Skocz do zawartości
Nerwica.com

pozytywny15

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pozytywny15

  1. Witam przede wszystkich dawnych czatowników... jak jeszcze czat istniał, nie wiem czy w dobrym dziale bo co mi jest to cholera wie, ale postaram się z Wami o ile mnie pamiętacie i macie chęć pogadać i o swoich dolegliwościach, jak z nimi przed laty walczyłem i w jakiej ciemnej dupie jestem jak teraz mam powrót, choć mam nadzieję szybko sobie z nimi poradzić... Na razie dzielnie staram się nie przyjmować leków, nie myśleć o ograniczeniach i mieć to głęboko w d... choć xanaxik o działce 0,5 by się na dzień przydał...
  2. Teza prawdziwa... Co nie zabije to wzmocni... pod warunkiem, że nie zabije... Natręctwa to wg mnie pewna forma samodestrukcyjna. Człowiek intelektualny, dużo myśli i wpada w pułapkę. Nasz gatunek nie jest stworzony prawdopodobnie by za dużo myśleć. Mentalność chłopa od łopaty jest prawdopodobnie z punktu widzenia przetrwania lepsza od mentalności naukowca - myśliciela. A ja jako myśliciel i to bardzo intensywny dochodzę do wniosków z pobocza medycznego leczenia. Po pierwsze problemy nazwijmy to szczerze z głową sa o wiele gorsze od np. uciętej ręki. Tę drugą przypadłość wszyscy widzą, jest organoleptycznie nieprzyjemna dla otoczenia i każdy współczuje/ pomaga takiemu kalece. Problemy depresyjne są niewidoczne dla otoczenia. Trudno o zrozumienie zachowań takiego z problemami, bo tego nie widać. Jeszcze trudniej w skrajnym przypadku o rentę... a co ma zrobić taki co mu to uniemożliwia jakiekolwiek działanie? A ubezpieczenia pod przymusem płaci takie same! Do tego taka osoba jest rozdrażniona i potrafi być dla otoczenia nieprzyjemna. Co skutkuje odrzuceniem w odróżnieniu od przypadku braku kończyny. A w obu sytuacjach utrudnienia motoryczne skutkujące ciężką sytuacją materialną mogą być identyczne. Sam zmagając się z moją formą świra mam momenty, że absolutnie nie potrafię się za nic zabrać, za nic co może przynieść profity, a jestem w sytuacji , gdzie sam muszę utrzymać dom co dodatkowo pogłębia dyskomfort (brak poczucia elementarnego bezpieczeństwa). Do tego dochodzi specyfika naszego kraju , gdzie nawet mając pracę człowiek żyje w wiecznym stresie bo profity często nie starczają na podstawowa egzystencję "biedronkową" - o jakiś szaleństwach typu lody z budki na ulicy nawet nie wspominając... Teraz dochodzi do sytuacji gdzie taki nieszczęśnik ze świrem zbiera się nawet w sobie i idzie po pomoc. Z kasy chorych pójdzie ??? ZAPOMNIJCIE. Wizyta u znanego w regionie psychoanalityka to z 200 zeta, a sesji trzeba dużo jeśli ma to sens. Sam próbowałem się kiedyś testowo zapisać do lokalnej lecznicy przez formularz gdzie zaznaczyłem w uwagach , że chcę wreszcie z czegoś skorzystać w ramach NFZ, a oni taką opcje wspierają... NIKT MI NA MAIL NIE ODPOWIEDZIAŁ! Teraz leki... GDYBY ONE MIAŁY KOGOŚ WYLECZYĆ TO BY REBE NIE BYŁ ŻADEN GESZEFT.... Śmiem twierdzić że jedyną rolą leków szczególnie w temacie psycho jest od nich uzależnienie. One owszem zagłuszą skutki, ale wątpię by likwidowały przyczyny. Interesem big farmy jest leczyć i zdobywać STAŁYCH KLIENTÓW zwiększających dawki, a na czas odstawienia przeskakujących na alternatywę i tak w kółko. Dlatego ja uważam , że istnieje tylko jeden skuteczny sposób pozbycia się lub zycia z nerwicami. Znalezienie swojego niefarmakologicznego sposobu na nie. Może być rozmowa, może grupa wsparcia i wymiany doświadczeń. GŁOWA WIĘC do góry . Szukajcie sposobów i dzielcie się nimi. Szkoda , że nie ma już tu tego czatu bo widziałem jak wielu ludzi korzystało w chwilach słabości, ale cóż....
