Skocz do zawartości
Nerwica.com

śpiąca królewna

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez śpiąca królewna

  1. Nie, nie jest to mój jedyny problem, ale jest to bardzo upierdliwe, dlatego chcę się pozbyć problemu. Ktoś coś?
  2. Może mi i Lilly86 ktoś coś jednak podpowie?
  3. Co jakiś czas pojawia mi się dylemat, czy nie mam wszawicy, np podczas mycia włosów zobaczę jakiegoś robaczka gdzieś tam sobie chodzącego i nie wiem sprawdzalibyście czy mam wszawicę, czy to tylko obsesja, kurde, bo już mam wyrzuty sumienia, że zarażam innych, dotykam jedzenia i ludzie się mnie brzydzą.
  4. (Ten sam wstęp, co w poprzednim poście.) Mam bardzo stresujący okres i natręctwa dają o sobie znać w większym stopniu. Słuchajcie u mnie ogólnie się to przejawia, że nie pamiętam czy coś zrobiłam. Mija chwila i ja już mam wątpliwości. [Nie pamiętam czy jak używałam środków czystości, typu np domestos, czy kret czy cif czy innych, to czy spłukałam je wodą (lub za słabo spłukałam), czy umyłam po nich ręce. No i potem mam wyrzuty sumienia, że dotykam takimi nieumytymi łapskami jedzenia, które ktoś będzie konsumował i ten ktoś zachoruje, albo umrze. Jak się kąpie, to muszę być na 100% pewna, że dobrze wszystko spłukałam wodą. Tak samo jak myję naczynia, mam problem, że za słabo spłukuję wodą lub wcale i ktoś potem zachoruje lub umrze. Dlatego unikam mycia garów, a nie chciałabym tego robić. Co z tym zrobić? Na razie skończyłam terapię indywidualną (poznawczo - behawioralną) no i to tak teraz wróciło.
  5. Mam bardzo stresujący okres i natręctwa dają o sobie znać w większym stopniu. Słuchajcie u mnie ogólnie się to przejawia, że nie pamiętam czy coś zrobiłam. Mija chwila i ja już mam wątpliwości. Mam taki problem, że boję się, że ludzie będą się brzydzić mojego brudu, że zapomnę umyć ręce lub nie będę miała czym umyć (zabraknie mydła w publicznej toalecie, czy nie będzie w ogóle gdzie umyć) no i takimi brudnymi łapskami będę dotykać jedzenia, które później ktoś będzie konsumował. Wszystko mi przeszkadza, brud po toalecie, po smarkaniu, no po prostu po wszystkim. Ciągle mam wrażenie, że jestem jakaś osrana, osmarkana, no po prostu brudna i będę ten brud przenosić na innych. Jest jakaś w ogóle masakra, jak okaże się, że niedokładnie używałam papieru toaletowego Po prostu uważam, że wszyscy się mnie brzydzą, mojego brudu. No i zaczęło się unikanie dotykania np. jedzenia, czy przedmiotów innych osób, czy unikanie chodzenia do sklepu. Co z tym zrobić? Na razie skończyłam terapię indywidualną (poznawczo - behawioralną) no i to tak teraz wróciło.
  6. nerwica natręctw, tylko o większym zabarwieniu, ja to miałam też tak, że zastanawiałam się czy jestem w tym miejscu, w którym jestem, a nie w innym... konieczne są leki i TERAPIA, TERAPIA, TERAPIA POZNAWCZO-BEHAWIORALNA!!!!!!!! można sobie z tym radzić...
