Skocz do zawartości
Nerwica.com

laveno

Użytkownik
  • Postów

    712
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez laveno

  1. Dzieki dziewczyny, troche mnie ponioslo przez ten lek nagle ze co jak zostane powolana albo co gorsza w glebi chce, ale jeszcze o tym nie wiem albo nie chce sie przyznac.. za duzo sie naczytalam ... Wiem, ze 26 lat to nie koniec swiata, wrecz przeciwnie tylko u mnie juz wiekszosc z rodziny w wieku 20 cos lat miala huczne wesele. Ja nigdy takiego parcia nie mialam na wesele, wgl "nadajemy na innych falach", czasem jest sie zmeczonym jak wszyscy sie dopytuja o jednym a tu jeszcze nerwica, i te mysli. I tak mi wyszlo, ze co jesli moje przeznaczenie to zakon ... mysle, ze te mysli mogly sie pojawic jako skojarzenie zakon -azyl, ucieczka przed problemami i zyciem a, ze tego nie chce to wyszedl natret i takie nerwicowe wymuszone uczucie chcenia, ze co jesli tego chce, taki przymus. Dokladnie caly czas mnie to przesladuje, tez to wyczytalam, te "znaki". Mam nadzieje, ze uda mi sie to zignorwac ... tylko mnie jak zlapie natret to potrafi trzymac nawet z rok dopoki nie zamieni go inny gorszy ...
  2. Adziulka, dzieki! Wystraszylam sie, ze skoro nie czuje jakiegos smutku, ze moglabym byc w zyciu sama to jednak potwierdza to powolanie do zakonu a Bog tak zrobi wkoncu, ze tam trafie. Dawno nie czulam takiego leku .... A wlasnie nie poznalam nikogo, jak narazie, odpowiedniego. I to tez nie tak, ze mam chec bycia sama. Jak kogos spotkam to super a jak nie, to tez swiat sie nie zawali, mowi sie trudno. To tez wynika z moich doswiadczen i nerwicy. Brak zaufania do ludzi itd Duzo dal mi przyklad z Holownia haha dzieki :) Narazie lek opadl, mysli o zakonie nie bombarduja. Ciekawe na jak dlugo choc" a co jesli" gdzies tam jest. Ale trzeba walczyc jakos. Az dziwne,ze az tyle osob ma natrety na tym samym tle i objawiaja sie identycznie ... Najgorsze, ze sie naczytalam tych for chrzescijanskich jak ludzie mieli powolanie, ze tez byl bunt na poczatku itd i teraz to wglowie siedzi i straszy a co jesli ze mna bedzie tak samo .... Ja zawsze sie naczytam czegos, jak nie o chorobach to teraz cos takiego. Swietnie
  3. Co jeszcze dodam, jak tak sobie mysle. Ze moze zakon wydal mi sie jako takie miejsce azylu, gdzie za mnie zorganizuja wszystko, ja sie niczym nie bede martwic, swiety spokoj bede miec. Nie bede musiala szukac pracy, starac sie wyjsc z nerwicy, zmienic charakter, postarac sie kogos znalezc, zalozyc rodzine, zarobic na siebie, wyjsc na przeciw lekom, itd.Taka ucieczka przed zyciem, zobowiazaniami. Tylko, ze nie ma tu zadnej religijnosci a paradoksalnie strach, ze jakas sila wyzsza mnie tam zamknie a ja poprostu w glebi serca nie chce tam isc, ze stwierdzi, ze tak dla mnie najlepiej, a ja nie chce i tylko sie teraz buntuje, ale bede musiala ulec. Chce normalnie zyc w swiecie, w domu, jak inni. Moze ja sie do terapi jakies nadaje ... Przepraszam, ze tyle pisze ...
  4. Po Twoim poscie refren sie uspokoilam, taka ulge poczulam, ze to nerwiica i wymyslam kolejna wkretke, to dzis rano znowu wrocilo od nowa ...
