
IzaMia
Użytkownik-
Postów
735 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez IzaMia
-
Pomocy! Jestem uzależniona od słodyczy.
IzaMia odpowiedział(a) na farfalla439 temat w Zaburzenia odżywiania
Mam dokładnie to samo co Pearl Jam, dodaje jeszcze momenty kiedy muszę sie uczyc, albo cos pisac..wszystko co wymaga skupienia i umysłowego wysiłku. Momentalnie jestem nienazarta i zwykle laduje przy muszli... Czasem ti juz mi nawet nie smakuja te przeklęte czekoladki, wafelki, cukierki....ale ładuje w siebie ostro :-P -
Nie, bo zawsze jak sie wygadam to potem przychodzi znów lepszy okres, chwilowa kontrola, wydaje mi sie ze w sumie nie jest zle i dam sobie rade., ze bie potrzebuje pomocy, histeryzuje i wymuslam sobie problemy.... Ja wiem ze to jest błędne koło. Poprostu musze dotrwać do obrony, zdać albo nie, a potem sie wziąć się za siebie, nie jeść i schudnac, poczuc sie lepiej, nie zwracac, chociaz ... Zauwazylam ze rzyganie sprawia ze czuje sie lepiej, lżej, ze to nie tylko żarcie wychodzi ze mnie, ale tez jakies takie psychiczne obciążenie
-
A ja właśnie nie wiem co chce ze soba zrobić... Bo niby chce byc zdrowa, ale nie ma mowy o przytyciu...w ogole to nie mam bulimii zdiagnozowanej i nikt o tym nie wie w domu... Moze nawet nie mam, poprostu jem zeby... W sumie nie wiem dlaczego i zwracam bo nie chce przytyc i mam wyrzuty sumienia. W sumie żałuje że jakos tak rozruszalam całą te machinę. Dla mnie tez brak okresu nie jest jakims problemem, calkiem mi wygodnie, tylko psycha siada, zwiazek niszcze, libido mocno poniżej zera, no i czuje, ze nie jestem sobą. Brzydkie mysli mnie nachodzą, chciałabym uciec, a najlepiej skonczyc to wszystko.. Nie żyje normalnie. Wiem ze mecze sams sobą innych, ramię. Chcę żyć i nie chce. A Ty jestes po terapii?
-
A mialas taką sytuację? Czy ona może mnie np. Skierować do psychologa, psychiatry czy kogos tam?
-
Kur** no nie mogę no... Jestem tak strasznie w dupie... Musze sie wygadac komus bo mnie od srodka rozpierdzieli... Nie wiem co mam zrobić. Nie mam juz od około 7 miesięcy okresu, chcialam isc oddac krew, bo jestem honorowym dawcą, tzn teraz to juz chyba byłam, w tym calym formularzu troche posciemnialam ze niby dopiero miesiąc mi sie spóźnia okres, ale po rozmowie z lekarzem i tak stanęło na tym ze mam isc do ginekologa zobaczyć o co chodzi, bo to dla mojego dobra. No i kurde poszłam, ale nie dlatego, żeby zobaczyć czy wszystko ok bo na tym mi nie zależy (szczerze mówiąc to mam nadzieje, że cos tam we mnie w środku sie kluje i że za jakis czas zdechne) poprostu chcialam isc, zobaczyć co powie lekarz, ogarnąć ten okres ( na ktorym tez mi nie zależy) i móc sobie dalej oddawać krew. No ale babka mnie zbadala, nic nie znalazla, kazała zrobić badanie krwi, byłam po wyniki, ponoc takich dawno nie widziala, podwyższone hormony męskie w cholerę, az sie zdziwila ze normalnje wyglądam ( w sensie bez tych andro coś tam, normalne owłosienie, rysy twarzy itp.) Oczywiście jak to po każdych badaniach chcialam troche poczytać i dowiedzieć sie o co chodzi tym bardzkiej że jej reakcja mnie serio zdziwila a nawet zaniepokoiła. No i czytam, czytam... Jajniki, nadnercza, guzy, myślę olać to Ale potem wpadlam na genialny plan powiązać wysoki poziom testosteronu i bulimię... No i kur** Prawdopodobnie moga sobie mnie badac ile chcą i szukac guzów, dziur i innych niestworzonych rzeczy jak tu o moje rzyganie chodzi... Co ja mam teraz zrobić? Mam jej powiedzieć? Naprowadzić? Czy pozwolić na te dochodzenie i marnowanie jej czasu. Z jednej strony czuje że tak powinnam zrobić, ale z drugiej no co mam powiedziec? Niech pani nie szuka bo lubie sobie od czasu do czasu rzygnac i to pewnie przez to moje wyniki sa takie pojebane? No i też mi wstyd się przyznać że jestem takim smieciem u jej w ogóle dupe zawracam... Pewnie tez cos o leczeniu się zacznie fo mi się w sumie nie usmiecha, ale jakbym miala okazje byc zdrowa i chudsza to w sumie czemu nie Co byście zrobiły na moim miejscu? Jak to rozwiązać? Przyznawać sie? A może to jednak chodzi o cos innego bo nie bylam w ciągu, mialam pewien czas przerwy ( w sumie to trochę śmieszne bo wiem że nie zwracalam, ale nie jestem w stanie powiedzieć od kiedy, no i od kiedy znów to robię...)
