Skocz do zawartości
Nerwica.com

nico6

Użytkownik
  • Postów

    78
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nico6

  1. nie jestem za młoda,jestem troche juz po 30 stracilam zdrowie,nie moge podjac zadnej fizycznej pracy,nie mam wyksztalcenia,choruje na depresje,przez pewien czas faszerowalam sie psychotropami,nie mam pracy,mam ogromne problemy z pamiecią i zaburzone funkcje poznawcze-efekt samobiczowania się przez lata i rezygnacji ze wszystkiego.nie zalozylam rodziny i juz nie zaloze,jestem osoba samotną,nigdy nie bylam w prawdziwym zwiazku.
  2. P.S. Tak jeszcze sobie prowadzac retrospekcje...wierz mi-mozesz jeszcze wiele,ja Ci to mowie-osoba ktora serio przegrala zycie i rzeczywiscie nie ma po co wstawac rano.Po pierwsze nie wymagaj cudów! Ja tez kiedys myslalam,ze zycie to nieustanny cud i dziw,radosc kazdego dnia,w przeciwnym razie nie ma po co zyc.Stracilam czas na bezsensowne pogrążanie sie w depresji,na melancholijne rozprawianie nad sensem zycia.Dzis gdybym miala te 20 pare lat,po prostu kładłabym lachę na wszystko i wszytkich.Zauwaz,ze dzis jeden czlowiek mowi to,drugi tamto,na drugi dzien postępuje inaczej i nie pamieta co pierdzielił...ludzmi sie nie ma co przejmowac,przejmuj sie sobą.W czym jestes dobry,albo czuejsz ze moglbys byc? I serio-sport! wiele osob w to nie wierzy,ale on naprawde porządkuje umysł,nie tylko ciało.Rozwijaj jakąs dziedzinę życia,jakies zainteresowanie,korzystaj z drobnostek ktore daje co dziennosc,nie uptruj się wielkiego sensu! bo go nie ma.Natomiast małymi kroczkami porządek sam zacznie do Ciebie przychodzić,dostrzezesz ze rozwijanie samego siebie,swojego umysłu,nadaje sens,ze chce sie rano wstac,bedzie dobrze! z czasem wiele samo przyjdzie.
  3. To może ja się wypowiem.Ja jestem po 30,z punktu widzenia osoby o sporym przebiegu na liczniku powiem Ci,że nie jesteś na straconej pozycji jeszcze,pod warunkiem ze nie zostawisz tego co się dzieje samemu sobie...Masz studia,nie ważne ze z poślizgiem,pomysl o tym,ze niektorzy,tak jak ja,zaczynali kilka kierunkow i zadnego nie skonczyli,dzis dalabym wiele zeby wrocic do tych lat i dkonczyc choc jeden ktory zaczelam,nawet 2 lata w plecy to jest nic,w porownaniu z tym,ze mozna skonczyc w ogole bez szkoly-jak ja,albo obudzic sie po 30 kiedy juz jest pozno,nie chodzi o wiek,ale moze naprawde nie byc juz tej okazji,bo znajdz prace w ogole,nie mowiac o tym,ze trzeba potem dopasowac grafik,a rzadko się zdarza znalezienie jakiejs sensownej pracy i do tego zeby godziny w niej byly elastyczne,czy tam weekendy wolne.Lepiej troche ponarzekac ale zakasac rękawy i wziąć sie do roboty teraz niż potem nie wiedziec co z sobą począć-jak ja.Ja np.będac w Twoim wieku zaczęlam tyrac fizycznie,wracalam skonana,bo dochodzily jeszcze dojazdy zajmujące całe godziny i baaardzo wczesne wstawanie.Ogolnie nie moglam ustabilizowac swojego rytmu dnia,marzyłam tylko o tym,by po powrocie do domu walnąć się i spać...Plus 10 monotonii roboty do wysiłku i przepis na "zyc mi się nie chce"gotowy.Tak więc spalam popoludniami,czasem juz do rana,nastepnego dnia pracy,albo budzilam się pod wieczor zeby coś poczytac,obejrzec,do pozna w noc a zaraz trzeba było wstawac Mimo tego myslalam o szkole,zeby zaczac jakis sensowny kierunek,ktory kiedys wyciągnie mnie pośrednio z tego bagna.No ale jeszcze deprecha,z ktora walczylam z roznym skutkiem,problemy w domu,w zyciu uczuciowym i takj akos jak robot szłam do pracy,wracalam,szkola zeszła na "kiedys",jak mi się poprawi.Nic mi się nie poprawiło...ale to moje doswiadczenie,u Ciebie jest bardziejj swobodna sytuacja,skup sie na szkole,znajdz pasję,znajdz czas na sport,cos co Cię bedzie regenrowac,dodawac endorfin itd.im więcej zajęć tym mniej straconego czasu na niczym.Wyjdziesz z tego,jestes smiesznie młody :) wszystko przed Tobą :) Co do dziewczyny-to przechodzi,ja dzisiaj z perspektwy czasu,po zagojonych ranach stiwerdzam-NAPRAWDE nie było warto cierpiec,a nacierpialam się baaaardzo.
  4. nico6

