Skocz do zawartości
Nerwica.com

xnieobecnaxx

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia xnieobecnaxx

  1. Myślę, że najpierw powinieneś udać się na wizytę do psychologa. Może nauczysz się przez to rozmawiać z ludźmi, psycholog na pewno coś Ci doradzi. Grupowe terapie też mogłyby Ci sporo dać, przy okazji poznał byś ludzi będących w podobnej sytuacji. Żeby było Ci raźniej to powiem Ci, że mimo iż również mam 20 lat, to moje życie wygląda jakbym miała co najmniej 90. Przez problemy życiowe i zdrowotne z duszy towarzystwa stałam się osobą, która nawet w otoczeniu kilkunastu ludzi siedzi i zastanawia się nad sensem życia. Tak samo nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi, prócz psychologii i amatorskiego pisania nie mam żadnych zainteresowań, kiedy ludzie coś mówią to w głowie pojawia mi się jedynie myśl, że chciałabym mieć tak normalne i beztroskie życie żeby móc gadać takie śmieci jak inni ;P 7 Nie wiem jak Ci mogę pomóc, psycholog na pewno zrobi to lepiej, ale w razie czego, zawsze możesz do mnie napisać :)
  2. Ja miałam wręcz przeciwnie, przez trudną sytuację rodzinną, życiową czy zdrowotną szukałam kontaktu z innymi ludźmi, jednak zawsze źle się to kończyło, nigdy nie nawiązałam trwałej przyjaźni. Bywały też u mnie momenty, że czułam się jakby cały świat o mnie zapomniał, tak jest do tej pory, nie mam nikogo czy w rodzinie czy w śród znajomych, komu by na mnie zależało, jakbym zniknęła to nikt by się prawdopodobnie nie zorientował. Dlatego Cię rozumiem, szczerze współczuję bo samej mi brakuje kogoś, kto byłby przy mnie i przy kim mogłabym być sobą. Jeżeli masz ochotę to napisz, ja również potrzebuję z kimś porozmawiać.
  3. No niestety sytuacja jest bardziej skomplikowana niz sie moze wydawac. Dobrze wiem, ze powinnam zdobyc ubezpieczenie i sie leczyc i gdybym mogla to bym to zrobila juz dawno. A globus histericus to mala pesteczka przy moich dolegliwosciach
  4. Witam. Już nie raz opisywałam na tym forum objawy mojej nerwicy. W tym momencie stanęłam w momencie, w którym jeśli cudem się nie wyleczę, to będzie to koniec. Mam bardzo ciężką sytuację rodzinną, wszyscy w mojej rodzinie są źli, zepsuci, przepici i psychicznie chorzy, a to wszystko wyładowują wciąż na mnie. Nie dziwię się sobie, ze jestem tak ciężko chora. Nie dziwię się, ze mój stan nie pozwala mi wyjść z domu, czasem nawet zjeść czy przełknąć własnej śliny. Ale chciałam walczyć bo jeszcze mam dla kogo. Mam 9-miesięczną córeczkę i faceta,m dla których chcę walczyć. Reszta mnie nie interesuje. Jeszcze wczoraj nie miałam pojęcia jak dam sobie radę. Jednak po chwilowej utracie wiary zawsze wraca do mnie maleńka nadzieja. A teraz? Upewniłam się co moich podejrzeń iż choruję na białaczkę. Oczywiście, nie mam przed sobą wyników badań i jeszcze długo ich nie ujrzę., ponieważ ubezpieczyć mogę się dopiero za 3 miesiące. Z kolei za 3 miesiące będę jak warzywo. Już niemal jestem. Nie wiem anwet gdzie się podzieję, nie mam grosza przy duszy, ciągle tylko pożyczam od ludzi, muszę się już prosić. Nie będę tłumaczyć Wam czemu nie dostaję alimentów, jakim cudem nie mam nikogo bliskiego, jakim cudem wychowuję dziecko skoro jest ze mną tak źle. Tego się nie da opisać. Chciałabym tylko jakiejkolwiek rady, może ktoś jest obeznany. Co mam zrobić bez ubezpieczenia i pieniędzy? Cholera, jestem pewna, że mam białaczkę, usłyszałam gorzkie słowa lekarza, któremu opisałam chyba wszystkie moje objawy. Jak mam sobie poradzić? Nie mam pojęcia czy przeżyję kolejny dzień, tak jest już od dłuższego czasu. Ukojenie znajduję w alkoholu. W małych ilościach, ponieważ piję tylko by rozluźnić te cholernie spięte mięśnie w gardle i coś przełknąć bo inaczej bym nie jadła. Ale tak też nie może być. Spytacie pewnie skąd mam na al;kohol i jak mogę pić przy córce. Jakoś kombinuję. Najpierw załatwiam rzeczy dla małej, ostatecznie kupuję sobie ten napój cudów, który pomaga ale tylko na chwilkę. I nigdy się nie upijam oczywiście. Nie wiem co mam robić, nawet nie mogę iść do mopsu bo boję się wyjść z domu. Ciężko opisać takżeby ktokolwiek to zrozumiał, ale naprawdę. Jest tragicznie. Pomocy, proszę. Moja ciocia poddała się niedawno po samonbójstwie męża i sama zrobiła to samo. Więc co ja mam zrobić skoro już odkąd pamiętam jestem wykończona całą sytuacją rodzinną a od 3 męczę się z chorobą i biedą?
