Skocz do zawartości
Nerwica.com

nowhereman

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nowhereman

  1. Uwazam, ze bioenergoterapia wykonywana zgodnie z jej zalozeniami - dziala. Czlowiek to nie tylko mieso, czlowiek to tez energia, ktora przeplywa przez czlowieka. Jest to udowodnione naukowo i wykozystywane przez medycyne (np. eeg, ekg). Co do leczenia - zgodnie ze wschodnim podejsciem (np. medycyna chinska), choroby powstaja w wyniku zaburzenia rownowagi energetycznej czlowieka. Zadaniem bioenergoterapii jest wplywanie na energie czlowieka tak aby przywrocic ta rownowage. Zadko kiedy efekty dzialania sa natychmiastowe, przewaznie troche czasu zajmuje uporzadkowanie wnetrza czlowieka. Najwyzsza skutecznosc w leczeniu uzyskuje sie przy wspoldzialaniu wielu sposobow - bioenergoterapia, odpowiednia dieta, odpowiednie nastawienie pacjenta, ale takze leki tradycyjne (nie mowie o czystej chemii). Niestety czlowiek jest bardzo łasy na "zarobek". Perspektywa magicznie natychmiastowego wyleczenia jest bardzo atrakcyjna, a oszusci kozystaja z naiwnosci ludzkiej. Prawdziwych energoterapeutow nie jest duzo, a wiekszosc jakich znam nie pobiera oplat. Uznaja, ze maja dar po to aby sie nim dzielic. Z drugiej strony mamy demonizowanie tego podejscia przez organizacje, ktorym takie podejscie jest nie na reke, bo zabiera im wyznawcow (glownie Kosciol Katolicki). A wyznawcy to dla nich zrodlo dochodow i wladzy - tak wiec opor Kosciola jest podyktowany tylko i wylacznie biznesem.
  2. No to moje uzaleznienia zabrzmia trywialnie ... jestem uzalezniony od rozwiazywania problemow i analizowania oraz od seksu
  3. nowhereman