-
haha ja przed chwila poszlam sie nawpierdalac i wyrzygac bo... uwaga... wszyscy poszli do cioci i zostalam sama w domu, więc uznalam, że trzeba korzystać z okazji... co ja mam w głowie... normalnie jest mi siebie żal. powaga.
-
Lewiatanxxx, to teraz przynajmniej jest skąd się podnosić ;-)
-
w sumie to nawet nie wiem gdzie bym się miala zwrócić, ale grupowa terapia w moim przypadku może niewiele zdziałać, nie lubię sie wypowiadać przy innych, wolę na osobności.. no i... właściwie to nie wiem o czym bym niby miała mówić. jakoś sobie tego nie wyobrażam najgorsze jest to, jak już wspominalam wyżej, nikt o tym nie wie, że zwracam...żeby sobie jakoś pomóc to nie jem. nie czuje wtedy takiego obrzydzenia do siebie, a wręcz lubię to uczucie głodu, bo wiem ze w tym momencie sie kontroluje i to czuje. tylko, ze jak rodzice widzą (a właściwie nie widzą) jak jem to wielkie pretensje, wrzeszcza po mnie, potem znow się nie odzywają, no i tak jakby moje relacje z nimi zależą od tego jak się odżywiam, bo jak widzą jak wkladam żarcie do buzi to jest ok, zaczynają jakims polsłówkami sie odzywać i myślą, ze zmadrzalam. dlatego żeby nie było spięć jem przy nich, tylko, że to znów czesto kończy sie wymiotami, bo z jednej strony jak zaczne jeść to ciężko mi skończyć (myślę wtedy, że kocham jeść), a z drugiej znów nie chcę w sobie tego żarcia, nie chce znów być gruba... więc właściwie jak chce sobie z tym jakoś poradzić to rodzice są źli, a jak robię tak, żeby oni byli spokojniejsi i mi dali spokój to cierpie ja - przy kiblu... mam czasami ochotę im powiedzieć, że to że jem wcale nie jest dla mnie takie dobre jak im sie wydaje, bo nie mają pojęcia jak to się kończy... teraz też jestem z nimi pokłócona... dobija mnie taka atmosfera... ale nie mam odwagi im się przyznać, boję siereakcji, wiem, że nic juz nie będzie takie jak kiedyś no i... czy będą w stanie mnie zrozumieć? mam spore wątpliwości co do tego... tak więc nie wiem co mam robić.
-
nikt nie wie, mama mnie raczej o anoreksję podejrzewa co mnie strasznie irytuje... chociaż glodze się też czasami np. dzisiaj, bo wczoraj zjadlam przed snem słodycze i to taka kara jest... wymiotów nie widzi to nie wypomina mi tego, nawet jakby coś usłyszała to myślę że nie połączyła by faktów (stoję na siłę w kuchni, wpierdzielam ile wlezie, dziko rozgladam się po szafkach, a potem zxnikam w kiblu) freya, czemu? aż tak źle było? nie mam pojęcia jak wygląda taka terapia...
-
ja jem ogromne ilosci warzyw i owoców, pewnie przesadzam z tym, ale nie czuję ze muszę zwracać... tylko ...wystarczy że zjem "coś złego" i zaraz mam wyrzuty sumienia... no i jeszcze coś... jak zjem coś normalnego, mięso, chleb, szynka, ser, juz nie wspomne o slodyczach to zaraz tyje...mimi ze nie jest tego dużo... no zwariowac mozna, potem zniw głodówka, jak się przeglodze to napad no i wymioty....
-
spokojnie, wszystko bedzie dobrze - tak chyba powinnam napisac, ale osobiście wiem ze to jest dalekie od prawdy. tez sie mecze, tez się zmienilam i tak jak tobie juz mi chyba niedaleko do kompletnego zeswirowania :-P z tym, że zawsze jakoś mnie ciągnęło do psychiatryka, wiec....może juz niedługo sie to spełni :-D ogólnie teraz zamiast sie uczyć na jutrzejszy egzamin wchodze co chwilę na fora, siedze sobie na ziemi zmęczona rzyganiem, głodna, ale nie zjem bo nie :-P nie umie sie skupić, myślę o jedzeniu, wiec sie nie ucze, jak zjem to wyrzygam, wiec nie zjem i tak w kółko... jedna wielka chujnia, znów zawale :-D Patunia, masz stwierdzone jakieś zaburzenie? terapia jakaś? zwracasz po wszystkim czy tylko jak sie nawpierdzielasz? często to robisz?
