Teraz to różnie, ostatnie dwa tygodnie stosując środki i dietę pani irydolog (które kosztowały tyle, że po jednym, niepełnym cyklu musiałem odpuścić...) sypiałem nie najgorzej bo 6h (Raz udało mi się przespać 9!!!!!), acz ostatnio mi się pogarszało.
A ze związkiem to była inna sprawa. Moja dziewczyna to była ostatnia rzecz na jakiej mi zależało, byłem w stanie nie wziąć leków żeby móc zabrać ją wieczorem do kina czy restauracji. Niestety nie czuła się ze mną szczęśliwa odkąd to się zaczęło więc odeszła... Trudno się dziwić bo te leki powodowały u mnie potworne huśtawki nastrojów w pewnym momencie, ale to był jedne z kilku skutków ubocznych.... Na innych rzeczach nadal mi zależy tylko, nie mam na nie za cholerę siły (ledwo domknąłem sesję).
A bezsenność? Pojawiała się stopniowo. Najpierw jedna noc w miesiącu, potem jedna w tygodniu, wreszcie co drugi dzień. Na wakacje się uspokoiło (inaczej się odżywiałem i piekielnie dużo ćwiczyłem, 7 razy w tyg basen, 4 razy siłownia, dziennie rower po godzinie plus każdy trening zakończony 20-minutowym biegiem). Ale niestety, nawet intensywne treningi już nie pomagały we wrześniu... Wczoraj spałem 2,5h, zobaczymy jak będzie dziś.