    witam

    słucham? nic nie jest znośne.zreszta osoba poza nawiasem spoleczenstwa-bezdzietna,samotna,bez zdrowia,bezrobotna,niewyksztalcona? dobry żart...nie akceptuje tego stanu rzeczy,zyc mi sie nie chce,ale przeciez nie bede pisac"ide sie zabic" do tego trzeba odwagi,a ja jestem tchorzem,Ty chyba tez,albo moze akceptujesz to jak jest..
  5. nico6

    witam

    ja mowię o tym ogolnie,ze kiedys przeciez przyjdzie ten dzien,nie mam na mysli jakiejs decyzji w tę stronę,a naturalny stan rzeczy-jezeli będę swiadoma,ze odchodzę to nie bede zalowac,nie sądze bym kiedykolwiek pokochala zycie na tyle mocno by było mi zal opuszczac ten swiat.
  6. nico6

    witam

    Srebrna Sowa,za granicą jeszcze większa szkola zycia...jak ma poradzic sobie tam ktoś kto u siebie w kraju nie jest w stanie pokonac swojej choroby? jest takie powiedzenie"od siebie nie uciekniesz",mozna uciec od sysytemu,ale nie do wlasnej rozpaczy,ktora siedzi ci na plecach. Ja zawsze zylam "na niby",nawet kiedy wydawalo mi sie,ze czyms sie bawie,z czegos ciesze,cos sprawia mi radosc,to widze ze to bylo jednak wmawianie sobie.Sam fakt,ze wiedza ktora kiedykolwiek w jakikolwiek sposob probowalam przyswoic,nie ma jej w glowie,nie czerpie z tego tytulu,moglam zawsze czytac,ogladac,sluchac,uczyc sie,a i tak nie potrafilam tego użyc w zyciu,w towarzystwie,ani dla samej siebie...zawsze nabita glowa,zawsze depresj w tle,w sumie mi nie zal bedzie pozegnac sie kiedys z zyciem,bo chyba musialabym narodzic sie ponownie,w innym ciele i umysle by wiedziec co to zycie i jak z niego korzystac.
  7. nico6

    witam

    nie wiem jak skomentowac Wasze posty,jestesmy w czarnej dupie.ja probowalam.wczesniej przepsalam swoje zycie,zawsze z depresja w tle,kiedy sie obudzilam okazalo sie,ze za pozno na cokolwiek,dlatego pojecia nie mam co dalej.Przeliczylam sie,ze jestem otwarta na nauke,owszem,jakies tam rzeczy,ktore minimalnie choc mnie interesują-przyswoje,ale tez ni e za wiele,natomiast obowiazki w pracy,przyswajanie zagadnien z danej branzy przeroslo mnie,na pewno tez w duzej mierze z tego powodu,ze ogolnie jestem wycofana z zycia,zyje poza nawiasem niejako,spoleczenstwa.Jestem niewyksztalconym singlem,bezdzietnym,bez pracy i zdrowia,do glowy przychodza najczarniejsze scenariusze,nie moge nawet zapomniec sie w swiecie gier czy internetu,bo skromnie przędnę heh,co mi zostaje..
  8. nico6

