Widzę, że inni na przywitanie opisali swoje problemy/zaburzenia więc nie będę gorszy.
Cierpię na nerwicę natręctw (mycie rąk) teraz to opanowałem to znaczy bliżej mi do normalności ale w toalecie po "zrobieniu dwójki" muszę umyć dłonie bo inaczej nie mogę nic dotknąć czuje się źle dopiero mycie rąk daje mi możliwość dotykania innych rzeczy i uwalnia mnie od wewnętrznego niepokoju (czy jak by to nazwać?..).
Jak byłem mniejszy (podstawówka) było gorzej bo mycie rąk było długie i męczące na szczęście przeszło mi to ale wiem, że nie do końca. ( na szczęście teraz myje ręcę jak inni czyli szybko sprawnie)
Publiczna toaleta to dla mnie automatyczne mycie rąk wystarczy, że wejdę dotknę klamki, zamka w kabinie.
Przyjście z miejsc publicznych automatyczne mycie rąk dopiero po umyciu mogę swobodnie dotykać rzeczy i czuje się spokojnie. (to jest bardzo logiczne publiczne miejsca różne zarazki i brudny na rzeczach które dotykam po kimś).
Mycie rąk po dotknięciu pieniędzy (pieniądz jest w obiegu i nie wiadomo kto miał ten banknot, monetę wcześniej) .
Rozsądna jazda samochodem, najczęściej przepisowo (czasami się zdarzy gdzieś zagapić, lekko przekroczyć prędkość ) a zachowania mniej przemyślane na drodze są później przeze mnie później analizowane w myślach(tu właśnie występuje nerwica). Zapinanie pasów to podstawowy nawyk staram się żeby najbliżsi też zapinali (bo może się coś im stać, edycja: nawet nie chodzi o mandaty a bezpieczeństwo a mandat jest dobrym argumentem żeby od innych wymusić).
Osobowość unikająca no i właśnie to mi najbardziej przeszkadza w życiu. Nie mam dziewczyny i nigdy nie miałem (kurde ciężko mi to napisać wyżalić się ale tak jest). Nie mam pracy chodzę do szkoły zaocznej jeszcze przez pół roku (LO)