Skocz do zawartości
Nerwica.com

samotny_wilk

Użytkownik
  • Postów

    132
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia samotny_wilk

  1. Dla takich jak my nie ma już ratunku. Najlepiej się zabić i nie marnować swojego czasu i innych. Ja przerobiłem już wszystko i nic mi nie pomogło. Wyjście jest tylko jedno, wszyscy wiemy jakie. Trzymaj się.
  2. Ja byłem 2 razy. Raz się szarpałem, żeby mieć spotkania z psychologiem, bo oni oferuja w moim mieście tylko leki. Za 2 razem jak byłem to już nawet nikt nie napomknął o psychologu, tylko dostawałem leki. Dało sie żyć jak byłem na jednym odziale, ale zawsze przenoszą potem na lżejszy wyżej, i na nim już nie mogłem wytrzymać. było tak spokojnie że nie dało się zająć myśli, w pokoju emeryci podłączeni pod kroplówkę itp. Ogólnie szpital polecam raz w życiu, żeby móc się odciąć od świata i wyciszyć. To doświadczenie tylko na raz. W szpitalu Ci nie pomogą, po prostu będziesz miał darmowe leki i odcięcie się od internetu.
  3. samotny_wilk

    Pokaż pulpita!

    C&S co ty masz za system/skórke?
  4. Ewidentnie masz problemy z agresją
  5. Czemu nikt nie skasował tego spamu powyżej
  6. mam myśli ciągle że mnie nie wezmą boje się tego. niech ktoś mi odpowie
  7. A prosze powiedzcie mi jak to jest z tym szpitalem. Dostałem skierowanie od psychiatry. I czy jak tam pojde, to oni moga stwierdzic ze nie potrzebuje szpitala i mnie wywalić z kwitkiem?
  8. I tak w końcu to runie. Daj sobie siana. Zobaczy że masz problemy, i ucieknie, bo nie bedzie chciala być w związku z kimś z problemami. Dzisiaj ludzie pomogą komuś na tyle, na ile mieści się to w ich strefie komfortu.
  9. Nie. Nie wiem skąd wziales te kompromitacje. Ona nie ma jak nie skompromitowac. Najbardziej sie boje, tego że po prostu istnieje. Ze uzylozyla sobie dalej zycie, ze bedzie dalej to robić. Ale sam nie wiem. Pytasz mnie o jakiś kawałek problemu, ja ci na ten kawałek odpowiem, i wtedy reszta bedzie opierać ocene mojej osoby i sytuacji na tym kawałku. A to nie jest takie proste... to ma więcej kawałków. Pytasz co w sobie miała? była 1 osoba, przy ktorej bylem sobą. To tyle i aż tyle. Obchodziło ją moje żałosne życie. To strata której nie da się załatać. tu nie chodzi o miłość. To chodzi o zawiedzione zaufanie. Byla osoba ktora w koncu moglem dopuscic blisko siebie, przelamac rozne bariery. a kiedy mnie zostawiła, jak śmiecia, narodziła się obsesja i nienawiść. pragnienie zemsty
  10. Zrozumcie mnie. JA tego nie kontroluje. Nie kontroluje swoich myśli i obsesji. Nie mowcie mi żebym o czyms nie myslal. Moje mysli, żyja same, osobno. Nie stłumie ich. To one prędzej mogę stłumić mnie. Moja obsesja to najmocniejsza cecha mojej osobowości. Bo moja osobowość to zlepek roznych nastrojow i zachowan, nie mam swojej wlasnej. Za to mam jedno, jedyne bardzo silne, wyrazne, i charakterystyczne. Moja nienawisc, obsesje, rządze krwi. Chore fantazje, o tym jak wypruwam jej flaki i zabijam na jej oczach jej rodzine. Jedyna dobra emocja jaka odczuwam, to satysfakcja z zemsty w mojej fantazji. Boje sie, ze jesli ja spotkam to zaczne ją bic. Moze jej nie zabije, bo stchórze, ale na szarpanie, walenie jej głową o ściane, tego bym na pewno juz nie powstrzymal.
