Skocz do zawartości
Nerwica.com

bordelka_82

Użytkownik
  • Postów

    547
  • Dołączył

Treść opublikowana przez bordelka_82

  1. Ciężko to wyjasnić, po prostu wydaje mi się że wszystko o czym jej opowiadam, ona interpretuje że źle robię, że tak sie nie zachowuje osoba w moim wieku. Teraz mnie najbardziej zabolało jak mi powiedziała jak po miesiącu stracialam pracę że mi się nie chce pracować i że wcale nie chce zeby mi było dobrze. To kurcze czego chcę, chcę siedziec w domu przed kompem i rozmyslać jaka to jestem do niczego i jak bym chciała zasnąć i się nie obudzić. Chce przestac o tym myśleć, dlatego chce iść do pracy, a ona mi mówi że mi się nie chce pracowac
  2. Uważam że skoro chodzę na nia już ponad pół roku i czuje się coraz bardzie do d..y, to cos jest nie tak, i to nie jest wina terapeutki, tylko moja, bo ja sama nie wiem czego chce, chce żeby mnie ktoś zrozumiał, żeby przerwał moje cierpienie, a ona wszystko co mówię interpretuje na moją niekorzyść i nie mówi co mam z tym dalej robic , tylko zostawia z ta wiedzą. Uważam że mimo wszystko mam z nią dobra relację, nie ma w tej chwili dla mnie ważniejszej osoby, i tego też nie rozumiem -- 15 sty 2015, 21:59 -- Ja wpadłam dziś na taki genialny pomysł, że pojadę na te kwalifikacje i jak się dostanę to uznam to ża moją ostatnią deskę ratunku, a jezeli po pół roku terapii bedę się czuła tak samo jak teraz to będzie to dla mnie znak że czas dla mnie się skończył, tak samo jak się nie dostanę
  3. Nie wiem czy sie wybieram, boje się ze wzgledu na to co mi powiedziała ostatnio terapeutka, że nie widzi u mnie motywacji, że ja wcale nie chcę żeby było dobrze. Ja ja opowiem o sobie całą prawdę na tych kwalifikacjach to na bank mnie nie przyjmą. Poza tym doszłam po ostatniej sesji że może ja jestem jedną z osób której terapia zamiast pomagać to szkodzi i po prostu już do końca tego parszywego życia będę nieszczęśliwa. Do swojej obecnej terapeutki mimo że spotykamy się tylko pół roku bardzo się przywiązałam, mimo tylu gorzkich słów które od niej słyszę i tego też nie mogę pojąć, może ja naprawdę lubię jak jest mi tak źle A skierowania jeszcze nie mam, ale akurat to nie jest problem, pierwszą rozmowę mam mieć w marcu, a właściwie odwolałam pierwszą która miała być w listopadzie, więc oni tym bardziej myślą że nie mam motywacji
  4. Na terapii grupowej na wypisie napisano mieszane zaburzenia osobowości z przewagą cech osobowości bordeline i unikającej. Pamiętam ze na skierowaniu na terapię lekarz wpisał tylko osobowość unikającą, a terapeutka teraz na początku naszych spotkań powiedziała że to bordeline, pewnie sami do końca nie wiedzą, ale napewno to nie jest tylko bordeline bo nie spełniam wielu rzeczy które mają borderzy np. okaleczanie się, wchodzenie w intensywne związki, czy tez zaburzenia odżywiania, nigdy tego nie miałam. A co do zaśmiecania wątku , to zaczęłyśmy od oddziału 7f, a to że zeszło to trochę na inne rzeczy to mam nadzieję nikomu nie przeszkadza
  5. No ale to ja jestem chyba tematem, napisałaś że pojawiłam się tu specjalnie dla Ciebie, niestety nie rozumiem tego , to wy pojawiliście się dla mnie, ale pewnie jak to w zyciu bywa zaraz wam się znudze i będziecie miały dość moich pytań
  6. Możesz to jakoś uzasadnić, dlaczego pojawiłam się tu specjalnie dla ciebie? Coś mi nie wychodzi z tym cytowaniem, to tez jakiś znak że nawet kompa nie umiem obsługiwać
