Skocz do zawartości
Nerwica.com

zdiagnozowana

Użytkownik
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zdiagnozowana

  1. A czy ty myślisz że jest tu chociaż jedna osoba która chce brać leki... Im szybciej zaakceptujesz chorobę i w konsekwencji leki tym lepiej dla Ciebie. I nie pytaj jak bo sama się z tym nie umiem pogodzić i nauczyć żyć. Pomaga psychoterapia ale niestety leki to podstawa. Życie z ciężką chorobą psychiczną nie jest fajne i na pewno nie łatwe, ale skoro każdy z nas jeszcze żyje... To jest nadzieja.
  2. Mnie wczoraj pierdzielło w dół, do leżącej, płaczącej depresji. Cały dzień przespałam w łózku płacząc i jak to mówi mój mąż "jojdając" nad sobą, ciągłe myśli s. Te szybkie zmiany są strasznie męczące, w sobotę fajnie, nawet bardzo, wczoraj mega dół, a dziś chwiejnie aczkolwiek znośnie. Kolejne podejście do lamotryginy... obecnie dawka 50mg, daleka droga do stabilizacji, o ile cokolwiek zaskoczy. Trzymajcie się :)
  3. A po tygodniu to w ogóle można coś powiedzieć o działaniu leku??? Wczoraj widziałam się ze znajomym psychiatrą, powiedział, że mam ewidentną górkę, albo jakiś górkowy mix i jak się nie zacznę leczyć to mnie zamknie u siebie na oddziale. Znając go pewnie to zrobi bo bardzo chce mi pomóc. Pier*ole idę w następnym tyg do lekarza.
  4. U mnie coś zdecydowanie za dużo dobrego nastroju, oczywiście dołki są i ta chwiejność, ale jak na to, że aktualnie nie biorę leków i antydep za dużo mam optymizmu. Przypuszczam, że ma na to wpływ słońce i ciągły wysiłek fizyczny typu bieganie, rower. Każdą wolną chwilę spędzam na słońcu. Z niepokojem myślę o tym, że nie długo lato się skończy i przyjdzie ta potworna jesień, a zaraz zima, a dla mnie to zawsze oznaczało nawrót ciężkiej leżącej depresji.... brrr... oby tym razem było inaczej w co wątpię.
  5. Ja też uważam, ze terapia jest bardzo pomocna. Wiadomo, że najważniejszy jest lekarz i leki!!! terapia nie zmieni biochemii mózgu, ale widzę po sobie, że terapia uczy żeby popatrzeć na chorobę z innej perspektywy, nauczyć się akceptować pewne aspekty choroby. Może nie którzy tego nie potrzebują, ale pewna część osób chorych na pewno bardzo. Życie z chorobą to przede wszystkim dużo własnej pracy i akceptacji wielu ograniczeń w tym leków. Dobry nastrój nadal trwa oby przetrwał cały weekend, bo już mam tysiące planów Co do książek sama poszukuję tej książki: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/56553/na-hustawce-emocji-moje-zmagania-z-choroba-dwubiegunowa#buy
  6. Czuję, że lecę w dół.... ostatnie kilka dni miałam takie pozytywne. Ewidentna górka nawet koledzy w pracy zauważyli, że chodzę promienna. Dalej zastanawiam się nad leczeniem, nad jego sensem. Wydaje mi się jednak, że ludzie którzy się leczą i słuchają lekarzy są w dużo lepszym stanie niż osoby co się nie leczą, bądź co gorsza znieczulają się alkoholem i innymi używkami. Mam koleżankę w moim wieku ma raka piersi, obie piersi wycięte teraz usuną jej jajniki. Bierze tyle leków... ciężkich leków, wymiotuje po nich, ma zawroty głowy, ma stany depresyjne i wiele innych przyjemności. Ona nie ma wyboru bez tych leków umrze. My jednak wybór mamy...