  5. Świetna kandydatka do zakonu No wlasnie, czytalam, ze zakon to nie rekolekcje, to nie miejsce na szukanie/umacnianie wiary a mimo to mnie bombarduja mysli, ze to jakis znak do nawrocenie glebszego itd. itp. Najbardziej sie boje, ze ja nie chce, ale Bog sobie mnie np upatrzyl i tak poprowadzi/zrobi/wplynie na mnie, ze pojde chociaz nie chce to potem bede chciala ... nie wiem czy to ma sens wogole. Ani spac, ani jesc jesc z nerwów nie moge .... do tego mysli, ze takim zachowaniem moge obrazac Boga. Juz nawet boje sie modlić, mam chec uciec od wiary, zeby mnie nie "zlapalo" ... no bezsens Jak nie mam miec meza, rodziny, nie wiem czy sie nadaje do tego wgl, to moge zyc sama, kiedys sobie pomyslalam, ze koniec koncow zycie samemu nie bedzie zle bo sie przeciez nie powiesze, ze nikogo nie mam, jest pelno ludzi samotnych, zawsze pozostaja sfera marzen o byciu z kims, sa hobby, rodzina, jakos to bedzie to nagle jakby spadl na mnie przymus, ze co jesli mam isc do zakonu. Przeciez mozna byc, jak wyczytalam - osoba bezżenną NIE konsekrowana (?) Nie wiem co mnie "uderzylo" tak nagle. Pewnie dla osob z boku to sie wydaje smieszne a ja sie wrecz koncze z nerwow ... Z nerwica nie przyjmuja a co jak kiedys wyjde z nerwicy i mi sie wtedy zachce isc .... eh te mysli mnie wykoncza, bo ja chce byc z kims a co jesli Bog ma np inny plan. Niepotrzebnie czytalam swiadectwa osob powolanych, ze tez mialy okres buntu itd. to juz wogole mam panike, na niczym innym sie nie moge skupic .... ze ze mna tez tak bedzie jak z nimi.
  6. Wiem, mimo, ze to zaburzenie mam od kilku lat to zawsze jak zlapie mnie mysl i lek to mam taki straszny impuls, ze musze sie kogos spytac, zeby mi powiedzial, ze to nerwica i nieprawda nawet jesli gdzies wiem, ze to moze byc nerwice to to A CO JEŚLI TYM RAZEM NIE jest o wiele silniejsze. Czasami radze innym z nerwica na forach a jak przychodzi kolej na mnie to nic wtedy nie dziala. Innym umie wytlumaczyc a sobie nigdy nie. Jak pisalam jestem pogodza, ze moge nikogo nie znalezc, ze przez zaburzenie nie nadaje sie do zycia z innymi. To wpadla mi mysl " to jak tak to tylko zakon nie ma, ze nie chcesz, albo malzenstwo albo zakon - takie powolanie czlowieka, nie ma zadnego bycia singlem". A ja w sumie nie bede rozpaczac jak nie zaloze rodziny, ja sie juz z tym poprostu pogodziłam i przestałam wyczekiwac, ze kogos spotkam to przyplatalo sie do mnie, ze to powolanie do zakonu bo moge zyc sama, nie bede rozpaczac z tego powodu jak nie znajde nikogo. Gdzie tu logika, chyba nie o to chodzi w powolaniu.... Moge zyc sama, ale z bliskimi, pracować, rozwijac pasje, cieszyc sie z zycia na wolnosci ale nie w zakonie - to zaraz mysli, ze to bunt bo tak mialy niektore osoby powolane do zakonow a potem, choc zle to brzmi, "Bog ich urobil" i sie zgodzili na zakon ... i znowu milion mysli i lek. W obliczu wizji o zakonie juz nawet przestalam bac sie panicznie schizofreni, gdzie przez rok zylam tylko wyszukiwaniem objawow i co a jesli ja to mam. A wczesniej to byl sm, rak itd. No naprawde paranoja. Nagle mysli o urojeniach odlecialy gdzies w sekunde. Mam wrazenie, ze zaburzenie zabralo mi moje wlasne zdanie o tym co ja chce, to zaburzenie mi dyktuje a ja za tym lece. Tak jak teraz a co jesli to powolanie - i cala somatyka z nerwow wraca tak, ze koniec koncow ja nic nie wiem co ja chce, co mysle. Poza tym nie dziwne, ze nikogo nie mam skoro zamklam sie na wszystkie mozliwosci, wzgledem i potencjalnych partnerow jak i znajomych, "oddalam" sie w calosci nerwicy, stracilam wiekszosc kontaktow. Zostala mi w sumie jedna bliska znajoma. Nie chce sie uzalac, tylko wyrzucic to z siebie. Dobrze, ze chociaz to wkoncu zauwazylam...
