
Bacha
Użytkownik-
Postów
25 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Bacha
-
Witam, od jakiegoś czasu próbuję żyć nie tylko chorobą i podjęłam się współpracy z Oriflame. Jeśli jest ktoś zainteresowany serdecznie zapraszam na pw. Pozdrawiam.
-
natrętne rytułały,lęki,depresja,n.wegetatywna
Bacha odpowiedział(a) na Bacha temat w Nerwica natręctw
Też mi tak lekarze mówią że będzie dobrze tylko cierpliwości bo to nie przeziebienie a przewlekłe zaburzenie tym bardziej w takim nasileniu stresowym jak ja zyje to normalka. A też leczyłam się seroxatem, raz to skutki uboczne mineły i było spoko i fajnie ale i wtedy byłam na oddziale psychiatrycznym i ośrodku leczeń nerwic więc pod stałą kontrolą i super opieką oraz surową terapią systematyczną a teraz przed anafranilem jak seroxat brałam to było bardzo źle przez skutki uboczne,bardzo silne i długo utrzymujace sie przez całe nim leczenie. Przeważnie odkąd zaczełam leczyć się u nowego lekarza od grudnia 2008r to mówią (bo także kierował mnie do neurologa i rodzinnego i innych specjalistów żeby mieć pewność że to wszystko u mnie aby napewno tylko na tle nerwowym i niestety tak) że branie leków to nie wszystko ze trzeba się za coś w życiu wziąć i zając (obowiazkami domowymi,szkoła - chćby indywidualnie,kurs,praca,wolontariat,aerobik,spotkania grupowe <-- takie i inne mi insynuują metody terapeutyczne). A ja myślę o jakimś właśnie wolontariacie lub terapi grupowej tylko żeby ktoś mnie z domu wyciągnął bo to najciężej mi idzie. Ale mam olbrzymią nadzieję że 29października największy ciężar i problem z ta blokadą w domu się rozwiąże. [Dodane po edycji:] Czy jest jeszcze ktoś kto się zmaga z nn lub pokonał albo potrafi z tym żyć? Jak to robicie? -
natrętne rytułały,lęki,depresja,n.wegetatywna
Bacha odpowiedział(a) na Bacha temat w Nerwica natręctw
jesli chodzi o zwierze to ja też mam ale królika i po za nim życia nie widzę i on mi daje tak defakto najwiekszą siłe aby coś działać i robić czasem (ostatnio nawet ten królik sam sobą potrafi się zajać i mało tego co mnie dziwi i mna się zajmuje,doskonale mnie wspiera,czasem mam wrażenie ze on najlepiej mnie rozumie,a ogólnie zwierzęta doskonale na mnie wpływaja i nawet myslałam się terapeutycznie wziąć za wolontariat w schronisku dla zwierząt ale gdzie ja w takim stanie jak ja wyjść sama z domu nie potrafie a wogóle i z łóżka) a dostałam go na jedne z świąt walentynkowych od chłopaka ale mieszkam z mamą i młodszym bratem. Fajnie że znalazłam kogoś z takim samym problemem w mieście gdzie mieszkam i ja,pewnie i wiele jest jeszcze ale ja osobiście chyba nie znam,a mieszkałabym pewnie tez juz dawno z chłopakiem tylko są małe przeszkody ku temu głównie moje zaburzenia. Tez słyszałam że anafranil jest bardzo dobry i przy nim wyjątkowo nie mam rzadnych skutków ubocznych jeśli chodzi osobiscie o mnie i mnie bardzo pomagało a teraz biorę anafranil od 4-5 miesięcy i wsumie był juz moment że coraz lepiej było i wsumie mieszkałam z chłopakiem ale coś zaszeło nawalac we mnie przez niedoszłą tesciową i przez to z chłopakiem i wróci musiałam do mamy ale nie rozeszłam sie z chłopakiem i wciąż się kochamy tylko nam ciężko przez moją delikatność. A jeśli chodzi o lekarza i psychologa to narazie nie chcę zmieniać. -
natrętne rytułały,lęki,depresja,n.wegetatywna
Bacha odpowiedział(a) na Bacha temat w Nerwica natręctw
ja anafranil juz brałam kilka razy i zawsze mi pomagał wraz z odpowiednią terapią, obecnie biorę już ponad pół roku ale do tego nic innego nie licząc tej daremnej terapi indywidualnej. A napisz mi czy jeżeli wszystko Ci tak ciężko przychodzi zrobić to ktos musi Ci pomagać w codziennym funkcjonowaniu? -
czy zażywa ktoś te krople systematycznie lub doraźnie i w silniejszych stanach a głównie natretnych? Pomagają?