  7. Carica Milica pewnie nie wytrzymal huśtawki i wybrał przyszłość bez choroby. Ja kiedy miewam potworne huśtawki rozdrażnienie i nie mogę wytrzymac sama ze sobą potrafię być taka wredna dla męża. Zazwyczaj wychodzi jedzie na rower silke albo pograć w nogę. Rozmawiamy jak ze mną lepiej. Zawsze powtarza mi ze bardzo mnie kocha ale on też musi miec odskocznie ode mnie bo inaczej by pewnie mnie zostawił. Ciężko jest zyc z kims chorym i znosić jego nastroje jednakże wierze że nawet z taką chorobą można kogos poznać i byc szczęśliwym. Mam wyż po kilku dniach dołujących. Ogarnelam papiery z kilku dni. Ugotowałam obiad a teraz zal mi czasu jadę na zakupy. Ostatnio zaczynam się zastanawiać po co się leczyć skoro to wcale Was nie stabilizuje... Czy wg Was jest lepiej na lekach niz bez nich? Na ile leki złagodziły chorobę? Będę wdzięczna za odpowiedź.
  8. Tez się zastanawiam dlaczego zachorowałam nie mam w rodzinie nikogo chorego nikt nigdy nie mial chad. Jak bylam mloda dobrze się prowadziłam. Owszem zdarzało się piwko wódka czy joint ale nigdy nie przesadzalam. Bylam raczej typem osoby dbającej o zdrowie. Zawsze zastanawiałam się co będzie z takimi którzy tak niszczą używkami życie... Mam odpowiedz część z nich ma rodziny i życie czesc to zwykli menele. Prawie wszyscy zdrowie mają. Pozostaje mi jedynie myśl ze na moją chorobę miała wpływ trauma z dzieciństwa. Widok choroby taty i jego śmierć. Ale tak naprawdę i tak nie ważne nie cofne czasu jestem chora muszę się leczyć bo tylko tak mogę sobie pomóc. Tez marze o lekach które pozwolą mi normalnie żyć. Choć wątpię że takie kiedykolwiek odkryją.
  9. Miałam dzis jakis atak paniki pewnie jakis stan mieszany. Czułam się tak bardzo depresyjnie mega senna smutna a do tego rozdrażniona i agresywna. Bylam taka niedobra dla świata. Zła za to że muszę się tak męczyć. Nawet łzy nie dają ukojenia. Najgorsze są te myśli rezygnacyjne że juz tak zawsze będzie że nic mi nie pomoże i że najlepiej byłoby umrzeć. Nienawidzę tej choroby ale wiem że niektórzy mają gorzej. Wzruszyła mnie historia chłopaka o którym pod oknem opowiedział papież. On chciał tylko żyć a my to życie mamy. Jest ciezko czasem bardzo ale ciagle walczymy. Ja akurat z tych wierzących.
  10. Napiszcie cos czasem pozytywnego bo serio można odnieść wrażenie że z forum korzystają sami ludzie sfrustrowani chorobą... U mnie mega pozytywny weekend. W piatek jeszcze pełno myśli s i płaczu. Na weekend pojechalam na wieś żeby odpocząć od pracy i życia. Zajebiste dwa dni pełne uśmiechu i radości z malych drobiazgów. Opiekowałam sie dziećmi brata... Dalo mi to tyle radości w 100% zapomnialam o chorobie choc dawała mi różne znaki. Dla takich chwil warto żyć:)
  11. Ja ostatnio wstaje w stanie depresyjnym, tak mi się nie chce, nie mam siły, ledwo co autem jestem wstanie jechać, po czym po paru godzinach dostaje napędu, pracuję za trzech, a popołudniu kolejny zjazd... no może czasem tak jak wczoraj włącza mi się zakupoholizm. ale mam na to patent kupuję jak pojebana, a przed kasami zjawia się mój mąż i przegląda koszyk, zazwyczaj połowa wózka do odstrzału, ale zawsze pozwalam sobie na chociaż jeden mały drobiazg zupełnie niepotrzebny :)
  12. Zawsze po kilku dniach pełnej remisji zjazd jest dla mnie dużo, dużo cięższy. Chyba dlatego, że przez te kilka dni potrafię uwierzyć, że wszystko będzie dobrze i narobić planów na najbliższe kilka miesięcy. Kiedy jest źle, albo mnie buja i miesza wręcz na odwrót widzę tylko jakie moje życie jest bezsensu, że nie korzystam z czasu zdrowszego, bo wtedy po prostu nadrabiam obowiązki. Sprzątam, gotuję zapas jedzenia i nadrabiam zaległości w firmie. Brakuje mi wtedy czasu żeby po prostu cieszyć się świętym spokojem. Wczoraj się dowiedziałam, że przenosimy siedzibę firmy, będę miała do pracy jedynie 36km autostradą w jedną stronę. Mąż na mnie na krzyczał, że nie mogę tyle pracować, że to mnie wykańcza i dokłada w chorowaniu... ale ja nie umiem inaczej, jestem typem pracoholika, który uwielbia swoją pracę no i cenie sobie niezależność finansową. Nie wiem co robić... brakuje mi odwagi na zmiany w swoim życiu. Powinnam pomyśleć o pracy w trybie stacjonarnym, albo chociaż kilka dni w tygodniu stacjonarnie. Totalnie nie wiem co robić z życiem i chorobą.
