Skocz do zawartości
Nerwica.com

khasia

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez khasia

  1. Pewna pani psycholog powiedziała mi, że pod wpływem stresu zmniejsza sie hipokamp.. A to ciekawe co napisałes.. Wpadła mi jeszcze do głowy jedna myśl.. Przecież ilekroc doswiadczamy stresu, nie wiem czy zauważyłes, nasz oddech staje się płytki.. Próbujemy tłumic emocje, myśli wrzucic do podswiadomosci. Oddychając świadomie, możemy przywrócic je, i z pomocą osób dokonac integracji. Tylko z pomocą osób.. Niemożliwe chyba tego dokonac samemu człowiekowi. Inni nie są nawet tego świadomi. To jest prawda, przez to czuje sie jak w więzieniu, i szamocze sie sama ze sobą. a swiadomosc podobno jest jak otwarta przestrzen wg buddystów. jakże prawdziwe te słowa.. dziekuje za ten cytat:) z jakimi? zapisuja je w gabinetach psychiatrzy?
  2. khasia

    gorsi?!

    ja czuje się... ułomna. jestem zła na siebie, że mam taką strukturę osobowości, a nie inną.. ze mam takie doswiadczenia, a nie inne.. i że kazdy problem jest przynajmniej 10 razy poważniejszy u mnie niż u innych.. Co za tym idzie.. nie moge sie usamodzielnic, nie moge spelniac marzen (np. podróż dookoła świata, koncert kawali, itd.), tylko zstanwaim się jak prztrwac kolejny dzien, i skad mam zaczerpnac siły by go przetrwac..
  3. Próbowałeś sam otworzyc puszkę pandory? Wydaje mi się, że od kiedy spojrzałam trochę w oczy to co złego stało się w dzieciństwie i prawdopodobnie co zniszczyło we mnie poczucie bezpieczeństwa, żyje gorzej... i nie wiem co z tym począc.. w umysle przewijaja sie różne wspomnienia. Czuje sie zniewolona przez nie. Chce zyc! A czuje się niewolnikiem przeszlosci. Wystarczy czyis podniesiony ton glosu, spojrzenie, próba manipulacji mnie, a ja sie trzese, chce biec stad jak dziecko i sie schowac jak najdalej! To w sobie odkrylam! Nie wiem co z tym zrobic! koszmar! nie umiem wrecz zyc normalnie! moze jestem archetypie teraz przy wejsciu do prawdziwego czyśca, jak myslisz? Albo zawroce do piekla? Albo przejde go jak Dante i w nagrodę zetkne sie z wolnoscia? Ale jak to zrobic? Jak zmienic korzenie? Trudno pozwolic starym obumrzec.. Zawsze boimy się to co nowe.. "W śmierci zawiera się nieśmiertelnośc (..), w śmierci niegdysiejszych doświadczen, z którymi utożsamiasz swoje "ja"." Krishnamurti Tylko jak trudno pokonac strach przed "śmiercia".... archetyp posługujesz się czysto naukową wiedzą.. a próbowałes tego doswiadczyc, np. poprzez rebrihting? CITRIA łatwo sie mówi, otwórzmy puszke pandory.. i mozna to zrobic.., ale trzeba miec wsparcie, kogos kto wskaze Ci wyjscie, nie pozwoli bys sie stratowała. Ta osoba na dodatek powinna byc kilka kroków do przodu, od nas. . tak myśle.
  4. dlatego jak dzwonie.. to gdy jestem sama... ba! gdy cos mam załatwic, wszystko zapisuje na kartce (sprawdzm trzy razy, czy dobrze) co mam powiedziec.. i jakos wtedy idzie bez zająknięcia się polecam!
  5. Niestety tak się dzieje. A jak trudno potem z tymi złymi doświadczeniami, które czasem w zyciu wychodzą z podświadomości, zetknąc się. Człowiek znów je próbuje pogrzebac w podswiadomosci. Mi ię zdarzyło przypomniec jedną traumę z dziecinstwa. Poczulam ogromny lęk, równy lękowi przed smiercia. Pojawily się skrawki wspomnien. Poczulam pulsującą krew w glowie. Traciłam poczucie rzeczywistosci. Myslałam, że jeszcze moment i umre! Nie bylam w stanie do konca przypomniec urazu, traumy, bo bałam się że dostane wylewu! I znów zepchnełam do podświadomości, tylko od tego czasu jeszcze gorzej mi się zyje bo czuje ogromny ciężar. Ale tak jak pisałeś, niezwykle cięzko zetknąc się z urazami. Ja słyszałam o integracji oddechem. Pisał o nim Colin Sisson. Jakie 4 matryce...?
