Skocz do zawartości
Nerwica.com

dobras4

Użytkownik
  • Postów

    139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dobras4

  1. Celice ja doskonale o tym wiem. Zobaczymy co przyniesie czas... zalezna, Ty też masz wrażenie że nie pasujesz do tego świata?
  2. Celice Właśnie nie wiem czy mam wolę zmian... Najchętniej bym z całym tym życiem dał sobie spokój. Wychowałem się w rodzinie dysfunkcyjnej. Po wielu latach złych przeżyć odeszliśmy z mamą od ojca. Przeprowadzka do warszawy w której zostałem sam jak palec. Mieszkam tu od 2 lat i nie mam żadnych znajomych. Mam wrażenie że nic dobrego mnie w życiu nie czeka. Od zawsze zaniżona samoocena, problemy emocjonalne. Samotność. Czuje się jak bezwartościowe g*wno.
  3. Witajcie. Sam nie wiem od czego zacząć... Nie było mnie tu jakiś czas. Miałem wrażenie że wszystko minęło i jest ze mną okey ale tylko do czasu... Od jakiegoś miesiąca powracają dawne stany, znów towarzyszy mi poczucie bezsensu, niechęć do życia i ludzi. Najchętniej zaszyłbym się pod kocem i spędził tak wieczność, a jeszcze lepszym wyjściem byłaby śmierć. Nie zrobiłem tego ze względu na bliskie mi osoby, mame, przyjaciela... ale w głębi serca chciałbym żeby pogodzili się z tym, że tak już musi być, że to mnie uwolni od codziennego cierpienia. Już nie radzę sobie sam ze sobą, ze swoimi myślami i emocjami. Nie mam na to wszystko siły. Mam wrażenie że powołanie mnie do życia było jakimś błędem. Nie chcę już dłużej być na tym świecie. Czuję się jak zagubione dziecko. Zagubione samo w sobie i w otaczającej je rzeczywistości... Chciałbym móc porozmawiać o tym wszystkim z kimś kto sam to przeżył lub przeżywa. Samotność mnie dobija... Sam już nie wiem co robić. Niby zapisałem się do psychologa, ale sam nie wiem czy to ma sens... Ja już chyba nie chcę walczyć...
  4. dobras4

    Samotność

    Jest fatalnie. Jestem sam. Chciałbym z kimś porozmawiać, ale nawet nie ma z kim... Roznosi mnie od środka, nie wiem co ze sobą zrobić. To jest takie dziwne uczucie.. Wyalienowałem się całkowicie. Zamknąłem się w domu, od pięciu tygodni nie byłem w szkole, głównie przez lęk przed odrzuceniem przez ludzi, bałem się ich reakcji po moim powrocie. Mam wrażenie że to wszystko jest bez sensu, kiedy myślę o przyszłości to widzę czarną dziurę
  5. Rebelia tak właśnie zamierzam zrobić. To nie terapeuta, tylko psychiatra Byłem na pierwszej wizycie na której zdiagnozowano u mnie depresję prywatnie i nie ma porównania. Tamta lekarka była miła, spokojna, słuchała mnie uważnie i bardzo komfortowo i bezpiecznie się u niej czułem. Wiem że nie każdy lekarz taki jest, ale nie chcę czekać następne trzy miesiące żeby móc się dostać. Nie wiem skąd takie zachowanie u lekarza psychiatry
  6. Nic tak nie poprawia nastroju, jak wizyta u Pani doktor... Chciałem jej powiedzieć co się działo od ostatniej wizyty, o codziennych myślach samobójczych i wizjach własnego pogrzebu, ale zrezygnowałem z tego po tym jak naskoczyła na mnie że jestem zwykłym leniem i nieudacznikiem, powiedziała mi że na to nie ma lekarstwa. Ona oczywiście wie najlepiej co ja czuję w środku... Dobiła mnie kompletnie, ale czego się spodziewać po NFZ... Zero wsparcia, tylko ciągła krytyka. Nie wiem co taka osoba robi w poradni zdrowia psychicznego. Stara jędza widocznie trzyma się starej szkoły... Szkoda gadać...
  7. Enroute chodzę do 2 klasy liceum. Jest to strasznie trudne. Codziennie rano czuję strach jak sobie pomyślę że mam tam iść. Boję się tego co inni o mnie myślą, że mnie tyle czasu nie było i nagle od tak się pojawiam. Ale oni mnie nie znają, nie wiedzą z czym się borykam i co jest powodem tej nieobecności, poza wychowawczynią, dyrektorem i dwoma najbliższymi osobami z klasy. Boję się że wylecę z tej szkoły chociaż wiem że wychowawca i dyrektor wiedzą o problemie i że chcę się leczyć, mam nadzieję że to jakoś rozumieją. Chciałbym się odezwać do wychowawczyni ale co ja mam jej powiedzieć? Nie mam zamiaru żalić jej się przez telefon ale z drugiej strony głupio tak milczeć. Mam już tego wszystkie dość.
  8. Jest beznadziejnie. Zaszyłem się w domu, od dwóch tygodni nie byłem w szkole. Codziennie mam zamiar tam pójść ale gdy budzę się rano czuję jakiś strach, niepokój... Boję się że nie mam już do czego wracać, chociaż wychowawczyni i dyrektor wiedzą o moich problemach i to w jakiś sposób rozumieją. Nie wiem już co mam robić...
  9. dobras4

