Skocz do zawartości
Nerwica.com

inn@

Użytkownik
  • Postów

    654
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inn@

  1. Tajemnica? Spowiedzi? W Internecie???? Ty poważny w ogóle jesteś? Ile masz lat? Chyba 5? To o czym piszesz kwalifikuje się do przerwania terapii z tą terapeutką. I w ogóle zastanów się czy Twoje zachowanie jest tak po ludzku w porządku. Podglądasz kogoś kogo znasz, opisujesz to na forum, jesteś z tą osobą w relacji pomocowej. Ciebie też obowiązuje etyka, nie tylko psychologa, czy terapeutę. Co innego oglądać kogoś na fejsie jeśli to on sam świadomie się tam prezentuje, co innego przyfilować kogoś w sytuacjach intynmych, kiedy ta osoba jest sama, kiedy przeżywa swój osobisty dramat. Niesmaczne jest dla mnie to co robisz. No chyba że to tylko fantazje trolla, to tym bardziej pogadaj o tym na terapii...
  2. Ale jak lillosune ma "załatwić" ciszę w gabinecie? Terapeuta jest gospodarzem tego miejsca i za nie odpowiada. Można sobie wyobrazić, że ona wyjdzie i poprosi o ciszę jak ktoś tu sugerował, ale dla mnie to rodzaj "szarogęszenia się". Jak sobie zapraszam do domu gości to nie zwracają uwagi mojemu dziecku że za głośno się bawi, trzeba być już z kimś w naprawdę bliskich stosunkach, żeby takie zachowania były dozwolone. Tu jest relacja oficjalna. Teraz żeby ona poszła ich uciszyć to tak jakby mi mój dentysta powiedział "wyboruję pani zęba tylko proszę sobie najpierw sprzęt zdezynfekować, ja tego nie zrobię bo nie jestem chłopcem na posyłki". No bez jaj. I jaki terapeutyczny cel? Takie bawienie się w ciuciubabkę ma być terapeutyczne? Jeśli - teoretycznie - pacjent jest nieasertywny i chce ćwiczyć się w tej umiejętności, terapeuta może mu zaproponować zadanie do przećwiczenia - uciszenie hałasujących ludzi. Ok. Ale. Pacjent musi chcieć tego ćwiczenia i rozumieć, że to ćwiczenie i że taki jest jego cel. Poza tym musi też chcieć ten akurat cel osiągać. Bo jeśli uważa że nieśmiałość czy nieasertywność nie jest jego problemem albo nie jest ważnym problemem w tym momencie i zgłosił się na terapię bo chce pracować nad traumą??? Tekstu "musi się pani podporządkować" to nawet nie warto komentować. Pacjent nic nie musi. Przede wszystkim nie musi leczyć się u terapeuty który nie rozumie co jest jego zakichanym obowiązkiem.
  3. To co napisała depresja24 wydaje mi się bardzo ważne. Ale z drugiej strony tak naprawdę nie zawsze ten moment przerwania terapii jest dla nas pacjentów jasny. Kiedy to naruszenie jest już na tyle poważne, że trzeba przerwać. Lillosune napisała, że trudno jej zaufać i do nowej osoby musiałaby się długo przyzwyczajać. I chyba jest gotowa wiele wybaczyć swojemu aktualnemu terapeucie, nawet tak bezczelne lekceważenie jej potrzeb. Może w takim razie ta sytuacja pokazuje uzależnienie od terapeuty, zresztą wykorzystywane przez niego dla własnej wygody? On nie musi nic robić... Zapłacił za wynajem gabinetu podpisał umowę i nie może albo nie umie rozwiązać prozaicznego problemu za to przeczołguje swoją pacjentkę żeby się dostosowała? wykręcanie kota ogonem, żeby zamaskować kto faktycznie tutaj łamie reguły i nie szanuje drugiej osoby? A w dodatku ona za to i tak zapłaci...