  6. kody to istne przeklenstwo! jak je zmienic? jak przy zmianie nie otworzyc puszki pandory i nie wywlec "przypadkiem" na zewnatrz wszystko to co zle, tych ran bolacych? albo raczej jak sie nie bac nowego i nie dostac na glowe? no zostaje jeszcze kartka papieru i te forum. przepraszam jesli juz was mecza moje posty najwyzej mnie przegonicie ;p
  7. musze przemyslec to co napisalas.. pozdrawiam:) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:09 pm ] Czasu nie ma:( ojciec całymi dniami mnie "gnoi". wciąż przypomina byłego, że może lepiej zebym z nim byla niz sama, a czasem kombinuje jakby tu zeswatac mnie z koega z pracy, bo on chce bym miala meza i dzieci, jak inne w moim wieku;/ Moze to smiesznie brzmi, ale ja slucham tego w dzien, w dzien jaka jestem bezwartosciowa, nic nie znaczaca, "cofnieta" w rozwoju o 10 lat! To juz mi sie wbija w glowe! Jakos ich nie widze.. trzeba miec kase, by gdzies wyjechac, na jakis koncert, itd., a ja wciaz oszczedzam na bilet w jedna strone.. moze odwaze i uciekne stad jak najadalej z desperacji,np. za granice, jesli nie bedzie mi glupio, wstyd prosic o pomoc znjaomych i nie dostane zawrotow glowy i mdlosci juz na samym lotnisku, albo do kuzynek, 500 km stad, zawsze przyda im sie pomoc na roli;( Moj nie, czuje ze to zrobi. Najgorsze jest to, że mowilam jego siostrze, ze on potrzebuje pomocy. Nie odzywa sie i nie widzi co sie moze stac. Chyba byloby juz lepiej gdyby spadł na psy. Tylko on zawsze należał do "porządnych"( w cudzysłowiu pisze bo to jest tylko OTOCZKA, wewnatrz w nim są dwie olbrzymie skrajnosci, siły, ktore niszcza wewnatrz i na zewnatrz siebie nawzajem, tzn. potrafi byc chamski, potwornie nieludzki, a potem mógłby za Ciebie skoczyc w ogien). Siedział i zgłębiał zainteresowania albo myślał o doktoracie. Rzadko pił. Raz tylko namowił mnie na cpanie i to było wszystko. ja nie wiem czy kocham, kochalam go bardzo mocno, ale zniszczyl juz na samym starcie uczucia szantazami. trudna historia. jak najabardziej, najlepszym wyjsciem. Jesli miałabyś sie niszczyc w ten sposób, bedąc z nim popadając w inne uzależnienia, to co to za sens zycia takiego w związku?związek ma inne cele, przede wszystkim rozwoj. My niestety mielismy podobne ambicje, priorytety, co niestety utrudnialo rozstanie.
  8. Tak jak mój ojciec.. kiedys obchodzily go oceny, a teraz jak mi idzie dobrze na studiach to tylko patrzy przez okno i wytyka.. patrz, tamta juz ma męża i dzieci, a ty nawet chlopaka nie masz! patrz tamta "robi" na produkcji a ty nawet pracy nie mozesz znalezc, zadnego doswiadczenia(a mialam juz staz w muzeum i w ZUS)! itd. idzie sie wykonczyc:((
  9. ewa125 ciesze sie, ze Tobie sie udalo:) zmeczonyproblemami jeszcze w tamtym miesiacu walczylam. pojawilo sie jednak tyle przeciwnosci losu przez ostatni rok, że nie jestem sama w stanie od razu tego przejsc, jesli w ogole przejde, jesli bedzie mi dane i sie zalamalam. ze spirali nie jest łatwo sie wydostac, jesli nie wiesz juz dokad.
