Skocz do zawartości
Nerwica.com

asdfgh123

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez asdfgh123

  1. ''A jak sobie z tym wszystkim radzisz? Jakieś wskazówki i porady masz, jak przeżyć kryzys i mieć siłę dnia następnego wstać?'' Nie mam. Pije, spotykam się ze znajomymi, staram się nie myśleć o bezsensie tego wszystkiego. Ale nie da sie. Zrozumiałem też dlaczego w polskim społeczeństwie jest tylu alkoholików.
  2. Mi sie ze 2 lata temu posypało absolutnie WSZYSTKO, na czym się opierało moje satysfakcjonujące wtedy życie. Straciłem zdrowie fizyczne, musiałem odrzucić sport który towarzyszył mi pół życia, pod wpływem emocji rzuciłem dobre studia przez to, że za dużo pyskowałem i miałem konkretną spinę z jednym z najbardziej wymagających prowadzących, straciłem dziewczynę. Wszystko jebło na raz. I żyje w tej porażce już 2 lata. Po prostu to ciągnę, bo muszę. Wódka, paczka papierosów dziennie, mam wszystko w dupie, pracowałem w jakichś gównorobotach, teraz mam drugie podejście do studiów ale biorąc pod uwagę mój stan psychiczny to wcale się nie zdziwie, jak odpadnę po 1 roku. Kiedys miałem końskie zdrowie i zajebistą sylwetkę a teraz w brzuchu jestem szerszy niż w klacie. Wszystko się posypało, czy coś się kiedyś odmieni? Nie mam pojęcia, ale przeżywam teraz lata, które powinny być w moim życiu najlepsze, a są najgorsze
  3. Z egoistycznego punktu widzenia śmierć byłaby dobra dla bardzo wielu osób takich jak my, cierpiących na depresję. Ja bym chciał umrzeć, bo moje życie kręci się wokół nieustannego bólu fizycznego i psychicznego, niemożności realizowania swoich pasji spowodowanych nieodwracalną kontuzją kręgosłupa, niemożności podjęcia wymarzonej pracy. Codziennie żałuje swoich błędnych decyzji z przeszłości które doprowadziły mnie do tego bagna w którym teraz jestem. Codziennie tęsknię za jedyną dziewczyną którą w życiu kochałem i którą straciłem na własne życzenie. Mam żal do rodziców że w domu rodzinnym nie zaznałem wsparcia i miłości tylko alkoholizm i awantury. Nie mam żadnego źródła szczęscia, motywacji, tylko ból. Dla mnie to już nie ma żadnego sensu, nie widzę nadzieji. Ale samobójstwo to zbyt duże konsekwencje społeczne dla osób z mojego otoczenia. Co, koledzy z którymi mieszkam znajdą mnie wiszącego w pokoju? Dziewczyna która mnie zostawiła do końca życia będzie żyła z przekonaniem, że powiesiłem się w dużej mierze przez nią? Całe życie mojej matki stanie się jedną wielką porażką i męką bo jej syn się powiesił? Nie można tego zrobić, trzeba się męczyć
  4. asdfgh123

    Zjazd

    No po prostu sobie wegetuje, nie jestem szczęśliwy, ale nie jest tak źle żebym miał się zabijac. Tak czy siak obecny stan nie satysfakcjonuje mnie ani trochę
  5. asdfgh123