    witam

    i co dalej? jak wyglada Twoja terazniejszosc i jak widzisz swoją przyszłość?
  9. nico6

    witam

    ja się już polożyłam.nie mam żanych planów,marzeń...wszystko zgasło
  10. nico6

    witam

    no wiec co ja moge..
  11. nico6

    witam

    za porozumieniem stron,ale poinformowano mnie dlaczego juz nie chcą niesprawnej osoby na swiadczenie nie poszłam,bo jak juz wspominalam-"tu nic nie ma"-zus
  12. nico6

    witam

    to nabyta wada,pracowalam cięzko fizycznie,dopoki bylam sprawna,potem ciągnęłam zwolnienie lekarskie,na koniec zostalam zwolniona z pracy,pomimo ze chcialam wrocic i sprobowac czy podolam,nie dostalam szansy,"doradzono"mi najpierw sie wyleczyc,wczesniej wręczając wilczy bilet.
  13. nico6

    witam

    nie mam zadnego pomysłu,zwlaszcza ze obecnie nie pracuję,wiec mnie nie stac na prywatną rehabilitację.Mam o tyle nieciekawa sytuację,ze operacje mi sie odradza,slusznie-przy kręgoslupie ryzyko jest ogromne,jeszcze jakos sie poruszam,nie chcialabym trafic na wozek i byc jeszcze wiekszym ciezarem dla rodzicow niz jestem.teraz to ja powinnam zajmowac sie nimi,a nie na odwrot.Tak więc ledwo przędne,nie moge nic dzwigac,dlugie stanie w pracy bardzo obciaza moj kręgoslup,dzwigniecie nawet 2kg rowniez,nie moge nawet wykonac schylenia pod kątem 20st.,bo przywraca mnie do pionu,jestem kaleką ale w swietle przepisow jestem sprawna i zdrowa.Błędne kolo to u mnie brak pracy z powodu stanu zdrowia i uposledzonych funkcji poznawczych,pamieci ze wzgledu na mase problemow przez ostatni rok,nie mam pojecia jak z tego wyjsc.Wstyd mi za siebie.Jeszcze rok temu mialam ogrom planow,marzen,zawsze bylam dosc aktywna fizycznie i chcialam uprawiac sporty,teraz nawet jazda na rowerze przechodzi moje mozliwosci.Jaki sens jest tego,ze rano sie budze? mam siedziec na necie,grac w gry,czytac ksiązki,nie pracując? lezec cale dnie? depresja tylko sie nasila,mam dosc wszystkiego...
  14. nico6

    witam

    nie wiem jaka dokladnie grupa to byla,po prostu spotkania w niej prowadzone byly od 3 miesiecy,i kiedy pierwszy raz bylam u psychiatry po leki,po jakas porade,to pani doktor uwazala,ze leki wystarczą,od wizyty do wizyty czas wynosil ok.3 tyg,na ktorejs z kolei zadecydowala,ze nie pomoze w zaden sposob nimi,i ze potrzebna jest mi terapia indywidualna,na ktora od tej decyzji czekalam prawie 2 miesiace,tylko po to by dowiedziec sie od pani psychoterapeutki,ze ona radzi mi grupowa terapie,ze moge sie tam przejsc i zapytac o przyjęcie :) heh... dalam sobie spokoj. jesli chodzi o rente,to nie wiem sama,troche godzi to w moja godnosc,i tymi groszami nic nie wskuram,rozumiem ze lepsze to niz nic,ale pomijajac fakt,ze tego bym nie chciala,to nie mam podstaw do ubiegania sie,gdyz lekarz prowadzący stwierdzil,ze zmainy sa niewielkie i ze dziwne,ze mam taki problem z tym wszystim,ze to tylko moja subiekcja,bylam tez w zusie,w ktorym staralam sie o rehabilitacje,ale pan ktory robil "wywiad"z miną oburzenia odrzucil moj wniosek,gdyz"tu NIC nie ma".Operacji niby nie moge wykona,bo przy moim schorzeniu to błedne kolo,gdyz jedna operacja prowadzi do kolejnej,a kręgi nie odrastają,więc gimnastyka,ktora nie poamaga,a po ktorej jeszcze bardziej wszystko boli,natomiast rehabilitacji dla mnie nie ma,chyba ze prywatna na ktora mnie nie stac.
  15. nico6