  3. O przypomniało mi się. Polecam ćwiczenie rozluźniające Długi Relax , mp3 na pewno znajdziecie w sieci. To tzw. metoda Silvy z przydźwiękiem działającym na fale mózgowe. Ja się na tym nauczyłem np. spowalniać tętno. Bardzo ciekawa sprawa. Polecam potestować. O chyba ktoś na chomiku nawet zapodał: http://chomikuj.pl/jawjol/Afirmacje+i+muzyka+relaksacyjna/Kr*c3*b3licki+Zbigniew/Z.Kr*c3*b3licki-D*c5*82ugi+relaks -- 06 mar 2015, 01:19 -- o dokładniej to jest to: http://chomikuj.pl/Peter354/Audiobook/Krolicki+Zbigniew/Kr*c3*b3licki+Zbigniew+-+D*c5*82ugi+relaks,15590923.mp3(audio)
  4. Ten typ nerwicy (jak sądzę) wymaga od każdego dotkniętego kompletnie innego podejścia (nic odkrywczego). Natręctwo - jak sama nazwa wskazuje - to coś co przychodzi nam do głowy , a jak wiadomo każdy jest indywidualnością. Pół biedy jeśli jest to natręctwo "zewnętrzna" ... np. sprawdzanie czegoś czy dobrze stoi, czy wyłączone , zamknięte etc. Sam żyję z takim natręctwem od dziesięcioleci i chyba wiem gdzie jest podstawa... zawsze po wszystkich wszystko sprawdzam, bo nie mam za bardzo zaufania do ludzi. Tak się złożyło , że wielokrotnie w życiu w najbliższym otoczeniu poprawiałem po kimś to zamknięte drzwi, to nie wyłączone światło, to niedokręcony gaz... Wydaje się to niewinne, ale przez lata wykształcił się mechanizm , że teraz mierzi mnie po prostu jak nie sprawdzę sam czy wszystko jest prawidłowo wg moich subiektywnych reguł. To jak piszę jest pół biedy. Zewnętrzne natręctwa można teoretycznie zignorować, choć jest to trudne - np. jak wcześniej nie pomyślę by dać se na luz to będę sprawdzał czy domknięto drzwi etc... Gorszą wg mnie jest forma natręctw wewnętrznych, gdzie bijąc się z myślami typu stanów lękowych , czy , że coś nam dolega lub w organizmie przeszkadza, wsłuchujemy się w to powodując często jakieś dolegliwości. U mnie dajmy na to włączyło się kiedyś irracjonalne wydaje się kontrolowanie przełykania śliny... :))) Przez ok 4 lata wydawało mi się , że muszę to kontrolować, najgorsze , że to cholerstwo jak się wbije w głowę, trudno jest zagłuszyć lub wyłączyć.... Jest oczywiście metoda wspomagająca... wziąć np. xanax... ma to zarówno działanie farmakologiczne (zmniejsza wsłuchiwanie się chemicznie) jak i placebo (wzięliśmy więc czujemy się HERO)... Ale nie tędy droga mi się zdaje. Ja poradziłem sobie (w miarę) zagłuszając dolegliwość silnym skupieniem nad innymi czynnościami (praca + słuchanie radia)... dodatkowo żucie gum :)))) tak to pomagało. Polecam ! Nie wiem czy to pomoże w innych natręctwach, ale co szkodzi spróbować, trzeba ciut skupić się nad tym żuciem.... Każdy musi znaleźć swój zagłuszacz... i do tego zmierzam. Natręctwa to myśli, myślimy cięgle, jak natręctwo mija myślimy (sprawdzamy) czemu minęło i jaka to różnica... i wraca... nie wiem czy to słowa pocieszenia, ale WG MNIE ZAGŁUSZACZ to słowo KLUCZ -- 05 mar 2015, 01:14 -- Aha dopiszę jeszcze , że trochę boję się pisać więcej o moich problemach, bo czytając podatni na natrętne myśli mogą się zarazić.... dlatego nie myślcie za dużo nad moim tekstem :) bo chciałbym tego uniknąć. Mamy się leczyć nie rozprzestrzeniać śriwa...
  5. oj to wielu bedzie ryczeć.... widziałem na tym czacie na stałe wbudowanych bywalców
  6. Bo mi błąd wybija, Czyja to wina, czyja? Albo mam netowe omamy, Albo czat spsuty, zblokowany... Naprawcie więc czata ładnie prosze Bo awarii takich nie znosze A mam sygnały od kogoś (dziękuje) Że tego czata już wielu brakuje...
