Skocz do zawartości
Nerwica.com

xsydney

Użytkownik
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez xsydney

  1. Dzięki bardzo Takie posty są budujące masz w sobie dużo empatii to się ceni.Zrozumienie i tego typu posty daję dużo więcej niż rady nie świadomych ludzi typu weź się w garść,jesteś leniem,inni mają gorzej, będzie dobrze bo jak osoba ma zrozumieć że będzie dobrze skoro doskonale wie że nie będzie i to tylko wkurwia.Gdyby wszyscy ludzie tacy byli to życie z ta chorobą by tak nie bolało jeśli chodzi o egzystowanie,wegetowanie i ta mękę kazdego dnia bez wytchnienia.Żyć warto jestem tego zdania ale w takim stanie nie warto to nie ma z normalnym zycie nic wspólnego.Dokładnie pamiętam jak kochałem życie kiedy byłem zdrowy i na każdy kolejny dzień się czekało z niecierpliwością i uśmiechem.Odkiedy choruję(od 16 lat) nie żyję tylko jestem.Jestem ciałem które widać osobą która inaczej postrzega świat i gdy widzi kogoś szczęsliwego to płaczę i cierpi jak osoba która wie że zaraz umrzę. Heh co do tej empatii to akurat nie jest dobra rzecz, bo mnie to w duzym stopniu niszczylo. dopiero teraz ucze sie stawiac granice i podoba mi sie to. Piszesz ze miales swietne zycie, byles szczesliwy. ja mialam troche porypane dziecinstwo, poza tym zawsze bylam zbyt wrazliwa, nigdy nie umialam sie bronic. Wiele zlych emocji sie skumulowalo, a to, co zdarzylo sie rok temu, doprowadzilo mnie do ciezkiego zalamania nerwowego. na szczescie mi pomogly, pomagaja SSRI pierwszego rzutu - czuje sie bombowo hehe, a niedlugo zamierzam je odstawiac, mam nadzieje ze koszmarki nie powroca, bo nie wyobrazam sobie tego. takze...co moge Ci powiedziec pozytywnego...ciesz sie, ze miales takie super dziecinstwo i pierwsza polowe mlodosci :). No dobra, rozumiem, ze generalnie nie jestes w nastroju do cieszenia sie. Łatwo mi wczuc sie w sytuacje innych, zwlaszcza po tym co przezylam ostatnimi czasy. Wydaje mi sie, ze temat depresji jest mimo wszystko malo znany w naszym spoleczenstwie. ja, gdyby nie to, ze ciekawia mnie te tematy, nie mialabym pojecia co to jest CHAD, jak funkcjonuja ludzie na to cierpiacy. Mysle, ze warto byloby zaznajomic ludzi blizej z tym tematem, depresji wogole, bo zdaje sobie sprawe jak brak swiadomosci ludzi, a zwlaszcza najblizszych, moze jeszcze pogarszac sprawe. ostatnia rzecza jaka powinno sie robic chorej osobie to bagatelizowac jej przypadlosc. ale naprawde wiele osob moze Ci pozazdroscic ze miales takie fajne zycie. a to, ze sie skonczylo /nie wiadomo czy na amen :)/... niestety takie doswiadczenia jeszcze dobitniej pokazuja, ze tak naprawde my jako ludzie na bardzo niewiele rzeczy mamy wplyw. zaczelam czytac podrecznik do neurologii, inteesuje mnie jak to wszystko funkcjonuje, bo nie ukrywam, jestem pod duzym wrazeniem dzialania mozgu /mialam niestety okazje sie przekonac o jego mozliwosciach/ i wplywie roznych substancji na jego funkcjonowanie. wierze, ze i w CHAD farmakologia pojdzie do przodu, chociaz kiedy, to nie wiem
  2. xsydney

