzić bo wytrzymywałem maksymalnie kwadrans. Jedynym sposobem na naukę było totalne odizolowanie się od czynników zewnętrznych - chorzy na ADHD mają problem z selekcjonowaniem bodźców. Ze stanu skupienia potrafi mnie wybić cokolwiek - kroki na schodach, odgłos telewizora za ścianą, śmieciarka. W pracy przezywam straszne katusze - mam szczęście mieć świetną pracę, twórczą, ciekawą, zgodną z moimi zainteresowaniami. Niestety, pomimo że naprawdę lubię to co robię, ślęczenie nad komputerem jest dla mnie ekstremalnym wyczynem. Oczywiście męcząc się przez tyle lat znalazłem sposób na izolowanie się w pracy od otoczenia - przez większość dnia słucham muzyki (głównie chillout, ambient, jazz) ma to dość pozytywny wpływ na koncentrację. Chorzy na ADHD cierpią na wiele chorób towarzyszących. Psychiatra rozpoznał u mnie zaburzenia lękowe i przepisał mi cilon. Niestety lekarz nie dotarł do przyczyny tych zaburzeń. Po około pół roku leczenia (cilon wpływa na neuroprzekaźnik - serotoninę) zacząłem sam dostrzegać, że faktycznie to nie otoczenie jest przeciwko mnie tylko to ja jestem świrem :-). Zdecydowałem sie na psychoterapie, ale wygląda na to że czeka mnie długa droga. Przy okazji - ADHD jest chorobą o przebiegu chronicznym i nie odnotowano jeszcze przypadku całkowitego wyleczenia (podobno, może się mylę). Jeżeli temat Was zainteresował, chętnie go rozwinę.
  11. romek

    ADHDowcy Unite :-)

    Witam Forumowiczów! Zapewne każdy z Was słyszał o ADHD u dzieci - tamat ten wałkowany jest non stop w mediach w kontekście problemów wychowawczych. Niewielu z was zapewne słyszało, że na ADHD chorują także dorośli (jest to choroba nieuleczalna, więc z tego się nie wyrasta). Czy wśród was jest ktoś kto również (podobnie jak ja) cierpi na ADHD? Jakie są wasze doświaczenia - leczycie się, przyjmujecie leki? Może warto wymienić doświadczenia na na forum. Widziałem tylko kilka postów w tym temacie. Pozdrawiam ADHD Romek
  12. Witam nerwuski! Leczę się około półtora miesiąca cilonem. Cierpię rzecz jasna na nerwicę lękową (praktycznie od kilku, lat tylko nie zdawałem sobie z tego sprawy), po drodze próbowałem "kuracji" marihuaną (na szczęście niezbyt intensywną). Ale do rzeczy... Pierwsze 2 tyg. po lekach czułem się wyśmienicie, wyglądało wręcz na to, że mam nowe życie: mogę normalnie spać, normalnie funkcjonować, podejmować wyzwania. Ostatnio w pracy ktoś zwrócił mi uwagę, że zachowuję się nieco dziewnie, że wyglądam na podejrzanie pobudzonego - zbyłem temat żartem i sądziłem, że na tym koniec sprawy, jednak poczułem się "w środku" bardzo źle tzn. zacząłem odczuwać potworne rozdrażnienie i napięcie nerwowe, które uniemożliwiało mi normalną pracę w skupieniu. Trwało to około uwaga: 3 dni chodziłem nabuzowany jak nigdy, w zasadzie nic nie mogłem zrobić ciągle czułem, że chcę wybuchnąć, ale nie znajdowałem żadnego konkretnego powodu dla którego mógłbym wywołać awanturę (kiedyś przed leczeniem wybuchałem z powodu głupstawa). Najdziwniejsze jest to, że uczucie to ustąpiło "jak ręką odjął" siedziałem w fotelu i po prostu ustąpiło jak ból zęba albo brzucha, ot tak deus ex machina i nie ma... Czy ktoś z was doświadczył coś podobnego i czy jest to "normalne" w mojej "nienormalności"? Pozdro.
  13. Osobiście mam wszystko - swędzenie, pryszcze, zaskórniki... Chodziłem do dermatologa - pomagały kuracje antybiotykowe, ale na krótko. Wkurzające tym bardziej, że dobijam do 30. Teraz leczę się psychiatrycznie i osobiście mam większe problemy niż pryszcze. Pozdro.
  14. Citria - w sumie w porównaniu do piekła, które przeżyłem - to dzięki lekom jest bosko... :-) Ataki mam maks raz w tyg. Pozdro
  15. Oj przesadzacie... Ja mam ataki lękowe a lunulę mam na wszystkich paznokciach. Obawiam się, że nie ma to żadnego związku szanowne nerwusy :-) Równie dobrze może się okazać, że osoby, które mają ataki nerwowe zakładają zawsze w środę niebieskie majtki. Pozdro, wyluzujcie.
  16. romek

