Skocz do zawartości
Nerwica.com

AgataS

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AgataS

  1. Alexandra miałam identycznie. Robiłam tk to mnie w sumie uspokoiło. Okazało sie, ze to "tylko" nerwica...
  2. Hej, trzeci miesiąc mam to samo! Właśnie nic w tej chorobie nie wkurza mnie tak bardzo jak to kołysanie! Kręci mi się w głowie non stop, nieraz nawet jak leżę w łóżku. Wolała bym mieć codziennie 1 ostry atak niż te zawroty, cały czas czuję się jak nieźle nawalona. Leki, które biorę zniwelowały siłę i częstotliwość ataków, nie mam też aż tak wielkiego natłoku myśli ale to kołowanie jest po prostu nie do zniesienia, tak samo jak ucisk w głowie. Nie chodzę nigdzie sama, bo czasem jak mną "bujnie" muszę się kogoś łapać szybko, żeby się nie przewrócić, dwa razy już się przewróciłam.
  3. Ja dzisiaj rano pierwszy raz od chyba 2 miesięcy zrobiłam sobie makijaż w domu, przed pójściem do pracy :) Przez te 2 miesiące robiłam to w pracy przy biurku bo rano przed wyjściem nie byłam w stanie ruszyć ani ręką ani nogą. Może to głupie ale bardzo mnie ucieszyło.
  4. Zdruzgotana, udaj się do odpowiedniego lekarza - w tym wypadku do laryngologa, taka wizyta na pewno Cię uspokoi, będziesz wiedziała, czy coś ci dolega czy nie. A wmówić sobie można dosłownie wszystko, ja jeszcze do niedawna miałam na odwrót, jadłam wszystko co popadnie, non stop ruszałam buzią, bo wkręciłam sobie, że te zawroty głowy i ogólny zły stan to efekt nieregularnego jedzenia... Co do coaxilu, zależy jeszcze jak go bierzesz - raz dziennie, dwa czy trzy. Ja przez 3 tygodnie brałam 1 tabletkę tylko po pracy czyli koło godziny 17, później dawka została zwiększona do 2 tabletek 1 rano i jedna po pracy. Po zwiększeniu przez 2 dni czułam się jeszcze gorzej a teraz czuję, że z każdym dniem jest lepiej, objawy nie ustały ale umiem nad nimi panować i się nie nakręcać aż tak bardzo.
  5. Cześć Agata, ja jestem też Agata i też mam nerwicę. Jeśli zbadali twoje serce i twierdzą, że nic ci nie jest, to znaczy, że nie jest. Jeśli przepisali Ci leki, to je bierz, ja biorę antydepresanty i nie czuję, żeby było gorzej, tylko lepiej, po to właśnie są leki. Proponuje iść do psychologa, u mnie jedna rozmowa ( wczoraj ) dużo zmieniła, a broniłam się przed nią sporo czasu, nie potrzebnie. Pomaga mi też bardzo "wypłakiwanie" się facetowi. Opowiedz swojemu wszystkie swoje odczucia, powiedz co myślisz i czujesz, powiedz, że się boisz, to nic złego bo wszystkie emocje są dobre. Znajdź coś, co cie uspokaja, pamiętaj, że nic się Tobie nie stanie a każdy atak paniki przechodzi samoistnie po 15 minutach. Jesteś obciążona genetycznie, dokładnie tak jak ja, moja mama walczyła rok i wygrała również bez leków! Ta choroba jest upierdliwa ale na to się nie umiera. Trzymam kciuki za ciebie!
  6. Bimbaa jasne! Ja jestem obciążona genetycznie, moja mama miała bardzo gwałtowną i uciążliwą nerwicę, mija już 5 lat jak nie odczuwa żadnych dolegliwości z tym związanych. Nerwica może nawracać ale nie musi.
  7. Zdruzgotana, biorę coaxil już 5 tydzień, powiem Ci, że na prawdę widzę poprawę i sporo osób sobie ten lek zachwala. Nie jest to oczywiście cudowne ozdrowienie, ale ataki paniki są znacznie mniej gwałtowne, zdarzają się rzadziej i są mniej "upierdliwe". Pogorszenie smaku i węchu możesz sobie po prostu " wkręcać".
  8. Carita, świetnie Cię rozumiem, przechodzę dokładnie to samo. Rób w pracy tyle ile dajesz radę. Ja z 8 godzin pracy, tak na prawdę pracuję może z godzinę, niestety nie jestem w stanie się "zmusić". Miałam kilka poważnych rozmów, wpadek itp ale pracuję w jednym biurze ponad 4 lata i wmawiam sobie, że tak łatwo nikt mnie nie zwolni. Mam gorszy okres w życiu... no i co? Przecież kiedyś musi być lepiej! Więc siedzę i czekam, aż ten okres minie a ja wrócę do dawnej formy. Praca to nie wszystko!
