Skocz do zawartości
Nerwica.com

kofel

Użytkownik
  • Postów

    910
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez kofel

  1. Serio dorzucił Ci absenor podczas, gdy wchodzisz na lamotryginę? Dwa stabilizatory na raz... Ja tam nie wiem w jakim celu. W terapii padaczki takie połączenie się stosuje i jak chce się zmniejszyć dawkę lamotryginy. No działa, bo to lek, nie ma leków niedziałających, jest skuteczny.

  2. Jak miło, że znalazłem ten temat! A ja cały czas na forum siedzę w indeksie leków.

    No ja drogę do wyczyszczenia się z benzodiazepin rozpocząłem 7 listopada 2018 roku. Potrzebowałem do tego ośrodka detoksykacyjnego potem ośrodka dla narkomanów, ponieważ przyjmowałem zbyt wysokie dawki, żeby to w jakikolwiek sposób kontrolować. Przez 2,5 roku doszedłem do dawek rzędu 14-20mg klonazepamu w połączeniu z opiatami. Często używałem wyższych, ale te przyjmowałem regularnie, więc taka była moja tolerancja.

    Redukcja oczywiście była natychmiastowa, leki przeciwpadaczkowe na którą choruję, ale dodatkowo zabezpieczyły przed stanem padaczkowym, diazepam w małych dawkach ale zawsze i heminevrin + kroplówka, raz czy dwa dostałem zolpidem też w tym najgorszym czasie.

    1-6 dzień odstawiania schodziły głównie opiaty co było stanem mocno nieprzyjemnym, ale mogłem chodzić, coś zjeść na siłę, spalić papierosa. 7-11 dzień te dni to był koszmar. Tutaj organizm zaczął wołać głównie o upragnione benzodiazepiny, dominowało uczucie kostek lodu pod skórą (podobne było przez wcześniejsze dni), niesamowite lęki, ból mięśni, kości, wymioty, biegunka, czułem własną krew czy wodę, która przelewa mi się przez ciało. Czułem to każdą cząstką ciała. Głównie w głowie. Bardzo duża potliwość Chodziłem tylko do ubikacji resztkami sił. 12 dnia ból zaczął zmieniać położenie, zaczął wędrować i to był znak, że będzie lepiej. I było, wieczorem już wstałem i zacząłem chodzić, prostować kości. Do 21 dnia miałem silne ataki paniki i kichanie.

    Oczywiście niektóre objawy odstawienne mogą się przenikać z tym co wywoływały opiaty jednak ich odstawianie rzadziej trwa dłużej niż 8-10 dni. Potem bardzo długo zbierałem psychikę, w sumie do teraz ją zbieram. I tak, odstawianie benzo daje o wiele bardziej w kość niż opiaty, chociaż tych drugich nie brałem napewno aż tak dużo.

  3. To może ja się wypowiem. Jako, że na tym forum przyjmuję ten lek chyba najdłużej. Jeśli ktoś przyjmuje podobny okres to palec pod budkę! :D

    O ile mnie pamięć nie myli to już blisko 4 lata jak biorę topiramat.

    Co jest zaskakujące, dalej jem jak ptaszek. No jem po prostu mniej niż inni. Czy przekłada się to na wagę? I tak i nie. Ze względu na to, że moja waga jest bardzo, ale to bardzo chimeryczna, bo ważę od 85 do 64kg na przestrzeni roku. I mimo jedzenia niewielkich porcji, wręcz czasami doprowadzam się do stanu lekkiej hipoglikemii. Chodzi o drżenie mięśni i nie chodzi tutaj o drżenie powieki tylko takie bardzo szybkie wibracje jednego mięśnia, potliwość, bóle głowy. Muszę tego ciągle pilnować. Teraz ze względu na nawrót depresji przestałem się kompletnie ruszać to waga bardzo szybko mi urosła, kłopoty z pamięcią zostały na pewnym poziomie i raczej się nie cofną. Efekt przeciwpadaczkowy jest, nawet stabilizujący czuję tylko jest mi on kompletnie niepotrzebny, bo czuję się za bardzo wyważony często.

