
Dawidoff
Użytkownik-
Postów
47 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Dawidoff
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Nerwica sama w sobie jest czymś toksycznym. Nie podejmuj żadnych decyzji, które związek mogłyby zniweczyć. ROCD taki już jest. Za jakiś czas będziesz miał więcej przebłysków. Każdy tutaj przechodził przez coś takiego. Część osób już żyje szczęśliwie, grunt, to się po prostu nie poddawać i wierzyć w swoje. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
U mnie? Różnie i podłużnie. Wszystko skorelowane jest, w moim wypadku, ze stresem. Poza typowym ROCD, mam jeszcze myśli, że jakimś zachowaniem zdradzam swoją dziewczynę, boję się, że przy wykonywaniu określonych czynności (np. wychodzę z kumplami na piwo i w pobliżu są ładne dziewczyny, które obiektywnie należy uznać za takowe - sam fakt, że uważam je za ładne doprowadza mnie do szału, bo uważam, że jeżeli kogoś kocham, to powinienem takich ocen dokonywać tylko w stosunku do tej osoby itp.) ona może pomyśleć, że ją zdradzam. To są różne wariacje nt. tzw. "cheating thougths", co jest elementem, przyczyną lub następstwem ROCD (bo z różnych obserwacji, czy to na forach, czy to w książkach, wychodzi mi, że te zaburzenia potrafią się wzajemnie uzupełniać). Ostatnimi czasy często pojawiający się imperatywny rozkaz, że powinienem zdradzić swoją dziewczynę. Dodatkowo - typowa hipochondria, jak nie mam w danym momencie ROCD, to najczęściej wkręcam sobie raka żołądka (dziadek ostatnio zmarł właśnie na raka żołądka, co moje rozkminy w tym temacie właściwie spowodowało) i inne nowotwory. Poza tym, dosyć zaniżone poczucie własnej wartości - czuję się śmieciem, chociaż rzekomo nie powinienem - mam kochającą dziewczynę, dobrze płatną pracę zgodną ze swoim wykształceniem, niezłe perspektywy na doktorat, wraz z dobrą średnią na ostatnich latach studiów. Pomimo tego, porównuję się z każdym i chciałbym wykonywać to co on i żeby przynosiło to takie pieniądze jak jemu - zawsze widzę, że ktoś w czymś jest lepszym ode mnie. Do tego dochodzi stres związany z pracą, którą ma charakter taki, że wszystkie czynności w niej obarczone są terminami, od których częstokroć zależy czyjeś życie. Stres ów częstokroć generuje do tego kompulsywną masturbację. Moje problemy zaczęły się natomiast nie od ROCD, a od masakrycznej hipochondrii, potem przeszły w chorobliwą zazdrość o dziewczynę, a potem przeszły w ROCD i inne natręctwa. Choć, jak sobie teraz uświadamiam, od dziecka miałem mnóstwo natręctw, chociaż tak naprawdę z tego nie zdawałem sobie sprawy. Obecnie, jak zaznaczyłem na wstępie, moje myśli nasilają się wprost proporcjonalnie do czasu w którym jestem w zwiększonej ekspozycji na stres. Siłą rzeczy, życie moje jest tak skonstruowane, że jednocześnie studiuję ciężki kierunek i pracuję. Dodać do tego działalność stricte pozauczelnianą typu kształcenie w kierunku językowym oraz organizacja konferencji naukowych o różnym szczeblu - kabała gotowa. Z perspektywy czasu jednak, lepiej to znoszę, bo się sam obserwuję - staram się chillować i nie żyć swoimi natręctwami, chociaż to naprawdę bardzo trudne. Dużo pomaga świadomość, że spory udział w takim myśleniu ma po prostu permanentny stres. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Zanadto się rozemocjonowałeś i przez to wpadasz w głębszy wir swoich natręctw. Proponuję odizolować się na jakiś czas od dziewczyny, wyeliminować stresotwórcze czynniki i skupić na własnych potrzebach (być może też na terapii). Na chłodno znacznie łatwiej będzie Tobie przeanalizować sytuację. A gdyby dziewczyna się wypięła, to swoje odchorować i przetłumaczyć sobie, że to nie była ,,ta jedyna". Tego kwiatu jest pół światu. Pewnie jeszcze nieraz się sparzysz. Po co izolować się od osoby, którą się kocha? Przecież to jest wewnętrznie sprzeczne. Ludzie, którzy się kochają, nie robią sobie przerw. -
Chyba rozumiem, o co Ci chodzi. Też od jakiegoś czasu rozkminiam, że samo OCD opiera się na swoistym konflikcie poglądów duszy i poglądów umysłu. Jest pewien dualizm. Dusza, z natury swej jest czymś transcendentnym i pierwotnym, ale wg mnie (przynajmniej ja to tak odczuwam) czymś równie dobrym, co niepojętym. Umysł, to coś wtórnego, coś wyuczonego - to może być albo dobre, albo złe, jak to ludzie. Problem powstaje, kiedy dusza bierze za rogi umysł i zaczyna się ujawniać. Śmiem twierdzić, że dusza wraz z rozwojem człowieka, odchodzi jakoś na boczny tor, a to umysł bierze w człowieku górę i przede wszystkim moralność, jaką wytworzył. Owszem, każdy ma konflikty, przy czym osoba będąca nerwicowcem inaczej to odczuwa, sprawia jej to większy ból. Pomijam tutaj typowe natręctwa i kompulsje, jak mycie rąk, chodzi mi o głębsze stany, typu: dlaczego wierzący nerwicowiec bluźni myślami w kościele? Dlaczego przykładny i kochający swoją kobietę facet ma cheating thoughts i analizuje urodę swojej partnerki, zadaje pytania czy kocha? Dlaczego zadeklarowani heteroseksualiści wkręcają sobie homoseksualizm? Zasadza się to wszystko na relacji przeciwnej, dobra dusza i pewne nie do końca akceptowane przez tą duszę zachowanie, ale nabyte przez umysł. W moim wypadku, długo nie wiedziałem, że mam nn. Zaczęło się od stresu, przez hipochondrię, a teraz mocuję się "z kocham nie kocham". Jestem pewien w głębi duszy, że kocham swoją dziewczynę, zresztą walczę z ROCD ponad rok. Miałem potężną remisję, gdzie właściwie poczułem się zdrowy, ale przyszły znowu, te same pytania. Dusza mówi co innego niż umysł i jest przerażona pytaniami stawianymi przez umysł. Bo to, co umysł kwestionuje, przez duszę akceptowalne nie jest. Przykładowo więc, moja dusza mówi "kocham" - ale umysł mówi: nie kochasz, idź coś wyrwij, zerżnij, zdradź, bo taka jest rzeczywistość, tak robią faceci, tak robią wszyscy. Umysł, żyjąc w czasach wszechobecnej właściwie pogardy dla miłości, krótkich związków, rozwodów, rodzinnych patologii uczy się tego i wybiera to, co w jego mniemaniu lepsze dla swojego posiadacza. Lepsze, ale tylko zdaniem umysłu, bo dusza bierze górę. Stres, jako zjawisko biologiczne, stężenie tych hormnów których nie trzeba, też robi swoje. Również mam coś takiego, jak wspomniane drzwi - nauczyłem się już gardzić trochę swoimi myślami, ale mimo to nerwica broni się wtedy rozpaczliwie "a, nie reagujesz na te myśli, nie zależy Ci na niej". I wtedy strach, że może mieć rację. Również, mam ogromną odporność na cierpienie. Ja wybrałem ścieżkę, że z czasem to minie zupełnie, że te myśli odejdą, bo są bez znaczenia dla mojej dobrej duszy. I że to tylko myśli, które człowiek nabył, za bardzo obchodząc się złymi wzorcami, które umysł nabył w toku swojego życia.
-
Dzisiaj złe myśli odeszły i jest to dobry dzień!
