Hejka, witam wszystkich.
Mam nadzieję, że piszę we właściwym temacie i nie narozrabiam za bardzo. Jeśli tak to przepraszam, temat można wyrzucić do śmieci, a ja się nie pokażę już więcej
Mam problem z... W sumie nie wiem jak to określić Ze związkami. Powody są różne, problemów jest wiele, na razie chciałbym powiedzieć tylko o jednym. Może kiedyś o reszcie
Dawno dawno temu zostałem zdradzony. Potem ja zacząłem zdradzać. Nie miałem problemów z pójściem do łóżka na jedną noc. Były też i prostytutki. Ostatnia laska z którą byłem, niby to miał być luźny związek, zakochała się, a ja ją odtrąciłem! Przykro mi było z tego powodu.
Od jakiegoś czasu zmieniłem się. Można powiedzieć dojrzałem. Nie bawią mnie już szczeniackie wygłupy i przygody na jedną noc. Nie chcę też chwilowych przygód z prostytutkami. Chciałbym poznać tą jedną, ożenić się z nią, założyć rodzinę, po prostu być szczęśliwym. Ale nie potrafię.
Dlaczego?
Po pierwsze seks jest dla mnie czymś... dziwnym. Nie ma już tej magii, tego uczucia że jest to coś wspaniałego i przyjemnego. Po prostu jest!
Po drugie boję się, że po 2-3 razach z nowo poznaną dziewczyną mi się po prostu znudzi i rzucę ją, bez powodu (no, może powodem jest punkt powyżej). Ja tego nie chcę, ale boję się że tak się stanie.
No i po trzecie. Mam mega schiza, że się dowie o mojej przeszłości i wszystko się posypie. Boję się, bo nie wiem czy i jak zareaguje jak się dowie i czy będzie dla niej miało znaczenie, że to już rozdział zamknięty i przeszłość. A nie chcę budować czegoś, co się rozpadnie.
W zasadzie, to już poznałem taką jedną, podoba mi się, ale nie zrobię tego pierwszego kroku. A jakby ona zrobiła, to jej powiem że nie chcę z nią być, bo wybieram samotność.
Tzn. nie chciałbym jej odtrącać, ale tak się stanie, bo mam takiego właśnie schiza jak wam opisałem powyżej i...
Przepraszam, że was zamęczam swoimi głupotami, po prostu musiałem się wyżalić, a nie mam komu
Jak podpadłem w czymś to temat do kosza
Pa