    Samotność

    czlowiek zawsze jest sam Kazdy czlowiek jest niezaleznym bytem, wiec w ostatecznym rozrachunku zawsze pozostanie sam. Nikt za nas naszych problemow nie rozwiaze, nikt dla nas nic nie zrobi, tylko dlatego, ze tego potrzebujemy. Czlowiek jest egoista, jak cos robi dla kogos to tylko aby zaspokoic swoje wlasne potrzeby. Potrzeba pomagania, jest tez tylko i wylacznie potrzeba ego, bo dzieki temu, ze pomagamay, czujemy sie jakos lepiej, albo lepsi (od tych co nie pomagaja innym). Czy to jest zle? Nie! Czlowiek zyje w swiecie i musi o siebie zadbac, aby przezyc - to niezalezne od nas, podswiadome mechanizmy samozachowawcze. A co z poczuciem osamotnienia? W moim wypadku, pojawiajace sie poczucie osamotnienia, wynika z poczucia braku akceptacji. Czuje sie, jakbym nie nalezal do tego swiata, nie pasowal do tego spoleczenstwa.
  4. Widze problem z dziwnym sortowaniem tematow na forum. Nijak sie to ma do ustawien, jakie zrobie w profilu. Chcialbym aby tematy byly sortowane zgodnie z data ostatniego postu w forum - najpierw te, ktory maja najswiezsza odpowiedz. Obecnie kolejnosc jest dosc przypadkowa. Przyklad z dzialu "kroki do wolnosci" (podaje same wartosci z kolumny "Ostatniu post") 1. dzisiaj 00:56 2. wczoraj 20:10 3. wczoraj 15:23 4. 25 lis 2014 5. 20 lis 2014 6. 37 minut temu 7. dzisiaj 09:05
  5. Mysle, ze w poszukiwaniu metod na poprawe samopoczucia trzeba by sie zastanowic co tak na prawde wplywa na nasze samopoczucie, z czego ono wynika, czym ono jest dla nas. Dla jednego poczucie wewnetrznego chaosu bedzie strasznie dolujace. Dla kogos innego bedzie inspirujace, a to juz pociagac moze za soba poprawe samopoczucia. Moim zdaniem czlowiek jest istota wielowymiarowa: 1. umysl - mysli, przekonania 2. cialo - fizjologia (m.in. poziom endorfin) 3. dusza - bilans i dynamika energetyczna Tak wiec jest wiele mozliwosci poprawy samopoczucia. Metody zwiazane z myslami (jak NLP) wplywaja na umysl - tutaj wiara potrafi znaczaco wzmocnic dzialanie. Medytacja - roznego rodzaju medytacja wplywa zarowno na umysl, jak i cialo Sport - wplywa na energie i poziom endorfin Seks - narzedzie uniwersalne, wplywa nie tylko na poziom endorfin, ale tez (seks tantryczny, czy transcendentalny) umozliwia zrobienie "wewnetrznych porzadkow", reguluje przeplyw energii i poprawia bilans energetyczny czlowieka, ma zdolnosc uwolnienia umyslu, poprawia kontakty miedzy ludzmi i wiele innych zalet. Ale i drobne przyjemnosci tez potrafia dac zastrzyk endorfin :)
  6. Wydaje mi sie, ze Bog nie potrzebuje naszej wiary. Nie potrzebuje aby byl ktokolwiek kto moglby wierzyc. Bog i tak istnieje (czy tego chcemy, cyz nie). Natomiast wiara jest potrzebna czlowiekowi. W chwili zwatpienia, beznadziei i pustki, wiara pomaga isc dalej. Uwazam jednak, ze nie musi to byc wiara w Boga. Jakakolwiek wiara pomaga - nawet jak to bedzie wiara w Pimpusia Sadelko, jesli tylko to zaspokoi nasze potrzeby duochowe. Albo wiara, ze Bog nie istnieje - tez moze dawac sile! Ja osobiscie wierze w Boga. Dla mnie to "niezmiennik" zycia, taki staly punkt. Jednak prosze nie mieszac wiary z religia - to zupelnie inne swiaty. A sens zycia? Moim zdaniem zycie samo w sobie sensu nie ma - sami nadajemy sens naszemu zyciu i nikt za nas tego nie zrobi.
  7. Hasla z lenistwem sa u mnie na poradku dziennym, "wez sie w garsc" "nie mysl tyle, tylko wez sie do roboty" "poradzisz sobie", "dasz rade" - noz mi sie w kieszeni otwiera - cale zycie mam "dawac sobie rade", a ja po prostu nie daje rady Ale najlepsze to rozmowy z moja byla terapeutka (terapeutka, psycholog i psychiatra w jednym) - podsumowac jej zdanie moge tylko tak, ze uwaza, ze to moja wina, ze mam depresje i sam sobie mam dac z tym rade - moje zycie, moja sprawa, ona (czy ogolnie jakikolwiek psychoterapeuta) nie jest po to aby pomagac ...
  8. Witajcie, Od pol roku jade bez lekow i bez kontaktow z lekarzami. Jak sobie radze? Nie radze sobie ... Na "lenistwo" - zmuszam sie do zrobienia czegokolwiek, czasem to wystarcza aby sie rozkrecic i zaczac robic cos konkretniejszego, czasem nie... Ale wystarczy, ze "musze" przerwac i zbrac sie za co innego (co jest bardzo pilne, a nie jakas "glupota" - wg. mojej zony) i przewaznie trace sily i caly rozped, robie w tedy "na raty", co tym bardziej irytuje malzonke i doprowadza do awantury. Na zamulenie ("zglupienie"/wate w mozgu) - nic nie robie...nic sie nie da zrobic tylko przeczekac. Natlok mysli/marzen - trzeba to "przemyslec do konca" - wpadam w trans medytacyjny, czasem przysypiam (na szczescie nie jak prowadze auto ) Rodzina (dzieci) to fantastyczny "rozrusznik", zwlaszcza jak trzeba rano wstac i przygotowac do wyprawienia do szkoly. "samopoczucie" - nie zastanawiam sie nad tym jak sie czuje, zwlaszcza jak czuje nadchodacy/rosnacy smutek, ignoruje uczucia, i tak nic sie nie da zrobic/zmienic wiec trzeba to zignorowac, aby jakos wegetowac dalej i tak nikt nie zrozumie, nikt nie pomoze, nikt sie nie przejmie ...
×