  7. Ja nie chce a lęk mowi co innego ''a co jeśli chcesz''. Absurd. Przeczytalam caly watek i moge sie podpisac pod wszystkim co pisala Adziulka. Nie wiem co mi do glowy wpadlo, ze jak nie znajde nikogo to musze isc do zakonu a ja wcale nie chce mam inne plany na przyszlosc. Przeciez tak nie wyglada powolanie. Niedowno udalo mi sie jakos uporac z lekiem przed schizofrenia, byl spokoj przez krotki czas to zaczelo sie od nowa teraz z zakonem. Tak sie nie da zyc ... co jedna wkretka to gorsza.
  8. Spodziewałam sie innej odpowiedzi, że to kolejna wkrętka .... Ja sie kompletnje nie widze jako zakonnica, nie wiem ta mysl mnie przeraża wrecz. Naczytalam sie jednak, że czesto ludzie powołani buntowali sie, odrzucali aż w końcu ulegli i sa teraz szczesliwi. I stad taki lęk i milion myśli a co jesli ze mna bedzie tak samo, bo ja nie chce zakonu, ale mam takie wlasnie nerwicowe odczucie a co jesli jednak chce albo Bog zrobi tak, ze pojde jednak do zakonu a ja nie chce. Przez te lata pogodziłam sie z samotnością,z nerwicą, że z tymi moimi lękami to ja się nie nadaję do zwiazku choc jakas tam nadzieja jest, ze moze jeszcze kogos spotkam, jak nie to trudno, jakos sie z tym pogodze, choc zal pozostanie, ze nie udalo mi sie, wizja samotności mnie przeraza jednak. Obecnie che tylko żyć w spokoju, wyjsc z nerwicy, ułożyć sobie życie nawet i sama to teraz te natrectwa z zakonem, ze Bog ma inny plan na mnie niz ja mam dla siebie.... Jedno przechodzi zaraz drugie sie znajdzie ... Co do tych spotkan to nawet mnie nie ciagnie. Nie jestem na tym etapie. Nie jestem osoba w 100% wierzaca, czasem sie zastanawiam czy Bog istnieje, mam pelno ale. Chodze do kosciola, spowiedzi, ale nic wiecej poza tym. Jestem za bardzo zmeczona nerwicą zeby myslec o czyms wiecej, mecze sie aama ze soba mam wrazenie czasami ...
  9. Nikt nie zrozumie nerwicowca jak inni nerwicowcy dlatego piszę tutaj, żeby ktoś to ocenił na chłodno. Z nerwica i okresowo z derealizacja mam doczynienia od kilku dobrych lat, przeszlam przez etapy wmawiania sobie rakow, bialaczek, sm, ostatni rok to bylo wmawianie schizofrenii i urojen, mysli, ze moze jestem lesbijka (bo ktoś mi tak zasugerował, może i w żartach, bo nie mam partnera i to wystarczyło żeby przez kolejne miesiace żyć w strachu, ze może w głębi mi sie podobają kobiety - koszmar to był) - czyli można powiedzieć klasyk nerwicy. Teraz dopadła mnie myśl o zakonie. Mam prawie 26 lat, jestem sama (glownie ze swojej winy, gdy kolezanki wychodziły za mąż ja latałam po lekarzach wykluczając nowe to choroby). Zostałam kiedyś mocno oszukana przez bliską osobe, zamkłam się na kontakty zewnętrzne w obawie przed ponownym oszukaniem, przestałam ufać ludziom i wpadłam w hipochodnrie to byl moj swiat - studia i choroby z google. Właśnie teraz się 'obudzilam', ze już mam tyle lat, nie chcę być sama a jeśli nikogo nie mam i nie zanosi się narazie to pewnie będę mieć powołanie do zakonu i ogromny lęk, że nie chce tak, ale moze w głębi serca chce tylko tego nie dopuszczam. Tyle, czytałam, ze ludzie nie chcieli na początku a potem przyjęli powołanie i byli szczęśliwi i tak te myśli się nakręcają. Ulge przynosi, że przeczytałam, iż nie przejmuje sie osob z zaburzeniami i sie uspokajam, ze nawet jak będę musiała iść to mnie nie przyjmią.To naprawde daje mi dużą ulge. Uwielbiam