  10. chodze do psychologa..(ktoregos z rzedu), po kazdym spotkaniu jestem rozbita, "zszokowana" na dwa dni (płacze, nie moge patrzec na moje zycie, chce je zmieniac,itd.), a potem wchodze w stary rytm.. zarejestrowalam sie do psychiatry. czytam duzo ksiazek, duzo rzeczy uswiadamia mi bliska osoba ktora para sie troche parapsychologia, ale to wszystko pomaga na chwile! po paru dniach znow przychodzi zmeczenie i mam problemy by cokolwiek ruszyc. mam cholesterolu 240, to jest podobno bardzo wysoki wskaźnik, podejrzewam że od tego stresu(jem jak najbardziej zdrowo), lęku ktory tak jak moiwsz moze mi ograniczac pamiec.
  11. alutka87 jakbym czytała siebie.. z tym samemu nie idzie sobie poradzic, jakbym nie wiem ile walczyła. życie cały czas stawia wymagania i chyba jest coraz trudniejsze. trzeba nabrac sił bo sama siebie zgnieciesz. ja na razie przełamałam pierwsze lody i dzięki paru osobom tu z forum zarejestrowałam się do psychiatry. tylko teraz ta nadzieje mna trzyma, że może leki pomogą bo tak to nie chce mi się dalej wegetowac w tym nierzeczywistym półśnie..
  12. zmeczonyproblemami tez mam to mnie meczy, jedynie czasem pomoże dobra książka i czyjes towarzystwo, ale w tym stanie wrecz niemozliwie jest wyjsc do ludzi. ewa125 a pamięc sie poprawia wraz z poprawa? przepraszam za głupie pytanie,ale jestem załamana. Od pół roku mi sie pogarsza albo i dłużej, jakbym miała coraz większą dziurę bez dna w umyśle. Cos mi sie np. przypomni, słowa czyjes i sie zastanawiam kto to powiedział.. Długo się zastanawiam.. Bo są jakby wypowiedziane w jakim głębokim śnie, w innym świecie. Przypominaja mi się elementy prawdziwe mieszające się z czyms nieprwdopodobnym, tylko nie moge je połączyc! Jakies auto, jakas droga.. tylko nie umiem sobie przypomniec z kim jechalam i kiedy! w jakim snie? Nagle eureka po długim myśleniu, moja kumpela je wypowiedziała w zeszlym tygodniu gdy jechałam z nią autem, do jej miasta. Wniosek taki, że chyba się odrealniam, albo nie wiem co? jest na to lekarstwo?
  13. czy to nie za duzo roboty...?z tym zaklejaniem? a ja kiedys gdy jechalam rowerem, musialam zaliczyc kazda dziure w drodze albo na dróżce, kamyki tez bo zachciało mi sie adrenaliny.. raz tak przejechalam po kamyku, ze skonczylo sie odwroceniem kierownicy w przeciwna strone i obdartym kolanem.. juz nie jezdzilam po kamykach. do tej pory trzy razy sprawdzam czy zamknelam drzwi. za pierwszym razem, czy rzeczywiscie zakluczylam. za drugim razem, czy napewno, za trzecim razem czy mi sie nie zdawało, że napewno... a teraz, od jakiegos czasu gdy mam problemy z depresja? macie jakies zaniki pamieci? bo mi sie to zdarza ostatnio nagminnie, to zawsze musze miec przy sobie cos do pisania i dlugopis, bez tego ani rusz! bo zawsze moge miec problem z przypomnieniem;) i potem trzy razy sprawdzam w torebce czy mam napewno, choc zawsze mam.. ale przezornosci nigdy za wiele ;p
