Skocz do zawartości
Nerwica.com

yayo123

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez yayo123

  1. Niby tak. Ale chodzi mi tu głównie o to, co przez cały weekend zaobserwowałam. O zachowania WIĘKSZOŚCI. Kobieta w wysokiej ciąży w tramwaju - siedzą książęta. Rozmowa 2 chłopaczków "tee, poru*łem w piątek, oby Kaśka się nie dowiedziała". Zagadujące do mnie cwaniaczki "laleczko daj swój numer". Rzygam. Jeśli ci dwaj kindersi są dla Ciebie prawdziwymi mężczyznami albo myślą że są to współczuję Chyba piszę co innego, widzę czytanie ze zrozumieniem poważnie kuleje.
  2. Ah, no trafiłeś w samo sedno! -- 27 paź 2014, 14:39 -- Widzisz.. a więc jestem plebsem, bo czasami korzystam z usług komunikacji miejskiej.
  3. Obserwujesz niektórych a oceniasz wszystkich... Możesz zdefiniować "prawdziwych facetów" ? co zrobił albo czego nie zrobił ten nieprawdziwy? Czytaj prosze moje wszystkie wypowiedzi, ze zrozumieniem. "Jak tak obserwuje zachowania niektórych osobników" - NIEKTÓRYCH, nie wkładam wszystkich do jednego wora, gdzieś tam może i są normalni, porządni faceci. Po prostu mam to nieszczęście, że zazwyczaj obserwuje tych.. baranów. To samo tyczy się i kobiet, i facetów. Jak nazwać faceta, który szarpie kobiete? Jak nazwać takiego, który głośno chwali się w komunikacji miejskiej ile to panienek zaliczył? Bo chyba nie mianem "porządnego faceta". To zaobserwowałam, wątek ma tytuł "jęczarnia", więc wylałam swoją irytacje.
  4. yayo123

    Czy masz?

    nie inspirujesz się kimś, masz jakiegoś "idola"?
  5. Niby tak. Ale chodzi mi tu głównie o to, co przez cały weekend zaobserwowałam. O zachowania WIĘKSZOŚCI. Kobieta w wysokiej ciąży w tramwaju - siedzą książęta. Rozmowa 2 chłopaczków "tee, poru*łem w piątek, oby Kaśka się nie dowiedziała". Zagadujące do mnie cwaniaczki "laleczko daj swój numer". Rzygam. -- 27 paź 2014, 10:54 -- Może przeglądasz w internecie oferty nie tych panów co powinnaś, albo jesteś zła bo dziś żadnego nie obsłużyłaś i nici z bogactwa dzisiejszego dnia. Rozumiem, że Ty jakiegoś obsłużyłeś stąd ten dobry nastrój?
  6. Doszłam dziś do wniosku, że nie ma prawdziwych facetów. Jak tak obserwuje zachowania niektórych osobników, to ręce mi opadają.
  7. yayo123

    Wkurza mnie:

    dziś wkurza mnie moje lenistwo, senność.
  8. yayo123

    Czy masz?

    Nie. Czy inspirujesz się kimś, masz jakiegoś "idola"?
  9. yayo123

    czego aktualnie słuchasz?

    i jeżeli masz zamiar odejść, to nie mów, że mnie potrzebujesz.. znowu odchodzisz. jestem silniejsza niż wszyscy mężczyźni, z którymi byłam oprócz ciebie. i nie mów mi, że mnie potrzebujesz bo wiesz, że mnie zostawisz..
  10. Jesień.. no tak, pogoda potrafi wpędzić w jeszcze gorszy nastrój. Ale jak tak pomyślę, to i w sierpniu było hu.owo, nie ma reguły. Złapie dół i koniec, nie ważne jaka pora roku.
  11. Staram się postawić w Twojej sytuacji i zdaje sobie sprawe z tego, że to musi być równie bolesne. Jednak ja, teraz, bedąc już "po" mam podobne myślenie - że nigdy dla nikogo nie będę już nic znaczyć. To co się wydarzyło wzbogaciło mnie tylko w bolesne doświadczenia.. A gdy wspominam te "piękne" chwile, to dobija mnie to jeszcze, jeszcze mocniej. Najchętniej wymazałabym to wszystko z głowy. Co za dzień..
  12. W sumie.. 2 zupełnie inne sprawy, ale jednak łaczy je coś wspólnego - czuje się ogromną pustke, samotność. Ja straciłam osobe.. jedyną osobe, przy której czułam się bezpiecznie, która była ze mną przez 5 lat, z którą dzieliłam dosłownie wszystko. Boli okropnie. A najgorsza jest obawa, że będe "kochać go zawsze". Wiesz.. to była taka jedna, jedyna miłość jaka przytrafia się raz w życiu, to się po prostu czuje.
  13. Skoro jęczarnia.. Jutro ide na piwo z.. no właśnie, z kim? Znajomym? Albo może to randka. Chciałam, czekałam, a im bliżej piątku tym bardziej mi się zwyczajnie.. nie chce. W sobote mam pierwszy zjazd w szkole, czekałam tak długo, nawet się cieszyłam, a teraz? Nie chcę, nie chcę udawać szczęśliwej, normalnej osoby. Boje się tego, jacy okażą się ludzie. Mam nadzieje, że znajdzie się 1 normalna osoba, z którą złapię jako taki kontakt. Dziś? "Ogarnęłam się", ubrałam dres, zrobiłam naleśniki, posprzątałam na odwal szafe. A miałam się pouczyć, spakować, poćwiczyć, zapisać na korepetycje. Niestety.. gorsze dni nastały od tygodnia, zero chęci życia. Zero. I co tu jeszcze.. ah. Minęły 2 miesiące od rozstania, a ja wciąż myślę, wciąż analizuje, wciąż zdarza mi się płakać z tego powodu. Jakiś czas temu myślałam, że z tygodnia na tydzien jest lepiej.. Ale niestety, jest chyba gorzej. Miłego wieczoru
  14. yayo123

