Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadzieja88

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nadzieja88

  1. No właśnie, sami wiemy najlepiej jak np najbliżsi bagatelizują nasz problem, no bo w końcu jak można bać się windy czy czegoś innego. A to już w nas siedzi i jest nie do przejścia. Myślę, że nie ma czegoś gorszego, lub lepszego. Każde zaburzenie jest problemem dla osoby, która musi się z tym zmierzyć.
  2. Chciałabym podzielić się też swoją historią, jeśli mogę :) Ja najpierw chorowałam na depresję, ciągle próbowałam siebie zabić i dwa razy wylądowałam w psychiatryku, a potem depresja przerodziła się w zaburzenia odżywiania (najpierw to szło w kierunku anoreksji, ale potem skończyłam jako bulimiczka) i przyznam, że wyjście z bulimii było koszmarem. Zapewne dlatego, że sama podświadomie z tego wychodzić nie chciałam, nawet jak próbowałam zawsze kończyło się tak samo. Chodziłam na terapię, brałam leki i tak cały czas. Potem moje zdrowienie wyglądało dziwacznie. Musiałam dosłownie od nowa uczyć się jeść. Nie mogłam brać dokładek, albo po posiłku zjeść choćby jednego cukierka albo plasterka szynki, bo zawsze kończyło się to napadem i wymiotowaniem. Myślałam chyba 24 godziny na dobę o żarciu. żarcie nawet mi się śniło. I był juz taki moment, gdy jeszcze do tego doszły nieuzasadnione lęki, ataki paniki, a mi już chyba na niczym nie zależało, chciałam po prostu umrzeć. Myślę, że to było moje najgłębsze dno. A potem nagle, w zasadzie bez mojej większej pracy, samo wszystko zaczeło się układać. Poznałam mojego obecnego narzeczonego, który niby nie zabraniał mi rzygać, ale głupio mi było, że on wiedzial, co robię. Pomalutku przestawałam tak bardzo przejmowac się wyglądem, jedzeniem, i jakoś jest lepiej. Minęło 8 miesięcy i jest coraz lepiej. Ostatnio odstawiłam leki, nie chodzę juz na psychoterapię i czuję się raczej zdrowa :) Ale dalej mam nieuzasadnione lęki. Zwłaszcza jak jestem sama. Najbardziej nie cierpię windy, zawsze boję się, że zobaczę coś w lustrze...
  3. Ja polecam "Kruchą i Bestię" Natalii Wietek. Książka jest nieco przerażająca, bo dotyczy Bestii, z którymi zmagają się ludzie. Bestii depresji, anoreksji, jakiś lęków. Całkiem niezła, nie chcę spoilerować, ale zakończenie pozostawia przyjemne uczucie. I jeszcze w środku jest płyta z piosenką, przecudowną!
  4. To, że nie umiesz ze sobą skończyc znaczy, że tak naprawdę tego nie chcesz. Myślę, że sporo osób na tym forum wie, co teraz przeżywasz. Ja wiem, że mi żadne słowa nie pomagały, a raczej dobijały. Nie widziałam nic, poza depresją i obojętnością. Ale z tego wychodzi się małymi kroczkami. Moim zdaniem w życiu nadchodzi pewien moment, gdy sami od siebie zaczynamy działać na lepsze - coś zmieniać. I to samo musi przyjść, bo w przeciwnym razie chyba tylko leki mogą nam pomóc przynajmniej na jakiś czas. W każdym razie to co wyniosłam po moich depresji i bulimii: NAPRAWDĘ WARTO ŻYĆ. Choćby z ciekawości, kim będziemy za kilka lat.
  5. Dziś jeszcze nic nie sprawiło mi dużej radości, ale za to wczoraj mój pies wskoczył do stawu i musiałam go "ratować", co w zasadzie było całkiem zabawne i do tej pory się z tego śmieję
  6. Nadzieja88

    cześć

    Właśnie najgorszy jest brak zrozumienia ze strony ludzi, którzy nie przeszli przez podobne problemy. Wiele ludzi uważa, że depresja to po prostu gorszy dzień. Dziękuję za miłe powitanie :)
  7. Budzi się facet rano, a cały pokój jest we krwi. Zagląda pod łóżko… a tam ranne pantofle o.O
  8. Nadzieja88

    cześć

    Witam Was, Od dawna szukałam tego typu forum i mam nadzieję, że trafiłam do dobrego miejsca. Miałam w swoim życiu nieco burzliwy okres (depresja itd) i teraz jestem na dobrej drodze ku zdrowiu. Myślę, że warto jednak poznać kilku ludzi borykających się z podobnymi problemami…
×