podróżować, jestem introwertykiem więc koniec końców mogłabym być sama, ale nie w zakonie. Strasznie cenie sobie wolność, jak ktoś chce ułożyć za mnie życie, mną kierować zaczynam sie buntować. Dlatego też jak miałam 20 lat nie chciałam z nikim być, nie byłam wtedy dojrzała do związku i też myśl, że moze to 'objaw' powołania do zakonu. Te myśli o zakonie opierają sie tez na tym, że nie mam chęci posiadania dzieci, mam paniczny lęk przed ciążą z powodu hipochondri, dzieci też mnie nie ruszają, moze źle to zabrzmi, ale mam większą empatie w stosunku do zwierząt (co nie znaczy, ze nie znosze dzieci poprostu sa mi jakby obojętne, nie rozczulam sie nad nimi gdy je widze, od dziecka np chcialam byc weterynarzem albo pomagac gdzies na wolontariacie przy zwierzętach na drugim końcu świata - takie głupie marzenia) i myśli, że skoro nie chce dzieci to pewnie moje miejsce jest w zakonie. Ostatnio byłam na ślubie i poczułam taki żal i smutek, że ja też bym tak chciała, znaleźć tą drugą połówkę, ale tyle czasu zmarnowałam, przez nerwice, nie umie rozmawiac z obcymi. W ostatnich dniach doszłam nawet do wniosku, że mogę mięć dzieci tylko nie zakon, co ja bym tam miała robić? Moja mama ostatnio mi powiedziała, że gdyby nie wyszła za mąż to poszlaby do zakonu, jest bardzo wierząca, dużo się modli, uczestniczy w pielgrzymkach, i po pewnym czasie to co mi powiedziała wybuchło we mnie, że może moje miejsce to zakon i standardowo skret w żołądku. Przez całe życie, jak pisalam, nie przeszkadzała mi samotność wręcz przeciwnie, było mi dobrze, nie chciałam sie z nikim wiązać na stałe z obawy, że teraz to tylko ślub i dzieci a mnie to wtedy nie interesowało. Cieszyłam sie z bycia singlem. Jednak w tym roku gdy miałam silne ataki paniki, mocną nerwice coś we mnie pękło, że nie można unikać ludzi, że nie chce już być sama. Chęć znalezienia sobie kogoś lub chociaz mieć możliwość przebywania w grupie, i tu kolejna myśl i przerażenie, że pewnie w głębi chce zakon bo chęć bycia w grupie. Nie sądziłam, że to mnie spotka takie myśli ja nawet nie jestem mocno wierzącą, ale zaraz w glowie, że to moze jakieś znaki, po coś to i też przerażenie. Wręcz krzycze w środku, że ja nie chcę. Czy można mieć powołanie do samotności ale nie w zakonie? Poprostu żyć sobie spokojnie, być singlem jeśli nikogo nie znajdę? Czym się charakteryzuje powołanie do zakonu? Nie wiem czy ja się do związku nadam jak ja sie boję życia i ludzi, że znowu ktoś mnie wykorzysta. Kiedyś dawno przed nerwicą miałam taką lękową myśl jak ktoś opowiadał o powołaniu do zakonu, że ''Boże co ja zrobie jak zostane powołana do zakonu, ja nie chce'. Szybko przeszło i teraz znowu wróciło ze zdwojoną siłą. Ponoć niektórzy tak mieli przy powołaniu ;( Ze tak powiem, moje serce sie raduje gdy mogę gdzieś wyjechać, podróżować, być w ciągłym ruchu, pomagac zwierzętom, uczyć się języków (takie mało katolickie te pasje chyba), gdy patrze na inne pary odczuwam taką tęsknotę, myśli typu 'ale im fajnie', że też chce tylko czy sie nadam, że jakbym kogoś pokochała to kto wie może i nawet mogłabym mieć dziecko. Te myśli mnie nie przerażają. Nie wiem więc skąd te przerażające mysli o zakonie. Wszędzie ostatnio napotykam się na zakonnice na ulicy .... jak sobie pomyśle, ze miałabym chodzić w habicie to zaraz wyobrażam sobie siebie w habicie i głupie