    Zjazd

    Moja faktyczna sytuacja życiowa uległa w sumie znacznej poprawie. Wróciłem na dobre studia (niestety od 1 roku, teraz mam sesję), mieszkam z dobrymi kolegami, ogólnie mam dużo znajomych, mogę często gdzieś wychodzić, ale w głowie nadal mam źle. Po prostu nie trafia do mnie żaden pozytywny bodziec, który by mi dawał energie do działania. Wszystko kosztuje mnie wysiłek, wstawanie, sprzatanie, gotowanie, chodzenie na zajęcia, nauka - żeby to wszystko ogarniać to muszę dawać naprawdę dużo od siebie a nie dostaje kompletnie nic w zamian. Brakuje mi sił żeby to ciągnąć. Jeszcze przez jakieś 2 miesiące spotykałem się z tą dziewczyną, która mnie 2 razy zrobiła nieźle w chuja (napisane w pierwszym poście), znowu mi narobiła nadzieji i na koniec stwierdziła, że jednak nic nie chce. Wiem, że już dawno powinienem sobie dać z nią spokój ale cóż... No i cały czas dobijają mnie wspomnienia z przeszłości, nic się w tym aspekcie nie zmienilo.
  6. asdfgh123

    Zjazd

    Minął rok a ja jestem w takim samym gównie w jakim byłem. Nie wiem, czy da się jeszcze wyjść na prostą
  7. Ja jestem pewien, że u mnie się skończy na 1 próbie. Ale jeszcze nie teraz
  8. asdfgh123

    ot

    63% gwałtów jest dokonywanych przez byłych partnerów. Laska w przypływie emocji da dupy byłemu i co potem powiedzieć obecnemu facetowi? "Ja nie chciałam, on mnie zgwałcił" XD Klasyk
  9. Jeśli obcy mężczyzna mimo Twojego sprzeciwu, przemocą zmusza Cię do uprawiania seksu, to mówimy o ciężkim przestępstwie które koniecznie trzeba zgłosić na policję. Zrobiłaś to lub zrobisz?
  10. Potwierdzam. Jeszcze jakieś 8 mies temu trenowałem 4-5 razy w tygodniu na siłowni trzymając ścisłą dietę, a jak mnie na początku 2016 rozłożyła depresja to aktualnie przez ostatnie 3 mies na siłowni byłem ze 3 razy, o jakimś racjonalnym jedzeniu też nie ma mowy ;/ Nie mam po prostu na to siły i motywacji, ale może uda mi się to zmienić
  11. asdfgh123