  7. dlatego dałem ostrzezenie, nie chcę tu zwizualizować komuś cos co nie lubi
  8. WRAŻLIWI NA OBRAZOWOŚĆ NIECH NIE CZYTAJĄ (UWAGA SPOILER :)))) To mnie chyba te porno nie wypaczyła za bardzo, choć za pierwszą razą jednak na pewno jakies obrazy z TV przenikały. Mój pierwszy raz był całkiem bez penetracji. Zaczął się i zakończył poza ogólno cielnymi pieszczotkami - dwugodzinna minetą , że mało tampona za ogonek nie zjadłem, a morda w krwawych kolorach jak po horrorze (tak miała okres obfity). Wiecie co to znaczy mieć w języku skurcz jak w nocnej łydce? Ale chyba było warto bo się potem już sama do tego modelu nadstawiała, a mnie takie poświęcenie nie przeszkadza. Dziś jest co wspominać.... bo choć rozdaję minety, brak chętnych niestety.... --- Koniec spoilera
  9. Bo ja jestem dowcipny, wystarczy na mnie popatrzeć i człowiek (dziewczyna) się śmieje, mniejsza o to z jakiego powodu. Jeśli powód śmiechu jest nie ten trzeba odwrócić sytuację np.: Idę z psiem (bo to york więc pieŚ). Z naprzeciwka idą dwie młode filigranowe, pasujące mi powierzchownie laski. jak tylko dojrzą mojego kapitalnego, sliczniutkiego psia zachowują się zazwyczaj wg schematu i to niemal zawsze z odległości już 50m co daje czas na reakcję: - Jaki ładny, jaki śliczny, moooożnaaaa pogłaaaaskaaaać. Odwracam więc sytuację (psia ogonem) i: "Dziękuję, mama mi też zawsze tak mówiła..." ... i się nadstawiam (do pogłaskania). Teraz włącza się zaprzeczenie (u nich): "Ale pies nie pan". Udajemy oburzanego: "Nie powie mi pani , że jestem brzydszy od psa!?" ... (u nich) WYPARCIE: "Nie no nie...." ... teraz można liczyć na pogłaskanie, a nawet zarządzać dowodu: "To proszę udowodnić i się ze mną umówić" (jeśli dziewczyny są młode, a często są o połowę można potraktować je sprawiedliwie proponując): "Ale z obiema paniami, macie 2x X lat to i tak 3 mniej ode mnie - SZANSE SIĘ WYRÓWNAJĄ) - korzyść taka że można jeszcze potem wybrać, a ta brzydsza nie czuje się niechciana.... TO TYLKO PRZYKŁAD MOŻE TAKI NIE BARDZO.... chodzi o to by wszyscy byli zadowolenia, a mój pies lubi pieszczoty im więcej rak tym lepiej, więc rozumie się? Pogodność i dowcip to podstawa, trzeba tylko odwrócić nieraz sytuację (pkt widzenia) i zamienić na pozytywów plądrę. Gdybym dziś miał 25 lat na tego psia miałbym wybór kobiet każdej maści i po 3 szt dziennie. Jako miłośnik pornosów (zawodowo bo dla branży porno robiłem zlecenia graficzne więc się człowiek napatrzył by być w temacie; a jeśli chce ktoś edukacyjnej mocy porno filmów dowód to proszę: Jako nastolatek u kolegi dowiedziałem się , że podczas tegoten z członka zdejmuje się napletek! I dzięki temu higienę jakowąś zacząłem tego miejsca utrzymywać, choć na początki bolało!... ZNACZY SIĘ PRZYDALO.... CHOĆ PRZYKŁAD NIESMACZNY - jak dla mnie) Ogólnie jest coraz gorzej. Jest to trend w jedną stronę dążący. Nie minie z 5 pokoleń a kobietom zaczną zanikać cycki, bo matka natura nie lubi rozrzutności, a hodowla dzisiejsza stadła ludzkiego wg modelu 2+1 doprowadzi do redukcji... sutków. W naturze bowiem miot stara się populacyjnie uśrednić ilość ssactwa młodego do równej ilości sutków u samicy -1 ... by trwała od najmłodszych lat walka o podbrzusze i selekcja. Mając więc stadła szt. 1 sami rozumiecie że walka o przetrwanie w podbrzucznym ekosystemie będzie wtedy gdy nie będzie CO SSAĆ. Piesi zanikna więc jak tak dalej będzie. Co więcej zaniknie też całkiem męska zabawka rozkoszy. Wraz z ustaw mocą i pedalstwa promoc-edukacją, w miarę probówek eugeniką i wszelkiego płynów ustrojowych oczyszczania pod pozorem bezpieczeństwa kopulacja stanie się nie trendy. A w szkołach programów skutek odniesie do łbów pełni stosowny... juz dziś to widać. Młode wychodzą jak zoombie i ojca tylko za klapsa podsądnym uczynić. Jedyna nadzieja w Arabów hordzie i ich naturze, albo ONI nas , albo my sami siebie.... A wtedy problemów z erekcją niet bo i wykluczy z życia zjawisko erekcji. Płyny będą pobierane , oczyszczone i podane. Ciesz się więc kobieca części z tych resztek, bo pokoleń zmiana i po "ptokach" (naszych męskich). Zprawde napisałaś... !!!
