Skocz do zawartości
Nerwica.com

kacha800802

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kacha800802

  1. Widzę Sylv, ze mozemy sobie podać rękę. Ciepimy na bardzo podobne dolegliwosci. Tez jetsem ciekawa, czy bedziesz miala na terapii to samo co ja. Daj znac, jak bedziesz po terapii. pozdrawiam
  2. Czesc Sylv, z tego co czytam Twoja terapia wygląda prawie dokladnie tak jak moja. Na pierwszym spotkaniu mialam rowniez wywiad ogolny. Rowniez mialam zadanie domowe, aby napisac czego oczekuuje od terapii, jak rowniez przyczyny, w ktorych moje samopoczucie sie pogarszalo. drugie spotkanie oprocz rozmowy wstepnej to rowniez tabelka, z opisem sytuacji, jej natezeniem i myslami ktore sie pjawiaja, czyli cala lista pytan. To bylo oczywiscie zadanie domowe. Trzecia terapia to powiekszenie tej tabeli. Teraz mam sie skupic na sytuacjach, ktore mam juz spisane i wyciagac z nich wnioski. Znalezc kluczowa mysl, ktora mnie najbardziej irytuje i spisac fakty potwierdzajace oraz podwazajace ta mysl. Pracy domowej jest wiec duzo, trzeba sie przylozyc, ale czlowiek fakycznie odkrywa w ten sposob swoje emocje. Tabletek zadnych teraz nie biore, odstawilam wszystko. Licze na terapie. Trzymam za Ciebie kciuki.
  3. Witaj szatz, moj maz nie znalazl sobei ucieczki od Niej, on jest zapatrzony w swoja mame, jest dla niego najwazniejsza osoba w rodzinie, liczy sie z tym co mowi, co robi. Ma do niej wielki szacunek, moim zdaniem az za bardzo wielki. Jest zaslepiony swoja miloscia do niej i nie widzi tego, jaka ona jest naprawde. Tak ich wychowala, cale zycie wpajala ze szacunek do rodzicow jest najwazniejszy i tak tez w tej rodzinie zostalo. Tym bardziej pogarsza to sytuacje, gdyz moje zle slowo na jej temat konczy sie przestroga :"uwazaj co mowisz, bo to moja mama". Ach duzo by gadac. Napewno jest to racje, ze wyprowadzka postawilaby mnie na nogi, ale uwierz Szatz, ze nie jestem w stanie teraz sie odizolowac, chocby ze wzgledu na dziecko. Zdarza mi sie ze gdzies zaslabne, wowczas gdyby nie pomoc w zajeciu sie corka, mogloby dojsc do jakiegos nieszczescia w niedopilnowaniu. Chce sprobowac najpierw podleczenia sie w terapi, jednoczesnie izolujac sie maksymalnie od tesciowej (mamy osobna gore). Staram sie jej w ogole nie widziec, omijam wielkim lukiem. Jak jej nie widze, jest mi lepiej. Jak nie pomoze, wowoczas odwaze sie na krok wyprowadzki
  4. Droga Sylv, ciesze sie, ze naklonilam Cie do wyzalenia sie na forum. Takie cos ponoc pomaga, wiec trzeba probowac. Widze, ze mamy wiele wspolnego, ja rowniez mam takie ataki i mysle tylko o tym kiedy to sie stanie, gdzie mnie zlapie, kiedy pusci itp. To jest straszne. Rowniez tak jak Ty mam niechec do wszystkiego, robie wszystko bo musze, ale najchteniej nie zabieralabym sie do niczego, gotowanie najbardziej mnie irytuje. Ogolnie jestem nie do zycia. Moj maz tez to dzielnie wytrzymuje, ale on w rzeczywistosci nie wie jak ja sie czuje. To, ze boli mnie glowa i mam zawroty to takie normalne dla niego, a ja mysla o tym jeszcze bardziej sie sama nakrecam i jest wtedy jeszcze gorzej. To wszystko dzieje sie w naszych myslach, musimy sie z tego uwolnic, ale to dlugi i zmudny proces. Ja jak narazie pomalutku krocze w tym kierunku, ale na efekty trzeba jeszcze pewnie dlugo czekac. Terapia napewno mi pomaga, tylko na wszystko trzeba czasu. Sylv zazdroszcze Ci wlasnego kącika, ja tez o nim marze. Moj problem polega jednak na tym, ze jak sobie pomysle o moim samopoczuciu i o tym ze mialabym byc tam sama z dzieckiem (meza czasto nie ma do pozna), to jeszcze gorzej bym sie czula. teraz w razie czego mam pomoc, moge odstawic dziecko itp. Licze na to, ze wkoncu stane na nogi. Tobie rowniez zycze sukcesow w zmaganiu sie ze swiatem.