    Zjazd

    Leki na mnie działają średnio, nie czuje jakiejś dużej poprawy. Jedynym faktycznym plusem jest to, że zniknęły mi praktycznie całkowicie poważne myśli samobójcze, ale faktyczny poziom życia się nijak nie poprawił. Nadal mi się nie chce nic robić, dobrze sie odżywiac, uczyć, nawet się myć. Wszystko cały czas wygląda tak samo, dużo śpię, prawie całe dnie spędzam przed komputerem, nie chodzę na siłownie, palę za dużo papierosów. Zaniedbałem się fizycznie bardzo ;/ Podjąłem decyzję, że robie comeback na Politechnikę, bo mój obecny kierunek to studiowanie dla samego studiowania, żadnych perspektyw. Nie wiem czy sobie tam poradzę, w takim stanie będzie mi trudno ale liczę, że coś się odmieni. Potrzebuje jakiejś zmiany, kopa do działania. Jeśli zostane tu gdzie jestem teraz, to jestem pewien, że nic się nie zmieni. Chciałbym w końcu wziąć życie w swoje ręce i przestać marnować swoje najlepsze lata, ale jakoś nie mam ku temu żadnej motywacji, brak mi sił. Samotność jest bardzo dobijająca I non stop żałuje starych decyzji, za cholerę nie mogę sie z tym pogodzić. Kilkanaście razy dziennie nachodzą mnie myśli jak wspaniale czułem się te półtora roku temu, kiedy byłem na studiach z których zrezygnowalem z jedyna osoba na której mi w zyciu zalezało. Byłem wtedy na wyżynie swojego życia, miałem wszystko czego chciałem mieć, a teraz spadłem na sam dół i to wszystko wraca do mnie jak bumerang. W związku z tym, że moja depresja wynika zdecydowanie głównie z czynników zewnętrznych, doświadczeń życiowych to psychoterapia byłaby właściwym rozwiązaniem?
  12. Oooo, legenda forum odpowiedziała na mój post Kiedyś dużo czytałem co się tam u Ciebie działo, wątek urwał się jakoś w momencie jak zaczynały się rozprawy sądowe o Twój udział w grupie przestępczej. Mógłbyś mi w kilku zdaniach stwierdzić co się działo potem? Po prostu jestem ciekaw jak to się potoczyło, bo chyba w więzieniu jednak nie siedzisz.
  13. Ja nie z chadowców, niestety u mnie depresja jednobiegunowa. Ale doceniam chęć wsparcia
  14. Mnie też to wszystko wkurwia. Wracam teraz na studia do Wrocławia, kiedyś zrezygnowałem z politechniki przez depresję, teraz robie drugie podejście. Jak spotkam tam chłopaka mojej byłej dziewczyny i da mi choć minimalny powód to mu wyjebie. Z czystej zazdrości i frustracji
  15. To jak można wyleczyć sie z depresji skoro leki tylko ją zaleczają?
  16. No właśnie. Ogólnie moja wiedza na temat depresji i innych tego typu zaburzeń jest dość skromna, ale tak się zacząłem zastanawiać czy w moim przypadku branie leków ma sens. Jestem prawie przekonany, że mój obecny stan, czyli typowe objawy depresyjne, jest spowodowany czynnikami zewnętrznymi, a nie zaburzoną biochemią mózgu. Tzn. teraz i pewnie też mam coś nie tak w głowie jak powinno być, ale myślę, że gdybym wrócił w realnym życiu na właściwe tory i pokonał problemy z którymi się zmagam to nawet bez leków bym wrócił do normalnego stanu. Tylko że pokonanie moich zewnętrznych problemów w chwili obecnej wymaga sporych nakładów pracy do której nie jestem zdolny i koło się zamyka :/
  17. A jeśli depresja tak jak np. w moim przypadku jest głównie spowodowana bardzo stresującym dzieciństwem (ojciec alkoholik), przewlekłymi problemami zdrowotnymi (problemy jelitowe na tle nerwowym, popsuty kręgosłup który wyeliminował mnie z uprawiania ukochanego sportu) i różnego rodzaju niepowodzeniami życiowymi (oblane studia, rozpad związku na którym mi bardzo zależało) to można ją w ogóle skutecznie wyleczyć lekami? Mam przepisany Moklar (chyba na bazie moklobemidu), ale nawet go regularnie nie biore bo jakoś nie byłem w stanie zauważyć znaczącej poprawy.
  18. Też bym tak chciał. Najlepiej jakiś wypadek, nawet dziś. Ja najbardziej boje się tego, że będę musiał żyć jeszcze z 50 lat w takim stanie psychofizycznym w jakim znajduje się teraz, albo jeszcze gorszym
  19. asdfgh123

    Nienawidzę go.

    To nie był jeden powód. Nic nie popsuło się z dnia na dzień. To była złożona, długotrwała sytuacja która doprowadziła finalnie do tego co się stało. Na pewno nie będę do niej pisał po tylu miesiącach bez żadnego kontaktu. Wyszedłbym najwyżej na jakiegoś psychola Choć w sumie taki jestem. Na razie jestem na antydepresantach, ale zastanawiam się nad psychologiem. Może to mogłoby zmienić moje patrzenie na przeszłość i podejście do życia. Może zmieniłoby się coś w moim sposobie myślenia, bo leki chyba nie mają tego typu właściwości
  20. asdfgh123

    Nienawidzę go.