    Jak miałem zachorować to jest to po prostu dla mnie taki kompromis pomiędzy brakiem ataków, a życiem. Nie każdy ma dobrą pamięć, a to, że często nie pamiętam co było 3 dni temu to już tam moja sprawa. :D

  4. Ten lek działa 24h, więc będzie Cię stabilizował również w dzień.

    Nie spamuj jednym postem we wszystkich poddziałach. Nikt Ci tutaj nie poleci żadnego konkretnego leku, bo z tym wiąże się odpowiedzialność. Każdy z tych leków może Cię zaktywizować tak naprawdę. Zależnie od Twoich problemów. Nic o Tobie nie wiemy. Idź z tym do lekarza i poproś o jakieś wsparcie lekowe jeżeli potrzebujesz, ale z tego co wiem to kilka dni dopiero bierzesz sam lamotrix.

  5. 8 minut temu, Okno na podwórze napisał:

    Dziękuję za szybką i obszerną odpowiedź. 🙂 Widzę, że jesteś bardzo dobrze zorientowany w temacie. Z leków nasennych owszem brałam wcześniej tylko Stilnox. Ale raz też dostałam wskazanie od lekarza (kiedy byłam w bardzo złym stanie i nie spałam od tygodni, nawet po Stilnoxie), aby wziąć jakoś 1/4 tabletki Mirzaten(choć to chyba nie jest typowo nasenny lek). No i to faktycznie zadziałało, spałam ciągiem, bardzo głębokim snem 20h i wstałam jak nowo narodzona, ale nigdy więcej już tego nie brałam, to była taka jednorazowa akcja "ratunkowa".

    To mirtazapina, NaSSa, te leki mają silną komponentę nasenną. Osobiście twierdzę, że inny lek z tej grupy - mianseryna działa lepiej na sen. Minusem po nich jest wilczy apetyt. Jednak mają podobne właściwości jak Trittico, działają przeciwdepresyjnie, zmniejszają problemy z libido jeżeli takowe wystąpią po leczeniu standardowym SSRI. Znajdziesz o nich osobny temat tutaj na forum. 🙂

  6. 14 minut temu, Miss Worldwide napisał:

    Nie jest zalecane bo nie ma takiej dawki bo nic nie daje. Ale zeby przyzwyczaic organizm to mozna podzielic. A skad takie przekonanie, ze nie mozna sobie podzielic. Lorazepam tez najnizsza dawka 1mg i podzialka na pol. Ale jak ktos jest uzalezniony to nie ma szans zeby mogl tylko o polowke zmniejszac. Nawet cwiartki nie da rady. Zmniejsza sie o male okruszki a nawet dla mocno odczuwajacych sa zalecane rozposzczania w wodzie tabletki i odlewanie ilus tam mililitrow.

    Takze dawki 5mg nie ma bo nie ma takiej potrzeby ale mozna sobie podzielic i powoli dojsc do dawki docelowej. Dziwi mnie wlasnie, ze lekarze sami nie proponuja takiego wprowadzania leku. U mnie tak zalecaja.

    Producent sam nie zaleca, bo nie tworzy takiej podziałki. Co do benzo. Dla osoby wtajemniczonej w temat benzodiazepin sądząc po sygnaturze to nie wiesz, że schodzi się na benzo długodziałających? Schodzisz do najniższej załóżmy lorazepamu i przechodzisz na taką samą ilość lorazepamu w ekwiwalencie diazepamu. Potem schodzisz z diazepamu. Proste. 🙂 A zejście z 5mg diazepamu to naprawdę już pestka. Ale też są i 2mg.

  7. Podpisuję się pod słowami przedmówców. Zycie czasami musi poboleć. Ewentualnie rozbij dawkowanie na 2 dawki. To zmniejszy efekty uboczne w postaci rozdygotania, dawka przyjęta w trakcie doby będzie taka sama, efekty będą przychodziły z taką samą prędkością. Ja tak zrobiłem, bo zależy mi na tym, żeby mi libido nie spadło do 0.

    Fajnie, że chociaż tę hydroksyzynę wyrwałeś. Ogólnie to gdy czujesz, że masz atak lęku to też możesz ją brać. To bardzo bezpieczny lek więc spokojnie.

  8. 3 godziny temu, Okno na podwórze napisał:

    Od początku stosowania jest ogromny problem z dobudzeniem się i potem wejście w normalny dzienny tryb (ospałość, otępienie, zawieszenie). Po 9 godzinach snu czuję się jak po 6.