    Samotność

    dar może i dobrze, tylko szkoda że jest ich mało, że ciężko jest znaleźć kogoś takiego z kim można by sensownie porozmawiać, kogoś kto nie będzie w kółko pieprzył o imprezach, o tym ile to on nie wypił itd. Nie wiem co się dzieje z tym światem...
  10. dobras4

    Samotność

    Hmm... Samotność... Można by powiedzieć że to taki mój życiowy "towarzysz", o ile można ją nazwać towarzyszem, ponieważ towarzysz to z reguły ktoś kto nas wspiera a nie osłabia i zadaje ciągły ból...ale jak by nie było to ona przy mnie jest i mi wciąż niestety towarzyszy. Kiedyś mi nie przeszkadzała, była sobie, i było mi z nią dobrze z tego co pamiętam bo myślałem że tak po prostu powinno być. Od dziecka byłem indywidualistą, nie miałem zbyt dobrych kontaktów z rówieśnikami, do dziś jestem typem samotnika. Jednak ta samotność dała mi coś dobrego, w jakiś sposób mnie ukształtowała ponieważ ja sam patrząc z boku na świat i ludzi zacząłem budować swój światopogląd. Nie był on narzucony przez większość, przez modę i tym podobne czynniki. I to sprawiło że odbiegam "od normy". Mam w tej chwili 18 lat. Odkąd pamiętam byłem wrażliwym dzieckiem, i ta wrażliwość pozostała mi do dziś. Z tego się cieszę. Patrząc na dzisiejszą młodzież mam ochotę złapać się za głowę, zastanawiam co się dzieje z tym światem, każdy patrzy tylko na swoją d*pę i na pieniądze, na to jak jesteś ubrany, na to gdzie bywasz, a gdzie nie. Mam wrażenie że dzisiejsza młodzież jest wypłukana z jakichkolwiek wartości. Ale jak wszystko wrażliwość ma dwie strony medalu, ta jedna jest dobra, a ta druga powoduje że wrażliwej osobie trudno żyć bo przeżywa wszystko mocniej niż inni. Jestem romantykiem i się tego nie wstydzę. Ale mam wrażenie że w tym wieku trudno znaleźć sobie kogokolwiek wartego uwagi, kogoś kto w życiu dostrzega jakąś głębie i piękno ale też widzi tą "brzydką stronę". I to właśnie sprawia że jestem samotny. Chciałbym mieć osobę z którą dzielił bym dni, smutki i radości, kogo mógłbym przytulić, pocieszyć i dostać to z wzajemnością. Ciężko jest opisać to co teraz czuję i strasznie mnie to "dusi" od środka. A może to że jestem sam jest spowodowane moim brakiem wiary w ludzi? Czasami mam wrażenie że Bóg się pomylił i stworzył mnie zbyt późno. Kiedyś od psychologa usłyszałem coś co sprawiło mi wielką radość, Pani psycholog powiedziała mi że mam "starą duszę", wiele razy słyszałem od znajomych z młodości mojej mamy że jestem taki jak oni 20 lat temu, mam podobne spojrzenie na świat. Nie wiem skąd to się bierze. Może gdybym urodził się 25 lat wcześniej to łatwiej by mi się żyło... Jeżeli nie możecie spać to macie tu coś romantycznego na bezsenną noc...
  11. Witajcie. Jestem tu nowy. Znalazłem to forum i założyłem konto z nadzieją że ktoś mnie zrozumie, bo o zrozumienie wśród "zdrowych" osób ciężko Mam 18 lat, uczę się w liceum. Ten rok szkolny rozpocząłem szczęśliwie bo miałem poprawkę z matmy z której jestem kompletną "nogą" i zdałem tylko dzięki "warunkowi". Wszystko było okej, cieszyłem się że udało mi się zostać w mojej klasie. W październiku się niestety zaczęło... Zacząłem zostawać w domu, czułem kompletną pustkę i wszystko straciło sens. Nieobecności się gromadziły, miałem z tym problem od paru lat, czułem strach przed szkołą, myślę że wzięło się to z podstawówki w której rówieśnicy mnie odrzucili. W końcu wychowawczyni zaciągnęła mnie siłą do psychologa, ten po kilku rozmowach zaczął podejrzewać depresję. W końcu postanowiłem coś z tym zrobić i zapisałem się do lekarza. Dostałem leki, skierowanie na terapię i trochę podbudowało mnie to że zacząłem coś z tym robić i podjąłem walkę, niestety mój entuzjazm nie długo utrzymał się przy "życiu". Odkąd biorę leki jest jakaś poprawa, takie "wzloty i upadki" nastroju, jednak mam wątpliwości co do mojej przyszłości. Nadal odczuwam strach przed szkołą, nie potrafię się ruszyć z domu, przerażają mnie zaległości w szkole szczególnie te z matmy, bo z resztą dam sobie radę. Sam nie wiem już co mam robić. Mam już tego dość. Chciałbym żyć normalnie, bez strachu i czarnej dziury dotyczącej mojej przyszłości, chciałbym żyć tak jak inni i potrafić cieszyć się z życia. Sam nie wiem po co to piszę. Po prostu czuję taką potrzebę. Najchętniej schował bym się pod kocem i zostawił to wszystko w cholerę.... Ale tak się niestety nie da
×