Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boykaundisputed

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Boykaundisputed

  1. Co może pomóc? Napewno nie skupianie się na tych myślach i nie wierzeniu w nie, bo nie są równoznaczne z prawdą(zależy też w jakim przypadku), można również zaplanować sobie dzień tak, żeby nie mieć czasu o tym myśleć, w tedy skutecznie odwrócisz uwagę od obsesji. Gorzej jest jednak z kompulsjami, bo nie wiem jak je zatrzymać, ponieważ na szczęście ich nie miałem i nie chcę mieć . Rzeczjasna napewno jest na nie sposób.
  2. jetodik, Nie uważasz, że to wszystko jest pogmatwane i niejasne? Z tego co napisałeś, myśli tworzą się w uczestniczeniu w różnych wydarzeniach i to one napędzają mózg do myślenia o tym, oraz gdybania jak by wyglądało gdyby wtedy wydarzyło się to, czy to na przyklad. Co przez to rozumiesz, że przewstrzeń 'wewnętrzna' nie jest prywatna? Przerażona123 mam nadzieje, że nie wmówisz sobie podobnych tego typu rzeczy. Powodzenia w życiu wolnym od wszelkiego rodzaju rozterek psychicznych.
  3. przerazona123, Ekhm, jestem mężczyzną I tu właśnie jest cały paradoks, że myślimy, ale nie jesteśmy autorami tych myśli, nawet jeśli są to nasze myśli, to jak mam to rozumieć, że one są 'nienasze'?
  4. Wtf? xD Jak to, przecież można sobie na przykład coś wyobrazić, to jest tworzenie myśli. Jak nie my je tworzymy to kto? Jakaś magiczna siła?
  5. Oj współczuję Ci bardzo, oczywiście z własnego doświadczenia wiem, że można tworzyć samemu natrętne myśli, pod wpływem impulsu czyli strach, zamartwianie się itp. Zaczynasz ciągle o tym myśleć i nie daje ci to spokoju, na niczym się skupić nie można. Dla pocieszenia Ci powiem, że Pisma Świętego się nie bierze dosłownie, tylko rozkminia co jest pomiędzy wierszami A dlaczego miałabyś być już teraz potępiona? Zabiłaś kogoś? Spaliłaś kościół? Czy stałaś się satatnistką? Nie ma nawet takiej możliwości, żebyś była z wiadomych względów, ponieważ każdy grzeszy i nie należy się tym przejmować zbytnio, bo się odpokutuje po śmierci te drobne grzeszki. A ty na pewno masz czyste sumienie więc się nie martw i zacznij żyć
  6. Dzieki za. wsparcie chlopie. Dodam też, że dużo czytam na ten temat i czasami udaje mi się to przełamać. Niestety tylko na chwilę, bo wystarczy maly bodziec i wszystko wraca do pkt wyjścia, bo jak nie uda mi się żart czy według mojego chorego umysłu palnalem jakąś głupotę, to potrafię zadreczac się tym godzinami. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że wiem że nie jestem gejem ale mój umysł przetwarza to tak abym myślał że nim jestem. To jest jakaś kompletna paranoja. -- 27 lut 2015, 00:44 -- Jak to pokonać?
  7. Witam jest to mój pierwszy temat i post na tym forum, czytam je już od dłuższego czasu, ponieważ borykam się z problemami nie doogarnięcia przeze mnie. Więc tak zacznę od tego, że w tym roku skończę 21 lat i w zeszłym roku skończyłem liceum(niestety rok w plecy ;/). Moje problemy ze zdrowiem psychicznym ( bynajmniej ja tak uważam) zaczęły się od 2 klasy gimnazjum, kiedy to zacząłem mieć problemy z rówieśnikami. Mówiąc problemy mam na myśli wszelkiego rodzaju wyzwiska, przemoc fizyczna i złe traktowanie przez jedną nauczycielkę. Nie miałem życia do końca szkoły, wmawiano mi, że jestem do niczego, jestem brzydki, żadna mnie nie chce itp. Nie miałem nawet z kim pogadać prócz 2-3 osób z klasy i kilku osób z innych klas młodszych. Nie wiem dlaczego, ale od tamtej pory zacząłem strasznie stresować się w szkole( chociaż wcześniej miałem ich wszystkich gdzieś i czułem się dobrze), opuściłem się w nauce, chodziłem po korytarzu nie potrafiąc sobie znaleźć miejsca, poprostu zacząłem bać się ludzi. Z każdym dniem, tygodniem, było coraz gorzej. Czułem się zamulony ( a w cale taki nie byłem), nie miałem chęci do życia, użalałem się nad sobą, że nikt mnie nie kocha i nie lubi, zwłaszcza, że zostałem odrzucony przez koleżankę z klasy, w której się podkochiwałem. Czułem się wtedy okropnie, że jak ona mogła mi to zrobić i na dodatek chodziła po szkole rozpowiadając to wszystkim i śmiejąc się ze mnie na każdym kroku, ale po jakimś czasie przestała, a i tak już dawno mnie ona przestała później interesować, dlatego, że spodobała mi się inna. Niestety też skończyło się to fiaskiem, później była następna, następna i następna, a i tak kończyło się to tak jak za pierwszym razem. Więc pomyślałem sobie, że nigdy nie znajdę dziewczyny i już zawsze zostanę sam. Po tych doświadczeniach chodziłem załamany przez kilka tygodni jak nie miesięcy, aż moja matka zapytała mnie co się ostatnio ze mną dzieje, bo jestem jakiś "inny" niż zwykle. Ja opowiedziałem jej o wszystkim, a ona na to, "Nie przejmuj się, skończysz