Skocz do zawartości
Nerwica.com

joker27

Użytkownik
  • Postów

    737
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez joker27

  1. No u mnie paroksetyna najpierw działała trzy lata około no i przez ostatnie kilka lat escitalopram brałem i 5mg paro no i się z/cenzura/o.... Wenflafsksyna nie sprawdziła się, klomipramina też nie, i jeszcze jakieś tylko to już nie byli ssri ani snri chyba
  2. Właśnie o to mi chyba po części chodzi. A odkładanie na później, nie wiem czy to u mnie może działać bo ja obecnie mam natłok, lęk, ruminacje, scenariusze. Oprócz tych tego swojego myślenia o natretnych myślach, nie wiem czy to lęk je napędza, czy one napędzają lęk czy wzajemnie się napędzają, obecnie jest mi ciężko bardzo, zwolnił się termin do mojego lekarza na jutro, bo miałem mieć za tydzień. Od trzech miesięcy biorę fluoksetyne ale jak widać chyba nie jest dla mnie, jutro zmiana leków, chociaż w takim stanie to poczucie że nie pomoże już nic bo tych myśli nie da się wyłączyć...
  3. No tak, to zależy od wielu czynników, komuś pomaga, komuś szkodzi Cześć, u ciebie chyba jest dobrze bo nagle przestałas pisać, super
  4. Brałem w szpitalu już nie pamiętam ile czasu, miałem duże nadzieje z nim związane ale czułem taki niepokój, lęk i nasilone wszystko że musiałem odstawić, ciekawe od czego to zależy, może spróbować drugi raz...
  5. Kilka lat temu już to tutaj pisałem pewnie ale znowu tragicznie się czuje.. Witam, opiszę swoje objawy które trwają już 17 lat (po czasie wiem że już od dziecka miałem dużo lęków i nie było ze mną wszystko ok) z przerwą trzy lata na paroksetynie gdzie było nawet nawet i ostatnich kilka lat escitalopram mi nawet pomógł z dodatkiem małym paroksetyny. mianowicie moim największym problemem są myśli natrętne ale takie nietypowe, przez które mam lęk i stany depresyjne. Jest to takie nieustanne myślenie o myśleniu, myślenie o tym że natrętnie myślę, skupienie na tych myślach, nie są to typowe myśli natrętne na konkretny temat, nie umiem tego inaczej opisać, (teraz do tego mam wkręta że te myśli ewoluują i myślę o tym zanurzeniu, że nie przestanę tak myśleć i że tym razem to nic mi nie pomoże, (dodam że piłem alkohol może nie regularnie ale powiedzmy raz na miesiąc czasem co kilka dni piwo do trzech, teraz od początku roku nie piję) ciężko mi wyjaśnić to komuś kto czegoś takiego nie przeżywa, najgorzej że nie mogę znaleźć ludzi którzy mają coś podobnego.... Może tutaj się ktoś taki znajdzie, może ktoś sobie z tym radzi, poprzez terapię w która ja osobiście nie wierzę, lub może ma jakiś zestaw leków na to... Chciałbym z kimś takim móc porozmawiać, dodam że przez to jestem w takim stanie że ani do pracy ani nic, przez to mam taką depresję że myślę że tylko śmierć jest w stanie to przerwać, nie mogę się niczym zając, na niczym skupić... Biorę pod uwagę to że nikt pod tym postem się nie odezwie, ale musiałem to napisać, może ktoś taki się znajdzie, pozdrawiam.
  6. Czyli ci się nie udaje żeby było lepiej? Czy źle zrozumialem?
  7. Super że ci się udaje, ale też wydaje mi się że Twoje natrętne myśli są na konkretne tematy, u mnie albo sobie wkręcam albo ja mam jakieś inne niż każdy, ja to nazywam mydleniem o myśleniu. Teraz jest trochę lepiej ale alko już nie dotknę chyba. Cieszę się że u ciebie dobrze i żeby było tylko lepiej.
  8. Witam, trzy lata był znowu spokój, no może nie spokój całkiem ale całkiem na tyle żeby się jakoś żylo i cieszylo normalnymi rzeczami, od trzech lat biorę 20 esci, 10 paro i 150 depakime chrono. Jakiś czas temu odstawiłem depakine, nie zauważyłem zmian, kilka dni temu napiłem się (tak wiem jestem debilem) i pierwszy raz nie wziąłem leków dwa dni, czasem zdarzało się nie wziąć max dzień i było ok. Na kacu pod wieczór jakby wrócilo, a co wrócilo? Wkleję tekst napisany przeze mnie kilka lat temu, może ktoś ma podobne objawy, bo mam wrażenie że jestem jedyny na świecie z tak specyficznymi batrętnymi myślami: "Witam, opiszę swoje objawy które trwają już 11 lat z przerwą trzy lata na paroksetynie gdzie było nawet nawet, mianowicie