  9. Michaldziwolong , twoje ciśnienie wcale nie jest niczym nadzwyczajnym, ja takie mam prawie codziennie, z niewielkimi spadkami, mimo, że biorę leki na nadciśnienie. Idź do psychologa, to jest taki sam lekarz jak dentysta, czy okulista. Jeśli lekarze badali twoje serce i uznali, że jest zdrowe, to znaczy, że tak jest. Wnioskuję, że cierpi twoja dusza, chociaż masz jeszcze w sobie te mechanizmy obronne, które miałam ja jeszcze z pół roku temu. Nie broń się przed pomocą rodziców, czy lekarza, mi bardzo pomaga rozmowa z kimkolwiek obcym o swoich lękach, atakach paniki. Nie ma się czego obawiać, czy wstydzić, wszyscy na coś chorujemy a lekarz jest po to, żeby było coraz lepiej, zostając przykuty do kompa lepiej nie będzie a przecież chcesz żyć normalnie prawda?
  10. ktochcesz, z twojej wypowiedzi bije mega optymizm.. jak ty to robisz?
  11. Carita, mam to samo ! Szczególnie, że pierwszego mojego ataku lęku w życiu, dostałam właśnie w pracy, skąd wówczas zabrała mnie karetka! Od tamtej pory przychodzę do pracy i już od 8 rano liczę minuty do 16, żeby tylko stąd wyjść. Czasem wychodzę wcześniej, kiedy nie umiem opanować lęku, po prostu kiedy czuję, że już nie dam rady dłużej siedzieć, po prostu mówię, że źle się czuję ( pracodawca wie, że choruję ale nie do końca wie na co ) i wychodzę z biura. Pod pracą, pod samymi drzwiami oczywiście już czeka mój chłopak, bo sama w życiu nie wsiadła bym do autobusu. I tak od 3 miesięcy. Mam takie zaległości jak nigdy wczesniej, współpracownicy są na mnie obrażeni, że całe dnie siedzę w internecie a oni ciężko pracują. Staram się codziennie przełamywać i nawet jak rano źle się czuję to i tak jadę do pracy, wmawiając sobie, że w razie co przecież się zwolnię, wezmę taksówkę i pojadę do domu. Próbuję też co dziennie coś zrobić ( nie wiem jak ty, ja jestem księgową ), jak jedna czynność mi się znudzi i przypomnę sobie, że kręci mi się w głowie, biorę sie za coś innego. Mam też cały czas przy sobie telefon, chociaż mi nie wolno i jak jest krytyczna sytuacja dzwonię do chłopaka albo mamy z jakąś głupotą - oni wiedzą o atakach, więc nie musze się tłumaczyć, czemu akurat o 11 rano dzwonię, żeby np. zapytać co zrobić na kolację... :) Dobrze jest, kiedy pracodawca wie, że coś ci dolega, nie musisz od razu mówić, że masz nerwicę napadową, ja powiedziałam, że mam nadcisnienie ( bo tak jest ) i przy tym zaburzenia rytmu serca. Jeśli mojej szefowej znudzi się wieczne moje jęczenie, trudno rozstaniemy się, przecież świat się nie skończy. Tak samo w twoim przypadku. Popróbuj często zmieniać kolejność wykonywania czynności w pracy, jeśli nie pomoże, weź zwolnienie na parę dni, odpoczniesz sobie i przemyślisz na spokojnie co dalej robić. Ja byłam prawie miesiąc na zwolnieniu i powiem tylko, że to zdecydowanie za dużo, jeszcze bardziej się rozleniwiłam.
  12. Aniu nie jesteś sama, takie uczucie towarzyszy mi od jakichś 3 miesięcy codziennie... Mam wrażenie, że gram w jakimś filmie, patrze na swojego faceta i zastanawiam się kim on tak na prawdę jest ( a mieszkam z nim rok czasu ), nakręcam sobie, że on w coś ze mną gra, że nie możliwe, że jest ze mną tak po prostu... Albo cały czas żyję w przekonaniu, że cygan rzucił na mnie urok i od tamtej pory nic mi się. nie układa i mimo tego, że mam świadomość, że to głupota, cały czas o tym myślę. Czuje się jak by obok mnie był jakiś inny świat, w którym wszyscy ludzie są szczęśliwi i nie mają problemów a ja jedna cierpię straszne męki ze swoją "nerwicą". Czasem jest tak, że ktoś coś w pracy do mnie mówi a ja totalnie nie rozumiem o co chodzi ! Albo siedzę w pracy za biurkiem i totalnie o tym zapominam, wydaje mi się, że jestem w domu... Jestem dopiero przed wizytą u psychiatry, po wizycie u kardiologa - który stwierdził zaburzenia nerwicowe, po wstępnej wizycie u psychologa, który powiedział, że jeśli choć trochę się nie ustabilizuje nie będzie sensu prowadzenia terapii i wiem, że przede mną długa droga. Biorę coaxil, który podobno miał mnie wyleczyć ze stanów lękowych, jednak na razie nie odczuwam żadnej poprawy. Wmawiam sobie codziennie, że jutro będzie lepiej, chodzę do pracy na totalnych lękach, nie wiedząc, czy wytrzymam cały dzień, czy tylko pół ( wyrozumiały pracodawca ), mój chłopak ma ze mną prze**ne, nic nie może ze mną zrobić, wyjść do znajomych, do parku, na piwo, po prostu nic... widzę jak się męczy ze mną ostatkami sił.
  13. AgataS