myśli 'ale byłby wstyd, co by inni pomyśleli o mnie, moi znajomi, ale to może taka przykrywka tylko a naprawde to ja chce do zakonu' i zawsze scisk w zoladku z nerwów.. ze jak nikogo nie znajde, nie będę mieć dzieci to Bóg da mi to powołanie do zakonu a ja nie chce ... Koncze studia, będę szukać pracy, nie wiem gdzie trafie czy znajde prace, jak będzie, to tez mnie stresuje a tu jeszcze te myśli o zakonie. Może to przez brak pomysłu na siebie, niepewna przyszłość sie tak mnie uczepily kolejne natrety? Przepraszam za chaotyczny post, ale sama juz nie wiem co ja mysle. Myśli, ze może ja w głębi jednak chce mnie dobijają
  10. Lockheed, dokladnie lek przed schizofrenia. Mnie od roku trzyma, naczytalam sie objawow i teraz wszedzie wkolo sie doszukuje. Jakas glupia mysl mi wpadnie i sie zaczyna analiza czy to objaw schizo. No porazka, naprawde wolalam wkretki z chorobami fizycznymi ... Ale trafilo tak, ze tego boje sie bardziej od np raka i pewnie dlatego tak sie trzyma ten lek :/ A co ci dolega? Fascykulacje? Ja jak sie nakręciła na sm mialam pelno i w różnych miejscach. Na miejsce leku przed sm wszedl lek przed schizo i od tego czasu fascykulacje znikly
  11. Nie bylo mnie tu prawie rok. Mi hipochondria zabrala 6 lat zycia. Ciagle doszukiwanie sie a moze to mam, a moze tamto, yyy przeczytalam cos na wikipedi o to na pewno to. Stracilam 6 lat mlodosci bo zamiast zajac sie zyciem jak inni w moim wieku ja siedzialam w google i latalam po przeroznych badanach i lekarzach. Ile stresu sie najadalam cud, ze mi nic nie jest w najgorszym okresie schudlam prawie 10kg w miesiac. Wazylam 46kg przy wzroscie 167 wszystko przez stres i mysli chyba to rak jelita. Do czego zmierzam, nie warto w to brnac. Cale zycie nam minie a pod koniec bedziemy zalowac, ze zmarnowalismy tyle lat. Jesli na cos jestes chory to objawy sa takie, ze wyjda, nie trzeba nic na sile szukac. Poprostu jest sie chorym. Nie wspomne o tym, ze czesto ludzie chorzy funkcjonuja normalnie, ciesza sie z zycia i sie poprostu lecza a nie zyja w ciaglym leku a co jesli. Uwazam, ze lek jest gorszy niz niejedna choroba ... naprawde mozna sobie uprzykrzyć zycie. I to prawda, ze skonczy sie jeden lek a zacznie drugi. Ja takim wyszukiwaniem doprowadzilam sie do okropnego stanu. Po tych wszystkich latach szukania szczescia w google zaczelam dostawac nonstop atakow paniki byle gdzie, serce caly czas wariowalo skonczylo sie na tym, ze nabawilam sie agorofobi na cale wakacje (lek przed wyjsciem z domu) i spadly mi elektrolity. Ludzie sie cieszyli z zycia, z wakacji a ja w domu caly czas z pytaniem czy zaraz bedzie zawal, nie moge wyjsc na zewnatrz bo zemdleje, nikt mnie nie znajdzie itd Chyba byl mi potrzebny taki wstrzas bo przestalam wyszukiwac rakow, sm, sla itp. Nawet juz moge o tym czytac i nie dostaje lekow. Bedzie co ma byc. Choc ja tu tak 'madrze' pisze a rok temu naczytalam sie o chorobach psychicznych i cale moje 'zainteresowanie' przeszlo na objawy psychiczne. Kolejny rok zmarnowany Jak pokonam ten lek to wkoncu zaczne zyc bo przerobilam juz wszystkie choroby ... Chodzi mi o to, ze im szybciej sie z tym skonczy tym lepiej. Bo potem zaczyna sie wyszukiwac takich chorob, ze glowa boli im rzadsza i dziwniejsza tym lepiej.. bedzie co ma byc a takim umartwianiem sie tylko sobie szkodzimy i obciazamy organizm.
