Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fiolka

Użytkownik
  • Postów

    59
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Fiolka

  1. Taaa. Też tak sobie myślałam. I kiedyś tak faktycznie było, że złość dodawała mi sił i dawała potężnego kopa do działania. Problem polega na tym, że teraz ta złość nie przeradza się w działanie. Wściekam się, wyrzywam na tym co mam akurat pod ręką, a potem znowu jest dolina :/
  2. Niech mnie ktoś weźmie i kopnie porządnie w zadek! Poważnie. Potrzebuję potężnego kopa, żeby wyjść na prostą. Gadanie, leki, głaskanie mnie, pozytywne myślenie, rozrywki wszelakie, nie-myślenie - te sposoby na mnie nie działają. Deprecha jak była tak jest. Jestem na siebie coraz bardziej zła. Zła za to, że nie mam siły do walki z tym przeklętym chorubskiem. Zła za to, że zawalam studia, za to że poważnie zastanawiam się nad ich rzuceniem. Głęboki żal przeradza się w złość, we wściekłość, furię, że wszystko dokumentnie (wybaczcie wyrażenie) spieprzyłam. Kochałam pisać prozę - teraz nie jestem wstanie wydusić z siebie jednego zdania. Śpie po 12 godzin, a mimo to się nie wysypiam. Mam wielką ochotę rzucić to wszystko w diabły i skończyć ze sobą. I tym też się na siebie wściekam, bo to kolejny dowód na moją słabość. Zaklęty krąg. Nie wiem już co mam robić...
  3. Fiolka

    nerwica mija!