    cześć

    Cześć. Mam 27 lat i dopiero miesiac temu zdiagnozowano u mnie nerwice napadowa, o dziwo w momencie, kiedy w moim życiu po fali nieszczęść zaczęło mi się świetnie układać....Zaczęło sie od napadu w pracy, kołatanie serca, wysokie ciśnienie I puls, suchość w ustach, mialam wrażenie ze umieram. Oczywiście koleżanki wezwały karetke nie wiedząc co się dzieje a i ja sama byłam w ciężkim szoku bo jestem okazem zdrowia chodzilam do pracy nawet ze złamana noga czy wysoka gorączką. Zaczął sie prawie 2 miesięczny okres diagnozowania. Odwiedziłam chyba wszystkich możliwych lekarzy. Ostatnim był kardiolog, ktory wykrył zaburzenia rytmu serca ma tle emocjonalnym, oraz nadciśnienie. Kazał udac sie do psychologa bo podejrzewa nerwice. Przepisał bibloc i coaxil na stany lekowe. Czekam teraz na wizyte u psychologa. Sa dni w miarę znośne a sa takie, ze nie chce się żyć. Mam wszystko czego można chcieć, super faceta, dobrą prace, pieniądze, samochód. Myślę, ze dopiero teraz daly o sobie znać lęki i przeżycia z przeszłości. Boje sie, ze przez chorobę stracę to wszystko na co długo pracowałam i o co walczyłam. Każdego dnia walczę sama ze sobą. Kupienie ziemniaków jest dla mnie wyzwaniem. Czuje sie niepelnowartosciowa i bezużyteczna. Mam jednak nadzieje, ze kiedyś to wszystko minie jak zly sen.
×