  7. Podzielę się swoimi przemyśleniami po przeczytaniu całego wątku. Chyba najbardziej w tych całych kwalifikacjach denerwuje mnie to że wynika z tego co tutaj piszą ludzie, że oni by chcieli chyba przyjmowac na oddział osoby zdrowe, a przeciez nikt zdrowy na kwalifikacje się nie wybiera. Ale to pewnie tylko takie głupie przemyślenia niedojrzałej 30 latki. wel2 przecież ja napisałam że bardzo mądre osoby tu zobaczyłam, ale jak przeczytałam ten twój tekst o kamieniach to naprawdę aż się roześmiałam, co nie oznacza, że nie jesteś mądra -- 15 sty 2015, 10:27 -- Większość osób na tym forum jest dłużej w terapii niz ja. Mam do was pytanie, jak u was wygląda kontakt z terapetą między sesjami. Moja dała mi swój numer, emaila, ale nie powiedziała w sumie po co. O meila to sama poprosiłam, z pytaniem czy moge do niej pisac jak mi będzie źle, dała więc myślałam że mogę pisac. No i robię to, mimo tego że ona nigdy nie odpisuje, o co mam zawsze pretensje na sesji, a ona wtedy tylko mówi że jak mam ochotę moge pisac, a ja nie muszę odpisywać i nie muszę Pani tego zabraniać. A dla mnie ta ignoracja moich meili jest znakiem ze poza sesjami ma mnie gdzieś i wtedy nie moge na nią liczyć. Ale juz po pól roku terapii zaczynam rozumieć że to są moje dziecięce marzenia o zainteresowaniu, a piszę może po to żeby mieć się na co denerwować
  8. "Dokładnie, żeby tak dali te "kamienie" to ja bym je wzięła i przeniosła, nawet jakby był to cały tir albo dwa ;-) a jak przenieść swojego ducha, dotknąć swoich myśli ?" wel2 jeszcze zabawniej to napisałas niż ja, dzięki za poprawienie humoru na noc. Dobranoc dziewczyny. Fajnie że trafilam na to forum bo sa tu bardzo mądre osoby:)
  9. Nie wiem jeszcze jak zacytowac czyjąś wypowiedź więc będę wklejała "Ta "praca" też polega na tym, że jak np. pojawia się jakaś interpretacja psychoterapeutki czemu coś robię/coś się dzieje to nie odrzucam tego i nie racjonalizuję, nie mówię, że to na pewno nie tak i się nie zgadzam, ale staram się zastanowić, czy może być w tym trochę prawdy", tak jak juz pisalam zgadzam sie z tym co ona mówi, i co mam z tym dalej zrobic, jak nie umiem tego wprowadzić w życie. "Jeśli pada, że jestem dziecinna to się zastanawiam dlaczego, czemu to służy, czego mi brakowało, że nadal tak się zachowuje. Staram się zastanowić jakie to zachowania są dziecinne, a potem co mi to daje ? Może więcej troski ze strony innych? Może więcej uwagi ? Może się boję odpowiedzialności za siebie ? Może się boję dorosłego życia? Etc. " W tym zdaniu tez widze duzo siebie, i co mam z tym zrobić, czy takie pragnienia nie przystają 33 letniej osobie?, pewnie nie, więc co mam sobie powiedzieć że jestem dorosła i ze mam inaczej żyć, nie umiem:( Najwidoczniej pomylilam cię wel2 z kimś innym z forum odnosnie tego braku pracy, sorki. Yvone fajnie to napisałaś "Przechodzisz przez kilka rozmów i ważne jest co mówisz, co Cię boli, co Cię motywuje do tego, że chcesz tam iść. Dlaczego chcesz tam iść? Co Ci to da? Co chcesz osiągnąć? Co chcesz zmienić? Co Ci w Twoim życiu tak nie pasuje, że chcesz się "zamknąć" na pół roku? Z czym sobie nie radzisz? Czego nie możesz wytrzymać? Czy masz już dość siebie, która rujnuje swoje życie? Czy pragniesz dla siebie szczęścia?", to sa pytania na które musze sobie odpowiedzieć, ja przez te pół roku nawet nie umiem powiedziec terapeutce jakie są moje cele, dobrze że ona na to nie naciska, ale po odpowiedzeniu sobie na te pytania które tutaj napisałaś będzie mi łatwiej sformułowac te cele i przygotowac się byc może na rozmowe na 7f