  5. Witaj sylv, ja tez jestem swiezym forumowiczem. Napewno nie będę Cię straszyć, ze tania terapia jest gorsza od drogije. Wydaje mi sie, ze to zalezy od osoby prowadzacej a nie od ilosci kasy, jaką sie placi. Ja chetnie poczytam, jak wyglada Twoja terapia, moze wymienimy sie jakimis ciekawymi uwagami, jak wygladala dotychczas i jak bedzie potem. Ja dzis sie juz troche spiesze, ale jutro chetnie napisze rowniez o swojej. Ja niestety mam napady, a wlasciwie trudno to nazwac napadami, poniewaz moje okropne samopoczucie jest ciagle, bez zadnej poprawy w ciagu dnia. Generalnie przez cale dnie czuje sie tak samo, okropne bole glowy i straszne zawroty, problemy z utrzymaniem rownowagi. To jest okropne, meczy mnie to strasznie. pozdrawiam
  6. Kobietki, z pewnością kazda z Was ma trochę racji. ja osobiście praktykuję szczerą rozmowę na drugi dzien w takich przypadkach o którym mowilam, ale to co sie ze mna dzieje danej nocy, przed porankiem, doprowadza mnie do szalu. Na drugi dzien emocje sie juz stabilizują i rozmowa owszem jest, ale juz nie taka dosadna, jaka bylaby we wczesniejszym momencie. Raczej nie tlumie w sobie emocji, wyrzucam je, o co tez zreszta sa klotnie. Z meem jeszcze sobie jako tako radze, najgorzej jak dojdzie do spiecia z tesciowa, wowczas juz moj stan jest tragiczny. Doszlo do tego, ze teraz nie denerwuje mnie juz tylko to co ona do mnie mowi, ale rowniez co mowi do innych. Ma bardzo specyficzny sposob "ustawiania" wszystkich. Do mnie teraz zbyt wiele nie mowi, dalam jej do zrozumienia ze sobie nie zycze, ale do calego otoczenia jest wciaz taka sama, a nwet z wiekiem gorsza. jak jestem gdzies obok i slysze jej slowa umoralniajace to juz wzbiera we mnie zlosc, bo ten jej ton rozbraja kazdego. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, ze ona ma o sobie taaakie zajebi..te zdanie, ze szok. Uwaza sie za najmadrzejsza, najrozsadniejsza i co najciekawsze o najwiekszym sercu kobiete na swiecie, podczas gdy nawet jej rodzina mnie uswiadamia, ze ona taka jest "kierowniczka" i musze jakos to wytrzymac. Dzien, w ktorym sie od niej wyprowadze bedzie najszczesliwszym w moim zyciu. Ale jak to zrobic teraz? najpierw trzeba stanac na nogi.
  7. Witaj bethi, rozmowa napewno duzo daje, dlatego tez znalazlam sie na tym forum. Probuje jakos to zwalczyc w ten wlasnie sposob. Faktycznie masz racje, ze jest we mnie ogromnie duzo zlosci. Nie zauwazalam tego wczesniej, gdyz na ogol jestem osoba bardzo spokojna, ulozoną, nie jestem szalona ( no chyba ze w pewnych sytuacjach), a kiedys wlasnie taka bylam. Zmienilam sie bardzo mocno. To, ze drzemia we mnie takie poklady zlosci, uswiadomila mi Pani psycholog na terapii, poprzez rozne zadania domowe. ja staram sie nie byc "zlosnica", ale to co dzieje sie wokol mnie samo napedza te emocje. Sama sie raczej niczym nie denerwuje, to osoby wokol, otoczenie wywoluja takie sytuacje, w ktorych moje emocje siegaja zenitu, a ja na tym cierpie potwornym samopoczuciem. Napewno niepotrzebnie - ale nic nie potrafie zaradzic. Tak sie dzieje i juz. Psycholog radzi mi, abym zmienila nastawienie i np. jak maz wroci napity do domu to zapytala bez nerwow czy sie dobrze bawil, siedzac i poijajac lampke wina. Moze to i dobra metoda, ale ja nie potrafie narazie tak sie zachowac, z bardzo prostego powodu: nienawidze jak wraca w takim stanie do domu, wiec jak moge sie nie zdenerwowac i pyutac czy sie dobrze bawil, skoro w tym momencie najchetniej bym spakowala torby i sie od niego wyniosla. Robic cos wbrew sobie? nie mam pojecia. Mam nadzieje ze terapia przyniesie efekty.
