Skocz do zawartości
Nerwica.com

lula30

Użytkownik
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lula30

  1. Emanuelle_Noire, wychodzi się. Może zamiast przesiadywaniem w wątkach, z którymi nie masz nic wspólnego zajmij się wychodzeniem z nerwicy?
  2. Najpierw nazwałaś wszystkich tutaj uzurpatorami, a chwilę później uznałaś nerwice za nieuleczalną chorobę, brawo za konsekwencje Otóż: z nerwicy się wychodzi. Nie dziękuj za oświecenie.
  3. No pięknie, że też wzięłyście mnie za taką osobę Trochę smuteczek, wiecie? Emanuelle_Noire, userzy zadają tu celne pytania, może odpowiesz? Widzisz, mam w miarę podobne podejście do Ciebie, ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że tak napisać i to osobom, które kurczowo trzymają się szansy na normalne życie. Błędne koło - powinnaś to znać jeśli nerwica trawi Cię od 10 lat. Też uważam, że najgorsze co można zrobić to wycofać się z normalnego życia, przerzucić odpowiedzialność na codzienność na innych, zrezygnować z pracy "bo się nie da", narażać bliskich na dość ciężkie życie z nami. No ale każdy ma inną siłę, inną wrażliwość, inną determinację. Pholler, ja jak czuję głód to jestem szczęśliwa. Boję się wymiotów a głód oznacza dla mnie normalność, zdrowie. Z tego też powodu potrafię nie jeść całymi dniami i później już nie wiem które objawy nakręcane są głodem, które nerwicą, a które realną chorobą. Długo walczyłam, by wyplenić z głowy połączenie zero jedzenia w żołądku=zero wymiotów.
  4. Nope, to nie ja. Ale wiedziałam, no WIEDZIAŁAM, że padną takie podejrzenia.
  5. czy to oznacza, że dobrze założyłam, że pomyślałaś o mnie? Pierwsza myśl jak przeczytałam Twoje posty była właśnie taka, że myślisz o mnie, bo wiem, że potrafię się wypowiedzieć dosadnie i tego się absolutnie nie wyrzekam, ale bez jaj żeby zakładać inne konto i pisać anonimowo, no to nie w moim stylu Ja spokoju raczej nie mam, ale staram się żyć normalnie. Wychodzę, sprzątam, jem, szykuje się do wyjazdu na wakacje za 2 tygodnie. Nie jest super, bo dolegliwości mam niemal CIĄGLE, ale staram się funkcjonować z nimi - nie udawać, że ich nie ma, nie czekać, aż miną, nie poddawać się im, po prostu żyję z nimi. Wkurza mnie to troszkę, no ale inne opcje wydają mi się kiepskie
  6. ej ej Nefretis, mam nadzieję, że nie pomyślałas że to ja trolluje? Ja czasem wypowiadam się ostro, ale zawsze pod swoim nickiem, mam na tyle cywilnej odwagi więc gdyby komuś przyszło na myśl, że to ja no to nie - przyrzekam, że nie :)
  7. To jest mój największy koszmar, najgorsza wizja, samo zło, przedsionek piekła... choć parę lat temu złapałam - chyba tego - wirusa i miałam "tylko" wysoką gorączkę, ogromne bóle brzucha, biegunkę i bóle kości. Mi te choroby niby też nie kojarzą się z wymiotami, to mój najnowszy pomysł, bo w tamtym roku bałam się TYLKO grypy żołądkowej, a teraz już boję się wszystkiego ale, ale - wiem, że to równia pochyła, pracuję nad sobą :) Biorę poprawkę na to, że w czasie okresu w ogóle mam mentalny zjazd więc staram się nie oceniać siebie zbyt surowo.