  7. Witam Wszystkich. Już nieco pisałam o tym w wątku: totalnie-rozbita-czy-mam-prawo-do-godnego-ycia-t59630.html . Sprawa wygląda tak: mam bardzo wstydliwą przeszłość za sobą i to mnie po prostu dołuje i hamuje w rozwoju, nie wiem co robić. Otóż cierpię na znaną Wam tutaj nerwicę natręctw. W 2011 było ze mną bardzo źle, przez dwa miesiące byłam rośliną, mama musiała mnie karmić. Groził mi szpital psychiatryczny. Natręctwa miałam bardzo rozbudowane. Sterroryzowałam całą rodzinę, najbardziej siostrę, która przeze mnie musiała wykonywać różne, dziwne czynności, nie mogła spotykać się ze znajomymi, tylko zajmowała się mną... Mam 26 lat, nikt nigdy mnie nie chciał, nie uprawiałam nigdy seksu, nawet z nikim się nie całowałam. Nie potrafię gotować... No i teraz mam problem, bo ktoś chciałby się ze mną spotykać, a ja się strasznie siebie wstydzę, tego co mnie spotkało, kim jestem. Napisałam mu, że lepiej się trzymać ode mnie z daleka, ale on strasznie nalega, a ja nie wiem co mam mu napisać, bo wstydzę się napisać mu prawdę Mimo, że bardzo bym chciała się z nim spotkać, ale przecież jak mu się przyznam, to on ucieknie jak najdalej..., bo on mnie ma za innego człowieka... I jestem w takiej kropce.
  8. Już nie pierwszy raz zdarzyło mi się założyć różne buty, podobne, ale jednak różne Napisałam o tym koleżance, a ona stwierdziła, że muszę mieć nieźle zryty beret... Zapytałam co ona przez to myśli, to tylko wyświetliła wiadomość i nic nie odpisała... Mam doła przez to
  9. Mam taką prośbę, jakby osoby, które są w związku, założyły rodzinę mogły i chciały wpisywać tutaj: 1. jakie mają zaburzenie (chorobę) 2. kiedy się przyznały partnerowi/partnerce (mężowi/żonie) do swojego zaburzenia (choroby) 3. jaka była reakcja ze strony drugiej połówki Z góry dziękuję.
  10. Nie wiem od czego zacząć. Postaram się zwięźle i na temat. Mam nieciekawą przeszłość. Cierpiałam i (cierpię, tylko już tak troszkę) na zaburzenie obsesyjno - kompulsyjne. Miałam natręctwa, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo rozbudowane (jestem chyba jedną z nielicznych osób, które miały tak poważne natręctwa), ale okazało się, że to "wierzchołek góry lodowej". Na prawdę ze mną było bardzo źle, byłam inwalidką,wegetowałam. Przez to zamknęłam się w domu, teraz też, oprócz stażu i niedzielę Kościoła, trudno mi wyjść z domu. Przez natręctwa ograniczyłam kontakty, a teraz nie wiem jak zbudować nowe. Zawsze trzymałam się tylko z kobietami, mam związkofobię i mężczyznofobię. Nigdy nie byłam w żadnym związku. Mieszkam dalej z rodzicami, finansowo i psychicznie jestem od nich uzależniona. Szukałam pracy po za miejscem zamieszkania, aczkolwiek przestraszyłam się, że tam też się będę bała wychodzić. Dlatego chcę się przeprowadzić i ruszyć z kopyta. Ostatnio odważyłam się opowiedzieć kilku osobom nieco o mojej przeszłości i tu jest pies pogrzebany, bo jedna osoba zaczęła się mnie bać, że przeze mnie ona może się rozchorować. Jedna osoba cieszyła się, że nie ma wśród nas osoby chorej na schizofrenię. Mam takie wrażenie, że jak rodzina się dowiedziała o mnie, to unika z nami kontaktu( ze mną, z moją siostrą, tatą i mamą). Tutaj na forum widziałam, że osoby zaburzone mają partnerów, mężów, dzieci... Tak bardzo bałam i boję się braku akceptacji, odrzucenia. Często się zastanawiam jak z kimś rozmawiam, że jakby ta osoba wiedziała o tym, że biorę leki, o moich zaburzeniach, to by już więcej ze mną nie rozmawiała. Czy osoba z taką przeszłością, z zaburzeniami ma prawo do normalnego życia, ma prawo do bycia w związku? Jak się przyznać? Co będzie jak zostanę odrzucona?
  11. Gdzie jest bardzo, bardzo, bardzo dawny użytkownik Milutki (z kotkiem w avatarze)? Loguje się może pod innym nickiem?
  12. tak oto właśnie chodzi przez ciezkie dziecinstwo zmienia sie nam osobowosc czytalem tez o przypadkach zmiany orientacji gdyz plec przeciwna nie pociagala sa niby przypadi ze ktos kto nie nawidzi ojca lub matki moze miec kontakty homo nie zawsze lecz sa takie przypadki czyli lepiej nie dążyć do realizacji marzeń, fantazji, bo to będzie taka rekompensacja trudnego dzieciństwa?