  5. Kochana. Jak w Twoim wcześniejszym poście- znam to na wylot. Tylko ja nie mam tego okresowo, tylko bez przerwy, aczkolwiek nie jest to zawsze tak mocno nasilone, że pojawia się u mnie lek. Myślę, że się już po prostu przyzwyczaiłam, choć to nie zmienia faktu, że z dnia na dzień to się pogarsza. Ale akurat ja się nie leczę. Ty mam nadzieję to powstrzymasz. :)
  6. Dla mnie tak samo jest to jednocześnie zarówno pomocne co i przykre, że nie ja jedna się męczę. Słuchaj, ja jestem w takim stanie, że nie wiem jak mam dalej życ. Nie wychodzę z domu, nie byłam u lekarza już dawno a dobijają mnie niemal co dzień nowe dolegliwości. Z Depersonalizacją jestem na "Ty", nie pamiętam jak się czułam kiedyś. Nawet gdy mam 2 minuty czasu, kiedy jakimś cudem czuję się w miarę dobrze to depersonalizacja i derealizacja utwierdza mnie w tym, że jest źle ze mną. Mam nadzieję, że Ci to pomoże! Bardzo bym chciała, żeby mi jakiś lekarz pomóg. Trzymam kciuki za Ciebie! Dziękuję bardzo, dla Twoich brzdąców też mnóstwo zdrówka życzę i szczególnie dla Ciebie.
  7. Witaj! Na wstępie mogę Cię pocieszyć poprzez fakt, że nie jesteś jedyną osobą na świecie, która tak mocno cierpi przez tą chorobę. Ja również niedawno urodziłam i również objawy nasiliły się niemal stukrotnie. Niby nie idzie z tym funkcjonować a jednak mimo to człowiek daje radę wytrwać końca każdego dnia. Drgawki i atak "padaczkopodobny" zapewne został wywołany ogromnym strachem, który pojawił się gdy tylko coś zaczęło dziać się z Tobą nie tak. Nawet jeżeli Ty nie popadłaś w panikę, to Twoja podświadomość ma już ją głęboko zakodowaną, a jak pewnie wiesz, panika prowadzi do ataków lękowych, które również mogą objawiać się fizycznie. Z własnego doświadczenia wiem, że gdy tylko działo mi się coś niepokojącego ( również mam problemy z widzeniem, czasem mam wrażenie, że mózg mi się kręci z ogromną prędkością niczym na karuzeli, a oczy przestają odbierać obraz) czego nie miałam wcześniej, to zaczynał się u mnie całodobowy maraton ataku, a wycieńczony i przestraszony organizm reagował drgawkami. Wytłumaczono mi kiedyś, że drgawki w przypadku ataku nerwicy to dobry objaw. To znaczy, że organizm walczy, próbuje się rozluźnić. Twój atak musiał Cię bardzo mocno przerazić, więc drgawki mimowolnie się nasilały. Ja miewałam po nich takie skurcze mięśni, że każdą kończynę miałam wygiętą w niemożliwy sposób, jakbym była opętana. Jesteś matką, więc na pewno Twój organizm, tak jak i mój jest niesamowicie osłabiony, a nerwica dopada ze zdwojoną siłą właśnie przy obniżonej odporności organizmu. Oczywiście wiadomym jest, że konieczna jest dla Ciebie wizyta u psychiatry i psychoterapeuty, ale nie zaszkodzi też żebys zrobiła sobie podstawowe badania u lekarza prowadzącego, żeby choćby pozbyć się strachu, że może coś Ci się stać. Sama muszę podjąć te kroki. Więc życzę powodzenia, mam nadzieję, że i Tobie i mnie uda się wyciszyć to cholerstwo choćby na tyle by bez obaw móc się zajmować maluszkami :) Pozdrawiam ciepło
  8. O jak ja dobrze to znam. Również choruję na nerwicę od trzech lat i teraz jest na tak wysokim poziomie, że ciężko mi wyjść z domu. A nawet jak jest moment, że czuję się lepiej fizycznie to i tak moje lęki robią swoje jak tylko wychodzę na zewnątrz i po dwóch minutach mam ochotę dzwonić na pogotowie. Ja akurat niewiele Ci pomogę, ponieważ sama sobie nie radzę, ale to głównie dlatego, że mam bardzo dużo objawów somatycznych. A jeśli chodzi o napady samego lęku to po każdym ataku, w którym już jestem pewna, że umieram, zaczynam myśleć pod koniec, że nic na to nie poradzę i się temu poddaje. A wtedy to powolutku przechodzi bo nerwica lubi jak robi nam na przekór, więc można ją troszeczkę zrobić w konia.