    Nerwica a narkotyki

    Ścieżkę nieszczęścia raczej :-) mam nadzieję, że Twój post to tylko prowokacja - z całego serca odradzam bo szkoda życia.
  17. romek

    Nerwica a narkotyki

    Hm, wiecie co jakoś nie chce mi się wierzyć, że komukolwiek może się poprzewracać w głowie o kilku machów. Być może jest to prawda w przypadku osób, które już były chore. Ja np. jarałem kilka lat (okazjonalnie) i w sumie funkcjonowałem w miarę normalnie (nie zdawałem sobie sprawy, że choruję na nerwicę lękową). Zdarzały sie nawet przypadki, że po jaraniu byłem pewniejszy siebie - oczywiście tylko na chwil. Kiedy przyszły rzeczywiście problemy: przeprowadzka, zmiana pracy, różne inne "rodzinne" stresy problem bardzo szybko wypłynął i skończyło sie u psychiatry.
  18. Niestety osobom ze skłonnościami do zaburzeń psychicznych stanowczo odradzam zabawę z "baku-baku". Popalałem od czasów licealnych (raczej nieczęsto chociaż miewałem "wakacje" od życia) i faktycznie czasem palenie pomagało. Problem polega na tym, że działanie THC nie polega wyłącznie na "przypominaniu różnych wydarzeń", ale wpływa na chemię mózgu. Choruję na nerwice lękową, kiedyś miewałem depresje i zapewniam Was, że używki wyłącznie pogarszały mój stan. Zdecydowanie odradzam!
  19. oczywiście, że depresja/nerwica i ogólnie wiele innych zaburzeń psychicznych jest dziedziczonych. w mojej rodzinie od strony matki praktycznie wszyscy mieli lub mają tego typu problemy. pocieszający jest fakt, że "mieszanie" genów jest z naszego punktu widzenia korzystne (ja mam np. dużo łagodniejsze objawy niż moja mama czy babcia, kiedy były w moim wieku).
  20. raczej to od leku bo nigdy nie miałem żadnych uczuleń, alergii - na szczęście zaczyna ustępować.
  21. no niestety - wysypka na plecach i poranne mdłości doszyły do kolekcji skutków ubocznych
  22. romek

    kolejny znerwicowany :-)

    thx wszystkim za miłe przywitanie, pozdrawiam :-)
  23. romek

    Nigdy się nie wysypiam

    Ja też miałem problemy ze snem dopóki nie zacząłem kuracji farmakologicznej (cilon). Osobiście wykańczała mnie całodzienna walka ze stresem dlatego ciągle byłem senny (na prawdę to potrafi zmęczyć). Teraz śpię 7-8 godzin i jestem jak nowo narodzony - budzę się o 6-7 rano i śpiewam przy goleniu. Jeżeli macie problemy ze snem, a po 12 godzinach spania nadal jesteście zmęczeni - jak najszybciej do lekarza. BTW ja też zawsze tłumaczyłem to tym, ze jestem meteopatą, albo zmianą pory roku (u mnie zawsze była zmiana pory roku).
  24. W sumie zakładam, że z nerwicą jak z alkoholizmem - leczysz się do końca życia. I tak życie z cilonem lepsze niż z lękami :-)
  25. hej! jeżeli 17 w nicku to Twój wiek :-) to prawdopodobnie przeżywasz normalne rozterki wieku dojrzewania (psychicznego). Nie trzeba jeszcze dramatyzować, ale polecam wizytę u psychologa. Pozdro.
×