Skocz do zawartości
Nerwica.com

sylv

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia sylv

  1. kacha800802 no to podajemy sobie rękę zdecydowanie ) byłam wczoraj - kolejna praca domowa to rozwinięcie tych sytuacji lękowych. mam wypisać kiedy się zdarzają i które są najgorsze. ale ogólnie było śmiesznie bo pani mi tłumaczyła co się ze mną dzieje w lęku, albo zmuszała mnie żebym sama do tego doszła, w sensie skąd się biorą te fizyczne objawy. przyspieszone bicie serca, odruchy wymiotne, bóle w karku i barkach, zawroty itd. to wszystko to dlatego że pojawia się myśl ta niedobra i organizm odczuwa ten lęk i się szykuje do obrony/ataku jak człowiek pierwotny do ataku na mamuta bez kitu tak mi to przyrównała i do tej pory się z siebie śmieję że gonię mamuta i ściągnęłam sobie na komórkę na tapetę zdjęcie mamuta Manfreda z Epoki lodowcowej i będzie teraz moim talizmanem wogóle jestem w szoku bo postanowiłam przestać brać te leki (afobam) żeby wiedzieć czy mi naprawdę terapia pomaga czy te leki i dziś w nocy spałam bardzo dobrze bez żadnego wspomagacza! wcześniej było to niemożliwe bo miałam te niepokoje i kilka godzin nad ranem wyjętych ze spania. więc nie wiem czy możliwe że terapia pomaga po 3 już spotkaniu! czy moje nastawienie się zmieniło czy co ale ODPUKAĆ jest dużo lepiej!!! a tym którzy jeszcze może nie widzieli polecam temat Remigiusza "coś optymistycznego" w krochach do wolności!! to też mi dało powera takiego że szok! wydrukowałam i dałam pani terapeutce żeby sobie zobaczyła i jak ktoś będzie potrzebował kopa to mu pokazała! pozdrawiam wszystkich serdecznie!
  2. sylv

    Dzień dobry wszystkim

    kacha800802 ja Cię rozumiem bardzo dobrze. NIENAWIDZĘ zostawać sama zupełnie bo mam wtedy milion myśli i się nakręcam bardzo. wogóle to się zastanawiam czy właśnie od tej wyprowadzki mi się nie nasiliły objawy a nie od tego cholesterolu. pewnie od jednego i drugiego. panicznie bałam się zostać sama. a mój chłopak chodzi na piłkę, i wtedy ściągałam do siebie koleżankę, mamę albo ja do nich jechałam. na szczęście zaczynam to ogarniać i po prostu czymś się mocno zajmuję jak go nie ma. na przykład prasowaniem nienawidzę tego robić ale zajmuje mnie to tak mocno i taka jestem zła jak mi się coś zagniecie że zapominam o jak to ja nazywam cały czas "jazdach" na szczęście ta piłka to 2 razy w tygodniu tylko. i dochodzą spacery z psem. też nie lubię sama zostawać wtedy ale muszę zrobić obiad czy coś i mój facet musi mieć zawsze telefon przy sobie. czasem marudzi jak mu o tym przypominam ale ogólnie jest grzeczny kurczę to ciekawa jestem czy ja też będę miała taką pracę domową jak Ty ostatnią, bo ja tych sytuacji panicznych mało teraz wypisałam bo jak mówię jako takich ataków raczej nie mam ostatnio - tylko taka niechęć do wszystkiego i bóle w klatce i takie dławienie. no tak jakbym cały czas czekała na egzamin czy coś. myślę że wiecie o czym mówię. ale dla Ciebie to ja myślę że mimo wszystko ucieczka od teściowej i przezwyciężenie tego lęku przed byciem samą byłaby i tak lepsza. nie wyobrażam sobie takiego babska - przepraszam wtrącającego się w moje życie i pouczającego. wrrrr!!! pozdrawiam jeszcze raz wszystkich!
  3. sylv