-
natrętne rytułały,lęki,depresja,n.wegetatywna
Bacha odpowiedział(a) na Bacha temat w Nerwica natręctw
Biorę obecnie anafranil 75 i xanax doraźnie (tak rzadko jak ino się da a nawet wolę wogóle) oraz krople walerianowe systematycznie. I biorę ale różne nie na tych samych cały okres mojego leczenia,nie licząc momentów kiedy skutki uboczne występuja w takiej sile że czasem zagrażac mogą mojemu zyciu albo coś lekarze pomylą to są takie momenty że odstawiają całkiem a sama tylko raz przerwałam całkiem leczenie kiedy wpadłam w tak silną depresje że nic ani nikogo na oczy nie chciałam widzieć a o lekarzach nawet słyszeć,wsumie wtedy ino lerzałam w łóżku i czekałam na swoją śmierć aż matka nie mogła moja tego znieść i poszła do lekarza o mnie powiedzieć i tak od tamtego momentu sie męczę nie licząc momentami takich bardzo króciutko trwajacych całkiem zaników objawów co mnie dziwi ze tak całkiem nie może na zawsze już. A jak Ty sobie radzisz z tym w codziennym funkcjonowaniu (wc,łazienka,wyjście z domu,do szkoły czy pracy,spotkanie z ludźmi,wstanie z łóżka)? I inni jak sobie z tym na codzień radzicie? Jeśli nie bardzo tak szczegółowo chcecie tu wszystkim,zawsze możecie na pw lub gg,będe bardzo wdzięczna. -
Witam. Już od bardzo dłuższego czasu szukam po necie i forach także i tym odpowiedzi na swój problem lecz cieżko jest, te szukanie jak igły w stoku siana doprowadzają do rezygnacji że niema na mnie sposobu dlatego natkneło mnie zacząć nowy temat. Mam problem, natrętne myśli i rytułały,lęki różnego rodzaju,depresja,nerwica wegetywna i żołądkowa mnie dopadło na raz i praktycznie paraliżuje mnie to wszystko w codziennym funkcjonowaniu do tego stopnia że cały dzień spędzam w łóżku przed tv, wszystko przy mnie mama robi bo sama się boję nawet iść do wc i wyjść z niego. Lecze się psychiatrycznie i chodze co tydzień do psycholog jak daje rade sie wybrac i nie sama tylko z mama a ostatnio jest coraz gorzej, nie potrafię sobie radzić z tym wszystkim,mimo że jestem w takim stanie od około roku czasu i lecze się to nie liczac młych przebłysków dajacych nadzieje że juz jest lepiej to jest katastrofa a ogólnie lecze się 8-9lat ale w tym czasie juz było dobrze w pewnym momencie na jakiś czas i nagle coś pękło chyba po śmierci bliskiej mi osoby z rodziny,za niedługo będzie 2lata jak w takim stanie jestem i niewiem co mam robić,coraz częściej zaczynam myśleć że jedyne wyjscie to skończyć ze sobą,tylko w tym problem że boję się i tego że nie uda mi się i będę jeszcze bardziej cierpieć,brak mi odwagi żyć i umrzeć. Jestem zła na cały świat i na siebie. Czy możecie mi jakoś poradzić? Nawet jeśli macie pytania to smiało pytajcie. Ja chce z tego wyjść tylko już niewiem jak,czuje się jak roślinka,choć wszystko mam sprawne to psychika przygwożdziła mnie do łóżka,nawet pisząc teraz mam laptop w lóżku. Mam wrażenie że wszyscy mnie mają dość wraz ze mną. Biorę już nawet różnorodne tabletki i zioła i psycholog a tu nic nie pomaga,karzą mi podjąć się nauki czy pracy albo jakiegoś zajęcia a ja przez wyżej wymienione objawy z łożka wstać nie umie,tyle mam funkcjonowania co matka mnie pchnie,nie potrafię się zmusic,przełamać. Proszę pomóżcie mi.