  11. byłem bardzo niepoukładany psychicznie. Mialem stany lękowe, fobie społeczną, zaburzenia depresyjne. Jednak w beznadzieji odnajdywałem nadzieje w niej, taki mały promyk. Po tym jak mnie zostawiła przestała sie odzywac, odbierac, machała mi na ulicy ręką z daleka jakbyśmy byli obcym. A byla jedyna osoba ktora moglem ufać. Wiec mowiac konkretnie, po tym już całkiem mi odpierdoliło. Cala nienawiść poszła na nią. Bo jak kogoś kochasz, i zaczynasz go nienawidzić, to nie ma wiekszego potencjału na wielka nienawisc jak ta do kogoś kto kiedyś byl bliski. Zeby nie bylo - okreslenie ktorych uzywam sa od lekarza. Nie przypisuje sobie niczego na wlasna rękę. Malo co sie leczylem. Bylem pare razy u psychologa, terapeuty, psychiatry. Leki mialem raz, wzialem wszystko i wódką je zachlałem. Ja po prosty w pewnym momencie przyzwyczailem sie do tego, ze cos jest ze mna nie tak. Do bolu da sie przyzwyczaic. Nie leczylem sie bo nie wierzylem w to. Psychologowie często albo mówią banały ktore ja moge tutaj rownie dobrze przeczytac z ust kogos innego, a nawet tutaj ktos bedzie mi życzliwszy, bo zrobi to za darmo. Ale juz nie mam sily walczyc ze soba. Nie moge zebrac sie, znalezc pracy. Leze calymi dniami w lozku. To zycie to koszmar. co 2,3 dni jestem pijany. Narkotyków nie biore bo mnie nie stać, jak miałem oszczędności to chociaż upalałem się marichuaną.
  12. Nie wiem gdzie dać ten temat. Najwyżej ktoś przeniesie. Kiedyś tu pisałem o moich problemach. Nie chcę mi się tamtego czytać, ale większość aktualne. Od jakiegoś roku jednak doszło coś nowego. Mam mordercze myśli. O mojej byłej dziewczynie. Ciągle fantazjuje że chcę ją zabić. Chcę sprawiać jej ból, powoli, zabić jej rodzinę na jej oczach, jej przyjaciół. Podnieca mnie to i daje poczucie zemsty. Jak to sobie wyobrażam mam niekontrolowane tiki. Od 2 lat od zerwania nadal na mieście wypatruje jej w kobietach o podobnym kolorze włosów. Nadal obsesja nie ustała. Chcę krwi. To znaczy, ten drugi. Nie, nie czuje że mam rozdwojenie jaźni. Ale czuje że mam 2 strony. Jeden to ten normalny, Ktory wie że to chory. Drugi nie widzi w tym nic złego. Chce, by sprawiedliwości stało sie za dość. Chce ją zabić. Blokuje go tylko więzienie. Ani moralność, ani nic podobnego. On nie widzi nic złego w pobiciu na śmierć kogoś. Bylem u psychiatry. W ogole przez te lata, od kiedy mialem naście lat i sie 1 raz pociąłem, i zaczely sie moje fobie, przez te lata ewolucji moich problemow az do dzisiaj, fantazjowalem tylko o odbieraniu życia pewnej osobie z mojej rodziny, którą gardzę.Teraz mam inną ofiare w myślach, od dawna. I prawde mowiac nawet teraz ta druga strona myśli żeby wypruć jej flaki. Bylem u psychiatry. Zalecil mi szpital. Ale teraz zaczyna sie powod dla ktorego zalozylem temat. Boje sie że nafaszerują mnie lekami i beda gadali tylko o tym.A co z moja depresja, z moimi lekami, z fobią,? boje sie że pomina te drobniejsze, skupia sie tylko na mojej rządzy krwi. Prosze, powiedzcie cos, pomozcie, pogadajcie ze mną. Wiem że to co przeczytaliscie jest obrzydliwe. Ale sprobojcie zobaczyc te drugą wersje mnie, młodego faceta ktory ma problemy, a nie tą wersję która chce mordu.
  13. Nie wracaj tam, złóż pozew o rozwód. Jak zobaczy że nie żartujesz zmięknie i przestanie być pod ich wpływem. Jak w nowym mieszkaniu znów będzie mu odwalać, zabierz rzeczy i do mamy. Rób tak za każdym razem. Wtedy wtłoczysz mu do łba, że nic nie zdziała. Zyskasz wolność od teściów i męża którego kochasz. Trzeba tylko trochę sytuacją manipulować na swoją korzyść.
×