Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rumi_nacja

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rumi_nacja

  1. Hej, ja chętnie spotkam się towarzysko na kawę, życzliwą rozmowę... [30l.]
  2. powiało optymizmem.. pomimo ciągłego użerania się z lękami społecznymi wciąż mam nadzieję, że da się to jakoś 'wyćwiczyć'. Tylko naszła mnie właśnie refleksja, że może kluczem nie jest walka z fobia jej akceptacja, czyli akceptacja siebie takiego jakim się jest: zalęknionym, wystraszonym itp. Walcząc z czymś nadajesz temu rangę i karmisz swojego 'wilka'.
  3. Rumi_nacja

    Kolejna Osoba

    chodzę na terapię grupową, od niedawna biorę leki, ale na razie nie widzę znaczącej poprawy. chce mi się wyć.
  4. Rumi_nacja

    Kolejna Osoba

    SelinaKyle, witaj! czytając Twój pierwszy post, myślę że mogłybyśmy sobie podać rękę. Ja jestem DDD ze zdiagnozowaną nerwicą lękową i epizodem depresyjnym. Mój główny problem to praca, tam ujawniają się moje wszystkie lęki i paleta zaburzeń. Nie radzę sobie i najchętniej zaszyłabym się w domu i nic nie robiła.. Zawsze zaciskałam zęby i dawałam radę, ale niedawno coś we mnie pękło i zwyczajnie nie mam już siły.. Nie wiem co z tym fantem zrobić bo jak już ktoś słusznie zauważył - pracować trzeba..
  5. Ja mam problem z.. rozmawianiem przez telefon, gdy słuchają tego inni ludzi. Najgorzej jest w pracy - 5 osób w pokoju, cisza i każdy słucha tego co mówię, o czym i w jaki sposób (przynajmniej mi się tak wydaje). Często w takich sytuacjach zaczynam.. jąkać się.. co powoduje wstyd i nakręcający się lęk. No i oczywiście unikanie rozmawiania przez tel... Ktoś tak jeszcze ma?
  6. novymivo, leki mają to do siebie, że usuwają objawy.. przyczyna jest głębiej - są to nasze przekonania o sobie i świecie przekazane przez rodzinę czy środowisko, w którym się dorastało. Przekonania te wpływają destrukcyjnie na postawy i zachowania a te, utrwalane przez lata w pewne schematy reakcji. Kluczem jest dokopanie się do tego wszystkiego i pełna świadomość siebie i swojej historii a potem ciężka praca i 'dorastanie' na nowo. Nie jest to ani łatwe, ani przyjemne, ale drogi na skróty nie ma. Dobry psychoterapeuta potrafi naprowadzić na właściwą ścieżkę. Trzeba wytrwałości i samozaparcia, ale da się. I rezultaty są na dłużej.
  7. Hej, ja właśnie zamówiłam Brahmi - będę zdawać relacje z działania..
  8. Czy ktoś jeszcze próbował ashwagandh-y i może podzielić się opinią? Znalazłam w necie info o Brahmi jako 'środek, który usuwa nerwice,chroni układ nerwowy i redukuje stres.' - czy ktoś próbował?
  9. i jak? Doszło do spotkania i czy się udało? Kiedy powtórka?
  10. Ja mam już wstępne plany na ten dzień, ale spróbuję wpaść na godzinkę lub dwie.. a gdzie wyznaczamy miejsce spotkania?
  11. No i bach, jest wtorek - wieczór przed pracą po długiej świątecznej przerwie a ja już czuje, że ogarnia mnie panika.. :/ To nie do wytrzymania
  12. Ja miałam 2 poważne napady nerwicowe: 1 - byłam w teatrze na spektaklu i nagle łup w klatce piersiowej i serce wali tak jakby miało zaraz wyskoczyć+duszność+uczucie, że zaraz umrę+drętwienie rąk+OGROMNY strach. 2 - wyjazd nad morze.. zabrała mnie karetka - Pan w szpitalu odesłał mnie z politowaniem.. Po powrocie udałam się do kardiologa, EKG wszystko w porządku. Pani DR przepisała magnez oraz Persen i uwaga jaka porada: to na pewno lęk przed niechcianą ciążą, więc proszę się zabezpieczać. Ręce opadają. Dopiero sama musiałam poczytać, podowiadywać się i przyznać przed samą sobą, że problem jest niestety w głowie. Ale pocieszające jest to, że jak już wiesz co Ci jest, to możesz to skutecznie leczyć :)
  13. Cześć wszystkim, obecnie także borykam się z tematem pracy.. od 1,5 roku jestem w nowej firmie, w której bardzo chciałam pracować - dobre zarobki, stała umowa, dodatkowe benefity itp. Jednak od kiedy tam pracuję, czuję że moja nerwica pogłębia się, doszło do tego, że panicznie boje się pewnych sytuacji w pracy, np. spotkań w większym gronie, prowadzenia rozmów w grupie, zabierania głosu itp. Czasami jestem wyznacza jako osoba do prowadzenia spotkań i za każdym razem mam ochotę zapaść się pod ziemie i dosłownie umrzeć.Głos mi drży i dziwnie piszczy.. Koszmarnie wstydzę się siebie... Moja szefowa często mnie krytykuje, często nie wyrabiam się z obowiązkami a praca pod presją czasu ogromnie nie stresuje.. wszystko odreagowuję w domu wściekłością na chłopaka i totalnym brakiem ochoty do życia.. Niedziela wieczorem jest dla mnie koszmarem.. łykam ziołowe proszki na uspokojenie, ale to na dłuższą metę nic nie daje.. Nie wiem co robić - szukać nowej pracy? W pewnym sensie będzie to tylko ucieczka przed problemem, poza tym myśl o rozmowach kwalifikacyjnych mnie paraliżuje.. Z drugiej strony mam już serdecznie dosyć.. kompletnie straciłam radość życia.. Poradźcie co zrobić w takiej sytuacji?
  14. Ja myślę, że trzeba sobie stawiać małe wyzwania, ale naprawdę zacząć od tych najmniejszych, np. dopytać o coś w sklepie, załatwić coś w urzędzie, wykonać telefon przy innych ludziach (ja mam z tym problem) i chwalić się jeżeli nam się uda, np. na tym forum. Niestety nie mam wokół siebie bliskiej osoby, która zrozumiałaby o co mi chodzi mówiąc - hej, właśnie dopytałam o coś w sklepie.. ale jestem z siebie dumna. Ale może tutaj dodawajmy sobie otuchy i chwalmy się, nawet drobnostkami, drobne ziarenka dodane do siebie umocnią poczucie własnej wartości. Przynajmniej tak mi się wydaje..
  15. Nauczyć się szacunku dla siebie - fajnie, ale jak to zrobić jeżeli od małego tego szacunku Cię pozbawiano? Aktualnie od 1,5 roku jestem w firmie, o które zawsze marzyłam: stabilna praca, dobra płaca, socjale itp. a ludzie odnoszą się do siebie jak najgorsi wrogowie, brak życzliwości i swobody.. W ciągu tych 1,5 roku zaobserwowałam u siebie zaostrzenie lęków społecznych, przygnębienia i drastyczne obniżenie poczucia własnej wartości
  16. Rumi_nacja