  13. http://zwiastuny.pl/wp-content/uploads/2016/01/3b5fd67441cd85fb44987846cb8f662f-548x659.png skąd ja to znam...
  14. Bylam u swojego lekarza i dostałam opierdol ze panikuję i wymyślam. Ze w zyciu nie słyszał żeby ktos miał takie jazdy po 50 lamo a do tego jak dzis do niego sie wybrałam cudownie ozdrowialam nie odkladajac lekow. Może faktycznie panikuję przepisał antydep typowo przeciwlekowy oczywiście w towarzystwie lamo. Do tego dodal ze jak widzi moje paniki zaczyna wątpić w to co mi naprawde jest. No cóż...
  15. Ciekawe teorie... Bardzo bliska mi osoba jest fizykiem medycznym i pracuje w USA w laboratorium przy badaniach leków. Przy ostatniej wymianie zdań stwierdziła ze caly amerykański koncern farmaceutyczny jest skupiony na szukaniu nowych antydepresantow które zapewnił by bilionowe zyski. W końcu cale stany chodzą do psychiatry a antydepresanty lykaja jak witaminki. Stwierdził żebym zapomniala o nowych lekach na chad czy schizof chyba ze przez przypadek. Bo poprostu nim ich nie szuka bo się nie opłaca ale antydepresanty to inna bajka. A jesli chodzi o psychiatrow sama mam znajomego co jest grubo urobiony z lekarskich kombinacji ale to nie znaczy ze przepisuje tylko te leki które są oplacalne. Zawsze stara się pomoc jak tylko może.
  16. Nie mogę kur wa spać a jutro a raczej dzis znowu trzeba wstać i udawać w pracy ze się jest normalnym. W pizd du z takim życiem z chorobą ktora cię rozpier dala. Bez kitu mam ochotę wykrzyczeć calemu światu że mam dość tej choroby i udawania jaka jestem dzielna i jak świetnie sobie radzę. Kur wa chce być zdrowa jak dawniej. Cieszyc się praca życiem i marzyć. Teraz nawet nie wiem czy mam prawo marzyć. Chciałabym zniknąć albo żeby mnie rozpier dolili terroryści zamiast tych niewinnych ludzi. Jestem mega napalona pobudzona agresywna i rozdrażniona. A to wszystko przez tą jebana lamotryginę. Chyba się zjaram jak za dawnych lat troche mnie przymuli.... Przepraszam za szczerość ale musiałam jakoś rozładować napięcie.
  17. Kur... Nie chce tego leku odkładać. Dzwonilam do znajomego psychiatry powiedzial ze to mu wygląda na akatyzje czy jakos tak... Ale ze nie widział mnie więc nie wie. Idę w poniedziałek do mojego lekarza pilnie. Będę wdzięczna za każde pomocne doświadczenie czy ktos tak miał po lamo i czy przeszlo czy muszę to odstawić. Dobrej nocki :)
  18. Mam do Was pytanie. Wiele osób przyjmuje tu lamotryginę. Zaczęłam wprowadzać ja jakies niecale 3 tyg temu. Odstawilam antydep bo bujalo mnie niemilosiernie. Początkowo dwa tyg 25 bez jakis mega ubokow podniosła do 50 i się zaczelo dostalam parogodzinnej hipomanii jakiej nie miałam nigdy nawal myśli i nie mogłam usiedzieć przeszlo po paru godzinach. Ale przyjmując dalej 50 mam taki niepokój ruchowy napiecie w całym ciele nie mogę spokojnie leżeć ciągle się kręcę i spinam mięśnie rąk i nóg bo tak mnie spina do tego mega rozdrażnienie. Dzis bylam taka wsciekla jak nigdy w zyciu miałam ochotę normalnie komuś przyjeb.... Poszłam pobiegać żeby się wyżyć. Jestem pewna że to po tym leku bo najgorzej jest jakies 3h po zażyciu. Miał ktoś coś podobnego? Niewiem czy to minie czy odstawić ten lek. Pomimo wszystko mam wrażenie że nastrój jakby troche stabilniejszy ale ten niepokój i rozdrażnienie. Proszę o radę.
