Cóż, dziewczyna odeszła ode mnie po paru wspólnych latach nagle, bez słowa, pojechała do domu i już jej nie zobaczyłem. No w sumie nie do końca bo widziałem ją po paru tygodniach jeszcze ostatni raz ale była już z kimś innym. Telefony odbierała matka, listy, sms-y bez odpowiedzi… standard.
To strasznie boli bo nie wiesz co się stało, czy zrobiłeś coś źle, czy może jest z tobą coś nie tak. Wszystko upada, wiara w drugiego człowieka, zaufanie, zaczynasz wierzyć, że nawet jeśli się bardzo starasz to i tak związek się rozpadnie.
A ja mam taka naturę że nie potrafię przeżywać życia sam i bardzo się przywiązjuę do jednej osoby.
Nie mogłem sobie z tym poradzić. W pewnym momencie załamałem się i skończyło się na psychologu i lekach antydepresyjnych. Pomogło mi na jakiś czas, ale organizmu i natury człowieka nie da się oszukać i kiepskie samopoczucie powróciło. Mam jednak wciąż w sobie jakieś blokady, jestem nieufny, nie potrafię być z kimś, a zarazem bardzo tego pragnę i potrzebuję. Wiem już o wiele więcej niż kiedyś, wiem może co robiłem źle, jednak to wciąż za mało abym mógł żyć tak jak bym tego chciał.
Dlatego szukam pomocy. Zastanawiam się nad kolejną terapią. Czytałem że wielu z was poleca Lenartowicza, wiec może to będzie mój następny krok.