-
Czy zna może ktoś dobry i profesjonalny odział całodobowy w Katowicach lub okolicy? Ja mam problem z wyjściem z domu dlatego to chyba będzie ostatecznie dobre wyjście dla mnie. Z góry bardzo dziękuje.
-
Ja się teraz dziwie bo nie wiem czemu ale kiedyś potrafiłam wyjść i nawet jak zwymiotowałam czy zemdlałam na ulicy z nerwów to i tak takiego silnego lęku nie czułam jak teraz znów bo kiedyś to już też przerabiałam ale pokonałam na oddziale psychiatrycznym no i teraz znów mam taki problem wyjść wogóle z domu czy zaprosić kogoś do siebie i wogóle mam problem żyć... Chyba to się nawraca w domu i jeszcze skutki uboczne do tego leków i jest masakra gotowa a chyba musze podjąć się terapi na oddziale psychiatrii i później już zacząć żyć ale na swoim po pokonaniu zaburzeń bo ich już mi się sporo nazbierało że aż wykończyć to chce bardziej niż jakaś praca fizyczna
-
No to teraz dopiero mam problem boję się wymiotów to i zjeść nic nie potrafię i sama z domu wyjść nie potrafię. Byłam w szpitalu 3dni i fizycznie wyniki bardzo dobre a diagnoza to bulimia z anoreksją ale przecież to nie tak bo ja boje się jeść a nie chce wymiotować a wymiotuje nie bo chce na przymus tylko to samo wychodzi ale diabelnie męczy. Psychika mnie bardziej męczy niż jakikolwiek wysiłek fizyczny,a wchodząc nawet z mamą do tramwaju już mdlałam. Rujnuje mi to życie na maksa bo z domu nie wychodzę,leczyć się nie daje rady bo wyjść nie potrafię,wogóle masakra i w prywatnym życiu. P O M O C Y ! ! ! Co ja mam zrobić
-
Łatwo się mówi gorzej z realizacją,ja tak mówić do siebie potrafię wiele ale żeby zrealizować to oj ciężko,musi być mało albo wcale nie być ludzi lub z kimś zaufanym się poruszać... Chyba muszę nad szoferem pomyśleć albo taxi.Tylko jeszcze to jest cholerne że ja się jak wciągne w ten rytułał to mam zawias na amen z nim i aż ktoś mnie odwiesi i boje się w teren sama z tym dziadostwem... I jak tu se poradzić
-
dzięki za wsparcie pyzia1 i bethi. Jak coś to mogę na gg się odezwać?
-
Chcialabym poznać kogoś z okolic Katowic kto ma nerwice natręctw i lękową już długi czas i sobie radzi ,na początku kontakt gg a potem spotkanie,bardzo mi zależy. Chętnie i grupą też bym się spotkała ale boje się tłumów a niewiem gdzie wybieracie się a pozatym mam problem z wyjściem z domu
-
Teraz rzadko coś można uzyskać niestety bezpłatnie ale może sprawdz na internecie.