  12. Refren, dziekuje za odpowiedz :) Jak tak sie naczytalam to od dwoch dni nie moge spac z leku. Wiesz, mysli czy faktycznie tak jest jak niektorzy pisza, ze diabel jest nonstop przy nas jak nie wiem np Aniol Stroz i przerazenie przed tym a z drugiej strony ze to sie kupy nie trzyma a ja w tyn leku poplynelam z tymi myslami, ze tak jest jak mowia inni a ja zaraz zwariuje bo to praktycznie jak urojenia i ze mam juz schizo pewnie. Sprawy nie ulatwily artykuly katolickie ze diabel moze na nas wplywac, kusic - mi sie w leku odrazu skojarzylo, ze co obserwuje nas nonstop? plus te fora. Nie wiem nawet jak to wytlumaczyc troche przeszlam z tym lekiem, w najgorszym momencie bylam tak nakrecona, ze jak jechalo pogotowie na sygnale to lecialam do okna zeby sie upewnic czy faktycznie jedzie czy moze mam urojenia. Ta nerwica to robi z czlowieka takiego glupka chwilami Teraz mam juz naszczescie tylko pozostalosci tego leku (juz rok trwa ten lek) wlasnie chwyta sie takich teraz hmm duchowych rzeczy? Jak duchy, zjawy, religia no bo wlasnie chorzy tez maja z tymi tematami urojenia i gdzie tu granica normalnosci. Poprostu wszystko co dziwne odbieram jako schize. Wiem glupie, ale chyba musi minac jeszcze troche czasu zanim wroce na normalny tor myslenia - przed naczytaniem sie o schizo.
  13. Czesc wszystkim. Mam nerwice lekowa, glownie to hipochondria. Odkad naczytalam sie o chorobach psychiczny powstal ogromny lek przed ta choroba, wszystko co w jakim stopniu odbiega od czegos normalnego budzi lek, np religia i np objawienia. Choc z tym juz sie prawie uporalam. Ostatnio jednak sie zastanawialam (jako ze czesto zastanawiam sie czy Bog istnieje czy nie, poszukuje wiary) o co chodzi z tym kuszeniem i pokusami, ze diabel namawia nas do grzechu (jak?) I natrafilam na artykuly, ze ma dostep do naszej wyobrazni i pamieci (wikipedia) odzialowuje na zmysly i nas kusi. No to mi sie odrazu skojarzylo, ze co ze niby nas obserwuje caly czas? Potem trafilam na fora katolickie gdzie ludzie pisali, zeby nie mowic nie ktorych rzeczy na glos bo jako, ze diabel nie moze znac naszych mysli to odczytuke z ruchow warg czy tez z tego co mowimy. Mi odrazu sie to skojarzylo z urojeniami jakimis i zaraz lek, ze nas moze cos obserwowac caly czas a po drugiej stronie lek przed urojeniami, ze to nieracjonalne i teraz to naprawde dostane urojen (moj najwiekszy lek jest przed schizo.) Czy ktos wie cos na ten temat, co na to mowi kosciol? Czy to jakas metafora? Czy mozna w to wierzyc i byc zdrowym psychicznie? (Znalazlam tez artykuly ze nie obserwuje nas stale tylku kusi od czasu do czasu, bo za grzech wychodzi tez z samego czlowieka). Czy jest tu ktos wierzacy kto moze to jakos wytlumaczyc? chyba ze juz zwariowalam ..