    No tak działa znaczna większość leków nasennych. Miło wstaje się tylko po wspomnianym przez Ciebie stilnoxie lub benzodiazepinach nasennych. Ty chlorprotiksenu nie brałaś chyba. Po nim wstaje się jak zombie.

     

    2 godziny temu, Okno na podwórze napisał:

    Mam też wrażenie, że jak ktoś zażywał już silne leki nasenne tj. stilnox, które "odcinają" to potem jest się takim Trittico skonfundowanym, bo on działa zupełnie inaczej, zdecydowanie łagodniej. Na działanie trzeba też zwykle dość długo poczekać, czasem miesiąc.

    Akurat Stilnox i Trittico mają zupełnie różny mechanizm działania. Może być taka sytuacja, że ten drugi będzie za słaby na problemy ze snem, ale nigdy nie jest tak, że przez branie Zolpidemu wyrabia się jakaś tolerancja na słabsze leki działające zupełnie inaczej.

    No i trazodon nasennie działa od pierwszej tabletki, na jego działanie przeciwdepresyjne trzeba poczekać nawet miesiąc.

  9. Jeżeli lekarz rodzinny nie ma żadnej podkładki to nie wypisze osobie niepełnoletniej benzo. Chyba, że masz jakiś kwitek od psychiatry, albo chociaż weź pudełko z lekiem i powiedz, że od niedawna stosujesz, masz zaostrzenie stanu i potrzebujesz czegoś, żeby to ogarnąć. Liczyłbym na jakąś hydroksyzynę w najlepszym przypadku tranxene/relanium.

    Jeżeli chodzi o kwestię benzo u psychiatry u którego się leczysz, to dzwoń i zapytaj się jak sytuacja wygląda i lepiej zapytaj się czy to wiąże się z opłatą. Różni są lekarze. Ale z wypisaniem recepty na tranxene/relanium nie powinno być problemu.

  10. Ogólnie wydaje się, że wysypka po lamotryginie jest bardzo popularna. Większość osób jak jej dostaje to opisuje, np. w internecie, a jak ktoś jej nie dostaje to po prostu to ignoruje. Raczej nie rejestruje się na jakieś forum by pochwalić się, że nie dostał wysypki i tworzy się dysonans poznawczy. Też wysypki nie dostałem, ale nie działała dobrze przeciwpadaczkowo więc odstawiłem, a tak to pewnie mniejsze dawki antydepresantów wchodziły w grę lub może ich brak.

  11. Jak ja spotykałem lekarzy z mojego rodzinnego miasta to więcej pieprzenia było, że te leki nie uzależniają niż, na temat skutków ubocznych. W sumie tylko jeden jest tam tylko w miarę ogarnięty.

    Dzień 5 na paro, powoli się zaczyna stabilizować również sen. Zamiast spać do 12 wstałem o 9 równo z budzikiem. Ogólnie stan zaczyna przypominać ten jak przed zaczęciem brania leków z minimalnymi pozytywnymi zrywami w ciągu dnia. Trwają one jednak bardzo krótko 15 - 30 minut i wczoraj wystąpiły może dwa razy. Dziś jeszcze jestem po prostu zmulony. Ogólnie dobrze reaguję na paroksetynę i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w ciągu dwóch tygodni od zaczęcia brania leków powinienem być już zdatny do życia.

  12. Też go dostawałem na odtruciu od opiatów i benzodiazepin, razem z relanium i zolpidemem w gratisie przez 11 dni bodajże, a przez pewien czas diazepam, zolpidem i 2 tabletki klometiazolu. Dzięki temu przez kilka pierwszych nocy spałem.

    Widziałem sporo reakcji na ten lek, od chodzenia na czworakach, przez gadanie głupot, zasypianie w trakcie rozmowy i ostatecznie wnoszenie delikwenta po schodach do łóżka, który nie zastosował się do zaleceń terapeuty. Ze mną ten lek obchodził się łaskawie i po prostu odczuwałem lekką senność, po dwóch tabletkach nie było żadnej zmiany, bo dostawałem to przy zaostrzeniu objawów abstynencyjnych. Jednak dla osób które nie potrzebują bezwzględnie tego leku dopuszczam, że to może być ładna sieczka.