-
Ja także podziwiam odwagę Archetypa ja choć to nie moja pierwsza wizyta a kilku setna może już to i tak mam lęk wyjść do ludzi że na mnie patrzą i oceniają... ale mogę się pochwalić że dziś udało mi się samej wyjść z domu tyle tylko że mama musiała mnie trochę pogonić ale wyszłam... A obawiam się i też niewiem co mam zrobić bo to jest ciężki lęk dla mnie... Jeszcze teraz to mam leki a już się kończą i co ja w ten czas zrobię jak ja tylko wyjść w okolicy swojęgo bloku potrafię ewentualnie i i tak jest ciężko... Wyjdzie na to że przerwe wszystkie leczenia a niechce bo tego konsekwencje są dopiero trudne... a jak już poradzić co do zaczęcia pracy czy leczenia nad sobą to im szybciej tym lepiej,wiem po sobie. A znalazłam wczoraj na necie psychologów online że nie trzeba wychodzić na terapie (sesje) nawet z domu tylko umawia się datę i odbywa się to przez internet tylko jest to odpłatne,także myślałam o ziołach aby zastosować jakieś bo na lekach jestem już od 8lat.Wydaje mi się że nic innego mi nie pozostało. Co Wy o tym myślicie
-
A co ziołowego polecacie na nerwice natręctw i lękową
-
Potwierdzam,ja też bylam już u wielu psychologów i tylko z dwojga mi się dobrze pracowało,teraz zerwałam terapie i mam pogorszenie jak za każdym razem ale mam problem aby wrócić bo jak i do psychiatry czy gdziekolwiek trzeba wyjść z domu a mam z tym problem... Ale z psychologami jest tak że jednemu dobrze a drugiemu zle się pracuje z danym więc wniosek że każdy musi próbować indywidualnie
-
Jak myślicie czy jest skuteczna w naszym przypadku np. ziołolecznictwo
-
A ja dalej niewiem jak sobie z tym lękiem porzdzic, wszystko jest w porządku dopóki a domu myślę wyjść,zawalam doszczętnie życie i boje się że przez to też runie mój związek
-
wymioty? to kojarzy mi się z nerwicą żołądkową.miałam doczynienia z tym przez połowe swojego życia i nie jest to miłe a efekty tego teraz tym bardziej,i wcale nie trzeba było jeść żeby wymiotować bo wymiotowałam kwasem żołądkowym więc bałam się i jeść a dziś wiem że i tak lepiej jest coś zjeść i tym zwymiotować bo jest lepiej i żałuje... Ale i teraz czasem boje się jeść i nawet nie czując nudności to wymiotywać a czasem potrafię się jak świnia narzreć i nic mi nie jest tylko wyglądam jak wyglądam,nadwaga 10kg
-
mysle ze brales bo z czyms rady sobie nie dawales,tak zwykle jest a teraz nie bierzesz to mysli natretne sa w zaastepstwie,tak przynajmniej mi sie wydaje ze dziala bo ja mialam najpierw zołądkową a jak się uporałam z nią to przyszła lękowa a po uporaniu z nią natręctw i tak wsumie lecze się już6lat a moje życie całkiem zawalone... teraz mam lęki i natręctwa i całkiem mnie to dobija i przeszkadza w całkowitym normalnym funkcjonowaniu.Sama z domu po śmierci babci już nie potrafię. Myślę że to wszystko u nas to przez nerwy,stres,lęk i nadwrażliwość. Co myślicie
-
ja tez zauważyłam że otwieranie zbliża i pomaga a ci którzy wiedzą o nn nie śmieją się ze mnie a wręcz przeciwnie wspierają mnie.Dzięki za to co napisałeś.Muszę jakoś wziąć się za siebie.
-
Boje się że utkne na drodze i nie wróce do domu a kiedy się tak dzieje lub w trudnych sytuacjach to bardzo się poce sama nie wyjdę chyba nigdy z domu... jak powinnam zacząć walkę z tym
-
też o tym kiedyś myślałam... Lekarze i psycholodzy mi mówią że to jest do wyleczenia... to chyba przez te ciagłe zmiany terapi na które mnie wysyłaja... niewiem. a czytałam tu kiedys jak jeszcze swojego neta nie mialam ze bywa i tak ze zyja ludzie z tym i 40lat a nawet umieraja z tym,ja bym chciala jakos leku sie przynajmniej pozbyc
-
Cześż. Boje się wyjść z domu przez natręctwa że się w drodze gdzieś zatne ze swoimi głupimi rytułałami Od ponad miesiąca jak nie dłużej nie wyszłam sama z domu. Macie może jakąś porade co bym mogła zrobić aby sobie pomóc Lecze się psychiatrycznie i psychologicznie już od 6lat i są wzloty i upadki,czasem już niewiem czy nie trace nadzieji na wyzdrowienie. Byłam już 6 razy w ośrodkach leczenia nerwic i w lipcu teraz czeka mnie kolejne Ja już tak żyć niechce,nie mogę,nie potrafię chyba. Całe życie zawalone POMOCY Może macie jakiś pomysł [/u][/i][/b]