  4. Ironia? Faktycznie - nie chce mi się denerwować o sprawy tego typu, na co dzień jestem zdystansowana i trochę stoicka. Bardzo rzadko mam konflikty. Mój spec od duszy próbował sugerować że to mała asertywność i coś tam jeszcze, ale mi to naprawdę nie przeszkadza więc dlaczego mam to w sobie zmieniać? Jeśli drażnią mnie kolejki w supermarketach to tam nie chodzę, a jak już się tam zabłąkam, i trzeba stać i czekać to nie przytupuję nerwowo, nie przewracam oczami, nie wzdycham i nie narzekam Jest jak jest i co. Zajmuję się rozmową, odpływam myślami do niebieskich migdałów lub lajkuję na fejsie. Raczej odwrotnie, denerwuje mnie przeregulowanie i duża ilość zasad. Na przykład, że nie wolno pić wody na terapii. Albo to co pisała Inga_beta, że trzeba stać na dworze chociaż w gabinecie są podwójne drzwi. Nie wzięłabym chyba też udziału w takich grach i zabawach o jakich napisała lillosune - analizowaniu na dziesiątą stronę jej stosunku do kobiecości na podstawie stukania obcasów na zewnątrz czy uczuć wywołanych tłuczeniem garami w gabinecie terapeutycznym... dla mnie to są problemy z kija.
  5. U mnie nie ma zupełnej ciszy bo to większa przychodnia. Czasem drzwi trzasną, zadzwoni komuś telefon, czasem ktoś rozmawia idąc korytarzem. Takie normalne odgłosy życia. Nie przeszkadza mi to, nie obchodzi. A może nawet lubię ten ruch. Jak czasem zdarza się, że jestem sama jedna i kompletna cisza aż dzwoni, to bardziej się stresuje. Poza tym nie lubię być skupiona tylko na sobie, wolę jak coś do mnie dociera z zewnątrz. Wiem że ci ludzie tam są zajęci sobą a nie mną. Ale to są momenty, zresztą nie zawsze nawet się zdarzają i są przelotne. Nie skupiam się na nich. W samym gabinecie jest cicho. Nie mam potrzeby większej ciszy ale na pewno gdybym była w stanie rozpoznać słowa lub odgłosy były stałe jak to opisuje lilosune to by mi to przeszkadzało. Nie mam też problemu z mijaniem innych pacjentów czy tym że ktoś siedzi obok na krzesełku i czeka na swoją kolej. Najczęściej coś czytam albo gram na smartfonie i nie zwracam uwagi na innych obok. Dla personelu jest wydzielone miejsce ale w części budynku niedostępnej dla pacjentów, korytarz jest oddzielony, tam chodzą jeść pić i rozmawiać, nie widać ich przy tym ani nie słychać, tylko tam niosą kubki i jedzenie :) Przechodząc korytarzem osoby z personelu mówią półgłosem albo w ogóle milczą, dopiero jak zamykają za sobą drzwi zaczynają rozmawiać i na korytarz dociera szmer rozmów. W gabinetach nie słychać ich. Raz byłam na konsultacjach w miejscu gdzie gabinet nie miał zasłon ani żaluzji natomiast dość duże okno wychodzące na okna sąsiedniego budynku. Czułam się tam źle. Inaczej być pacjentem wśród pacjentów i personelu a inaczej dla osób zupełnie z zewnątrz. Za to mieli inną fajną rzecz - cichą spokojną muzykę w korytarzu. Podobało mi się to.
  6. lilosunne dla mnie szok to co dzieje się w twoim gabinecie - stało się też na tym wątku. Ktoś przyszedł i strollował. Przykre.
  7. No to żałość! Chyba rzeczywiście przewalkowalas ten temat na wszystkie możliwe sposoby. Takie stawianie sprawy jak piszesz szukanie tego dziesiątego dna itp. kojarzy mi się z manipulowaniem pacjentem i brakiem dobrej woli ze strony T. brzydko to mi wyglada i nie chciałabym tak.
  8. Wiesz nikt z nas tam nie był. Może też być pewnie tak że twoja reakcja jest nadmierna np. w związku ze zmianą i nowa sytuacja przenoszona jest na takie niedogodności których inni nie dostrzegają? Upokarzajace mi się wydaje stanie na dworze i czekanie na swoją kolej... :/ Inga_beta nie przeszkadza Ci to? A jak leje i trzeba czekać pół godziny? Ja czasem muszę dłużej czekać i nie wyobrażam sobie że nie mam gdzie się podziac i stoję jak pies bezpanski...
