Skocz do zawartości
Nerwica.com

khasia

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez khasia

  1. hahahaha, to ja bede cała roztrzesiona ;p /juz próbowałam, skończyło się na tym, ze pani się na mnie dziwnie patrzyła w pociągu...itd. to długie historyjki;)/ teraz probuje się z nimi zaprzyjaznic.. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:57 pm ] Citria, no, no.. kolory są rzeczywiscie jasniejsze. Może tez zmienie;) Przeprowadziłam wywiad na temat leczenia psychiatrycznego.. tzn. poradziłam sie osoby, która kiedys miała stycznosc z lekami. Owszem, pomagaja ale na rok, dwa lata, i dalej, ale potem trzeba zwiekszac dawke. Leczenie nie rozwiązuje problemu, tylko łagodzi jego skutki. Uważa, że trzeba budowac w sobie siłe, w moim przypadku poprzez poszukanie źródła lęku. Znalazłam chyba..albo bylam blisko. Tylko ono jest tak przerażające, ze sama nie przejde tego. Na dodatek dobija mnie swiadomosc, ze prawie całe moje zycie układał lęk. Numer telefonu psychiatry, więc wciąż lezy na biurku.. Pozdrawiam:)
  2. Witaj Olu:) Każdemu chyba zdarza się zawieśc na innych.. Sama jestem tego przykładem. Przez to trudno mi wchodzic w przyjaznie z innymi ludzmi. Zawsze nie jestem do konca "dostepna" i boje sie nawet ich. Wiem tez jak brak ich doskwiera w zyciu codziennym. Tylko ja potrzebuje duzo czasu, aby sie przekonac do drugiej osoby. Bradzo duzo. A czas tak szybko ucieka.., ale wiem że najgorsze jest zamykanie sie. U mnie do tego doszło w pewnym okresie i prawie chyba bylam na krawędzi pomieszania zmysłow, gdyby nie pare kopniakow od zycia i ten "instynkt"? Który każe nam pukac do innych drzwi i wciaz na nowo poszukiwac, chocby nie wiem jakby sie waliło, wiec sie teraz mniej zamykam;) I Tobie tez to radze, a przede wszystkim patrzec na innych nie przez różowe okulary, tzn. nie idealizowac. Jak "przyjaciólka" Cie upokarzała, co to może oznaczac? Jest wredna, toksyczna i nie warto sie z nia zadawac. Ma niskie poczucie wartosci i szuka w Tobie potwierdzenia, że jednak nie ma prawa sie czuc zle z powodu niskiej samooceny, bo Ty jestes "gorsza". Nie warto z takimi ludzmi byc. Może czas u Ciebie na zmiany? Pozdrawiam
  3. khasia

    Co nie co o sobie...

    Witaj Alfi:) Zycze Ci sił w tej walce:) Trzymam kciuki:)
  4. CITRIA ja Cie rozumiem. Sama żyłam w długim, chorym związku, i wiem jak trudno potem sam na sam zmierzac sie z tą przeszłością, która cały czas rzuca cień na nasze życie, i sprawia ogromny ból. Rozstałam się z nim w listopadzie, a do tej pory mam koszmary, jak tez mnie bije (choc tego akurat nie robil). Do tej pory tez walcze z poczuciem winy za jego stan(podobno przeze mnie dostal zapasci sercowej, depresji i chyba wczoraj sie zabił?). A w czasie zwiazku potrafił mnie wyzwac, szantażowac... i tez doszło do gwałtu. To co teraz mi pomaga to książka "Biegnąca z wilkami", bo dzięki niej zaczynam wierzyc w wartosc siebie. polecam. pozdrawiam:)
  5. A czy ktos może pamięta słynną Radiostację, jeszcze z początku tego wieku, póki nie stała sie komercyjną papką po zmianie szefostwa? Bądź Rozgłośnię Harcerską? To było radio..
  6. Wiesz co? Jest w tym bardzo głęboka prawda.. One nas uwielbiają
  7. Witajcie! Jestem z okolic Poznania. Chetnie nawiaze z kims kontakt o podobnych problemach. Trzeba o nich rozmawiac by wreszcie moc wyjsc z nich!
  8. Mi również miło i w ogóle walczyc? ja najchetniej odlozylabym ten caly, różnorodny zestaw przypadlosci w kąt:D no, tylko one cos mnie za bardzo lubia ;/ pozdrawiam
  9. do tej pory nie byłam przekonana o tym, że to choroba... tylko myślałam, że to nic takiego.. tylko kwestia siły, walki. i będzie dobrze.. a tu masz! chyba się zdecyduje, jak ma pomóc..
  10. Tzn. jak troche? Długo juz bierzesz? Nie masz jakis skutkow ubocznych?
  11. Postanowiłam napisac na forum, by cała ta sytuacja nie byla tak straszna jaka jest, tzn. przyglądnac się jej i usłyszec,że nie jest tak źle.. Nie wiem już co mam. Od dziecka boję się ludzi. Ojciec wpierał,że trzeba byc grzecznym, usmiechac sie, a jak wyrywałam się, gnębił mnie czasmi psychicznie, co tylko powodowało stres. Matka z kolei nadopiekuncza, pokazywala mi zupełnie cos odwrotnego, tez chorego, i niestety mnie chroniła, co powodowało że wybuchy ojca tym bardziej były dla mnie szokujące. To byl już poczatek lęku przed ludzmi. Potem znienawidzona szkoła. Brak przyjaciół, nauczyciel który nie był mi przychylny.. i prowokował do różnych zachowan dzieciakow wobec mnie. Bo byłam gruba, nie umialam grac w pilke, itd. W liceum natomiast pojawily się pierwsze tiki nerwowe. To jest straszne. Ja z tym zupełnie sobie juz nie radze. Nie mogę przez nie zachowywac sie normalnie. Unikam "trudnych" sytuacji. Nie umiem znalezc pracy, bo na kazdej rozmowie probuje nad nimi "panowac":siedzac sztywno i nie ruszac sie, bo kazdy ruch jest dla mnie klęską. Widac wtedy jak trzęsie mi się głowa, dłonie. Nie mam duzo znajomych, bo ciezko mi wyjsc z domu. Ostatnie tygodnie sa najgorsze. Mam juz objawy somatyczne.Cierpie na mdlosci, dusznosci w miejscach publicznych.Tiki nerwowe juz same z siebie potrafia sie ujawnic. Tylko alkohol pomaga. Najgorsze są tez noce.Niezależnie jaki mam dzien- gorszy, badz lepszy, ujawnia się wtedy tez ten okropny, głęboki lęk. Tylko ciało wtedy nie drży, tylko mam wrażenie że zaraz zwariuje.. że zyje w jakims odrealnionym swiecie i dlugo tak juz nie wytrzymam. Czy bóle pleców moga byc powiązane z nerwica? Wypadło mi troche włosów, zaczęłam siwiec juz,ciagle jestem zmeczona,ciagle czuje ze mam ciezko pod gorke i nie dam rady tak zyc. Chodze do psychologa, ale rzadko ze względu na problem z dojazdem.Do psychiatry boje sie isc. Brałam od ojca troche leków (on tez ma zachowania nerwicowe). Było dobrze, ale co to za zycie bez uczuc? Jestem zupelnie pogubiona, i nie wiem czy cokolwiek ma sens?
×