  9. Na pewno wypłynie z Ciebie mnóstwo emocji i nie raz będą do Ciebie wracać. Nie byłam w takiej sytuacji, ale wyobrażam sobie co musisz czuć.... Pomyśl w sposób, że może dobrze się stało? To jest straszne, ale może gdybyście się spotkali to zawiodłabyś się maksymalnie? Mam nadzieję, że odnajdziesz spokój w tej sytuacji. Przykro mi strasznie. Ja na Twoim miejscu po pogrzebie usiadłabym nad grobem i powiedziała ojcu WSZYSTKO co mogłam mu powiedzieć gdybym się z nim spotkała. Powodzenia.
  10. Tak czy siak po takie leki musisz udać się do psychiatry po receptę. Nikt Ci nie doradzi co powinieneś brać, ponieważ na każdego każda substancja działa trochę inaczej. Jezeli Ci wciskają wciąż te same leki, które jak sądzisz nie działają ( pamiętaj, że leki, które wymieniłeś na końcu nie mają prawa na Ciebie działać w taki sposób jak oczekujesz, ponieważ są z grupy leków o opóźnionym uwalnianiu i działają najszybciej po 2 tygodniach a czasem nawet dopiero po miesiącu). Z Tego co napisałeś, chciałbyś czegoś co działało by od razu, ale na efekty niestety musisz poczekać, bo z tego co się orientuję ( z własnej autopsji) nie ma leku, który po zażyciu uspokoi nas a zarazem "uszczęśliwi" czy doda energii. Idź do tego psychiatry, przedstaw mu dokładnie jakie leki brałeś a jakie bierzesz obecnie, bo też nei wszystkie można ze sobą mieszać. To nie jest proste, ale może w końcu któryś trafi w dziesiątkę. A co do wyleczenia braku motywacji czy apatii, odzyskania chęci do życia- wydaje mi się, że leki mogą nam ułatwić funkcjonowanie ale same nic nie zdziałają. Przydałaby Ci się psychoterapia i otwarte szczere rozmowy z kimś. Fajnie by też było jakbyś wziął się w garść i zaczął szukać nawet na siłę sensu życia, tego co sprawia Ci jakąś radość badź w czym jesteś dobry. Pozdrawiam Cię i jeżeli będziesz potrzebował rozmowy to służę pomocą.
  11. Jeżeli jesteś w stanie otworzyć się obcej osobie to psychoterapeuta na pewno będzie właściwym krokiem. Jeżeli Cię na to stać to są również psychoterapeuci online. W sumie dla mnie druga opcja jest mniej sensowna, bo równie dobrze możesz porozmawiać z innymi ludźmi, ale oczywiście tak jak np ja- bez profesjonalnej wiedzy medycznej i psychologicznej. Moglibyśmy się skontaktować w jakiś sposób? Przeczytałam całość i nie dość, że chyba nie odpuszczę, żeby Cię jakoś wesprzeć to jeszcze znalazłam wiele własnych problemów w Twojej historii przez co chciałabym z Tobą porozmawiać na spokojnie jeśli masz ochotę.
  12. Hahaha. Aż taka brzydka nie jestem, ani też zła. Więc dlaczegóż to?
  13. Mam to samo, tylko u mnie to jest w miarach normalności. Robię to tak po prostu, bo czuję, że potrzebuję emocji. Wiele osób tak ma, opisz dokładniej przykłady, w których się dziwnie zachowywałaś to będzie łatwiej to określić :)
  14. Jeśli potrzebujesz się wygadać a nawet zawrzeć znajomość to wystarczy, że do mnie napiszesz prywatnie, wymienimy się numerem gg czy w inny sposób się skontaktujemy. chętnie Cię wesprę :)
×