  10. Warto do ślubu... jak po się jeszcze rok jest to bym sprawdził czy nie dla kasy ten ślub. Dla pocieszenia tu długoletnich prawictwa nosicieli i dziewic w okragłym wieku cyfer - przyznam, że sam w stanie takim ćwierćwiecza dotrwałem bez trudności. Natomiast gorsze od prawictwa to żona trzymającą męża i nie karmiąca. jak to wierszem fraszki napisałbym: - Trzymała kolegę żona bez jedzenia, - Nie dał jej niemota tekstu: Do widzenia! - Pyta się biedaka przyjaciel i wuj. - A na co ci taka? - Na chuj!!! Tylko... na chuj!!! Gdybym dziś szukał partnerki to jako prawiczek i domagał się tego samego odeń... Wtedy jak to wcześniej jakaś napisała nie byłoby problemów z wzwodami czy dzwonkiem. Odkrywali by się nawzajem z niedorajdowatą zgrabności, tryskajac to w oko to w ucho i dzwoniąc gdzie nie trzeba. Cała tego potąga natury! Odkrywanie, eksploracja i w końcu prawidłowy finał... To jest piękne, kiedyś nazywało się to erotyzm... -- 21 sie 2014, 02:34 -- ^^^^ zapomniałem .. niedziewicza (wiedziała jak) cenzura połknęła 2xCH .... by nie było :)
  11. j.w. chociaż On nie pisał, że ma problemy w realnym. Ma dopiero 20 lat, po prostu może jeszcze tego nie robił, ja też zacząłem w późnym jak na dzisiejsze czasy wieku... Może też zrobić zupełnie co innego co jednak wymaga nieco kasy i odwagi. Umówić się na parę randek z jakąś ładną filigranowa prostytutką i z nią omówić by go potestowała/pouczyła... Godzinka w lokum takiej pani to ok 200 zeta, więc musi uskładać ze 2000 zł na takie szkolenie. Znaleźć jedną najlepiej z polecenia i pogadać z nią o co chodzi. Oczywiście zadbać by czegoś nie złapać (odwaga). Czy ja właśnie poleciłem komuś udanie się do kurewki???
  12. Nie no sex może wyglądać jak w porno, potrzeba jedynie ludzi z wszystkimi atrybutami tych z porno lub zatrudnić się w porno. Oni tam faktycznie tak to robią. Nie zmienia to jednak faktu, że jak wyżej napisano 99% populacji nie ma dynamiki porno w domach. Wyrobienie w sobie nawyków porno sex sztuki może doprowadzić do niezłego bigosu w realu. Podam przykład: standardowa tura miłosna porno to - faceta rozbiera kobietę, robi minetkę, po "zwilżeniu" ona zdejmuje mu skąpe figi i wyskakuje zwinięty w rulonik członek bez napletka, pani konsumuje go ustnie przez 5 min by zasłużyć na ciąg dalszy... już na tym etapie może być katastrofa bo zapodasz pannie przyrodzenie, a mimo obecnej promocji sexsexsex... ona może po prostu nie być w stanie possać.... Ba... możesz nie mieć takiego zwiniętego i obrzeżonego jak na filmie... katastrofa... fail na etapie gry wstępnej (normalnie gra wstępna raczej wygląda nieco bardziej wstrzemięźliwie, np., dmuchanie w uszko... powietrzem). Trudno tu o radę... mogę Cię tylko pocieszyć , że nie jesteś sam , ja mimo ponad 40 też często to robię, to normalny proces pozbycia się napięcia i nie robienia nikomu krzywdy dookoła (chyba, że ktoś wejdzie do łazienki w krytycznym momencie). Sfera erotyczna jest tak indywidualna jak odcisk palca... i nie prawdą jest , że musi być zaspokojona bo nie musi... ale gorzej, gdy tę sferę przejmiesz od modelu filmowego. To jakbyś udawał Terminatora albo innego bohatera... film to film i już. Patrzy się tam na rzeczy wyidealizowane co ich w realu nie ma lub są w ekstremalnych zbiegach okoliczność. O.... mam inny pomysł... naucz się minet.... dziewczyny to lubią, są mniej inwazyjne, i już w 13 księdze pana Tadeusza zapisano prawdę: Już od lat kilku wyrażał mniemanie iż mineta o wiele przewyższa jebanie... czy jakoś tak...