    witam

    prawde mowiac ja juz sie naszukalam psychologow i psychoterapeutow,najwiekszym sukcesem bylo "odzegnanie"mojej osoby poprzez skierowanie na psychoterapie grupowa,ktora trwala juz od 3 miesiecy,a ja mialam dolaczyc.dalam sobie spokoj,bo jak sie ma tyle problemow,w tym ze swoja psychika,to na pewno sie nie ma odwagi by przylaczyc sie do obcych ludzi tk po prostu i opowiadac o sobie,kiedy inni dawno maja to juz za soba,to mnie przeroslo.Teraz najbardziej z kolei cierpie przez problemy z kregoslupem,wczoraj cos mi znow strzelilo i leze polamana,jestem dodtakowo kaleką,niesprawna na utrzymaniu rodzicow,nie mam sily isc do lekarza,ktory i tak stwierdzil,ze moje problemy z kregoslupem nie sa duze,nie wazne ze nie moge podniesc nawet 2kg ani niczego podniesc z podlogi kiedy mi upadanie,teraz nawet chodzic nie moge,ale"nic mi nie jest".nie wiem juz co ja mam ze soba począc
  16. nico6

    witam

    testy? nie bylo nigdy zadnych testow,na podstawie krotkiego wywiadu dostalam wypis lekow nasennych i to wszystko
  17. nico6

    witam

    ja nie mam nerwicy widocznej,pewnie na jakąś jej odmianę cierpię,jest ona zawoalowana,natomiast nie mam widocznych objawow zewnetrznych,caly problem polega u mnie na tym,ze moj umysl jest co raz mniej sprawny.
  18. nico6

    witam

    stres chyba średnio ma wpływ u mnie na zdolnosci poznawcze,ja w szczegolny sposob się nie stresuję,nawet w nowym miejscu.Po prostu pomimo szczerych chęci i prob otwarcia się,wysiadam nawet przy najprostszych czynnosciach,ktore dzieci z podstawowki lepiej by ogarnęły,w takiej sytuacji nie moglam tam dluzej "pracowac".Ja mam ciągle nabitą głowę,takie uczucie przepelnienia,non stop mysle o tym ile mi sie nie udalo i o ostatnich zlych przezyciach na koncie.Mam zablokowany umysl i koniec,nie potrafie na to wplynąc,nawet w domu będac,probujac przyswoic sobie jakies informacje,ktore czytam,to czuje się jakbym niczego nie rozumiala,choc tak nie jest,rozumiem co czytam,ale doslownie po kilku minutach nie pamietam tego,wiedza mi się zupelnie nie utrwala.Jest co raz gorzej,w ten sposob nie jestem w stanie dyskutowac nawet o filmie,ktory przed chwila skonczylam ogladac,nazwalabym siebie obecnie osobą nie w pelni sprawną intelektulanie.
  19. nico6

    witam

    brałam w ubieglym roku leki na uregulowanie snu i podnoszące nastroj,nie pamietam nazwy.
  20. nico6