    Co do uzależniania silniej niż benzo i barbi - podchodziłbym ostrożnie. Przerabiałem uzależnienie od końskich dawek klonazepamu i myślałem, że umrę, barbi uzależniały silniej i szybciej. Doktorka chciała Cię bardziej nastraszyć. Na mp.pl jest napisane, że nawet nie jest do końca poznany mechanizm działania heminevrinu, jednak ma coś wspólnego z GABA, więc MOZE uzależniać - nie musi, bo informacje są szczątkowe.

  13. W dniu 21.11.2019 o 18:13, feniksx napisał:

    no to teraz mam zagadke dla Państwa, dziś Psychiatra na sen zapisał mi TRAZODON GLENMARKT, stwierdził, że jergo pacjenci go wychwalają i jest lepszy od Trittico... ale kurde w czym?? przeciez substancja czynna jest ta sama...

    Opowiadał, że się lepiej i szybciej wchłania... czy to jest to samo czy moze jednak co innego ??

    Brałem to. I 50mg i 100mg. Jest też chyba wersja 150mg. Taka różnica, że trittico to wersje xr i cr, a ta wersja po prostu wchłania się od razu i jest typowo nasenna. Ot cała filozofia. Na mnie działało za pierwszymi kilkoma razami, potem było zwiększanie dawki i potem znowu byłoby podobnie. Stwierdziłem, że nie dla mnie taka zabawa i wywaliłem usypiacze ze swojego życia i nauczyłem swoje ciało spać w miarę normalnie. Jak potrzebuję coś załatwić i pójść wcześniej spać to wtedy doraźnie wrzucam kwetiapinę 50-100mg. To jedyny lek usypiający, który bardzo rzadko ale się pojawia w moim życiu (raz w miesiącu, max dwa).

  14. U mnie wczorajszy dzień był tragiczny, a to 3 dzień na dawce 20mg paroksetyny. Jak bez środków lub na afobazolu spałem od 7 do 8 godzin tak teraz nawet do 12h się zdarza + oczywiście już rozregulował mi się zegar biologiczny fpizdu. Duży smutek, alienacja, brak energii. Dzisiaj (4 dzień) objawy się utrzymują jednak na mniejszym poziomie. Tylko senność jest na podobnym poziomie. Lecz to ostatnio minęło jak już lek się wkręcił i pozostało wtedy większe zmulenie z rana, więc jestem dobrej myśli.

  15. 54 minuty temu, Miss Worldwide napisał:

    Nie ze niepotrzebne. I nie najlepiej chce olac. Nie napisalam tak. Bo na pewno pomagaja. Sama sie mecze. Narazie spacery po plazy codziennie. Pozniej dodam silownie.

    Nie znosze ruchu. Nie wiem czy to moja przypadlosc czy skutki depresji od wielu lat. Podziwiam ludzi, ktorzy lubiq cwiczyc.

    Ile trzeba czasu sie wysilsc zeby cwiczenia sprawialy przjemonosc? Jest szansa, ze to polubie? Kazdy z czasem zaczyna to lubic?

    W sumie to glupie pytania ale szukam jakiegos potwierdzenia moich mysli...

    Nie ma głupich pytań, są głupie odpowiedzi. 🙂

    Myślę, że niektórzy nie lubią jakoś specjalnie ruchu. Ja należę do tego typu ludzi, że najbardziej lubię gry zespołowe typu piłka nożna, ew siatkówka. Ale na myśl o bieganiu bez celu to zbiera mnie na wymioty. Za to na kalistenikę (aktualnie program 100 pompek) w miarę lubię, bo widzę dosyć szybko efekty w postaci przyrostu masy mięśniowej, lepszego samopoczucia, większej siły. To daje kopa, motywacji, wydzielają się też endorfiny. Najlepsze jest coś co nie będzie Ci bardzo ciążyć na początku (czyli jak nie lubisz ruchu to coś co najmniej nie lubisz) i da dosyć szybko feedback, bo w depresji motywacja to towar deficytowy.

  16. 18 godzin temu, Miss Worldwide napisał:

    Chodzilo mi raczej o to ze skoro cwiczenia to takie lekarstwo to ktos kto regularnie cwiczy nie powinien w ogole dostac depresji czt nerwicy.