  8. Wiecie, że ja też tak mam z tym stresem? Pracuję w marketingu, pod presją czasu i wyników finansowych, prowadzę szkolenia, w weekendy mam drugą pracę - w branży ślubnej i nie mam sobie równych, serio. Ja w stresie myślę trzeźwo, ale jak mnie zemdli to się rozsypuje jak dziecko. Boli mnie gardło=stres, bo może to angina i będzie paw, boli mnie pęcherz=stres, że zapalenie i będzie paw, mam biegunkę=stres, to na pewno wirus i będę rzygać. Za to w poważaniu mam choroby nie związane z wymiotami. Przy okazji - mam drugi dzień okresu i dopadła mnie biegunka Stresuję się jak diabli
  9. nerwa, no w sumie whatever works, no nie? Ważne, żeby każdy znalazł coś dla siebie, coś co pomaga i szedł tą drogą. Super, że wiesz, co działa na Ciebie i ja się cieszę, że odkryłam co działa na mnie, patrz jakie mamy szczęście :) nefretis, tak, to zdarzenie wydaje się być w 1000% trafione. Zapomniałam dodać - w czasie hipnozy cofasz się do życia płodowego wręcz i takie tam, a moja mama jak była w ciąży to w 7 miesiącu powiedzieli jej, że dziecko nie żyje. Leżała na patologii w takim przeświadczeniu aż 3 dni dopóki inny lekarz nie powtórzył badania i nie okazało się, że tamci się pomylili. Potem przy porodzie dusiłam się pępowiną - i tu mógł pojawić się stres, bo odrzucenie, niezauważenie, uduszenie - wszystko wiąże się z rzyganiem, a moja fobia sprawiała, że wszyscy poświęcali mi maximum uwagi (choć ja jak już wspominałam dzieciństwo miałam boskie i kontakty z rodzicami mam najlepsze na świecie). - jak widać dużo składa się na to, że dziś jestem rzygofobem. Ja zawsze najbardziej boję się nocy, że obudzi mnie rzyganie i nie zdążę zareagować (nigdy mnie to nie spotkało), albo że nie będę wiedziała jak rzygać (zawsze się zastanawiam czy to już? czy powinnam wyjść z domu/wejść do sklepu? czy poznam ten moment? czy nie będzie za późno?) - nie rzygałam od 18 lat i średnio pamiętam jak to jest. Te objawy gardłowo-przełykowe to jest STANDARD. Nie połączyło się to z braniem Mirty? Mirta działa na receptory histaminowe, tak jak Hydroxyzyna czy Aviomarin, dlatego wysusza śluzówkę i potrafi wywołać taki ścisk. Ja już przerabiałam wszystko: ślinotok, brak śliny, zaciśnięte gardło, wypluwanie jedzenia bo twierdziłam, że dalej nie pójdzie, zapominanie odruchu przełykania - no wszystko. Nie szukajK proszę, bo to TAK TYPOWY objaw że szkoda gadać :) glubus histericus ;)
  10. nefretis, dobrze, że bierzesz lek. Też go kiedyś miałam przepisanego, ale nasilał mi mdłości (albo tak mi się wydawało) więc brałam go AŻ 3 dni i odstawiłam. Co do dochodzenia przyczyn - wiesz, mój terapeuta twierdził, że ok, są ważne bo cos wyzwoliły, ale to 10% problemu, a pozostałe 90% to nasze wyuczone reakcje. Ludzie wierzą, że jak latami będą chodzili na terapię i nagle zaskoczą co to wywołało to objawy im miną - ano nie miną, bo mamy zakodowany schemat reagowania. Dla mnie to ma sens, bo przeszłam kiedyś terapię, z hipnozą, doszłam do przyczyn - jak miałam 5 lat, byliśmy na wsi, złapaliśmy wirusa. Moja mama wymiotowała i zemdlała, a ja byłam pewna, że nie żyje. A wizja śmierci mojej mamy to mój najgorszy lęk. I tak mi się to połączyło. Brzmi logicznie, prawda? Ale czy pomogło mi to w zwalczeniu lęku? Wcale. Może to i teoria spiskowa, ale wiele nurtów psychoterapeutycznych jest nastawione na lata babrania się w przeszłości, uzależnieniu pacjenta od terapeuty itp, zamiast skupiać się na Tu i TERAZ. Ja wiem, że my wszyscy kochamy rozpamiętywać przeszłość, ale jak nie zmieni się codziennych schematów postępowania to choćbyś miała certyfikat co wywołało nerwicę to i tak będziesz ją mieć nadal. Mi dopiero terapia z takim podejściem pomogła i poprawiła mój komfort życia o dobrych 80%. Też miałam ostatnio fazę na wyrostek :) a potem na zapalenie nerek :) wiecie, przy tym i przy tym można rzygać, więc choroby idealne dla mnie.
  11. dobra, mam jasność - omijam posty kolegi krzosl, szkoda czasu
  12. krzosl, nie, ludzie chorzy na raka obrażają się na cały świat, a potem strzelają sobie w łeb wiesz, nabieram przekonania, że jesteś trollem, bo niemożliwością jest, żeby gadać tak jak Ty gadasz. Nerwica chyba nie jest Twoim najmniejszym problemem. Połóż się spać i poczekaj aż Ci przejdzie.