gimnazjum, a napewno znajdziesz sobie dziewczynę i będziesz w dużo lepszym towarzystwie w szkole średniej". Więc do końca gimnazjum dałem sobie na spokuj ze sprawami sercowymi, ale niestety dalej żarłem się ze swoimi rówieśnikami, aż do końca gim była masa bójek z moim udziałem itp. Gimbazjum się skończyło, zaczęło się liceum( najgorszy okres w moim życiu), przez wakacje czułem ogromny stres, że mam iść do innej szkoły i bałem się jak zostanę przyjęty w nowym towarzystwie. Na początku roku szkolnego miałem bardzo dziwną i do mnie niepodobną sytuacje, ponieważ zawsze byłem wygadany itp. to z nowymi kolegami nie potrafiłem w ogóle rozmawiać, miałem pustkę w głowie, pomyślałem sobie co się dzieje, przecież zawsze miałem z każdym o czym gadać? Zacząłem w końcu się zadręczać tym czymś nie potrafiłem przestać o tym myśleć. Po miesiącu byłem tak zestresowany w szkole, że tylko wychodziłem na szluga i podpierałem ścianę przez resztę przerwy czasami zamieniając dosłownie 1-2 zdania z przypadkową osobą z mojej klasy, bo nie potrafiłem już wtedy podtrzymać rozmowy. Z biegiem czasu było coraz gorzej, a najgorzej było rozmawiać z koleżankami, to dopiero była katorga. Pieprzyłem takie bzdury, które mi nigdy nie przyszły by na myśl kiedy byłem w domu( bo tylko tu czułem się i czuję wyluzowany i bezpieczny), zacząłem się zadręczać tym, że już nie potrafię normalnie rozmawiać jak i z kolegami, tak i z koleżankami. To było okropne uczucie, zwłaszcza gdy inni rozmawiali swobodnie ze sobą i się wygłupiali, ja tak nie potrafiłem. Oczywiście tutaj też załamywałem się każdą porażką w kontaktach damsko-męskich, że jestem "ciota" i wgl. Najgorsze było w tym wszystkim to, że kiedy ogarnąłem te "gadanie głupot" i rozmawiałem w miarę normalnie z nimi, to one i tak nigdy nie były zainteresowane rozmową ze mną, wolały natomiast rozmowę luj wie z kim byle nie ze mną. Tutaj dostałem kompletnej nerwówki i od tamtej pory czułem tak jakby lekki szum w głowie i byłem przez chwilę "półgłuchy" prawie tak samo jak po alkoholu. I teraz obojętnie gdzie nie wyjdę poza dom, to czuję się jakbym był naćpany, zupełnie nie do życia, zamulony niesamowicie, i przez takie zachowanie były dobre predyspozycje do zrobienia ze mnie kozła ofiarnego. Przechodziłem przez to w gim i chciałem za wszelką cenę tego uniknąć jednakże bezskutecznie. I zaczął się ten koszmar co w gim+ stres na każdym kroku+ uważanie w rozmowie, żeby nie powiedzieć nic głupiego+ traktowanie każdej nowo poznanej koleżanki jako potencjalną dziewczynę+ ogromny strach związany z odezwaniem się do kogokolwiek+ przypodobanie się na siłę, aby zdobyć przyjaciół co wiązało się ze stresem+ uczucie stresu już dzień przed pójściem do szkoły( cala niedziela zmarnowana)+ próba znalezienia sobie dziewczyny= wrak człowieka. Tak trwało to wszystko do III klasy liceum, potrafiłem rozmawiać tylko z rodzicami i rodzeństwem( beż żadnego stresu w rozmowie), ale kiedy oblałem ten rok, to chciałem wreszcie się zmienić szukając informacji na rozwiązanie tych problemów w internecie tj. ta strona i inne jej podobne. Przez 4 miesiące udało mi się wyeliminować niemal wszystkie moje problemy, wrócił spokuj ducha, prawie całkowite wyluzowanie się w rozmowie(oczywiście w towarzystwie mężczyzn) i trochę lepiej szło z dziewczynami. Ale niestety wszystko wróciło kiedy przyszedł wrzesień i poszedłem do szkoły( do dziś mam uraz do samego budynku nawet, bo kiedy go widzę czuję paraliżujący strach i stres). Znowu nie miałem o czym gadać z ludźmi, co mnie załamywało i nie mogłem zdobyć żadnej dziewczyny, ale to był pikuś przed tym co miało się wydarzyć, otóż grając w grę mmmorpg w przeglądarce natrafiłem na geja i tak od słowa do słowa zaczęliśmy pisać ze sb. Na początku były tylko rozmowy o grze, ale później zaczął strzelać do mnie jakieś bajery więc szybko zakończyłem tą znajomość. Ale otrzymałem też od niego wiadomość, której nigdy nie powinienem nawet przeczytać. Napisał jak to się stało, ze jest gejem. Więc ja zacząłem obawiać się o swoją orientację seksualną i zaczęło się piekło, które trwa do dziś. I na tym polega problem moi mili, że Coś próbuje mi wmówić, że jestem gejem( a wiem, że tak nie jest!), ale te myśli powracają znowu i znowu i nie potrawię przez nie normalnie funkcjonować( nawet teraz pisząc tego posta czuję ogromny strach przed tym, że stracę pociąg do dziewczyn, a zwiększy do facetów), moje umiejętności konwersacji kuleją, a w głowie mentlik. Pomóżcie mi, ja nie chcę ciągle żyć w tym strachu, to już staje się nie do zniesienia, w głowie pojawiają się chore myśli na różne tematy, a ja czuję się coraz gorzej z dnia na dzień. Byłem u psychologa, ale nie potrafi stwierdzić co mi jest. Błagam WAS POMÓŻCIE MI!!!
×