    Nie wiem czy oczekujesz potwierdzenia, że ćwiczenia są niepotrzebne? Nie chcesz to to olej. Ale powiem Ci tak. Aktywność fizyczna nie jest żadnym czynnikiem chroniącym. Mózg to nie mięsień, że Ci się rozrośnie od ćwiczeń. Ale będziesz mieć silniejsze połączenia dopaminowe co pomaga w stanach depresyjnych zwłaszcza. Mózg jest zaprogramowany na dążenie do przyjemności. Jasne, że na początku ćwiczenia nie dają frajdy, a w stanie obniżonego nastroju to już w ogóle ma się 50% energii i więcej po prostu się nie da. Potem już dają, bo idzie za tym lepsze samopoczucie, zwiększona pewność siebie ze względu na lepszą sylwetkę, lepsza sprawność i takie tam. To trochę jak Ssraje, trzeba na początku się przemęczyć. ;)

    Ale samymi ćwiczeniami też nie sądzę, żeby ktokolwiek trwale depresję wyleczył, żeby nie było, że popadam w skrajność. Najlepiej połączyć farmakologię+psychoterapię+pokonywanie własnych słabości.

     

    A co do paroksetyny. To zrobiłem głupotę, że odstawiłem ją w lipcu. Potem nieudane romanse na sertralinie, znośnie na coaxil, w miarę dobrze na afobazolu i na końcu dwie nieudane próby wejścia na wenlafaksynę (ból głowy wyłączający z funkcjonowania). I dzisiaj przechodzę 'na zakładkę' z 150mg wenli na 20mg paro czyli starą dawkę, która mi pomogła i czułem się pierwszy raz naprawdę dobrze. Obym nie przypłacił tamtej odstawki tym, że teraz nie zadziała, bo chyba zwariuję...

  17. 2 godziny temu, Elendil napisał:

    Chyba się trzeba pożegnać z pregabaliną od paru dni mam górne powieki jak balony a dolne  podpuchniete i ciemne cienie pod oczami.

    Pregabalina może być sprawką tego?

     

    Jasne, że tak. A bierzesz inne leki? Czy tylko te co w podpisie? Od pregabaliny nabiera się wody. To woda. Po odstawieniu powinna ona spokojnie zejść, ale też powinno się to za jakiś czas unormować nawet podczas brania, bo aż tak okrutnie się nie jest zwykle napuchniętym od pregi. 🙂

  18. W dniu 31.08.2019 o 21:59, appendix napisał:

    Kofel, napisałem " w długoterminowym leczeniu".Wszelkie postacie depresji i zaburzeń lękowych, to choroby przewlekłe.Horyzont czasowy leczenia mierzony jest bardziej w latach niż miesiącach, najczęściej do końca życia.

    Na pregabalinę stosunkowo szybko wytwarza się tolerancja/podobnie do benzodiazepin/ i trzeba zwiększać dawkę, aby uzyskać ten sam efekt.LPP mają tę przewagę, ż tolerancja wytwarza się o wiele wolniej.

    Pregabalina nie nadaje się do leczenia "long term" i ma też potencjał uzależniający.

    Pozdrawiam.

    Długoterminowe leczenie można różnie rozumieć. LPP też przestają działać po mniej więcej 2-3 latach i jest albo podwyższanie dawki, albo zmiana na inny. Pregabalina za to bardzo szybko się wkręca. Dla niektórych etap wprowadzania leku jest nawet przyjemny. I efekt jednak utrzymuje się kilka miesięcy. Są ludzie, którym pomaga i dłużej, bo na pewno znajdą się wyjątki od reguły. Tolerancja szybko wzrasta to fakt, ale z tolerancją przegrywamy ogólnie jeśli chodzi o depresję. Jest to fajny, ciekawy wynalazek, który ładnie się komponuje jako podkładka pod LPP zwłaszcza na początku wprowadzania. O nie więcej niż średnim potencjale uzależniającym. Jest wiele przyjemniejszych używek i na pewno "zdrowszych". Tak, więc nie zgadzam się, że jest to słaby anksjolityk, bo jak najbardziej ma swoje miejsce w dzisiejszej psychiatrii i ma kilka zastosowań.

×