    witam

    juz kiedys tu pisalam,nie tak dawno zresztą,o tym ze nie po utracie zdrowia a w konsekwencji pracy nie moge znalezc kolejnego zatrudnienia.Otoz zdarzyl sie cud,dostalam szanse na prace,calkiem niezle sie zapowiadalo,na miejscu,pomimo przesympatycznych i uczynnych wpolpracownikow,okazalo się,ze moje problemy ze sobą,z depresją i zaniki pamieci,koncentracji,w rezultacie nieumijetnosc kojarzenia faktow,sprawily ze musialam się zwolnic.Szanse dawnao mi do konca,niestety nie bylam w stanie podolac...Najadlam sie tylko wstydu,bo nie bylam w stanie przyswoic prostych polecen,zrozumiec tego co ktos do mnie mowi,i nie byly to rzeczy wymagajace niesamowitych zdolnosci czy inteligencji,to byly rzeczy nawet na poziomie zalogowania sie do systemu,podpisania listy obecnosci itd...Jestem w szoku,nie myslalam,ze pomimo moich szczerych checi i prob otworzenia sie na nauke,bede tak poblokowana,ze moj umysl jest juz na takim etapie,ze zwyczajnie nie pracuje.Nie chce mi sie zyc,praca ktorej tak dlugo szukalam,dzieki ktorej chcialam stanac na nogi,odeszla w zapomnienie...znow siedze w domu,na garnuszku rodzicow,jedyne co czuje to dwie rzeczy-rozczarowanie i nienawisc do siebie,i wlaciwie to jeszcze jedn-bol kręgoslupa,co raz gorszy...Chłopak z ktorym sie spotykalam zostawil mnie,nim jeszcze odeszłam z pracy,podczas wspolnego wyjscia na kręgle zorientowal się,ze moja sprawnosc fizyczna pozostawia wiele do zyczenia,po prostu wykreci się zlym samopoczuciem juz po godzinie spotkania,zerwał kontakt i jak dziecko-wyrzucil mnie ze znajomych na FB :)
  21. nico6

    przegrane życie

    trzeba isc do lekarza,samemu nie mozna snuć domysłów
  22. nico6

    przegrane życie

    czyli cierpi na jakieś zaburzenia neurologiczne,możliwe że to początek problemów z kręgosłupem,ale też może to być coś innego,warto się przebadać.
  23. nico6

    przegrane życie

    hej,ja mam rozległe zwyrodnienia kręgosłupa,występują przepukliny i wypukliny,wypadł też jakiś krążek,najogólniej rzecz ujmując cierpię nadyskopatię,której towarzyszy rwa kulszowa m.in.Mialam robioną tomografię,teraz czekam na rezonans.Zaczęło się od bólu w lędżwiowej częsci kręgosłupa,ale u kazdego moze to byc inne miejsce,zalezy gdzie powstaje problem.U mnie jest to ta część najbardziej narażona na urazy.Zanim mnie rozłożyło zdarzały mi się zawroty głowy i wrażenie wirującego pokoju,kiedy kładłam się na łóżko.Wkrótce potem wypadł mi dysk.Podobno pomagają ćwieczenia korekcyjne,mi nie pomogly,ból się tylko zwiększył,a operacji się boję.
  24. nico6

    przegrane życie

    hej. ja mam potwierdzone liczne zmiany w kręgosłupie,na co dzień nawet zasłanie łóżka po sobie sprawia mi ogromne trudności,więc jeśli chodzi w moim przypadku o pracę fizyczną,to stoi ona pod znakiem zapytania.Gdziekolwiek nie chciałabym pracować,mam na myśli pracę fizyczną,tam trzeba przecież sporo z siebie dać.Gdybym przewidziała,że stracę zdrowie,a w konsekwencji zatrudnienie,moja noga nigdy by tam nie postała. U Ciebie w miejscu pracy to jak rozumiem głównie problemy natury psychicznej? Co takiego tam się dzieję,że już nie wytrzymujesz?Chodzi o ludzi tam,obowiązki czy o tęsknotę za domem?Jeśli zdecydujesz się na powrót do kraju,koniecznie zrób niezbędne badania,z kręgosłupem to nie przelewki U mnie też zaczynało się od zawrotów głowy,co tłumaczyłam sobie stresem.Zresztą na chwilę obecną zmiany mogą być naprawdę niewielkie,nie wiem też jakiego rodzaju badania tam wykonywałeś,bo jeśli to była wizyta u neurologa,polegająca na samym wywiadzie i postukaniu młotkiem w kolano,to trochę za mało.Zakładam,że jednak nie? I wreszcie powiedz,jaką pracę mógłbyś wykonywać w Polsce? Dlaczego jeśli zwolnisz się stamtąd gdzie teraz jesteś,to już tutaj nie możesz na nic liczyć? Jedz,myj się,z doświadczenia wiem,że ciężko się zmusić,ale to przecież w niczym nie pomaga.
  25. nico6

