Bardzo Wam dziękuję za szybkie odpowiedzi.
Chyba od zawsze dość długo spałam, miałam mocny sen. Myślałam, że to po tacie. Teraz już wiem, czego on długo śpi, czemu ja długo spałam i śpię. Od poniedziałku do piątku jestem na stażu, więc nie śpię tak długo, ale jak wracam to czasem muszę się zdrzemnąć. Na weekendzie zdarza mi jeszcze spać dłużej niż 8 godzin. No i w tygodniu, żeby wytrwać muszę pić dużo kawy lub napoje energetyzujące. Dalej też uciekam w marzenia senne, chociaż już nie przesypiam problemów. Chodzę na terapię poznawczo - behawioralną. Myślę, że dla osób z NN taka terapia + dobrze dobrane leki to najlepsza propozycja leczenia. Co mi pomogło w przebudzeniu?
1. Wspaniały Psychoterapeuta
2. Terapia poznawczo - behawioralna
3. Tchórzostwo (strasznie się bałam popełnić samobójstwo, myśli samobójczych miałam wiele, ale kończyło się tylko na myślach; lęk przed szpitalem psychiatrycznym)
4. Niesamowita chęć "normalnego" życia
5. Książki
6. Leki
7. Forum (chociaż tu różnie z tym bywało, czasem po przeczytaniu jakiegoś posta, bardziej się nakręcałam)
8. Internet
Połączenie tego wszystkiego dało mi możliwość przebudzenia. Kiedyś myślałam, że to tylko natręctwa, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo rozbudowane (jestem chyba jedną z nielicznych osób, które miały tak poważne natręctwa), ale okazało się, że to "wierzchołek góry lodowej". Osiągnęłam to co kiedyś wydawało się nieosiągalne - żyję mimo natręctw, które nie są już takie poważne. Moje życie mogę podzielić na takie etapy:
0 - 21: życie
21 - 24: wegetacja ( wakacje, kiedy miałam 21 lat - inwalidztwo)
25 - obecnie: życie
Dążę do tego, aby żyć pełnią życia. Czy mi się to uda - nie wiem. Przede mną jeszcze długa droga. Mam tylko nadzieję, że nie wrócę do wegetacji.
Muszę się tu przyznać. Nie umiem piec, gotować. Mam 26 lat...
PS Na forum już jestem już od kilku lat, ale tylko biernie. Nie miałam konta, czytałam posty, ale natręctwa nie pozwalały mi założyć konta i pisać, a później tak jakoś się nie złożyło.