  14. Drodzy rodzice, dziadkowie! Przysli rodzice i dziadkowie! Zgłaszam protest przeciwko omamianiu dzieci tekstami typu: "Pan Bóg wszystko widzi!" Jak to się dla mnie skończyło? Bardzo stresująco.. Ledwom żem wyszła z pieleszy i podskakiwała wesoło na podwórku, babcia z mamusia wmawiały mi, że Pan Bóg wszystko widzi z nieba.. i jeśli nie bede grzeczna ukaze mnie, a mamusia bedzie sie zle czula. Skonczyło sie na tym, że czułam sie niepewnie ilekroc wyszłam z domu. A jakie miałam wyrzuty sumienia! Gdy z kolegą ukradlismy jajo z kurnika prabaci, by zrobic "ciasto". Miałam tylko trzy latka..a czulam sie jakbym popełniła przestępstwo i zaraz Pan Bóg mnie ukaze. No, ale prababcie potem zmarła i juz jej jajka nie byly potrzebne.., a że mnie lubiła to pewnie czuwała nade mna;) Koszmar już okropny się zaczął gdy bacia mi uświadomiła, że Pan Bóg widzi wszytsko także co dzieje się w domu.. No dobrze, zawsze można zasłonic okna.., ale jak on patrzy z obrazow?? Przez oczy swietych, itd. To juz nie było łatwo.. Njagorzej to było sie przebierac. No bo jak rozbierac sie na oczch Pana Jezusa? ;/ Pozostwał piec kaflowy, za ktorym się chowałam w trakcie czynnosci przebierania. Tylko on tak patrzył cały czas..,więc jak cos "broiłam", np.podkradałam bobovite, szminki matce, no to go zagadywałam.. Tylko matka boska wtedy tak sie na mnie spogladała, ze chyba byla zazdrosna.. no to ja tez zagadywałam;/ Moje natręctwa się skończyły po wyprowadzce, jak miałam 5-6 lat. Bo nie miałam obrazka w domu, poki nie poszłam do komuni ;p
  15. A kto powiedział, że zwariowałas?:) Dziekuje za słowa otuchy i bede trzymac kciuki, zeby takich dni było coraz wiecej, i coraz piękniejszych :)
  16. Moim zdaniem jest możliwe. Zdarza mi się wyczuwac emocje kogos, bez stworzenia z nim jakiegos komunikatu. Podam Ci przykład jak u mnie to działa. Jechałam kiedys autobusem. Mialam dobry nastrój, czytalam swietna ksiązke. Kurcze, ale nagle cos tu nie tak.. Poczułam ogrom obaw w sobie! Lęku!( a nie bałam się wtedy, akurat z autobusami nie mam problemow;) Tak jakby miało się za chwile cos zdarzyc niepokojącego! I co? Przekręcam głowę w prawą stronę i widze obok mnie, siedzącego, skulonego, zmartwionego, zleknionego, starszego mężczyzne! Tak mi go żal było.. chciałam mu pomoc.. Tylko jak? Miałam mu powiedziec, ze Pana lęki przeszły na mnie? No, a gdy wyszlam z autobusu, wszystko ze mnie powoli spłyneło, tylko pozostał obraz skurczonego człowieka. Wszyscy wokół siebie roztaczamy jakąs aure emocji, zrodoznych przez myśli. Łatwo przechodzą na innych. Mam np. świetne kumpele na studiach, przy ktorych(niewiadomo jaka mialam wczesniej depreche;/) jestem w stanie po pól godziny smiac się, bo zarażaja mnie poczuciem humoru! Spokojem! Mam to, tragedia.
  17. Dziekuje za dobre słowa i zrozumienie! Mariusz jak głupotą można ranic? Również się zgadzam, choc mi jest jeszcze ciężko. Wiem jednak jak można się poczuc"lżej", w chwili wybaczenia. Dzieci nie pamiętają jak dorośli. Na chwilę się zezłoszczą, a potem bawią się dalej, stąd pewnie tyle energii do zycia. Czemu dorosłym tak ciężko? bethi, dwa lata.. podziwiam siłę, poświęcenie i.. determinacje by zakonczyc niszczący etap w zyciu. Pozwolic umrzec związkowi z nieodpowiednim człowiekiem. Wybaczyc i stworzyc nowy etap w zyciu. Wyobrażam , juz ma pretensje, ale potym jak go zostawiłam.. Sytucaja bez wyjścia, gdziekolwiek ruszysz jest źle. Tak jak mówisz, czas gra tu najważniejszą role. Moja wina, że wczesniej nie zostawiłam go, ale nie miałam sił by wyrwac się po roku czasu kiedy zdałam sobie sprawe,że czuje się uwięziona przez niego i im dłużej to będzie trwac, zostałoby ze mnie nic. A tak.. uzależniłam go od siebie. Ja już nie mam sił, co zrobi to zrobi. Jego sprawa.
