Skocz do zawartości
Nerwica.com

śpiąca królewna

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez śpiąca królewna

  1. Internet to też oczywiście strony psychologiczne. Wiem, że nie jestem jeszcze zdrowa, napisałam to przecież w jednym z powyższych postów. Zresztą, "na świecie nie ma ludzi normalnych i nienormalnych ,tylko są Ci pozamykani w zakładach i Ci którzy nie zostali jeszcze przebadani". Jestem tylko ciemną blondyneczką i nie rozumiem.
  2. Jeśli chodzi o to popełnienie samobójstwa, to jestem osobą wierzącą i bałam się, że pójdę do piekła, a piekło, to już miałam tu na ziemi.
  3. Nie mogę już edytować powyższego postu. Chodziło mi oczywiście o książki psychologiczne.
  4. Bardzo Wam dziękuję za szybkie odpowiedzi. Chyba od zawsze dość długo spałam, miałam mocny sen. Myślałam, że to po tacie. Teraz już wiem, czego on długo śpi, czemu ja długo spałam i śpię. Od poniedziałku do piątku jestem na stażu, więc nie śpię tak długo, ale jak wracam to czasem muszę się zdrzemnąć. Na weekendzie zdarza mi jeszcze spać dłużej niż 8 godzin. No i w tygodniu, żeby wytrwać muszę pić dużo kawy lub napoje energetyzujące. Dalej też uciekam w marzenia senne, chociaż już nie przesypiam problemów. Chodzę na terapię poznawczo - behawioralną. Myślę, że dla osób z NN taka terapia + dobrze dobrane leki to najlepsza propozycja leczenia. Co mi pomogło w przebudzeniu? 1. Wspaniały Psychoterapeuta 2. Terapia poznawczo - behawioralna 3. Tchórzostwo (strasznie się bałam popełnić samobójstwo, myśli samobójczych miałam wiele, ale kończyło się tylko na myślach; lęk przed szpitalem psychiatrycznym) 4. Niesamowita chęć "normalnego" życia 5. Książki 6. Leki 7. Forum (chociaż tu różnie z tym bywało, czasem po przeczytaniu jakiegoś posta, bardziej się nakręcałam) 8. Internet Połączenie tego wszystkiego dało mi możliwość przebudzenia. Kiedyś myślałam, że to tylko natręctwa, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo rozbudowane (jestem chyba jedną z nielicznych osób, które miały tak poważne natręctwa), ale okazało się, że to "wierzchołek góry lodowej". Osiągnęłam to co kiedyś wydawało się nieosiągalne - żyję mimo natręctw, które nie są już takie poważne. Moje życie mogę podzielić na takie etapy: 0 - 21: życie 21 - 24: wegetacja ( wakacje, kiedy miałam 21 lat - inwalidztwo) 25 - obecnie: życie Dążę do tego, aby żyć pełnią życia. Czy mi się to uda - nie wiem. Przede mną jeszcze długa droga. Mam tylko nadzieję, że nie wrócę do wegetacji. Muszę się tu przyznać. Nie umiem piec, gotować. Mam 26 lat... PS Na forum już jestem już od kilku lat, ale tylko biernie. Nie miałam konta, czytałam posty, ale natręctwa nie pozwalały mi założyć konta i pisać, a później tak jakoś się nie złożyło.
  5. Kończę jedną terapię u psychoterapeuty, być może pójdę na grupową. Chciałam zapytać czy wypada na zakończenie terapii dać kwiaty lub prezent psychoterapeucie? Pani bardzo mi pomogła, kiedyś chodziłam do niej, ale bez żadnego powiadomienia przerwałam terapie (nie dawałam rady). Po dłuższym czasie wróciłam do niej, a ona przyjęła mnie prywatnie, a jak zwolniło się miejsce na NFZ, to mnie wzięła na NFZ. Można powiedzieć, że "uratowała mi życie". W wieku 21 lat nie potrafiłam wyjść z domu, tylko leżałam, spałam i oglądałam telewizję. Był taki okres, że w wieku 21 lat nie potrafiłam się sama najeść... Jak to jest? Nie chciałabym popełnić jakiejś gafy...
×