    Może ktoś mnie jeszcze pamięta . Pojawiłam się na forum jakieś pół roku temu. Od tamtej pory jestem cały czas na lekach. Ostatnio kiedy byłam u mojej doktorki powiedziała mi że muszę brać dropsy jeszcze miesiąc. Rzecz w tym, że ja już mam naprawdę mam dość łykania tego świństwa i czuje się z tym źle. Obniżyłam więc sobie sama dawki leków i jest narazie ok. Powoli odzwyczajam się od picia dropsów. Czy jestem już zdrowa? Nie wiem, napewno zdrowsza niż byłam. Ustały napady lęku, znikł problem z ciągłym obwinianiem się za wszystko, bezustannym zmęczeniem i zniechęceniem. Cześciej się uśmiecham. Łatwiej jest mi wychodzić z domu do ludzi, choć czasem jeszcze nie mam ochoty z nikim rozmawiać, a tylko zaszyć się w domowym zaciszu, ale to raczej całkiem normalne. Powątpiewam co prawda w pozytywne zakończenie tego roku studiów i jestem naprawdę wykończona przeżyciami tego roku, mam ogromną ochotę wreszcie zacząć wakacje. No, ale narazie muszę zacisnąć zęby i jakoś dotrwać do końca roku. Puki co czuję się dobrze, pozytywnie... normalnie, tak to odpowiednie słowo, czuję się normalnie :) Czego sobie i wam na przyszłość życzę. Pozdrowionka
  4. A oto proszę państwa wracam z nową towarzyszką :))) i bardzo pozytywnym humorem :) Psinka się jeszcze nie nazywa więc jak ktoś ma jakiś fajny pomysł to może zostać ojcem chrzestnym (bądź matką)
  5. O wiele trudniej się żyje! Ja nie boję śmierci, tylko tego co będzie lub czego nie będzie po niej. Chcę by moje życie miało sens i bym przy jego końcu nie żałowała straconych lat, tylko dlatego wciąż walczę z chorobą i próbuję różnych, czasem bardzo drastycznych środków by coś zmienić na lepsze.
  6. I to jest prawda najprawdziwsza. Odwagę trzeba mieć żeby mierzyć się z życiem i walczyć z codziennością.
  7. Skoro się boisz znaczy to że jeszcze gdzieś w głębi Ciebie jest nadzieja i pragnienie aby żyć szczęśliwie. Nadziei umiera ostatnia... Nie pozwól jej umrzeć. Brak nadziei na poprawę jest jeszcze gorsza od braku wewnętrznego szczęścia. Rozpal w sobie pragnienie i nadzieję na poprawę losu, a to doda Ci sił by walczyć o szczęście. Nie bierz przykładu ze mnie, bo to co zrobiłam nie rozwiąże żadnych problemów, jestem tego żywym przykładem.
  8. Pierwszą próbę samobójczą mam za sobą. Chciałam wstrząsnąć moją rodziną, zmusić ją do zmian, do tego by wszyscy zaczęli się zastanawiać co robą ze swoim życiem. Chciałam żeby wreszcie zaczeli myśleć jaką robią sobie nawzajem krzywdę. Więc połknęłam pół paczki Alproxu. Nie bałam się ani przez chwilę. Kompletna obojętność na własny los. Oczywiście wylądowałam w szpitalu. Płukanie żołądka, kroplówka, cewnikowanie - nic przyjemnego. Nic się nie zmieniło. Mój "protest" niczego nie zmienił. Wiedziałam to już w chwili w której zabierano mnie z domu do szpitala. Widziałam reakcję rodziców i już wiedziałam, że wszystko zostanie po staremu. Przeleżałam noc w szpitalu. Teraz muszę nauczyć się żyć z rodziną, która nie potrafi zmienić się na lepsze i sama muszę stać się bardziej samolubna, pomyśleć o własnym życiu którego nie wolno mi zmarnować. Chcę żyć... choć trudno jest pogodzić się z tym że cokolwiek nie zrobię nie pomogę już swojej rodzinie stać się lepszą.
  9. Atarax biorę od zeszłego piątku jeden raz dziennie (nie chciałam brać Alproxu bo on uzależnia), z rana. Od tego czasu śpie jak kamień. Dziś w nocy miałam koszmary, a rano nie miałam czucia w kończynach, zanim byłam wstanie wstać z łóżka minęło jakieś pół godziny. Mialam ogólnie beznadziejny dzień i zszargane nerwy. Nie wiem czy to przez lek, czy po prostu już tak ze mną beznadziejnie, że nie mam ochoty na nic.
  10. marekk_op Marku, powiedz która odpowiedź jest dla Ciebie bardziej satysfakcjonująca i pomocna? W ten sposób pomożesz i mnie i adieu na przyszłość jak doradzać innym, żeby im pomóc. Pozdrawiam
  11. xCarmen napisz coś więcej o swojej terapii plis :) Byłam dziś w ośrodku terapeutycznym, ale narazie jeszcze nie rozpoczęłam terapii. Lekarka umówiła mnie tylko z terapeutką na dalszą rozmowę i diagnozę, od tej rozmowy będzie zależeć czy się zakwalifikuje do terapii. Dowiedziałam się, że trwa ona 12 tygodni, zajęcia są grupowe, od poniedziałku do piątku przez 3,5 godziny dziennie. No i to chyba tyle.
  12. A propo terapi czy grupowa czy indywidualna to jeszcze nie wiem. Wolałabym indywidualną, ale to zależy jeszcze co lekarz powie. Mam depresję ze stanami lękowymi, nie wiem czy to nie zaczyna przechodzić w regularną nerwicę. Jak pomyślę, że czekają mnie jeszcze miesięce, ba może lata, leczenia to odechciewa mi się czegokolwiek :/ Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy, ale gdy tylko zaczynam w to wierzyć i powoli wracać do normalności, wydarza się coś co wszystko niszczy, cały mój spokój ducha i determinację by wyjść z tego bagna. To deprymujące i męczące. Nie umiem normalnie żyć i radzić sobie z tym życiem jakoś w miarę. Dlatego chwytam się każdego możliwego sposobu by jakoś doprowadzić się do ładu.
  13. na początku brania leku lęki mogą się nasilać (przeczytaj ulotkę ;P) potem z czasem odejdą, ale oczywiście to wszystko zależy od osoby, czasem trzeba zmienić lek lub podnieść jego dawkę; ja napierw brałam bioxetin ale nie przyniósł żadnych większych skutków, teraz już od ponad miesiąca biorę anafranil, jakoś tam na mnie działa jest lepiej niż było, ale mimo to nie jest wciąż tak dobrze jak bym chciała, lekarka podniosła mi w poniedziałek dawkę z 10 mg x 3 na dobre, do 25 mg x 2 na dobe, nie czuje narazie żadnej zmiany, oprócz tego że mój dzisiejszy wyjazd do miasta skończył się bardzo szybko, załatwiłam to co najważniejsze a potem zwiałam czym prędzej do domu nie idąc na zajęcia porażka
  14. agnieszka.k jesteś z Białegostoku jak się zdążyłam zorientować :) Ja mieszkam w małym miasteczku obok Białego, codziennie dojeżdżam do miasta na uniwerek, więc Białystok jest trochę moim drugim domem. Dziś umówiłam się na pierwszą wizytę u terapeuty na ul. Ciołkowskiego. Nie mam pojęcia na czym polega terapia ani jak będzie to wszystko przebiegać. Jeżeli ktoś może mi wytłumaczyć czego mogę się spodziewać będę wdzięczna. A po wizycie opowiem o swoich wrażeniach. Pozdrawiam
  15. Od dłuższego czasu mam dziwne objawy: nad ranem gdy się budzę przez kilka minut nie mam czucia w ciele, czuje się tak jakby od szyi w dół nic nie było, czasem zdarza się coś takiego w ciągu dnia, np. siedząc w autobusie muszę się upewniać czy mam ręce bo ich nie czuje, czy może to być spowodowane tabletkami? czy też powinnam udać się na jakieś badania? poza tym brakiem czucia, są też duszności i wrażenie kołatania serca, często mierzę ciśnienie i mam raczej za niskie niż za wysokie, więc dlatego piszę że jest to "wrażenie" a nie kołatanie; czasem też "łapie zawiechę" tzn. w pewnym momencie znikają wszystkie myśli rozglądam się wokół jak głupia i nie wiem co się dzieje; kompletna pustka w głowie; czy ktoś z was też tak ma? napiszcie proszę bo nie wiem czy to od depresji leków czy może przyplątało mi się jeszcze inne choróbsko :|
×