  18. no własnie.. trzeba miec o czym.. a ja pleciem trzy po trzy.. przy tym macham rekami i sie smieje glupio.. zawsze z nerwow, czasami z siebie.. i z miny tych ludzi.. chyba sami sa niepewni, widzac jak obca osoba gada jak najeta, jakby byla walnieta;)
  19. a moj byly sie chyba dzis zabija i nie wiem co robic.. dostaje na glowe (jeszcze bardziej). trace poczucie rzeczywistosci, swiat sie kreci wokol mnie i za bardzo nie wiem co sie dzieje..tylko cialo cos przytepione, czasmi rece zadrżą, czasem popłacze, a czasem wyjrze przez okno
  20. witajcie:) czytam wasze posty z zapartym tchem, z niedowierzaniem. mam bardzo podobne objawy do was. pozdrawiam
  21. może kiedy nauczymy sie patrzec w przyszłośc? i na miejsce to co jest złe, ulepimy to co dobre? nie wiem, kurcze jestem rozbita. ex chce sie naprawde zabic, a ja czuje sie bezsilna i jeszcze bardziej zwiazana ze zlymi wspomnieniami, jak i z dobrymi ktore nagle sie przede mna otwieraja i sie zastanawiam a moze bym wrocila i zapobiegla tragedii:/ czemu to zycie jest takie skomplikowane, gorzej niz w jakims tasiemcu? ja sie tak nie bawie;/ chce zlozyc skarge na zycie;) jak myslicie, powinnam sie czuc winna za jego stan? powinnam wrocic, choc jak pomnysle o nim mam mdlosci, i zamet w glowie? powinnam sie poswiecic?
  22. jakbym widziała siebie:( oprócz drżenia rąk,itp. objawów, zdarza mi sie że gadam jak najęta by zagluszyc lęk. ludzie dziwnie na to reaguja, a ja czuje sie jeszcze bardziej idiotycznie.
  23. Dziękuję za te słowa. Czekam na odpowiedni moment. Serdecznie pozdrawiam:)
  24. Jesli chodzi o mnie, to tylko troche tesknie.. Czasami miałabym ochote wsadzic mu nóż, za wszystki bóle. Tylko wiem, ze tez ponosze wine za to, że pozwalałam mu sie upokarzac, zgadzac się na rzezczy, które wymuszał szantażem.. i czuje sie winna. Jakbym byla odpwiedzialna za wszystko. CITRIA, nie umiem się podniesc po wczorajszej rozmowie. Wszystko sie przypomniało.. Od rana dłonie mi sie trzesa. Mam mdlosi, kamien w brzuchu, czuje sie nikim i chcialabym "zwymiotowac" te wspomnienia, które odbieraja mi chec do zycia. Za pare miesiecy pewnie to sie zmieni. Umysl ludzki tak sie zachowuje.. Po czasie ubarwia złe wspomnienia, bo nie mógl by z nimi funkcjonowac. Zniszczyłby się. Tak mysle.
  25. To jakas paranoja, boimy się lęku, ze on się ujawni i inni odkryją,że sie boimy, to jeszcze tym bardziej się lekamy, i kolo zamkniete.. Boję się wzroku obcych osób, że odkryją we mnie to czego się wstydzę. A wstydzę się siebie, choc tak naprawdę nie powinnam?Od dziecka mnie chyba to przeklenstwo przesladuje. Boję się cokolwiek trzymac w obcym miejscu, w dłoniach bo wtedy mi ręce drżą. Nie chce by inni widzieli, że nie mam kontroli nad ciałem i emocjami, i jestem wobec tego "słaba". Gdy czuję, że nachodzi mnie lek, doswiadczam kuli w gardle, bolu pleców, zimnych rąk, niepokoju, checi ucieczki. Walcze z nim, a on robi swoje. Czasem się jemu poddaje, ale to jest bardzo trudne. Wrecz prawie niemozliwe, chociaz pewnie to najlepsze rozwiazanie. Walka daje siłe jemu.
×