  13. Kobieta na receptę i po sprawie. Ale faktycznie można się przyzwyczaić. Ja bym poszukał kobiety co lubi regułę 3 posiłków. Na śniadanie, obiad i kolację po razie. Trudno może być, ale wszystko jest możliwe, ostatecznie przez anons... Najgorzej jednak , że weszło ci to w krew jak załatwianie. Zwykle mówi się "to drugie" , Ty robisz, siku, kupkę i "to trzecie" . A tak już całkiem poważnie pornosy są fajne, ale tylko od czasu do czasu... Lepiej już spróbuj live cam na serwisie zbiornik.com w dziale zbiornik TV. Może odwykniesz choć od tych pornusów...
  14. Spokojnie, będzie pozytywne, wiele zależy od dyskutantów, a wczoraj był tylko test ... Dziś czat od 17.00 - CZEMU POJAWIAJĄ SIĘ NASZE PROBLEMY
  15. Wczoraj to znaczy już dziś ruszyło testowe radio pozytwne z wideoczatem. Będziemy się tam werbalnie wspierać. jutrzejszas pon iedziałkowa audycja o 17.00 na www.pozytywne.host22.com Temat "nasze problemy - poznajmy się" zaprasza pozytywny 15 - sami to tworzymy znaczy Wy!
  16. Otwieram wznowienie Szczecina i bardzo proszę nie przenosić, bo wątek starego Szczecina jest tak rozrośnięty, a ostatnie posty tak sporadyczne, że chyba warto odnowić temat. Proszę o wpisywanie się nickami w rządku pod tym wpisem szczeciniaków i szczecinianki gotowe podjąć się wzajemnej pomocy. Doszedłem do wniosku, że nic tak się nie opłaca w przypadku opisywanych tu wszelkich przypadłości jak grupa znajomych. Proponuję taż spotkania w dość kameralnej knajpce Petit Paris św. Wojciecha 11... jak lista się rozrośnie ustalimy godziny i dni, pogadam wtedy z "francuzem" by nam zestawił niekrępujące stoliki. Chyba , że wolicie coś bardziej ekstremalnego i kafejkę na Radissonie (dla nie chętnych wysokości) , albo jak się zgłoszą głównie panowie to klub GoGo dla rozluźnienia atmosfery (wiem jednak , że będą panie) ... Jakby co podam potem też email i specjalny nr który dla Was założę - samopomoc ... ale spoko, lokalny a nie 801 :))) Radio pozytywny psychol już też na ukończeniu.... poczułem misję czytając formum , mam zamiar wycięgnąć nas jak najwięcej za uszy do życia... dyskuje o drugiej stronie też będą dla tych co się lękają mam fajny patent. MOLIM WAS WSZYSTKICH KRUCHA! wpisawajta sie.... wasz pomocnik z problemami - pozytywny 15
  17. cześć szczecinianie i szczecinianki.... dwa dni wertuję to forum i moim znerwicowanym wzrokiem nie znalazłem tego wątku... jak to możliwe....??? Powiem 2 słowa: SZCZECIN , POMORZANY! Budujmy lokalną grupę wsparcia... ZAPISUJCIE SIĘ NA LISTĘ POD SPODEM: 1. POZYTYWNY15
  18. Skąd my to znamy, jestem też "komputerowiec" do tego aktualnie bezrobitny.... co powoduje dodatkowy stres. Wprawdzie ułożyłem sobie życie finansowe tak ,że pracując w domu 1h dziennie przy zleceniu jakoś tam cięgnę, ale brakuje kontaktu z ludźmi... w zasadzie poza konkubiną i córa z którymi mieszkam nie mam wcale... I to pewnie jest jeden z powodów moich dolegliwości. 3mam kciuki i zobacz wątek w dziale leczenia o spotkaniach w Szczecinie, może też coś takiego pomyślisz. Ja mam w ttym dodatkowy cel chce pomagać innym bo widzę, że moje kłopoty to nic w porównaniu z innymi.
  19. Na tę chwilę Aranjani z chłopakiem. Zgłaszajta się dalej, po co się samemu bujać z problemami , a tu ludzie co na pewno zrozumieją...
  20. Gadając na czacie wpadłem na pomysł zrobienia miejskiej grupki. Widzę potrzebę, by ludzie wzajemnie rozumiejący swoje problemy mogli po prostu się umówić i pogadać. Zbieram więc chętnych (już 3 osoby są) na cykliczne spotkania w Szczecinie, kto chętny??? Zapraszam do deklarowania się. Być może uda mi się zgodzić młoda terapeutkę (nie wiem czy nie trzeba będzie zrzucić się parę zł na takie spotkanie) - zobaczymy jakie będzie zapotrzebowanie / opinie, wasze zdanie.
