hej to ja też bym się chciała tu przywitać bo to wpis kachy800802 skłonił mnie do wypowiedzenia się w "krokach do wolności"
ja mam 26 lat i od zeszłych wakacji "to" się ze mną dzieje. w sumie czytając to forum, to może krótko, dla mnie koszmarnie długo. od lutego spełniło się moje największe marzenie - wyprowadziliśmy sie z chłopakiem (z którym jestem 9 lat, więc nie jakiś kaprys z tą wyprowadzką) na swoje. marzyłam o swojej kuchni, swojej sypialni, łazience. jeszcze jak robiliśmy remont to było w miarę ok, mój stan się pogarszał, apogeum osiągnął w lutym. ogólnie miałam zajoba na punkcie zdrowia, w ciągu pół roku robiłam 3 razy ekg na przykład. i w lutym pani doktor zrobiła mi badania i wszystko ok tylko cholesterol za wysoki i oczywiście natychmiast wmówiłam sobie zawał serca! odebranie tych wyników zbiegło się (dosłownie, tego samego dnia!) z wyprowadzką.
i mam to co zawsze chciałam - tą kuchnię, psa na którego od dziecka nie chcieli mi pozwolić i czuję że się tym nie cieszę. jestem jakby obok. lubiłam bardzo gotować a teraz robię to bo trzeba. nie mam siły na nic i nic mi się nie chce, nie umiem podjąć decyzji żadnej, najlepiej jak ktoś robi to za mnie. ataki paniki minęły na razie nie wiem czy od terapii (tak jak kacha na 2 spotkaniach byłam) czy od afobamu który biorę doraźnie ale chyba przestanę bo uzależnia a poza tym nie ufam takim lekom jakoś. chociaż jest po nich lepiej...
po terapii oczekuję radości ze wszystkiego, a nie myślenia non stop czy mi nie za mocno wali serce, a mi stopy zdrętwiały, a mi huczy w uszach, a kręci mi się w głowie, a chyba zaraz zwymiotuję :/ ale wierzę bardzo że to osiągnę!!!
pozdrowienia dla wszystkich i trzymajcie się! i nie dawajcie! kacha masz dziecko - dla niego na pewno warto żyć i chcieć wszystko - zdobywać góry! moim motywatorem jest mój facet - naprawdę zadziwia mnie jego cierpliwość do moich "akcji" pozdrowionka raz jeszcze!!