Nie wypada mi się śmiać z racji wykonywanego zawodu.. ale faktycznie.. oni już są lekomanami. Bardzo poważna sprawa.
Mnie to nie rusza, bo duzo widzialem i jeszcze wiecej przezylem, popatrz na to z innej strony, bez leków pewnie by juz ich nie bylo, co do terapii to ok, to wazna sprawa, ale czasami nie ma nawet, gdzie isc na ta terapie, ja mialem mozliwosc byc na terapii przez 6 miesiecy, tylko ze po pierwsze musialbym dojezdzac, po 2 terapia trwa od samego rana do godzin po poludniowych i zeby tam byc musialbym byc na l4, a to dla mnie jest niewykonalne, raz bylem na l4 niecale 3 miesiace, ze wzgledu na depresje, ledwo sie doczlapalem na kontrole zus i /cenzura/ mnie do pracy wyslaly, gdzie ja ledwo zylem, nie nawidze tych skurwysynów z zus i tego zjebanego kraju.
Zdaję sobie sprawę z braku możliwości odbycia terapii (brak specjalistów, dobrzy dostępni w większych miastach). Ciekawe tylko, czy ludzie chociaż próbują sami walczyć z tym. Bo wiesz.. pójść na sesję i z niej nic nie wynieść i nie ćwiczyć to jest nonsens. Ja z własnego doświadczenia wiem, że leki nie załatwiają sprawy. To jest szybsza droga tylko, że droga donikąd. Leki mają wspomagać. Jest internet, można poczytać. Ja oprócz tego dużo ćwiczę fizycznie, bo to znosi u mnie to nieszczęsne napięcie. Tak, wiem, na wszystko potrzebujemy mieć czas, bo praca, bo dzieci, bo życie, bo kasa.. Każda wymówka jest dobra. Ja tak organizuję każdy dzień, że sypiam po 5-6 godzin. To nie pozwala mi za dużo myśleć więc wieczorem padam do spania.