  21. jej nie trzeba pokonać, o niej trzeba zapomnieć, testować sposoby wybrać najlepszy! Napiszę wszystkim coś budującego: SKORO JESZCE NIE STRZELACIE SOBIE W ŁEB TO JUŻ JESTEŚCIE WYGRANI... POMYŚLCIE CO ZROBIŁ BY SOBIE PRZECIĘTNY LEMING JAKBY GO WRZUCIĆ W TAKI STAN... JESTEŚCIE MOCNI! CO WAS NIE ZABIJE TO WAS WZMOCNI (O ILE WAS NIE ZABIJE)....
  22. Witam... Czuje się trochę dziwnie, pisząc na takim forum, ale chyba nie ma w tym nic dziwnego skoro widzę, że moje kłopoty to nie jest coś wyjątkowego. Zacznę więc od kilku zdań i poproszę o diagnozę - pokierowanie w odpowiednią tego forum do dolegliwości stronę. Mam już trochę latek, po czterdziestce chłop znaczy. Z rożnego typu nerwicami zmagam się gdzieś od 20 lat. Jak to bywa jest lepiej o gorzej. Byłem jako młody chłopak w kilku lękowych sytuacjach. Ale po kolei: Jako "myśliciel" czyli taki co siedzi i myśli i co tu dużo ukrywać za skromnością człowiek bardzo przez to inteligentny (powiem nawet - niestety...) co jakiś czas w życiu moje wewnętrzne ego znajdzie sobie jakąś dziwna dolegliwość.... Wiecie jak to jest skoro tu jesteście i to czytacie... no najbardziej cholerne dolegliwości bo pojawiają się i trwają , a z zewnątrz ludzie mogą się tylko w głowę stukać. Tak... większość ludzi nie wie co to jest bo nie zawraca sobie głowy myśleniem i czasem uważam ich za szczęściarzy.. Jako dwudziestoparolatek wymyśliłem sobie dziwne natręctwo... Gdy zostawałem sam na sam ze sobą (tak w środku myślowi) jakby jakiś przełącznik i tak intensywnie się nie wiem jak to nazwać zapadałem w swoje myśli , że wydawało się JUŻ UMIERAM i lęk narastał jakby pod czacha chciało wszystko eksplodować... fajne nie? Mam nadzieja , że czytanie tego nie pozaraża tu wrażliwe osoby... Bo prawda jest taka że to myśli nam to robią, to jest jakby takie wredne ego szukające - CO BY CI TU JESZCZE UPSTRZYC W ŻYCIU.... Takie uczucie ogólnego "zmiażdżenia" i niczego nie myślenia poza dolegliwością miałem jakiś czas po czym po wizycie u psychola dostałem xanax i coś jeszcze nie pamiętam chyba tranxane.... pomogło doraźnie brałem połowę najmniejszej dawki i starczyło... Potem nauczyłem się pod wpływem lekowego wyluzowania pop prostu jak przychodziły te myśli myśleć o czym innym .... Jak nawracało w gorszy dzień łykałem ten najmniejszy xanax i jakoś sobie radziłem. Potem związałem się z dziewczynom - nowe wyzwanie nie było czasu na myślenie... wiecie sex najlepsza terapia. Po jakimś czasie jednak gdy spodziewałem się dziecka i miałem tzw Sajgon w robocie dopadło mnie inne natręctwo. jak gdzieś musiałem dotrzeć albo wejść po schodach mój sprytny umysł zaczął zwracać uwagę na serce... jakby kontrolować. Pomagało jak siedziałem nerwowe potrząsanie kolanem, ale głupie to było, więc się starałem opanowywać. Parę razy tętno i panika dała o sobie tak znać że lądowałem na izbie przyjęć a nawet w szpitalu gdzie oczywiście wyniki były ok.... stwierdzili tachikardię ale dostałem jakiś lekki bisocard i jak brałem to i kołatania były nie częste i ogólnie serce się uspokoiło.... byłem też o pani psycholog która dała mi metodę Silvy na kasetach także udało się nauczyć to opanowywać. Potem miałem w życiu dzieciństwo mojej małej córy i zero czasu na natręctwa... Ale mała dorosła sytuacja w pracy stabilna i choć straciłem robotę to jakoś sobie radze nie ruszając się niemal z domu. Jednak moje ego po 3-4 latach nalazło kolejne natręctwo... Skupienie się nad połykaniem śliny... masakra.... coś co się normalnie samo dzieje , a ty mój umysł chce to świadomie kontrolować cały czas do tego stopnia upierdliwie... że nad niczym się skupić nie mogę. Trwa to od 4 lat