  10. Dzięki dziewczyny, wasze odpowiedzi dużo mi dały. Szczegolnie to co napisałyście i tej ciszy na sesji. Ja zawsze jak skończe jakis temat, spoglądam wtedy na moją terapeutkę i czekam co ona powie, najczęściej trwa to dla mnie wieczność, zanim ona zaareguje, coś powie, albo nic nie powie, ja wtedy siedzę i nie potrafię się na niczym skupić, zastanawiam się co mam robić, chciałabym reagowac na to tak jak ty Yvonne tzn "poza tym to jest moment, w którym jestem najbliżej swoich emocji i mogę się nim przyjrzeć", bo ja po prostu wtedy siedze i myslę kiedy w końcu ona coś powie i próbuje tę cisze przerwać mówiąc coś głupiego, albo najczęściej mówię do niej z wyrzutem ze Pani znowu milczy, że to co mowię jest pewnie nie ważne. To chyba ty wel2 pisałaś że nie przyjeli cię dlatego ze nie pracujesz, i boje się że u mnie powiedzą to samo, a ja mieszkam 600 km od Krakowa i nie zniosłabym odrzucenia po wydaniu ogromnych pieniędzy na dojazd na konsultacje. Dziewczyny a może w końcu tak po ludzku mi ktos wyjaśni co oznacza ta praca nad sobą. Przyjmuje wszystkie komentarze terapeutki i zgadzam się z wiekszościa z nich, analizuje wszystko co mi mowi nawet tygodniami, ale nic z tego nie wynika. Nawet ostatnio na terapii powiedziała w żartach żeby mi Pani dała jakies kamienie do przenoszenia to wtedy moge popracowac, a ona na to odpowiedziała że na terapii jest o wiele cięższa praca, ale jaka?
  11. Witam, jestem tu nowa, przebrnęłam jakoś przez wszystkie watki forum, zajęło mi to trochę czasu. Juz od prawie roku zastanawiam się nad odziałem 7f, mimo ze o swoim zaburzeniu wiem dopiero od niecałych dwóch lat a mam już 33 lata, więc późno się dowiedziałam że wogóle mam BDP. Juz raz odłozyłam termin konsultacji, i raz jak dzwoniłam przelozyć, to kazali mi przyjechac chyba we wtorek, więc 3 dni po tel, więc wtedy tez odmówiłam. Od lipca chodzę na terapię psychodynamiczną na nfz. I tu moje pytanie, doprowadzają mnie do szału momenty kiedy jest cisza, ona nic nie mówi, jak ja skonczę jakiś temat, i już potem nie mam ochoty mówic nic więcej, i nie wiem jak zniosę to tam kiedy moge się tego spodziewac jeszcze w większych dawkach. Tak samo złoszcze sie kiedy ona mowi mi jaka to jestem dziecinna, rozpieszczona, ze nie widzi u mnie motywacji, ze nic mi sie nie chce, ze wogóle nie pracuje nad sobą, że oczekuję że to ona wszystko za mnie zrobi, jest tego jeszcze więcej. Myślę że jeżeli już ambulatoryjnie denerwują mnie takie słowa i terapeutka widzi we mnie takie rzeczy to chyba nie ma szans żebym sie tam dostała, a nawet jak się uda to prawdopodobnie zwieje stamtąd szybko bo z tego co tu czytam tam nikt sie z nikim nie pieści. Jak myślicie? Dodam że od ponad roku bezskutecznie szukam pracy i to przede wszystkim o tym rozmawiam na sesjach, bo przez to ze wszystkie rozmowy o pracę wypadają negatywnie moje poczucie sensu istnienia legło w gruzach i wogóle już nie wierze w siebie, a ona jeszcze mi dodaje mówiąc że ja wcale nie chce iść do pracy i że przecież dzieci nie pracują. Ja chyba mimo wszystko chce żyć, albo nie mam odwagi na to zeby coś sobie zrobić, ale nie wiem co miałabym zrobic zeby było lepiej, bo teraz to wegetuje a nie żyję i nie wiem na czym miałaby polegac ta moja praca na terapii. To tak w skrócie o mnie.
×