    Właśnie o to chodzi. Byłem wtedy kiepskim kandydatem na stałego partnera. Konkurent był wyraźnie lepszy, to da się obiektywnie ocenić i akceptuje ten fakt. Jest mi tylko przykro, że mnie to wszystko spotkało, bo ja naprawdę nie chciałem się wtedy tak zmienić. Jakby przestałem być sobą, nie byłem w stanie racjonalnie kontrolować tego co robię. To zaczęło się ponad półtora roku temu i trzyma mnie do dziś. Teraz jest jeszcze gorzej. Jestem najgorszą wersją siebie odkąd żyje na tym świecie. Depresja, kiepskie studia, brak sensu życia, jakiejkolwiek motywacji, przewlekłe problemy związane ze zdrowiem fizycznym, rzuciłem sport, zacząłem nałogowo palić, odsunąłem się od rodziny. Nie potrafię tego zmienić, nie mogę się wyrwać z tego błędnego koła. Wiem, że było mnie stać na dużo, mogłem odnosić sukcesy, skończyć dobre studia, mieć dobrze płatną pracę, być w szczęśliwym związku... Ale to wszystko gdzieś po drodze mi się posypało i z górnej półki życia zjechałem prawie na samo dno. Mam dopiero 22 lata i nie jestem w stanie odrzucić od siebie przekonania że wszystko co najlepsze już w moim życiu minęło. Boje się, że nie uda mi się już pozbierać i resztę życia spędzę w takim gównie w jakim siedzę już praktycznie półtora roku.
  21. asdfgh123

    Nienawidzę go.

    Nie no, ja wiem, że ona nie była święta, ale to moja wina. Ja się zmieniłem, ja przestałem być atrakcyjny i zrobiłem się uciążliwy. Na jej miejscu zrobiłbym to samo.
  22. asdfgh123

    Nienawidzę go.

    Byliśmy razem na studiach. Ona zawsze pełna życia, energii, ambicji, mnóstwo znajomych, ja jej przeciwieństwo - spokojny, opanowany, dość introwertyczny, z przesadnymi skłonnościami do melancholii. Mimo tych różnic czuliśmy się ze sobą świetnie, po prostu się uzupełnialiśmy. Tamten związek to było naprawdę najlepsze co mnie w życiu spotkało. I przyszedł taki czas, że stało się ze mną coś złego. Zawaliłem pare egzaminów na studiach, złapałem z jednym z profesorów spinę przez co postanowił mnie skutecznie uwalić, rzuciłem uczelnie, poszedłem do fizycznej gównoroboty, zacząłem za dużo pić, robiłem jej awantury bo byłem zazdrosny o jej kolegów na studiach (a zainteresowanie miała naprawdę ogromne bo to była politechnika i tam na jedną ładną dziewczynę przypadała rzesza chłopaków). Ogólnie wszystko się zjebało. No i w pewnym momencie kopnęła mnie w dupę. Rzuciła mnie dla jednego z takich "wygrywów", którzy czerpią z życia pełnymi garściami. No i chyba nie mam prawa mieć do niej pretensji, z nim była szczęśliwa, pięła się w górę, ja ją ciągnąłem w dół.
  23. asdfgh123

    Nienawidzę go.

    Ja też przez nieodpowiednie zachowanie, które wynikało z mojej depresji straciłem jedyną osobę w życiu którą bezwarunkowo kochałem. Ostatni raz widziałem się z nią chyba z 7 albo 8 miesięcy temu a nadal nie ma dnia żebym o niej choć przez chwilę nie pomyślał. Mimo, że ma nowego chłopaka, jest szczęśliwa i już pewnie wcale o mnie nie pamięta. A ja tkwię pogrążony w życiowym gównie. Z takimi rzeczami trzeba się chyba pogodzić i iść dalej
  24. asdfgh123

    Nienawidzę go.

    Zerwałaś z facetem znajomość, teraz po czasie chcesz się z nim skontaktować, próbowałaś zadzwonić, nie odebrał. Czaje do tego momentu. Ale czy Ty dalej napisałaś mu smsa, że to zerwanie znajomości to była dobra decyzja i teraz chciałabyś żeby Ci odpisał i żebyście znów złapali kontakt??? Bo ja ie wiem czy to dobrze rozumiem Jak tak to może mu jeszcze napisz że go nienawidzisz i nigdy więcej ma się z Tobą nie kontaktować. Na pewno go zachęcisz do rozmowy
×