od mistrzostw w RPA... Ale ostatnio i dlatego tu trafiłem jak jechałem tramwajem z córa po mieście nagle właczyło mi się oinne natręctwo.... katalizatorem była duchota i jeden film który oglądałem... Mój umysł skupił się na oddychaniu.... no kurna to juz masakra.... staram się jakby cały czas kontrolować, nie wentylkować się a, ale to tak jakby mi to standardowe oddychanie przeszkadzało... po prostu umysł zwraca na to uwagę.... to dopiero gnojstwo! mam tak od tygodnia i albo mi się chce spać albo wszystko widze bez możliwości skupienia się jak we śnie. Co mam robić , to naprawde męczące.... Może jakiś psychiatra ze szczecina z polecenia??? Cholera mnie bierze juz na to! Pomóżcie! -- 16 sie 2014, 12:59 -- Przepraszam za masę błędów, ale ciężko mi się to pisze.... -- 16 sie 2014, 13:04 -- ================= Zacznę z grubej rury: KRONIKA WYCHODZENIA POZ15 NA PROSTĄ: Dziś dzień zaczął się ciężko, o ile wieczorem było do zniesienia to po pobudce , którą odwlekałem do 12 czuję się na tyle otępiały , że biedny pies martwi się czy aby wyjdę z nim na spacer. Wnerwia mnie to zwracanie uwagi na oddech i męczy maksymalnie, coś okropnego, zażyłem mimo iż staram się tego nie robić Zomiren 0,5 SR, może mnie coś wyluzuje. Mimo iż mi ciężko mam ochotę zrobić coś dla innych takich jak ja.... co by tu wymyśleć. Zmuszę się do spaceru biorąc ze sobą muzykę relaksacyjną i pomyślę -- 16 sie 2014, 13:10 -- === UPGRADE zarejestrowałem się mailowo do poradni zip.org.pl czy jakoś tak w Szczecinie. A w zasadzie wysłałem maila. To powoduje kolejny stres... leczenie tych dziwactw jest możliwe ale kosztuje krocie. Byłem wiele lat temu u psycholog i niestety wizyta w cenie 200 zeta to norma. A ja aktualnie nie pracuję i jakoś nie wyobrażam sobie pracy w takim napięciu. Z trudem skupiam się nad klawiaturą. Do dupy z taką robotą... Przyjmują niby na NFZ , ale ja nie lubię NFZ... czuje się człowiek jak piąte koło u wozu, a psychika podpowiada, obsłużą cię jak śmiecia... Ciekawe tylko czy zarejestrują na poniedziałek bo coś tam dyskretnie wspomnieli o kolejce na stronie.... A ja raczej nie mam ochoty czekać miesiąca... sami rozumiecie: Szanowny Panie, najbliższy wolny termin mamy w październiku, ale prywatnie już.... 200 zeta.... To może dodatkowo wykończyć.... nie stać mnie by teraz leczyć takie g.... -- 16 sie 2014, 14:06 -- ===== SPACER Z PSEM Trochę odwracałem uwagę od dolegliwości, pomyślałem też jak mogę pomagać... czuję mocny ciąg by coś robić dla innych... może ta dolegliwość to taki znak by zająć się czymś, o czym kiedyś myślałem pomagać/leczyć/nauczać. Matkę Teresą nie będę ale wymyśliłem pewien plan: Co Wam się z psycholami kojarzy? Grupy wsparcia... takie jak w USA... Tak to najprostsze pogadać z takimi samymi... rozmowa ponadto odwraca to uwagę od dolegliwości i daje poczucie grupy. Forum jednak choćby tak zacne jak to to nie to. Pomyślałem więc co umiem robić? Ano potrafię postawić czata, audio czata, wideo czata, radio a nawet małą TV w internecie. Co byście więc powiedzieli na taką mini stronkę (może moderatorzy zechcą i w ramach tego forum) gdzie w kilkanaście osób można by sobie pogadać. do tego radio wsparcia czy coś takiego... Na razie stać mnie by coś takiego uruchomic i po prostu popróbować, gadać łatwiej niż pisać. CO WY NA TO? Dodatkowa obserwacja, odkąd mam natręctwo jako antidotum mój organizm cały czas myśli o seksie, co jakby łagodzi doznania. Cholera, bym tylko nie wpadł w seksocholizm bo aktualnie nie mam z kim tego robić... a pies patrzu na mnie podejrzliwie (one napięcia tego typu wyczuwają )... no dobra , trzeba trochę wyluzować.... pożartować etc.