-
Natrętne porównywania się z innymi ludzmi
Dawidoff odpowiedział(a) na khaleesi temat w Nerwica natręctw
Nie. No chyba po to, by wymienić dziewczynę na lepszy egzemplarz w razie potrzeby. Mam w głębi duszy szczerą wiarę, że tak nie jest. -
Natrętne porównywania się z innymi ludzmi
Dawidoff odpowiedział(a) na khaleesi temat w Nerwica natręctw
Postacie historyczne się liczę? Bo zawsze chciałem być podobny do kilku delikwentów znanych z kart historii. Generalnie jednak, porównuję się do przyjaciół i wrogów, chcę być zawsze od nich lepszy, we wszystkim. Jak nie jestem, to mam mega doła (np. słabsza ocena na studiach, niż inni). Doszło nawet do tego, że rywalizowałem ze swoją dziewczyną i byłem wściekły, jak miała lepsze oceny na studiach niż ja. Porównuję też swoją urodę do innych, urodę swojej dziewczyny do dziewczyn innych znajomych. W sumie debilne, bo po ki ch... to robić... -
Cóż mogę powiedzieć... Szkoda, że nie wytrzymałeś i dałeś za wygraną. Moja historia mocno podobna, ale wciąż trwa - i w chwilach prześwitów, mocno mnie to cieszy :). Ja jestem ze swoją już ponad 2,5 roku. Pierwsze natręctwa miałem takie, że się o nią bałem, wyobrażałem sobie że nie wiadomo jakie ją wypadki spotkają, że ktoś ją zgwałci, zabije, że muszę ją ciągle chronić, potem doszła chorobliwa zazdrość. Dodam, ze jakoś przed związkiem miałem niesamowite ataki hipochondrii, wciskałem sobie przez parę miesięcy raka mózgu, zawały itd. Potem jakiś czas było wspaniale, a jakoś po 11 miesiącach związku, uderzyło mnie to, co Ciebie. Zadawanie pytania, czy kocham, czy nie kocham, czy jest mnie warta, czy nie podobają mi się inne, potem doszło jeszcze neurotycznie napędzany rozkaz nerwicy, że powinienem ją zdradzić. Jak ogarniasz angielski, poszperaj sobie o ROCD (relationship obsessive-compulsive disorder), u nas ten temat jest mocno w powijakach. Także cheatings thoughts, też bardzo ciekawe hasło w kontekście ROCD. Potem wizyty u psychiatry (a właściwie u dwóch, by mieć pewność, że to to), stwierdzony ZOK, przepisany asertin, psychoterapia, która mnie troszkę irytowała i jej zaprzestałem - od stycznia było w miarę normalnie jakoś do połowy lipca. Asertin mocno mi pomógł, wyciszył, tych prześwitów i radosnych chwil było bardzo dużo. Przestałem go zażywać, naiwnie myśląc, że jestem w stanie to pokonać sam, jakoś z końcem kwietnia. No i nn wróciła po raz kolejny w połowie lipca. Ale się nie poddaję, to bez sensu, tylko bardziej się w tym utwierdzam. Z jednej strony, serio, mega współczucie, bo strata bliskiej osoby jest straszna, a z drugiej - Twoje nieszczęście bardzo mi pomaga, bo wiem, że zerwanie tak naprawdę nic nie da - trzeba trwać, bo rozstanie nie jest rozwiązaniem. Na anglojęzycznych czy francuskojęzycznych forach takich osób jak Ty jest, niestety, na pęczki. Niektórzy tracili partnerów bezpowrotnie, innym udało się wrócić, częstokroć, takie chwilowe rozstania ich uzdrawiały. Spróbuj to wyleczyć i następnym razem, po prostu, nie poddawać się :).
-
Don Kamillo , czyli generalnie rzecz biorąc, Twoja ex była złą osobą? Pozytywnych cech było mniej, niż tych złych? Rikuhod, ale z drugiej strony, taka walka z nerwicą przynosi na początku bardzo złe skutki. Wiem to po sobie. Walczenie na siłę, przekrzykiwanie nerwicy, to często kamień na młyn dla niej. Zawsze będzie odpowiedź, jak echo, że jest na odwrót i wpadasz w błędne koło. Po półtora roku walki - fakt, w takie rzeczy mogę się bawić. Zgodzę się również, że mają niesamowitą siłę, jednakże, rozumiem naturę tej choroby, a zrozumienie jej to ABSOLUTNY KLUCZ do lepszego życia... Kiedyś tam. Nieraz radziłeś ludziom, żeby te myśli po prostu płynęły i dla dziewczyny to chyba najlepsze, co teraz może mieć. Niech te myśli płyną, nie walcz z nimi, po prostu je lekceważ. Na początku to jest chyba najlepsze.