  9. Totalne przegięcie. Powinni ustalić między sobą jak wygląda korzystanie ze wspólnych przestrzeni, dogadać się o zasadach wspólnego wynajmu itp. Pacjent w ogóle nie powinien się takimi sprawami zajmować. Ewentualnie raz wyjaśnić na sesji co i jak, taki "trening asertywności" i koniec. Przecież oni dorośli są, mogą wziąć herbatki i iść do jednego z wolnych gabinetów i tam sobie baraszkować. Mają prawo tam być, ale też są w pracy a w pracy nie zawsze wszystko można, na przykład głośne śmiechy. Są takie prace gdzie w ogóle nie można jeść i pić. Trzeba wyjść podczas przerwy zupełnie z budynku. Terapeuta nie jest na posyłki? Co to za argument? Jest gospodarzem miejsca do którego przychodzisz i za to miejsce odpowiada w 100% i tylko on!
  10. wariatkaxyz jeśli chcesz odpowiedzi psychologa musisz napisać w tym dziale: odpowiedzi-i-pytania-do-psychologa-f32.html
  11. wariatka87xyz a może byś tak zadbała o siebie bardziej? Żebyś poczuła się piękniejsza i pewniejsza siebie? Może znajdziesz własny styl ubierania się makijażu itp, to naprawdę pomaga. Popatrz w internetach jest mnóstwo porad stylistek, dziewczyny na youtubie pokazują fryzury, stroje, makijaże. To cię trochę zajmie, sprawi jakąś przyjemność, przecież tego też potrzebujesz. Pisałaś że nie masz nikogo, a może warto żebyś kogoś znalazła, jakiś klub młodych mam, jakąś wspólnotę przy kościele? Jeśli Twój świat ogranicza się tylko do terapii i bycia z małą córeczką to nic dziwnego, że czujesz pustkę, bo dorosła kobieta potrzebuje czegoś więcej.
  12. jetodik ludzie często zakochują się w kimś niedostępnym, dziwne że to dla Ciebie dziwne. Zakochani często cierpią. Do szkoły nie chodziłeś? Wierszy nie czytałeś? Zawsze byłeś zakochany z wzajemnością? Ale myślę że częścią cierpienia jest próba pozbycia się "zakazanego" uczucia, czasem jak człowiek pozwoli tym obsesjom wyszaleć się w głowie to jakoś same mijają...
  13. To brzmi jak zakochanie się. A może pozwól sobie na te wszystkie myśli i uczucia? Co złego jest w tym, że kogoś pokochałaś? Im bardziej to od siebie odganiasz, tym jest Ci trudniej... od kiedy tak masz? Całe te dwa lata? Może w końcu jakoś minie? każde zakochanie wreszcie mija. Rozmawiaj z nią dużo o tym. Dlaczego się tniesz - masz jakieś poczucie winy, czy przez tęsknotę?
  14. W dużych miastach to niestety jest przeciętna cena... :/
  15. WTF???? zgodziłaś się na takie warunki? myślę, że to nie jest kwestia nurtu ale tego terapeuty. Ja się nie spotkałam z takim absurdem. Nawet nie wiem jak to nazwać. Jedyne co mi przychodzi tu do głowy to "chamskie". Ktoś taki ma w ogóle jakichkolwiek pacjentów?
  16. Taki filozoficzny ten wątek przypomina mi piosenkę Niemena "Jednego serca". Tak naprawdę samotność jest częścią naszego życia. No właśnie "częścią"... A w czym dla Ciebie przejawia się współczucie i zrozumienie? Co ten ktoś miałby powiedzieć/zrobić? Lekarze, terapeuci nie mogą żyć problemami pacjentów - bo nie mogliby nam pomagać. Gdzieś jest ta granica ich dystansu profesjonalnego i zawodowego a dawania jednak siebie jako człowiek. Ale niektórzy sobie z tym nie radzą. Są inteligentni, certyfikowani i "wyprani". Ale odpowiadając na Twoje pytanie - myślę, że jednak można znaleźć kogoś takiego. Dużo wpisów na tym forum świadczy o tym że ludziom się to udaje. Ja też myślę, że ta odrobina tego czegoś właśnie najbardziej leczy. Nadziei, wiary w pacjenta, autentyczności (co nie znaczy opowiadania o sobie i swojej prywatności). Też tego szukam.