  23. Witam... Czuje się trochę dziwnie, pisząc na takim forum, ale chyba nie ma w tym nic dziwnego skoro widzę, że moje kłopoty to nie jest coś wyjątkowego. Zacznę więc od kilku zdań i poproszę o diagnozę - pokierowanie w odpowiednią tego forum do dolegliwości stronę. Mam już trochę latek, po czterdziestce chłop znaczy. Z rożnego typu nerwicami zmagam się gdzieś od 20 lat. Jak to bywa jest lepiej o gorzej. Byłem jako młody chłopak w kilku lękowych sytuacjach. Ale po kolei: Jako "myśliciel" czyli taki co siedzi i myśli i co tu dużo ukrywać za skromnością człowiek bardzo przez to inteligentny (powiem nawet - niestety...) co jakiś czas w życiu moje wewnętrzne ego znajdzie sobie jakąś dziwna dolegliwość.... Wiecie jak to jest skoro tu jesteście i to czytacie... no najbardziej cholerne dolegliwości bo pojawiają się i trwają , a z zewnątrz ludzie mogą się tylko w głowę stukać. Tak... większość ludzi nie wie co to jest bo nie zawraca sobie głowy myśleniem i czasem uważam ich za szczęściarzy.. Jako dwudziestoparolatek wymyśliłem sobie dziwne natręctwo... Gdy zostawałem sam na sam ze sobą (tak w środku myślowi) jakby jakiś przełącznik i tak intensywnie się nie wiem jak to nazwać zapadałem w swoje myśli , że wydawało się JUŻ UMIERAM i lęk narastał jakby pod czacha chciało wszystko eksplodować... fajne nie? Mam nadzieja , że czytanie tego nie pozaraża tu wrażliwe osoby... Bo prawda jest taka że to myśli nam to robią, to jest jakby takie wredne ego szukające - CO BY CI TU JESZCZE UPSTRZYC W ŻYCIU.... Takie uczucie ogólnego "zmiażdżenia" i niczego nie myślenia poza dolegliwością miałem jakiś czas po czym po wizycie u psychola dostałem xanax i coś jeszcze nie pamiętam chyba tranxane.... pomogło doraźnie brałem połowę najmniejszej dawki i starczyło... Potem nauczyłem się pod wpływem lekowego wyluzowania pop prostu jak przychodziły te myśli myśleć o czym innym .... Jak nawracało w gorszy dzień łykałem ten najmniejszy xanax i jakoś sobie radziłem. Potem związałem się z dziewczynom - nowe wyzwanie nie było czasu na myślenie... wiecie sex najlepsza terapia. Po jakimś czasie jednak gdy spodziewałem się dziecka i miałem tzw Sajgon w robocie dopadło mnie inne natręctwo. jak gdzieś musiałem dotrzeć albo wejść po schodach mój sprytny umysł zaczął zwracać uwagę na serce... jakby kontrolować. Pomagało jak siedziałem nerwowe potrząsanie kolanem, ale głupie to było, więc się starałem opanowywać. Parę razy tętno i panika dała o sobie tak znać że lądowałem na izbie przyjęć a nawet w szpitalu gdzie oczywiście wyniki były ok.... stwierdzili tachikardię ale dostałem jakiś lekki bisocard i jak brałem to i kołatania były nie częste i ogólnie serce się uspokoiło.... byłem też o pani psycholog która dała mi metodę Silvy na kasetach także udało się nauczyć to opanowywać. Potem miałem w życiu dzieciństwo mojej małej córy i zero czasu na natręctwa... Ale mała dorosła sytuacja w pracy stabilna i choć straciłem robotę to jakoś sobie radze nie ruszając się niemal z domu. Jednak moje ego po 3-4 latach nalazło kolejne natręctwo... Skupienie się nad połykaniem śliny... masakra.... coś co się normalnie samo dzieje , a ty mój umysł chce to świadomie kontrolować cały czas do tego stopnia upierdliwie... że nad niczym się skupić nie mogę. Trwa to od 4 lat od mistrzostw w RPA... Ale ostatnio i dlatego tu trafiłem jak jechałem tramwajem z córa po mieście nagle właczyło mi się oinne natręctwo.... katalizatorem była duchota i jeden film który oglądałem... Mój umysł skupił się na oddychaniu.... no kurna to juz masakra.... staram się jakby cały czas kontrolować, nie wentylkować się a, ale to tak jakby mi to standardowe oddychanie przeszkadzało... po prostu umysł zwraca na to uwagę.... to dopiero gnojstwo! mam tak od tygodnia i albo mi się chce spać albo wszystko widze bez możliwości skupienia się jak we śnie. Co mam robić , to naprawde męczące.... Może jakiś psychiatra ze szczecina z polecenia??? Cholera mnie bierze juz na to! Pomóżcie!
×