    Witam

    Kosmostrada, dzięki za powitanie :) Mam bardzo dużo determinacji w sobie, czytam, szukam, próbuję.. niestety mam też tendencję do szybkiego zniechęcania się i załamywania, zwłaszcza wtedy gdy drobne potknięcia z życia codziennego urastają do rangi koszmaru.. Psychoterapia na pewno w jakimś stopniu pomaga, rozwija samoświadomość.. tylko w zderzeniu z codziennymi zmaganiami mam wrażenie, że nie jest do końca wystarczająca.. A ja tak bardzo chcę porzucić te kajdany lęku i wstydu i wreszcie spokojnie odetchnąć pełną piersią.. Bardzo dziękuję Wam za odzew!
  17. Ja również mam okropne lęk społeczny, najlepiej radzę sobie w sytuacjach 1:1 abo małych grupach, ale kiedy na horyzoncie pojawia się spotkanie w większym gronie a co gorsza prezentacja itp. mam wszystkie typowe objawy: jest mi gorąco, czerwienieje, drży mi głos, mam natłok myśli, nie potrafię się normalnie wysłowić a czasami mam wrażenie, że zaraz zemdleję.. Do tej pory próbowałam radzić sobie jakoś sama, od kilku miesięcy chodzę na grupę terapeutyczną dla osób lękowych, ale jakoś nie potrafię otworzyć się do końca przed grupą i widzę, że terapia nie przynosi oczekiwanej poprawy.. Nie myślałam do tej pory o farmakologii, ale może przyszedł czas żeby sobie pomóc z ten sposób.. co sądzicie?
  18. Ja się chętnie dołączę do następnego spotkania :)
  19. A co sądzicie o pisaniu boga? Ktoś próbował?
  20. Rumi_nacja

    Witam

    Cześć, mam 28 lat i nie mogę poradzić sobie z własnymi myślami i emocjami, które mnie nachodzą. Od jakiegoś czasu nie potrafię odnaleźć radości, mam wrażenie że nic mnie nie cieszy, wręcz przeciwnie, jestem bardzo drażliwa, bardzo dużo rzeczy mnie denerwuje, działa na nerwy. Miewam wybuchy wściekłości, które niestety rozładowuję na chłopaku. Najczęściej przejawia się to jednak w mega złośliwych, uszczypliwych docinkach. Czuję, że powoli robię się zgorzkniała i najchętniej przebywałabym sama. Kiedy to się jednak dzieje zaczynam panikować, że przez swoje zachowanie zostanę sama, bez znajomych i przyjaciół. Często miewam wyrzuty sumienia i rozpamiętuje to co się wydarzyło i co zrobiłam źle. Towarzyszy temu ogromny lęk o przyszłość, że nic mi się nie uda, że nigdy nie założę rodziny, na czym bardzo mi zależy, że zwolnią mnie w pracy, gdzie nie potrafię się na niczym skupić.. Bardzo męczy mnie ten czas i czuje się bardzo bezradna.. Czasami biorę tabletki na uspokojenie typu Persen i to chwilowo pomaga, ale wiem, że to tylko na chwilę. Rozpoczęłam terapię grupową dla osób lękowych, ale bardzo ciężko otworzyć mi się przed innymi ludźmi i opowiadać wprost o uczuciach na forum.. zastanawiam się czy terapia indywidualna nie byłaby bardziej odpowiednia. A może powinnam zgłosić się do psychiatry..? Czy farmakologia w moim przypadku ma sens?
×