moim największym problemem są myśli natrętne ale takie nietypowe, przez które mam depresję, i lęk. Jest to takie nieustanne myślenie o myśleniu, myślenie o tym że natrętnie myślę, skupienie na tych myślach, nie są to typowe myśli natrętne na konkretny temat, nie umiem tego inaczej opisać, ciężko mi wyjaśnić to komuś kto czegoś takiego nie przeżywa, najgorzej że nie mogę znaleźć ludzi którzy mają coś podobnego.... Może tutaj się ktoś taki znajdzie, może ktoś sobie z tym radzi, poprzez terapię w która ja osobiście nie wierzę, lub może ma jakiś zestaw leków na to... Chciałbym z kimś takim móc porozmawiać, dodam że przez to jestem w takim stanie że ani do pracy ani nic, przez to mam taką depresję że myślę że tylko śmierć jest w stanie to przerwać, nie mogę się niczym zając, na niczym skupić... Biorę pod uwagę to że nikt pod tym postem się nie odezwie, ale musiałem to napisać, może ktoś taki się znajdzie, pozdrawiam.". Teraz mam takie myśli że wróciło i nie puści że teraz jest inaczej Niech mi ktoś powie że będzie lepiej, nie tknę już alkoholu
  9. Dokładnie, a ci co gadają żeby nie brać to nie mają pojęcia jak można się czuć
  10. Co tydzień, co trzeci dzień, co drugi czasem, czasem raz na dwa tygodnie, ciężko określić precyzyjnie... Niby człowiek wie że nie powinien, ale czuje się lepiej i myśli że nie zaszkodzi, i wtedy taki fajny luz jest. Dziś z kumplem poszedłem, on pił piwo ja frugo, namawiał ale nie i koniec
  11. Właśnie dziś zapadła decyzja o całkowitym odstawieniu alko, a wiem że jak mówię to tak jest. Boję się tylko czy nie za późno, ja wiedziałem że lepiej nie pić ale wiesz, każdy piwkuje a ty siedzisz jak kolek, i jakoś to leciało... Ale cóż, odstawiam definitywnie. Słyszałem już nie jedną opinie że alko oslabia działanie leków a nawet że od nowa potrafi się wkręcać po chlaniu. Ale człowiek głupi i myśli że jakoś to będzie
  12. Dawno mnie nie było na forum, ale mam kilka pytań. Od niecałych dwóch lat biorę escitalopram 20 mg, z czasem dodane do tego 10 mg paro, do tego biorę 150 depakine chrono. Co jakiś czas, co tydzień, dwa razy w tygodniu, czasem trzy razy w tygodniu piję piwo, czasem dwa, czasem 6, raz na jakiś czas trafia się wódka, no od kilku dni mam jakiś taki powrót myśli swoich natretnych a co za tym idzie spadek nastroju, lęk... Przez te dwa lata było na tyle w miarę że dało się żyć, czasem gorszy dzień czy coś, ale to nic do tego jaki miałem zjazd wcześniej po 3 latach paroksetyny, na której chyba czułem się przez tamte trzy lata jeszcze lepiej.. Ale wtedy też piłem alkohol. Wiadomo zawsze kac nawet po trzech piwach u mnie, obniżony nastrój, lęki i myśli natrętne ale to mijało zaraz. Ale do meritum, czy alkohol oslabia działanie leków? W sensie wiem że na drugi czy trzeci dzień na pewno ale czy na dłużej? Czy nagle potrafi sprawić że wszystko wróci? Czy może być tak że np jak przestanę pić w ogóle to mój nastrój i lepszy stan powróci? Niech ktoś mi odpowie na te pytania, najlepiej kto ma takie doświadczenia, i na każde pytanie. Bo myślę wtedy definitywnie odstawić alkohol. Pozdrawiam wszystkich
  13. joker27

    [Olsztyn]

    I co nic się tu nie dzieje? Kto też jest tak jak ja przsgrancem życiowym i chce się zgrać? XD
  14. A ja nigdzie nie mogę tego kupić, zamiennika ani oryginału, lekarz każe gdzieś kupić a nigdzie nie mają i w hurtowniach też nie... Prefehtari nie jest wcale taki drogi.
  15. Znajoma bierze od prawie miesiąca 75mg fevarinu i 37.5 klomi i mówi że od trzech dni jest trochę lepiej z nią. Właśnie też myślę że tu musi być dobry balans dawek między jednym a drugim.
  16. Czasem wypijam dwa piwa, czasem zdarzy się cztery, ostatnio wypiłem 6... Ale ogólnie to tak raz w tygodniu 2 lub 3 piwa, wiem że to bezsens brać leki i pić ale no wyjdę z kumplem i tak bez piwa to ciężko na sucho, nawet do towarzystwa. Ale postanowiłem że jak teraz zmienię leki to już na pewno nic nie tkne bo może to przez to leki tak słabo działają i albo jedno albo drugie.
  17. Bo paroksetyna przestała działać, po niej biorę już któryś lek z kolei i gówno
×