  8. Witam Was, ja tez zaczelam psychoterapie. Bylam dopiero na 2 spotkaniach, wiec narazie efektow nie bede oceniac bo czuje sie dalej fatalnie( bóle głowy, zawroty głowy, kołatanie serca itp.). Wierze jednak, ze mi ta terapia pomoze,, bo odrzucilam wszystkie leki, nie bede sie truc!. Modle sie o dobre samopoczucie, bo jak narazie nie chce mi sie nic, nie chce mi sie zyc. acha i tez mam duzo zadan domowych
  9. Witam, napewno masz rację z tym, że to forum polega raczej na wygadaniu się, aczkolwiek jest tu wiele osob z podobnymi dolagliwosciami, ktore mniej lub bardziej im dokuczaja i czasami mozna sie czegos od nich nauczyc. Jak najbardziej uwazam, ze mlodzi powinni mieszkac z dala od "starych", i to ze wprowadzilam sie do tesciow na okres "odchowania dziecka" bylo moja pomylka zyciową. teraz bym tego bledu nie popelnila, ale czasu sie nie da cofnac, a zyc trzeba. Ciebie denerwuja rzeczy bezposrednio z Toba zwiazane, fundamentalne, a mnie oprocz tych co Ciebie rowniez szereg innych. Choc jak sie przypatrze to one tez sa raczej ze mna zwiazane, nie przejmuje sie tym co dzieje sie wokol mnie i mnie nie dotyczy. Bynajmniej staram sie. Na dzien dzisiejszy nie jestem w stanie ci nic pomoc, doradzic, gdyz sama potrzebuje pomocy, ale jak mi sie uda wyjsc z tego okropnego stanu to napewno podpowiem jak sie zachowywac (jasli poznam jakies sztuczki). Ja jak narazie zyje w garsci z tabletkami przeciwbolowymi, ktore z reguly i tak nie pomagaja na tego typu bol, ale biore.
  10. Witam wszystkich. Jestem nowym użytkownikiem na forum i chciałam się podzielić swoimi dolegliwościami. Od kilku juz miesięcy dręczą mnie potwornie mocne bóle głowy, ból typu opaski uciskającej na głowie, szczególnie w okolicy karku. Poza tym mam napady zawrotow głowy, jest to strasznie nieprzyjemne. Byłam już u psychiatry, najpierw kazali mi brać Asentre połączoną z tegretolem. Niestety ten zestaw lekow zupelnie mi nie sluzyl, czulam sie strasznie, mialam koszmary senne i dziwne mysli, nawet samobojcze - czego wczesniej nie bylo. Odstawilam. Teraz mam brac doxepin - wzielam raz, przez dwa dni nie moglam sie obudzic, ledwo wleklam za soba nogi. te leki chyba nie sa dla mnie. Oprocz tego chydzę na psychoterapie, jak narazie bylam na dwoch spotkaniach wiec nie ma jeszcze efektow. Wszystko dlatego, ze jestem strasznym nerwusem. Denerwuje mnie byle powod,, ludzie mnie bardzo szybko wyprowadzaja z rownowagi. Niecierpie balaganu po powrocie z pracy, gdzie dzien wczesniej zostawilam "błysk", głupich uwag mojego męża, po ktorych czuje sie winna, mimo iz nie jestem. Najbardzi9ej jednak rozbraja mnie tesciowa, jej wiecznie niezadowolona mina i ton glosu - wiecznie pretensjonalny i krzykliwy. Wszystko musi byc tak jak ona to widzi, nie daj Boże zeby kto inny mial rację. Musze jak najszybciej sie od niej wyprowadzic, tylko narazie stan zdrowia nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie, a co dopiero wlasny kat z malym dzieckiem. Nie czuje sie na silach narazie. Bardzo ciezko mi sie siedzi w pracy, nikt nie wie jak sie czuje, a ja juz rozkladam rece, nie mam juz sily i mysle czy mi to kiedys minie. Pomocy!!!
×