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ehh... Wczoraj przyszpiliło mocno i tak trzyma, choć preludium jest już około od tygodnia. Paskudny dramat. A co tam u Was? -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Z ciekawości... Też macie problemy z nauką? Trudniej Wam wszystko wchodzi łba, szybko zapominacie itd.? -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
U mnie od miesiąca super - a to dziwne, bo zszedłem w ostatnim czasie na 50 mg Asertinu. Oby jak najdłużej się to utrzymywało. Na psychoterapie nie uczęszczam od dawna, pochodziłem raptem z 3 miesiące - choć nie powiem, sporo mi one dały. Dziwnie się czuję to pisząc, bo jeszcze 13 miesięcy temu mój mózg kwiczał i kwilił na tym forum... Z dziewczyną układa mi się naprawdę super :). Jest super, ale inaczej. Moja nerwica miała chyba związek z wchodzeniem w nowy etap związku - mój mózg z początku nie rozumiał i nie mógł się przestawić. Naprawdę sporo daje pewna redefinicja celów życiowych. A także zastanowienie się, czym jest związek. Jak chcemy, żeby wyglądał. Mi np. bardzo pomogło znalezienie pracy zgodnie z kierunkiem studiów. Baaaardzo mi to pomogło. Obowiązków jakby więcej - a mimo to, jakiś taki szczęśliwszy jestem. Generalnie - im mniej się o tym myśli (tzn. o swoim OCD czy też precyzyjniej - ROCD), im bardziej angażuje w jakieś działanie, tym mniej jest mózg zajęty rozkminianiem pierdół i mieleniem wciąż tego samego gówna. Dodatkowo, ważne są rozmowy z partnerem/partnerką. Może to banał, ale to jest naprawdę cholernie ważne. Nie duście swych lęków, pragnień, rozkmin, tylko mówcie, rozmawiajcie. Nawet, jeśli nie czujecie jakiejś wewnętrznej potrzeby, bo w nn może tak być, że tego czuć nie będziecie. Powodzenia i nie pozostaje mi życzyć Wam (i sobie też), by remisje trwały dłużej, i dłużej, i dłużej, aż do całkowitego wyleczenia ! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Skoro się walczy, to jednak coś ta druga osoba dla nas znaczy, prawda? Ja walczę już 10 miesięcy i nie zamierzam się poddać, bo wiem, że mam super dziewczynę i chcę z nią się zestarzeć. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Raz lepiej, raz gorzej, ale coraz więcej tego "lepiej" :). Sporo pozytywnych uczuć, a natręctwa już nie trwają całe dni i remisje są dłuższe. Nabrało to swoistej cykliczności, przez wakacje uderzało równiuśko co miesiąc, teraz uderza tak co trzy tygodnie, czasem później. Zawsze jeden dzień jest mocniejszy, taki, że nawet facetowi chce się ryczeć. Ostatnio mam głównie natręctwa, że pożądam innych dziewczyn i jest mi z tym źle (choć z tego co wiem, to normalne, że czasem na drodze się człowiek oglądnie, a szczególnie u facetów - przynajmniej u moich kumpli, a część z nich ma spory staż), pomimo że moja dziewczyna jest naprawdę śliczna i nasze relacje są naprawdę super. W sferze seksualnej też nie mam powodów do narzekania. Ostatnio mam też często natręctwo, kiedy rozmawiam przez telefon ze swoją dziewczyną, że nie chcę z nią rozmawiać, że rozmowa trwa za długo. A w sumie nie wiem, czy godzina telefonicznej rozmowy dziennie (nie licząc esemesy i fejsbuków w ciągu dnia) to długo, zważywszy, że wprowadziliśmy sobie taki rytuał, jak jesteśmy w rozłące. Na początku związku potrafiłem rozmawiać nawet 2h, teraz też czasami, ale po jakimś czasie, kołoczą się myśli typu: "a nie powinieneś już skończyć", "czy chce ci się rozmawiać" itd. Strasznie to irytujące i czasem mnie to przeraża. -
To też nie jest tak do końca, że trzeba mieć wszystko w dupie cały czas... Ja mam np. natręctwa dotyczące mojej dziewczyny, różnej treści. I czuję podświadomie, że ją kocham, mam autentyczną wolę bycia z nią, a mimo to czasem pojawią się natręctwa przeciwne. Opuszczenie jej to najstraszniejsza wizja mimo wszystko. Dużo zależy od treści natręctw i poziomu stresu.