  14. nie lecze sie farmakologicznie, brałam tylko przez kilka dni lexotan. Chce wyjść z nerwicy bez lekow, stosuje jedynie ziola. Nerwice mam juz z 5 lat wiec chyba jakby cos mialo sie stać poważniejszego to by chyba juz bylo .... nie wiem staram się o tym nie myśleć, może zapomnę ... niedawno naszła mnie myśl ze może zwariuje i tak się nakręcam wczesniej o tym nie myslalam . Ardash, to życzę nam i pozostałym dużo sil i wytrwałości może kiedys wkoncu uda sie to pokonać. Mi sie kiedys udalo na rok a potem znowu wrócilo.
  15. Ja chyba nigdy nie pozbede sie hipo .... Zawsze cos znajde, przeraza mnie mysl ze ktoregos dnia obudze sie I strace swiadomosc/kontrole ze moj mozg nie wytrzyma tego napiecia I stresu I zachoruje na schizo ... Czy to mozliwe wgl? Nikt u mnie w rodzinie nie byl chory, ja tez zadnych objawow nie mam a ten lek ze kiedys tam moze tak sie stanie nie daje mi spokoju Po naczytaniu o objawach caly czas sie kontroluje czy dobrze slysze, czy przypadkiem czegos nie zobaczylam itd itd masakra okres ofc mi sie spoznia juz ponad tydzien od stresu Czasem juz brakuje mi sil, jestem strasznie zmeczona ani chwili relaksu ... Mili, super ze wszystko ok z małym :)
  16. Fuzzystone, napewno wszystko jest ok Mi np kiedys zatrzymal sie okres na pol roku od silnego stresu. Jak wyluzowalam wrocily regularne miesiaczki. Czasem jak sobie cos wkrece I bardzo sie denerwuje to zatrzymuje mi sie okres. Poprostu od stresu mam nieregularny :/ gdy jestem spokojna wszystko wraca do nor my. U mnie juz troche lepiej, odgonilam jakos mysli o zwariowaniu. Wiem ze to wszystko glupie myslj I lek ale trudno sie z tym walczy :/ Staram side juz Nic nie czytac Bo to tylko pogarsza sprawe a ja sie bardziej nakrecam
  17. ten brak sil tez juz przerabialam ... potym jak w autobusie zaczelo mi walić serce to polozylo mnie ze stresu na kilka tygodni ... jak doszlam do siebie to znalazlam sobie nowa wkretke ... juz chcialam lecieć do psychiatry ale obiecałam sobie ze dosc latania po lekarzach i wydawania kasy ... przeciez nie powiem mu ze przyszłam bo boje się ze zachoruje na chorobę psychiczna bo czytałam o tym i przypomnialam sobie ze kiedys tam pomyślałam ze ktos cos może mi nasypać do kubka tym bardziej ze bylo to tyle lat temu i nie pamietam dokladnie szczegółów ... tyle ze pomyślałam ' taa jasne napewno, ale na wszelki wypadek wezme go ze sobą' chyba tak ... to smieszne ... albo i nie juz się pogubiłam .... nie mysle logicznie, wszystkiego sie boje ... naczytalam się i dopasuje sobie objawy na sile chyba ..a co wy otym myślicie?
  18. mam 25 lat a zachowuje sie jak dziecko z tymi myślami. Umrę chyba z ta nerwica ... jest dwa tygodnie spokoju kiedy mysle ze sobie poradzę noc mnie nie boli nic nie wmawiam i nagle paf a może to to ... nie wiem czy się uzależniłam od tego stanu i adrenaliny. Ja sie nie umie zrelaksować i odpuścić, olac to. A chorba psychiczna to mnie juz paraliżuje ze strachu gorzej niż sm które wmawialam sobie rok temu ... a ten kubek z herbata to mi zyc nie daje odkad sobie przypomniałam ze tak kiedys tam pomyślałam .... ja juz chyba zachorowałam na głupotę albo faktycznie ze mna jest cos nie tak żeby tyle chorób sobie wmawiać a teraz te psychiczne.