    ot

    Faktycznie, Twoje ZO jest baaardzo ciezkie , trafiles w sedno hahahahahaha
  3. wiesz co, napisalam ze bylam w za...iście ciezkim stanie przez pare dni, reszte dni udalo sie jakos ogarniac. psychiatra, ktora sie mna wtedy opiekowala powiedziala ze to byla ciezka depresja, jak wiadomo nie o nazwe chodzi. Pozdrawiam i lece spac bo rano trzeba wstac do roboty :)
  4. kurcze 'chlopaki' /i dziewczyny oczywiscie tez ale jak wiadac zdecydowana mniejszosc/, strasznie mi Was szkoda... nie odbierajcie tego jako litowanie sie, po prostu to byla loteria.. bylam w tym piekle na szczescie (w tym najwiekszym) tylko pare dni.. mialam ciezkie zalamanie nerwowe/gleboka depresje, niewazne jak to nazwac. teraz moge zyc normalnie, moge sie cieszyc, czuje spokoj. czemu musi byc taka popaprana choroba jak czad?? nie wiem. kiedys powiedzialabym Wam pewnie ze mimo wszystko warto zyc. dzis wiem, ze bedac w piekle, marzy sie tylko o tym, by przestac czuc. moze spotkamy sie kiedys gdzies tam po 'drugiej' stronie?? moze tak, a moze nie. Jestem teraz z Wami myslami, trzymajcie sie..
  5. absolutnie wyprowadz sie. do innego miasta. zerwij jakikolwiek kontakt. napisalas ze masz jakies tam pieniazki odlozone - to jest Twoja SZANSA na PRAWDZIWE zycie. naprawde nie zostawaj tam, oni sie nie zmienia...
  6. Dla siebie już WYGRAŁAŚ Jesteś wspaniałą dziewczyną Podziwiam całym sercem :)
  7. wlasnie autorka chyba nie nazywa swojego przypadku jako problem. i ja to akceptuje. jesli ona jest szczesliwa, jesli nie krzywdzi tym nikogo ani siebie, to ja to jak najbardziej akceptuję. Kto powiedzial, jak powinno wygladac szczescie? Czy musi ono byc takie, jakie nam wpajano? Do autorki watku: najwzaniejsze, że jestes szczesliwa, pamietaj, że to zalezy od Ciebie. Mam nadzieje, że będziecie zawsze razem i nic Was nie rozdzieli.
  8. Z tym zdaniem się nie zgodzę. Bycie niepodatnym na zaburzenia nie gwarantuje "normalności", kiedy wychowywano się np. w patologii. Przeczytaj sobie dokladnie kolejne zdanie
  9. xsydney

    widzimy się znowu

    Dokladnie. ja tez jestem kobieta i nie zycze sobie zeby wszystkie kobiety obrazac i wrzucac do jednego worka. to JA zolstalam w swoim zwiazku potraktowana jak smiec, przeszlam przez pieklo, a on sie dobrze bawi. wiec daj se spokoj gosciu z tymi zenujacymi tekstami
  10. xsydney

    widzimy się znowu

    moze potrzebna jest zmiana leku, zeby odpowiednio zadzialaly? chyba nie musze pisac ze alkohol to glupi pomysl... ile czasu minelo od rozstania? -- 17 sie 2014, 22:04 -- ja bralam na poczatku aurorix, ale pomogl dopiero citabax. wazne zeby znalezc kogos, z kim mozesz pogadac- psychologa czy psychiatre (ja mam 2 w 1, jakbys byl z wielkopolski to moge polecic )
  11. xsydney