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Jak tam, żyjecie jakoś? U mnie niby coraz lepiej, ale są takie dni że jak to cholerstwo uderza to po prostu czarna rozpacz i nie mogę się pozbierać. Z tego co patrzę w kalendarz, po niespełna miesięcy uderzyło mega mocno, tak, że się poryczałem. Natręctwa, że jej nie kocham, że mi się nie podoba itd... - aż się poryczałem. Ze skrajności w skrajność, bo potem jak od mojej ukochanej odjeżdżałem, to się popłakałem, że za nią w sumie mega tęsknię. Jeszcze na dworcu, po prostu dobija mnie to, a jeszcze dołuje fakt niemęskość takiego zachowania, momentami czuję się jak rozregulowana nastoletnia siksa przed okresem, nigdy przez ponad 20 lat swojego życia nie reagowałem tak emocjonalnie jak przez ostatnie 4 miesiące. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
A miałaś natręctwa typu "kocham-nie kocham" -
Jak w temacie: czy jest jakiś udowodniony związek między tymi aspektami?
-
Natrętne myśli niszczą mnie i mój związek
Dawidoff odpowiedział(a) na ambasador temat w Nerwica natręctw
Też mieliście takie akcje, że wkręcaliście sobie właściwie że każda spotkana na ulicy dziewczyna/facet to ta jedyna/jedyny i może z nim bym coś ogarnęła/ogarnął, jakiś seksik albo związek na dłużej? Czy też ogólnie, że ta a ta mi się podoba? Teraz natręctwa pt. czy kocham czy nie zmieniły się bardziej na takie, niby męczą mniej, i z moją dziewczyną jest już coraz normalniej, ale też mnie wkurzają i strasznie smucą... Tak naprawdę ich nie chce i często na skutek takich natręctw pojawiają się takie takie kontr myśli, że najchętniej wszystkie inne wybić, żeby nie męczyły mi mózgu i nie atakowały mojego szczęścia w postaci związku z dziewczyną... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Siema, Mogę napisać, że jest lepiej :). Prowadzę od 17 kwietnia dziennik nt. moich myśli związanych z dziewczyną. Mogę napisać, że obecnie przez 23 dni były myśli z przewagą pozytywnych tych pozytywnych o swojej dziewczynie (były nawet dni, w których zniknęły wszelkie natręctwa - co mnie bardzo cieszy, bo to zdecydowany progres jest od 25 lutego). 12 dni to z kolei dni z przewagą złych myśli (przy czym może 4-5 dni były takie, że byłem sparaliżowany tymi myślami i byłem blisko płaczu lub płakałem). Razem - 35 dni, w tym tylko przez 4-5 dni były takie, że nie mogłem egzystować. Chyba nienajgorszy wynik, co o tym sądzicie? Przede wszystkim, te natręctwa zaczynają się powoli wyciszać, już mną tak nie władną, jak wcześniej. Staram się faktycznie podchodzić do tego neutralnie, ale są po prostu takie dni, kiedy się nie da - przyszpili i już. Zaobserwowałem też u siebie, że w tych kryzysowych momentach często dzwoniłem do dziewczyny, żebyśmy się spotkali i po prostu najzwyczajniej w świecie poprzytulali - strasznie tego potrzebowałem. Przytulanie zresztą pomaga mi dość mocno. Sprzeczność - no bo jak to w końcu; z jednej strony mózg mi wysyła jakieś zrypany rozkminy, a z drugiej wręcz MUSZĘ się z nią spotkać bo nie wytrzymam. Inna sprawa, że mocno mi się to nasila przy stresach (nie wiem, czy to normalne) - kolokwia, konferencje naukowe, także egzaminy mocno mnie rozstrajają. Dzisiaj mam np. dużo gorszy dzień niż ostatnimi czasy, dlatego też się pojawiłem na forum po dłuższej nieobecności :). I fakt, ciężko czasem pokonać natręctwa związane z wyrzutami sumienia. -- 06 cze 2014, 20:01 -- Też mieliście takie akcje, że wkręcaliście sobie właściwie że każda spotkana na ulicy dziewczyna/facet to ta jedyna/jedyny i może z nim bym coś ogarnęła/ogarnął, jakiś seksik albo związek na dłużej? Czy też ogólnie, że ta a ta mi się podoba -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