  13. tak oto właśnie chodzi przez ciezkie dziecinstwo zmienia sie nam osobowosc czytalem tez o przypadkach zmiany orientacji gdyz plec przeciwna nie pociagala sa niby przypadi ze ktos kto nie nawidzi ojca lub matki moze miec kontakty homo nie zawsze lecz sa takie przypadki można trochę jaśniej jestem farbowaną blondynką, a ogólnie naturalnie jestem tą najgorszą wersją - ciemną blondynką
  14. no wiesz co teraz już nikt nie będzie potrzebował sprawdzić co to za film
  15. Kiedy łapię doła, uwielbiam obejrzeć sobie ten fragment filmu. W sumie nie wiem po co to piszę, chciałabym żebyście sobie obejrzeli, przypomnieli poprawili nastrój, doszli do pozytywnych wniosków... Tylko za dużo nie myślcie, bo i tak za dużo myślimy
  16. Wiem, że w ciężkiej depresji wywołanie uśmiechu na twarzy często graniczy z cudem, więc jeśli uda się go wywołać na Twojej twarzy to będzie super. Ten post ma na celu wywołać uśmiech, chociaż na krótką chwilę. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie wiele powodów do wywołania uśmiechu, nie tylko taki filmik z internetu.
  17. Tylko chodzi mi o to czy to jest jakieś rekompensowanie trudnego dzieciństwa? Np chodzi o pierwsze 30 sekund: https://www.youtube.com/watch?v=SAnRUljc3R4
  18. Muszę przyznać, że m.in fantazje trzymają mnie przy życiu i są motywatorem do walki, bo uważam, że warto walczyć, bo może kiedyś będzie tak jak w tych fantazjach
  19. Weź mnie nawet nie dołuj człowieku. Mam 26 lat i też mam zamiar nadrobić stracone lata. Jakimi kategoriami myślą osoby w Twoim wieku?
  20. Bardzo ciekawy temat! Chociaż więcej osób tu napisało, że nie ma takiej potrzeby, to ja się wybiję. Całe moje życie to jedno wielkie fantazjowanie. Uciekam od mojej szarej rzeczywistości w lepszy, piękniejszy świat, który istnieje w mojej głowie. Dlatego uciekam w sen, marzenia senne. Istnieją dwie Justyny, Justyna w rzeczywistości, Justyna w fantazjach. Bardzo chciałabym być podziwiana, doceniona, mieć przyjaciół, prowadzić bujne życie towarzyskie, mieć kochającego partnera i uwaga pięknie śpiewać lub być aktorką lub fotografem lub pracować w dubbingu lub pisać książki czy scenariusze Moja psychoterapeutka mówiła, że pasuje, żebym zbliżyła się do tej Justyny z fantazji. Jednak teraz jak czytam te posty to zastanawiam się, czy jak będę dążyć do fantazji, to niekoniecznie będzie dobre, bo będę może jakoś rekompensować swoją niską samoocenę i będzie to źle na mnie wpływać. Co o tym sądzicie? Druga osobna sprawa, jak byłam dzieckiem, nastolatką to fantazjowałam sobie, że fajnie by było jakbym została porwana, jakbym miała wypadek, to ludzie by za mną może zatęsknili. Masakra. Teraz już to minęło, chociaż czasem zdarza mi się pomarzyć, że coś stało mi się niegroźnego, ale jestem dzięki temu w centrum zainteresowania. W rzeczywistości miałam wypadek, potrącił mnie samochód, miałam uraz nogi, ale byłam szczęśliwa, bo ludzie się mną interesowali, zwracali na mnie uwagę, martwili się o mnie. Masakra.
  21. Dziękuję za odpowiedzi, większość była pomocna. Jeśli wprowadziłam kogoś w błąd, to przepraszam postaram się wyprowadzić. To nie jest tak, że jak za dotknięciem magicznej różdżki wyzdrowiałam. Kiedyś było tak, że byłam na "psychicznym wózku inwalidzkim", potem "chodziłam o dwóch kulach", a teraz "chodzę o jednej". Dla mnie to jest bardzo duży postęp.
×