  17. Nie ma też co oczekiwać że psycholog będzie przyjmował pacjenta bez płacenia. On jest w pracy, zarabia na siebie. Chciałbyś pracować bez wynagrodzenia??? Czasem w jakichs stowarzyszeniach przyjmują charytatywnie, np w hospicjum ale to jest inna sytuacja. W PZP płaci fundusz, prywatnie - płaci pacjent. Nie licz na to, że ktoś zrobi Ci z terapii "prezent" ot tak, bo jesteś fajny i jest Ci źle. Jeśli chciałbyś chodzić bez płacenia - tylko na nfz, ale czasem trzeba czekać. Płacenie za wizyty zbyt późno odwołane lub takie na które po prostu się nie zjawiasz bez uprzedzenia jest częste, odpowiednie wyprzedzenie i nie ma płacenia. To też logiczne, w szkole językowej płacisz za zajęcia nawet jak na nich Cię nie ma, bo zarezerwowałeś sobie miejsce w grupie, kupisz bilet - rezerwujesz miejsce w pociągu czy samolocie - jak się spóźnisz pojedzie bez Ciebie, tak samo tu - rezerwujesz sobie stały termin w którym ona jest do twojej dyspozycji. To oznacza, że Ty też wiesz kiedy i ile tych spotkań będzie w danym miesiącu, a nie za każdym razem lawirujesz między pacjentami i ich różnymi grafikami. Wyszedłeś bez płacenia - trudno żeby Cię goniła. Dobrze że wróciłeś. Gdybyś nigdy tam już nie przyszedł - straciłaby na tym. Cała reszta jest subiektywna. Kazdy ma inny styl pracy, miał różne szkolenia i każdy pacjent ma inne problemy i oczekiwania. Jeśli masz wątpliwości możesz z nią rozmawiać lub umówić się na inne konsultacje, najlepiej jak najszybciej, zanim wsiąkniesz u niej.
  18. Z tym bigosem i kapciami to żartowałam, ale opisy były takie, żę np otwiera żona, kotek łasi się o kolana albo pacjent stoi na tym korytarzu i czeka na swoją godzinę, bo przecież nie ma poczekalni...
  19. Miałam raz terapię i kilka konsultacji (nfz i pryw). Zawsze podawano mi rękę (także psychodynamiczni, żeby nie było) i zawsze się przedstawiano. Ja tak samo, przedstawiałam się w gabinecie, chociaż przecież z rejestracji mieli moje dane. Zawsze t wstawał/a przy wchodzeniu i wychodzeniu. Taka mumia zdarzyła mi się raz. Nie wyobrażam sobie dalszej współpracy z kimś takim. Ale może niektórzy tego właśnie potrzebują? Patrzenie na zegarek jest koniecznością, to nie jest spotkanie które kontynuuje się do wyczerpania tematów. Oni nie mogą spędzić z nami więcej czasu niż jest to przewidziane w grafiku. Odwróć sytuację - Ty czekasz na korytarzu na punktualne spotkanie a ktoś jest w środku. Chciałbyś wtedy żeby t wreszcie popatrzyła na zegarek i pożegnała się z tamtym pacjentem.
  20. No jak nie mieszka i nie otwiera Ci w kapciach a na kuchence nie bulgocze mu bigos to może... a na serio na znanymlekarzu czytałam opinię pacjentow ze byli przyjmowani w takich domowych pieleszach. Wszystko widać jest możliwe...
  21. A co przemawia za tym żeby iść? Nic nie powinnaś. Możesz iść, możesz nie iść. Myśl przede wszystkim o swoich nastawieniach i odczuciach.
  22. Znachor dzięki za korektę. Przepraszam błąd.
  23. Ja rozumiem Demmeter. Heloł mamy XXI wiek. T ma być w pracy a nie w domu. Chce ciąć koszty ale to jednak nie jest dla mnie profesjonalne. To nie sklep internetowy że można sobie w garażu czy garderobie urządzić miejscowke. .. wiem że niektórzy tak przyjmują ale ja jednak bym też nie skorzystała z czegoś takiego.
  24. W Ericksonie chyba dużo można, w tym złościć czy prowokować pacjenta. Gdzieś czytałam że Erickson nazwał swoją pacjentkę szmatą i wytarł sobie buty w jej sukienkę. Nie wiem czy to prawda. Ale też dziwne w takim razie, że nie pozwala przeklinać. Tak czy inaczej rozmowa Cię nie minie. A w jakim celu nagrywa? Jeśli na superwizję to lepiej dla Ciebie, terapia jest pod kontrolą.
  25. Chyba nie masz wyboru - trzeba z nią porozmawiać o tym co tu napisałeś. Ale wydaje mi się, że to za mało, żeby oceniać profesjonalizm. Zbyt duże znaczenie ma tu kontekst tych wypowiedzi. Oprócz profesjonalizmu ważne jest czy dobrze się czujesz z tą terapeutką.
×