Moja nuta osobowości unikającej trzyma mnie w szachu jeśli chodzi o spotkania z ludźmi.
Od dawna mam się spotkać z koleżanką, ale umysł ciągle znajduje powód by to przekładać
w nieskończoność, boję się, że w końcu zostanę sam jak palec, nie wiem jak się pozbawić
tego oporu przed ludźmi, że zdaje mi się, że mi na nich nie zależy, a jednak zależy,
nie wiem, może to uzależnienie od komputera/internetu i niechęć do świata zewnętrznego.
Ale z drugiej strony mam w sobie sporo narcyzmu i dziwi mnie to, że nie chce się on
manifestować poprzez wychodzenie do ludzi, zwątpiłem w siebie więc i w innych.