  13. krzosl, odpowiesz mi wreszcie CO TY W OGÓLE W ŻYCIU PORABIASZ? leniek644, ja też mam takie skoki :) nerwa, myślę, że do naszego kolegi NIC nie trafia
  14. leniek644, może i dobrze, że lekarz nie miał terminów - siedzenie w przychodni w takim okresie bardziej grozi złapaniem czegoś nowego niż rychłym wyleczeniem poza tym nie masz temperatury, więc nie jest źle! A naturalne sposoby są najlepsze. Może spróbuj imuliny? To taki ekstrakt z wodorostów, ponoć super wpływa na siły obronne organizmu (co mi przypomina, że kupiłam to miesiąc temu i leży na ławie) krzosl, nie odpowiedziałeś mi na pytanie, czym się zajmujesz w życiu? Pracujesz?
  15. krzosl, nie, nie jestem nowa, tylko pod nowym nickiem i nie, nie jestem niecierpliwa ;] mam fobię, nerwicę - ok, ale jestem też dorosłym, w miarę ogarniętym człowiekiem i wiem, że niecierpliwość do niczego nie prowadzi. Sorry, ale wnioskując po Twoich postach myślałam, że masz max 14-15 lat. Taki stary koń i aż tak zafiksowany?
  16. krzosl, ja jestem bardzo niecierpliwa jeśli komuś zadaję pytania, a ten ktoś mi nie odpowiada
  17. krzosl, raz jeszcze zapytam - ile Ty masz lat? Uczysz się, pracujesz?
  18. nerwa, o to to! Ujęte w punkt! Każdy miewa gorsze dni, ale użalanie się nad sobą, wmawianie sobie, że nie zasłużyliśmy i tak nam źle i że nie da się z tego wyjść tak łatwo (no bo się nie da tak łatwo, ale DA SIĘ) i ciągłe usprawiedliwianie, że to przez złe dzieciństwo i bla bla jeszcze nigdy nikogo z nerwicy nie wyciągnęło.
  19. wow, serio? Dziwne, bo przecież już wtorek, powinna Ci minąć ta nerwica Chłopie, ile Ty masz lat? :) Wyluzuj trochę, poczytaj o zaburzeniach lękowych i dopiero wtedy oczekuj czegokolwiek od życia i terapii. A, dodam jeszcze, że możesz "odbębnić" terapię i nic z niej nie mieć - tu nie chodzi o to, by na nią chodzić i ją zaliczyć, tylko żeby nad sobą w określony sposób pracować. prozac_nation, podpisuję się pod Twoim postem! kurcze, ale to niesprawiedliwe Każdy ma prawo do gorszego dnia, każdy ma prawo do niemocy i każdy ma prawo, by mieć dość, ale zasłużyć sobie na takie słowa? Sama pisalaś, że Twój mąż "znosi" to wszystko już 12 lat, to chyba dużo, nie? Jak tu już zostalo napisane - życie z nami JEST trudne. A wsparcie to nie tylko głaskanie po głowie, przytulanie i mówienie, że będzie dobrze. Mnie mój mąż mega wspiera, ale są okresy, kiedy mi mówi, że już nie może tego słuchać, że musi wyjść, pobyć sam, że nie wie ile to jeszcze zniesie, tylko że ja wtedy czuję złość na moją chorą głowę, a nie pretensje do niego, że "jednak nie". Poza tym zaburzenia lękowe, psychiczne, są mega poważne, ale nie porównywałabym tego do innych chorób. Jeśli postrzeli mnie w krzyżu, lekarz zaleci leki i masaże, a ja tego nie zastosuję licząc, że samo mi przejdzie i codziennie będę truć cały dzień, że tak mnie boli tak mi źle to zasługuje na pogłaskanie po głowie, że jestem biedna, czy na opieprz, że lekarz przecież mowił mi co mam robić? A my właśnie często wiemy co robić, żeby sobie pomóc a nie robimy NIC i wielce czekamy, aż pewnego dnia wszystko minie. No więc samo nie minie, nigdy. Już tu padło określenie, że jesteśmy jak zdarte płyty, choć sami tego często nie zauważamy. Jak tam wizyta?
  20. nefretis, tak z ciekawości - Ty masz takie lęki tylko wtedy, gdy chodzi o Twoje dolegliwości? Jak reagujesz jak coś się dzieje mężowi albo dzieciom?
×