Nikomu źle nie życzę, ale czasami świadomość tego, że nie jest się samemu z tą przeklętą nerwicą na świecie trochę pomaga! Choruje od liceum, teraz jestem na 4 roku studiów. W liceum bałam się, że coś mnie opęta. Przez 3 lata był spokój i powróciło, tylko w postaci hipochondrii a potem też doszedł lęk przed opętaniem.. Straszne męczarnie. Bałam się wstawać z łóżka bo nie opuszczała mnie myśl, że na pewno stracę przytomność. Od 3 miesięcy biorę antydepresanty (setaloft) i chodzę na terapię raz w tygodniu. Dzisiaj mam kryzys. Wypilam wczoraj dwa piwa, fatalnie się czuję, ciągle się boję, że coś mi się stanie. Czy ma ktoś podobne kacowe doświadczenia z antydepresantami? Nie wiem już czy to kac czy hipochondryczna wkręta... Nigdy więcej alkoholu do leków!