Witajcie.
Od dłuższego czasu obserwuję to forum, więc wypadało kiedyś do tego grona dołączyć. Oto jestem. Mam 21 lat, marne perspektywy na przyszłość oraz sporą niechęć do życia (i egzystencji samej w sobie). Jako że nie rozmawiam o swoich psychicznych problemach nawet z własną rodziną (powód: po prostu nie chcę, wręcz chorobliwie nikomu w tej kwestii nie ufam), a problemów jest wiele i ciążą mi bardzo, zapewne będę Was nimi zadręczać. Mimo wszystko sama nie udźwignę tego ciężaru, więc może tutaj znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mi pomóc, chociaż chusteczkę mokrą poda, cobym się od tego dźwigania nie przegrzała przypadkiem. A ja oczywiście nie pozostanę dłużna.
Mam cichą nadzieję, że cieplutko mnie przyjmiecie do swego grona :)