W sumie byłem u Pani psychoterapeutki, bardzo przyjemny... monolog w moim wykonaniu. Troszkę się wygadałem, po sesji czułem się jakiś taki oczyszczony i mega spokojny, z pozytywnym nastawieniem do partnerki. Dostałem też ćwiczenia - prowadzenie dziennika z dobrymi myślami dotyczącymi mojej dziewczyny i mam starać się temu nie tyle opierać, co po prostu pozwolić płynąć tym myślom. Zlewać je. Tak myślę, że na razie nie będę się zrażał do tej psychoterapii, ustaliłem, że będą co 2 tygodnie, jest tanio, bo część refundowana jest przez miasto - także, pomimo tego, co dotychczas sądziłem o psychoterapiach, będę sobie na razie chodził :). 2 ostatnie dni bardzo w porządku. W ogóle miałem ciekawą sytuację, bo na porannym wykładzie we czwartek strasznie mnie przyszpiliło, strasznie złe natręctwa i lęk, potem, jak zobaczyłem się dziewczyną, to zrobiło mi się lepiej, jak się przytuliłem - negatywne myśli zamieniły się w pozytywne i do końca dnia było naprawdę dobrze :). A tak, to od czwartku właściwie dobrze się czuję, teraz pod wieczór mi się tak mocniej włączyło. Z dziewczyną rozmawiamy dużo przez fejsa i przez telefon, negatywne myślenie aż tak nie atakuje, a jak już, to właśnie staram się to zlewać i nawet mi to wychodzi (może dzisiaj było troszkę gorzej, ale nie od razu Rzym zbudowano, prawda? - czasem na wyleczenie i skorygowanie pewnych rzeczy trzeba CZASU). Ale pracuję nad sobą i się nie poddaję, Wam też tego życzę! -- 27 kwi 2014, 20:12 -- Jak tam u Was? U mnie chyba Asertin (biorę 7 tydzień) zaczął działać, od 21 kwietnia było naprawdę fajnie, zarówno z dziewczyną, jak i bez niej w pobliżu, właściwie nawet momentami wstawałem bez lęku. W sumie, najdłuższa remisja jaką miałem, dzisiaj troszkę gorzej, jak spotkałem się dziewczyną, ale i tak jest to dużo słabsze niż te 2 miesiące temu - chociaż tyle dobrze. Psychoterapia na razie niestety rzadziej, niż lekarz zalecił, ale ważne, że coś robię. I mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :)... -- 27 kwi 2014, 20:13 -- Jak tam u Was? U mnie chyba Asertin (biorę 7 tydzień) zaczął działać, od 21 kwietnia było naprawdę fajnie, zarówno z dziewczyną, jak i bez niej w pobliżu, właściwie nawet momentami wstawałem bez lęku. W sumie, najdłuższa remisja jaką miałem, dzisiaj troszkę gorzej, jak spotkałem się dziewczyną, ale i tak jest to dużo słabsze niż te 2 miesiące temu - chociaż tyle dobrze. Psychoterapia na razie niestety rzadziej, niż lekarz zalecił, ale ważne, że coś robię. I mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :)... -- 27 kwi 2014, 21:05 -- Jak tam u Was? U mnie chyba Asertin (biorę 7 tydzień) zaczął działać, od 21 kwietnia było naprawdę fajnie, zarówno z dziewczyną, jak i bez niej w pobliżu, właściwie nawet momentami wstawałem bez lęku. W sumie, najdłuższa remisja jaką miałem, dzisiaj troszkę gorzej, jak spotkałem się dziewczyną, ale i tak jest to dużo słabsze niż te 2 miesiące temu - chociaż tyle dobrze. Psychoterapia na razie niestety rzadziej, niż lekarz zalecił, ale ważne, że coś robię. I mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :)... -
Czy jak mój stan nie notuje za dużej poprawy (tzn. w porównaniu do czasów, kiedy nie brałem, to było koszmarnie dzień w dzień, teraz mam przynajmniej kilkudniowe remisje) po miesiącu brania asertinu 50 i po prawie tygodniu z asertinem 100, to czy powinienem coś zmienić czy jeszcze dać szanse rozkręcić się sertralinie (to moje pierwsze leki).
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
Dawidoff odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Coś w tym jest. Kto wie, może to po prostu chwilowe załamania uczuć (przynajmniej w moim wypadku), które w każdym związku jest czasem normalne i przebiega na różne sposoby? Tak czy owak, poddać się nie zamierzam.