  19. Jak mam lepsze dni nawet mi się niechce tu zaglądnąć a jak popatrzę z nudów myślę dlaczego wszyscy tylko piszą jak jest do dupy... W ciężkich stanach rozumiem każde wasze słowo i zamartwiam się że życie już zawsze będzie takie straszne. Myślę że poprostu każdy z nas nie zagląda tu gdy czuje się dobrze a gdy mu źle poprostu szuka miejsca żeby się wyżalić. Caly tamten tydzien bylo dobrze nawet bardzo a od dwóch dni depresja pożera mnie żywcem czekam na te lepsze dni. Pozdrawiam...
  20. Antydepresant znowu przestał działać. Kolejny raz tym razem po pól roku. Od piątku ciągle spie i płacze. Wyjście z łóżka do toalety graniczy z cudem... Niewiem jak mój mąż jest w stanie ze mną wytrzymać. Plączące warzywo. Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia z antydepresantami? Zaczynam się martwić że to jakaś lekooporność.
  21. Czuje się mega depresyjnie, huśtawka nastroju od rana, lekkie rozdrażnienie. U mnie zależność jest prosta niska dawka antydepresantu subdepresja, huśtawki, zmęczenie. Wyższa dawka jestem wesołkowata, mega towarzyska, nadmiernie dbam o siebie i najchętniej dla czystej "zabawy" podrywałabym facetów. Totalnie nie rozumiem jak to możliwe, że czuję się kiepsko, a potrafię sobie żartować, uśmiechać się. Chyba tak bardzo przywykłam już do tego zmiennego samopoczucia. Ciekawe co tym razem poradzi mi mój lekarzyk....
  22. Choroba zabiera normalne życie ale marzenia pozostają. Ważne żeby w tym całym syfie realizować te które jesteśmy wstanie. Wiem że w życiu ważne są tylko chwile... Trochę jestem pijana ale tak na marginesie pozdrawiam z lazurowego wybrzeża Francji. Plus dla mnie - nie udaję że żyje. Ja żyję i cieszę się ze jestem tu i teraz. Niech zdrowi zazdroszczą mi że realizuję to co dam radę bo większość z nich odkłada marzenia na potem.
  23. A ja odliczam do wyjścia z pracy... jeszcze tylko 30 minut.
  24. Nie myślałam teraz o sobie, na mnie leki do tej pory działały, zresztą wcale nie zaczęłam jeszcze brać leków na CHAD. Po prostu się zastanawiałam czy jest tu ktoś kto to miał elektrowstrząsy i czy może coś na ten temat powiedzieć. Zaciekawiłam się tym po przeczytaniu artykułu poniżej. https://tacyjakja.pl/2016/03/Czy-elektrowstrzasy-moga-skutecznie-wydluzac-okres-zdrowia-w-chorobie-dwubiegunowej.html Wiem, że w USA elektrowstrząsy stosuje się ambulatoryjnie i wcale nie są leczeniem tylko i wyłącznie gdy jest ktoś lekooporny, często stosuje się je gdy są ciężkie stany mieszane. Dlatego pytam czy ma ktoś jakieś doświadczenia w tym temacie.
  25. Mial ktos z Was może kiedyś elektrowstrząsy bądź tms? Pytam z ciekawości bo w usa robią to na potęgę. Ciekawi mnie czy rzeczywiście zmienia bieg choroby czy jakoś tak...
×