    widzimy się znowu

    mi pomogly leki - zeby sie ogarnac. brales kiedys jakies leki??
  12. xsydney

    widzimy się znowu

    Zyj tylko dla SIEBIE!!!! NIGDY nie zyje sie dla kogos innego, ta gra nie jest warta swieczki. Wiem, bo kochalam przez 6 lat kogos, kto obiecywal mi wieczna milosc i spierdolil gdy tylko jakas mloda siksa na niego poleciala. Ludzie są źli i mysla tylko o sobie. kazdy mysli tylko o sobie. Pogodz sie z tym i rob to, co Topbie sprawia przyjemnosc (wszystko, poza uszczesliwaniem innych)! :)
  13. witajcie! i ja niestety dołączyłam do grona biorących niska wiara w siebie, niezadowolenie z siebie, poczucie winy towarzyszą mi od kiedy pamiętam, od wielu lat borykam się z objawami somatycznymi przed pójściem do szkoły, następnie pracy. parę miesięcy temu doszło "męczenie się" (psychiczne) pracą, poczucie rutyny, aż w końcu duży wstrząs - przykre wydarzenie w moim życiu (utrata najbliższej osoby). No i od razu refleksja, ze nie poradzę sobie z tym sama, miarka się przebrała i potrzebuje iść na terapię. Terapeutka jest także psychiatrą i już na pierwszym spotkaniu zaproponowała leki. Najpierw się wahałam, ale mówiła, ze dzięki temu terapia będzie efektywniejsza, że to po prostu podwyższy poziom serotoniny, który spadł... no i dałam się namówić. Parę lat wcześniej (przy pójsciu na studia inna psychiatra wypisała mi rexetin, który źle na mnie działał, zarzuciłam po króciutkim czasie brania leków i kolejne 6 lat nie czułam potrzeby ich brania), w związku z tym obecna lekarka wypisała mi moklobemid, małą dawkę. Brałam jakieś 3tygodnie, bez poprawy, zaczęłam mieć myśli o tym, że wolałabym umrzeć (zanim zaczełam brać ten lek miałam tylko obawy jak ja sobie w zyciu poradze p tej stracie, co ja zrobię z tym życiem, wszystko mnie przerazało), jak powiedziałam o tych myślach samonicestwiających, zdecydowała że należy zwiększyć dawkę i na pewno pomoże. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej- gonitwa negatywnych myśli w głowie, bezwładne ręce, myśli rezygnacyjne, poczucie, jakby mi świadomość ulatywała, nie widziałam co robie, czasem łaziłam w kółko po pokoju, walenie serca... Potem dowiedziałam się, ze to był lęk, bo serio nie czułam nawet tego lęku, czułam takie silne otępienie, były chwile, że czułam, że to na mnie dosłownie "spływa" ta ciemność, myślałam, że umieram, resztkami sił modliłam się, żeby mnie nie pochłonęła, na szczęście wygrałam o_O. na szczęście to trwało jakieś 3 dni, bo miałam kolejna wizytę. Psychiatra zmieniła mi lek na citabax i dała lorafen, żeby mi dać ukojenie, póki citabax nie zacznie działać. Powiem wam, że ten lorafen to jest cudo jak ja piii ;p. Myślałam, że normalne zycie jest juz dla mnie niedostępne, a parę godzin później trajkotałam mamie o jakichs głupotach ;p. Oczywiście już go nie biorę, ale w razie co wiem, że to jest coś, co może uratować życie... Dzięki Bogu citabax zaczął działać, obecnie czuję się dobrze. Jedynie jakoś w trzecim czy czwartym tygodniu brania go miałam silny epizod nerwicowy - znowu łaziłam w kółko po pokoju, bałam się pójść do sklepu (pierwszy raz takie coś miałam), ale jakoś się przemogłam. Tym razem typowo odczuwałam, że to jest lęk, fizycznie czułam bardzo nieprzyjemne kłucie w rękach i klatce piersiowej... ulżył mi po już jedynie 0,25mg lorafenu (nie brałam go juz wtedy praktycznie wogóle). no ale do czego zmierzam . nigdy czegoś takiego nie przeżyłam (tych dwóch opisanych sytuacji), jestem wstrząśnięta, że mój organizm mógł coś takiego "wygenerować" (zwłaszcza tą pierwszą sytuację, bo to było szczególnie straszne). Chciałabym wiedzieć, czy to możliwe, że źle dobrany lek pogorszył mój stan?? Nie chciałabym żyć ze świadomoscią, że sama potrafię doprowadzić się do takiego stanu, że to mogłoby się powtórzyć. Trzymam się myśli, że to moklobemid pogorszył mój stan, bo naprawdę, nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyłam, czułam się nienajgorzej, byłam pozytywnie nastawiona do tego leku i czekałam aż zacznie działać. Czy mogę mieć rację?
  14. Słuchajcie, niedawno szukając pomocy dla siebie natrafiłam na zagadnienie bioenergetyki zakładającej, że dzięki prostym cwiczeniom fizycznym można uwolnić ładunek emocjonalny jaki się w nas skumulował pod wpływem doświadczonej traumy. Ćwiczenia te działaja bowiem na poziomie neuronalnym. Ćwiczenia te nosza nazwę TRE (trauma relaxing exercises jak dobrze pamiętam) i można znaleźć w naszym kraju osoby, które są trenerami. Bylam niedawno na szkoleniu w Poznaniu (polecam) i widziałam na własne oczy, że to działa. Ludzie pod wpływem ćwiczeń zaczynali płakać, można krzyczeć /doznawać złosci/ - uczucia są uwalniane. Wiadomo że nie wszystko od razu ale sukcesywnie stosowane i własciwie (mozna wykonywać samemu ale lepiej najpierw pod okiem trenera żeby być pewnym że robimy to dobrze) oczyszczają kompletnie organizm i pozwalają na swobodny przepływ energii. Jedyny mankament to taki że podobno nie mogą z niej korzystać osoby zażywające leki psychotropowe, ale nie wiem dokładnie czemu i czy jest to tak silnie respektowane. W każdym razie bardzo polecam
×