    Samotność

    @JużTuByłem Pierwsze zdanie, jakbym czytała o sobie. Chcę wyjść, wychodzę, zaraz chcę wracać do domu. Chcę z kimś się spotkać, pogadać, gdy do tego ma już dojść czuję jakby.. lęk? niechęć? Jestem już tym wszystkim zmęczona.
  15. Jeśli nie ten dział - przepraszam. Nie wiem w sumie co na celu ma założenie przeze mnie tego wątku.. chyba muszę się po prostu "wypisać". A więc.. Stany depersyjne zauważyłam już dawno, dawno.. jednak nic z tym nie robiłam, myślałam że to etap przejściowy, albo że po prostu taka moja natura, tak wygląda życie. U psychiatry byłam 4 lata temu, stwierdził depresje, dostałam prochy. Po jakimś czasie przeszło. I wróciło znów, jakoś.. rok temu? A może i więcej. Wszystko pogłębiło się jeszcze mocniej 3 miesiące temu. Rozstanie z facetem. 5 wspólnych lat, miłość życia, wspólne plany, cele, wspólne zamieszkanie. Kochałam go jak cholera, wiązałam życie. Ufałam chyba nawet bardziej niż samej sobie. Był dla mnie taką "jedyną" osobą, przy której czułam się dobrze. Prędzej spodziewałabym się pierścionka, niż rozstania. Cóż.. odszedł, z dnia na dzień, praktycznie bez powodu. Ba, zmienił całe swoje życie! Zwolnił się z pracy i wyjechał za granicę. Nie mamy kontaktu. Zostawił po sobie ogromny chaos. Łatwiej byłoby usłyszeć "słuchaj, zdradziłem cię", "nie kocham cię już" czy coś w tym stylu niż żyć zadając sobie dzień w dzień pytanie "co tak właściwie się stało?". Druga sprawa.. brak pracy, brak ambicji. Nie wiem, czy jestem leniem, czy jest ciężko.. Z jednej strony chcę coś ze sobą zrobić, z drugiej - przeleżałabym cały dzień w łóżku. Uważam, że do niczego się nie nadaje.. co z resztą mam wpajane od najbliższych osób. Przykład - chcę coś zrobić, a słyszę od matki "i tak ci się nie uda", "do niczego się nie nadajesz, nic nie robisz", "nie dziwię się, że on cię zostawił, już pewnie ma inną, lepszą". Tak.. to ostatnie usłyszałam wczoraj. Dostałam szału. Klnęłam, krzyczałam. Matka nie rozumie, że mnie zraniła. Rzuciła się na mnie z rękami. Odepchnęłam ją, pobiegłam do pokoju. Płakałam jak dziecko. Przez myśl mi przeszło, że.. ona ma racje. Jestem nikim. Po co więc egzystować? Lepiej gdyby mnie nie było. Przeszła mi przez głowę myśl o samobójstwie, jednak.. chyba jestem tchórzem. Tak więc poszłam się napić. Tak.. to mi przynosi chwilową ulge. Od mojego byłego też nie raz usłyszałam "nic nie robisz, ogarnij się", "nie rozumiem takich ludzi słabych psychicznie, spinasz tyłek i już". Jednak mnie to wcale nie motywowało.. Wręcz odechciewało mi się czegokolwiek. Bo po co sie starać? Przecież i tak jestem nikim, z pracą, szkołą, czy bez. I tak będę ciągle słyszeć to samo. Taka cholerna sinusoida.. z jednej strony chcę coś zrobić, z drugiej nie widzę sensu. Nie wierzę w siebie wcale. Uważam się za brzydką osobe (trądzik), gamonia, idiotke.. wariatke. Czasami nie panuję nad sobą. Często się wściekam, płaczę. Na codzień udaję, że jest okej. Uśmiech, raz na jakiś czas wyjdę z jakąś znajomą, napiję się w towarzystwie, umaluje, ubiorę. Jednak mam dość udawania. Gdy wracam do domu siedzę, leżę, płaczę, zmywam makijaż, ubieram się w stary dres. Nie muszę udawać. Aktualnie "uczę się" w szkole policealnej. W weekend mam 1 zjazd. Boję się.. boję się, że z nikim nie złapię kontaktu. Że przez pół dnia będę musiała udawać szczęśliwą, normalną osobe. Jutro biorę się za rozsyłanie CV, pewnie i tak nikt nie będzie chciał przyjąć takiej nieudacznicy, ale.. cóż. Może uszczęśliwie innych tym, że chociaż próbuję. A może jak pójdę do pracy, to nie będę tyle myśleć. Cholerna sinusoida.. Za i przeciw. Aaa.. nie zdałam matury, poprawiam ją już kolejny rok.. rzygać mi się chce na samą myśl o wyjściu na korepetycje.. których i tak jeszcze nawet nie załatwiłam. Czuję się cholernie źle, żałośnie, samotnie, posępnie. Mam wrażenie, że odstraszam ludzi. Nie nadaję się do życia w społeczeństwie. Jeśli ktoś wytrwał, to przepraszam za chaotyczny tekst.
×