    przegrane życie

    Dziękuję,,bardzo się o to staram. -- 14 kwi 2015, 22:04 -- Zastanawiałam się czy napisać o tym teraz czy może jutro,kiedy już będzie coś wiadomo.Dostałam zaproszenie na rozmowę w sprawie pracy,jutro w południe mam się stawić.Jest lekki stres,bo zatankowałam auto za ostatnie grosze jakie miałam... :) Trzymajcie kciuki! Może dzięki temu właśnie teraz się uda. -- 15 kwi 2015, 14:01 -- Hej ludzie! Pojechałam,te kilkadziesiąt km w jedną stronę.Wydałam ostanie pieniądze,które zresztą wcześniej mama mi "pożyczyła".Przybyłam przepisowe 5 minut przed spotkaniem,szukam biura pani kierownik,która umówiła mnie na spotkanie.Wielka hurtownia,tłumy ludzi,chodzę pytam gdzie się pokierować na rozmowę w sprawie pracy,gdzie w ogóle wejść.Jakiś pan wskazał mi drogę,podziękowałam i pełna zapału ruszyłam do celu.Po drodze minęłam młodą dziewuszkę z nietęgą miną,wzrok utkwiony w ziemię,od razu przeszła mi przez głowę myśl,że pewnie też poszukująca Docieram na miejsce.Pukam do drzwi,nikogo.Jedna z pracownic:"słucham panią?".No to że ja po to i po to. "Nie ma kierowniczkim,jest w terenie,ale powinna w ciągu godziny wrócić".Mhm...no spoko,poczekam.Minęła godzina(swoją drogą tak się złożyło,że w up czekali właśnie dzisiaj na mój autograf),czekam dalej,nic...Kierowniczki nie widać.Pomyślałam,że wypadałoby zadzwonić i zapytać o audiencję.Dzwonię.Nikogo nie ma.Po 10 minutach dzwonię znów...Cisza.Aha,ok.Urząd czeka.Ubezpieczenie muszę mieć,bo po niedzieli mam rezonans kręgosłupa,na który to czekam 7 miesięcy.Dzwonię po raz 3,jak to mówią nuż sztuka Oczywiście nie bez obaw,bo może jestem już w tym momencie natrętna,i z tą myślą pożałowałam,że się napraszam,bo logiczne że oddzwoniłaby.Cisza.Jadę do urzędu,powiatowego,w innym mieście,oddalonym od właściwego kolejne kilkadziesiąt km.Czekam w kolejce nie mającej końca,zerkam na telefon,o! połączenie! Eee..to "tylko"koleżanka.Wchodzę do pokoju nr...składam podpis(są jakieś dostępne oferty? nie ma),opowiadam przy okazji o rozmowie w sprawie pracy,która miała się odbyć jakieś 2 godziny wstecz,dziękuję,do widzenia.Wychodzę.Dzwonić?Nie dzwonić? Dzwonić.Cisza.Jadę do domu,widoczność na drodze nieco mi się zaciera,bo wyję jak głupia.Spojrzenie mamy bezcenne...Pozdrawiam Was Ludziki,trzymajcie kciuki.
×