  19. dzieki Mili za odpowiedz :) przeczytalam ze często są jakies juz pierwsze objawy w młodości ale często nie zauważalne. Co mi nie daje spokoju, od zawsze bylam strachliwa i wszystko sobie latwo wmawialam dlatego nie oglądam juz horrorów bo potem przez tydzień boje się w nocy wyjść do toalety haha, tak samo od dziecka boje się zostac sama bo ktos sie może wlamac (jak bylam mala to ktos sie faktycznie wlamal do domu) i sobie przypomniałam ze kiedys jak bylam sama w domu to przez myśl mi przeszlo żeby nie zostawiać kubka z herbata w kuchni bo może ktos cos tam dosypie bo sie wlamal na przykład (to bylo ok 6 lat temu) ... ale to bylo chwilowe i w głębi duszy to wiem ze irracjonalne, myśl w stylu a co jesli ... czy to mogą byc te natrętne myśli?.... potem juz nigdy nic takiego mi do glowy nie przyszlo. Boje się ze to moglbyc ten wczesny epizod w młodości i lada chwila zwariuje i jeszcze ten stres. Juz sama nie wiem jestem w takim stresie ze nic nie mogę jesc .... juz nic nie wiecej nie czytam bo oszaleje. Czy takie leki sa normalne? Pomocy
  20. bo przeczytalm ze np schozofremia czasami zaczyna sie od nerwicy lekowej, hipochondrii i trudno na tym etapie odróżnić nerwice od choroby psychicznej ... no ale ja mam juz ta nerwice od jakiś 5 lat wiec chyba bym juz jakies objawy zwariowania miala? masakra a juz się uspokoiłam to mnie ta myśl naszla ze może wariuje ....
  21. czy od nerwicy można zwariować? dopadl mnie lek przed chorobami psychicznymi ze od tej nerwicy wkoncu cos dostane ... juz przerobilam wszystkie choroby fizyczne wiec nadszedł chyba czas na wiecej ... eh życie bez Internetu byloby dla mnie wybawieniem ...
  22. pralinka mam tak samo dokladnie ... nie wiem jak sobie pomoc ... nie chce lekow bo jeszcze gorzej sie czuje jak pijana ... Mam takie same lęki i ataki jak ty ..
  23. pralinka mam tak samo dokladnie ... nie wiem jak sobie pomoc ... nie chce lekow bo jeszcze gorzej sie czuje jak pijana ... Mam takie same lęki i ataki jak ty ..
  24. ooo dokladnie tak jak ja. Te lęki mnie wykańczają, trzyma mnie juz z jakies 25 dni .... Dzis rano tez. Są juz mniejsze bo nie pozwalam sobie na wpadanie w panikę, jakos panuje nad atakami, ale ten lęk jest okropny ... mam wrażenie ze ręce i nogi mi odplywaja takie dziwne uczucie potem przelewa sie na szczękę przy tym czuje niepokój... masakra nie wiem jak sie pozbieram boje się wychodzić z domu... a sesja wrzesniowa przede mna jak sie tu uczuc z tym lękiem :/ Dawniej mialam takie same uczucie jak sobie cos wkrecalam, ale nie zwracałam na to uwagi bo myslalam tylko o danej chorobie a teraz wiem ze wszystko jest ok i nie potrafię sobie wytłumaczyć tych stanów lekow racjonalnie skąd to sie bierze i stad to przerażenie pewnie :/
  25. ooo dokladnie tak jak ja. Te lęki mnie wykańczają, trzyma mnie juz z jakies 25 dni .... Dzis rano tez. Są juz mniejsze bo nie pozwalam sobie na wpadanie w panikę, jakos panuje nad atakami, ale ten lęk jest okropny ... mam wrażenie ze ręce i nogi mi odplywaja takie dziwne uczucie potem przelewa sie na szczękę przy tym czuje niepokój... masakra nie wiem jak sie pozbieram boje się wychodzić z domu... a sesja wrzesniowa przede mna jak sie tu uczuc z tym lękiem :/ Dawniej mialam takie same uczucie jak sobie cos wkrecalam, ale nie zwracałam na to uwagi bo myslalam tylko o danej chorobie a teraz wiem ze wszystko jest ok i nie potrafię sobie wytłumaczyć tych stanów lekow racjonalnie skąd to sie bierze i stad to przerażenie pewnie :/
×