    Dzień dobry wszystkim

    hej to ja też bym się chciała tu przywitać bo to wpis kachy800802 skłonił mnie do wypowiedzenia się w "krokach do wolności" ja mam 26 lat i od zeszłych wakacji "to" się ze mną dzieje. w sumie czytając to forum, to może krótko, dla mnie koszmarnie długo. od lutego spełniło się moje największe marzenie - wyprowadziliśmy sie z chłopakiem (z którym jestem 9 lat, więc nie jakiś kaprys z tą wyprowadzką) na swoje. marzyłam o swojej kuchni, swojej sypialni, łazience. jeszcze jak robiliśmy remont to było w miarę ok, mój stan się pogarszał, apogeum osiągnął w lutym. ogólnie miałam zajoba na punkcie zdrowia, w ciągu pół roku robiłam 3 razy ekg na przykład. i w lutym pani doktor zrobiła mi badania i wszystko ok tylko cholesterol za wysoki i oczywiście natychmiast wmówiłam sobie zawał serca! odebranie tych wyników zbiegło się (dosłownie, tego samego dnia!) z wyprowadzką. i mam to co zawsze chciałam - tą kuchnię, psa na którego od dziecka nie chcieli mi pozwolić i czuję że się tym nie cieszę. jestem jakby obok. lubiłam bardzo gotować a teraz robię to bo trzeba. nie mam siły na nic i nic mi się nie chce, nie umiem podjąć decyzji żadnej, najlepiej jak ktoś robi to za mnie. ataki paniki minęły na razie nie wiem czy od terapii (tak jak kacha na 2 spotkaniach byłam) czy od afobamu który biorę doraźnie ale chyba przestanę bo uzależnia a poza tym nie ufam takim lekom jakoś. chociaż jest po nich lepiej... po terapii oczekuję radości ze wszystkiego, a nie myślenia non stop czy mi nie za mocno wali serce, a mi stopy zdrętwiały, a mi huczy w uszach, a kręci mi się w głowie, a chyba zaraz zwymiotuję :/ ale wierzę bardzo że to osiągnę!!! pozdrowienia dla wszystkich i trzymajcie się! i nie dawajcie! kacha masz dziecko - dla niego na pewno warto żyć i chcieć wszystko - zdobywać góry! moim motywatorem jest mój facet - naprawdę zadziwia mnie jego cierpliwość do moich "akcji" pozdrowionka raz jeszcze!!
  4. kacha800802 na razie po tych 2 spotkaniach ciężko mi coś opisać. na 1 wiadomo - wywiad i opowiedzenie życia od dzieciństwa. dostałam pracę domową - wyznaczyć sobie cele które chcę osiągnąć na terapii, tylko takie szczegółowe żebym po nich mogła widzieć czy mi się poprawia (wiec mam takie w stylu że prysznic ma być tak jak kiedyś przyjemnością a nie katorgą bo w kabinie na pewno coś mi się stanie albo że spacer z psem w ładną pogodę to też przyjemność a nie przymus wyjścia z domu, albo że zakupy to też ma być frajda spowrotem a nie męczarnia!). na drugim rozmawiałyśmy o moich lękach i jak powstają i co się wtedy dzieje. druga praca domowa to tabelka z wypisywaniem kiedy się pojawiają lęki i jakie jest ich nasilenie i jakie myśli najczęściej przychodzą wtedy do głowy - dostałam cały spis. trzecie mi odwołali ale dziś wlaśnie idę. ogólnie chodzę na tanią terapię co oznacza że prowadzą ją ludzie którzy nie mają jeszcze certyfikatu i to jest taki staż ich. ale kilka osób mi to polecało więc spróbowałam. spotkanie za 50 minut kosztuje wtedy 40 zł a nie koło stówki. i jest to terapia indywidualna. polecano mi też grupową tą dzienną ale ja mam pracę w której pracuję niecały rok, nie dostałam jeszcze umowy na stałe i nie chcę podpadać 3 miesięcznym zwolenieniem wiec próbuję tak na razie... od lekarza dostałam też afobam i on mi pomaga spać, ale już się kończy i chyba spróbuję bez leków. bylam u psychiatry państwowego ale był takim chamem nieprzyjemnym że pogorszylo mi się po tej wizycie i albo znajdę innego albo bez leków jednak. ogólnie jest lepiej bo mam też cały czas taki lęk, i bóle w klatce piersiowej, ale nie są to takie obezwładniające ataki jak wcześniej. mam nadzieję że to efekt terapii a nie afobamu bo w sumie biorę go raz na jakiś czas, jak na przykład idę na piwo ze znajomymi to oczywiście nie wtedy. będę dawać znać i trzymam kciuki za nas wszystkich a tym co się udało gratuluję i zazdroszczę pozdrowienia!
  5. chciałam się przywitać bo to mój pierwszy post dzień dobry mam dokładnie tak jak kacha800802. byłam na 2 spotkaniach na razie, 3 mi odwołali, ale jutro idę znów. na razie na 10 mam iść i zobaczymy co z tego wyjdzie. ogólnie ataków raczej już nie mam ale został zasrany lęk przed lękiem i brak chęci do czegokolwiek. najchętniej bym leżała i spała ale to też mnie drażni. i żyję jakby obok. ale i tak się cieszę chociażby tym że już ataków nie ma. i bardzo bardzo bardzo liczę na terapię. trochę mam obawy bo w związku z kaską poszłam na tzw. "tanią terapię" ale polecił mi to fajny lekarz więc może da radę. tylko mnie nie straszcie błagam że tania terapia jest do d... liczę na nią jak na nic na świecie pozdrowienia dla wszystkich forumowiczów!
×