-
:-( co na to twoja rodzina? jak na to reagują? było tak cicho, mialam nadzieję, ze wszyscy sobie doskonale radzą i to miało być dla mnie motywacją
-
sleepwalker, a w jskim celu pytasz? ;-)
-
malo, malo, ale kto by sie chciał dzielić z innymi tym jak wymiotuje i jak głęboko wkłada sibie paluchy w gardlo, jak dlugo siedzi na kibku po przeczyszczaczach i co wtedy czuje... bulimia jest dla mnie oznaką słabości, nieumiejętności panowania nad sobą, brakiem kontroli, chaosem i brakiem planu, którego by się miało trzymać. dla mnie to raczej powód do wstydu, wielu ludziom zwracanie kojarzy się z czymś obrzydliwym, brudem, smrodem, brakiem higieny, czystości. dzielenie się tym z innymi i przyznanie się do takich praktyk jest krepujace, niezreczne i niekomfortowe. zresztą komu by się chciało o tym czytać na dłuższą mete. rzyganie to rzyganie, robisz to jak umiesz :-P jedynie co to można starać sie o jakąś większą efektywnośc działań, ale dla mnie to i tak zwykle ułamki sekundy i nie mam czasu wtedy myśleć o tym ile razy przezulam coś i czy to co aktualnie w siebie wpycham bedzie łatwo i gładko wychodzić. wymioty i przeczyszczenie to takie w sumie tematy tabu...nawet jak ktoś ma grypę jelitową to jest to dla niego wdtydliwe,mimo ze nie ma na to zbyt dużego wplywu, a co dopiero wywoływanie takich reakjcji? z własnej woli? codziennie? ba! kilka razy dziennie :-P
-
kiedyś niestety tak, żeby się zmotywowac do odchudzania, uświadomić sobie jak dużo mi jeszcze brakiuje no i ogólnie ze idzie,a pro-mia to żeby wyczytać jak najlepiej zwracać, kiedy, w jaki sposób
-
M.., mogę też?
-
nie jesteś juz tym zmęczona? cały czas sie trzeba pilnować, to obsesyjne myślenie o żarciu albo o tym żeby nie jeść... jak juz jem to żeby nie zrobić gryza za dużo... bo zaraz potem wyrzuty sumienia są... no i jak juz zracam, czy to wszystko, ile kalorii zdążylo się juz wchłonąć... a no i jak mnie strasznie denerwuje jak mi mama mówi że nic nie jem i kiedy w końcu zaczne... paranoja!
-
po 5 dniach bez zwracania znów to zrobilam.... byłam taka szczęśliwa... gdzie tu jest sens? czuje sie jak śmieć i ...chyba nie chce tak żyć, o ile w ogóle chce.
-
ja też nie wiem, mam nadzieję że jak jakoś to wyrzuce z siebie to będzie łatwiej i minie. ciężko mi uwierzyć, że nie bede gruba...gruba bylam całe życie, właściwie teraz waze tyle ile mialam w 6 klasie podstawówki. zrzucilam 25 kilovi panicznie boje się wrocic do starej wagi...
-
nigdzie nie chodze, z nikim o tym nie rozmawiam, dusze to w sobie, bo ja chyba jeszcze nie jestem gotowa... owszem mam dni, że bardzo chce z tym wszystkim skonczyc i żyć normalnie, ale jak tylko sobie pomyśle, że przytyje, że będę gruba.... ciągle mam nadzieję, że jakoś się ogarne i poradze sobie
-
ja na zmianę, raz wpycham w siebie ile wlezie, czasem zdarza sie kilka razy dziennie, a raz jem bardzo mało, albo nic...dzis np jestem bez śniadania bo wczoraj przegielam i mam wyrzuty sumienia....tylko to jest niebezpieczne w moim przypadku, bo moze byc tak że wyjde za chwilę z pokoju i wyszyszcze lodówkę na amen.
-
nazywam się niewarto, a u mnie widzą i sie cieszą xD bo w końcu "normalnie" jem...szkoda tylko że nie wiedzą co potem sie dzieje...
-
no właśnie..u mnie podobnie jak u nazywam się niewarto, to nie chodzi chyba tylko o święta, chociaż fakt, więcej czasu wolnego, więcej jedzenia w domu, człowiek nie ma ze soba co zrobic to potem go kusi...u mnie jeszcze dochodzi stres związany z zaliczeniami, zbliżającą sie sesja, pisaniem pracy...
-
jeśli chodzi o włosy to mi pomógł trochę szampon z ziaji (kuracja wzmacniającą, szampon przeciw wypadaniu włosów) skuteczny i niedrogi, kupilam w aptece a na rozdwojone paznokcie, nie wiem czy masz taki problem, używam odżywki z eveline 8w1, naklada się ją warstwami, codziennie jedna, po 4 dniach zmyć, wyglada jak mleczny lakier, ja trzymam dłużej trochę i wtedy chyba lepiej działa ;-) z zębami nie mam problemu, czasem się śmieje że odkąd zwracam to dbam o nie bardziej niz kiedyś, w sensie dokladne mycie, kilka razy dziennie, plyn do płukania... ;-) -- 31 gru 2013, 11:44 -- moimi głównymi problemami "technicznymi" są: zaparcia i ból żuchwy po lewej stronie, który promieniuje do dolnej szczęki... jakieś rady? tylko tak jak wyżej - inne niż "przestan rzygac" ;-)
-
też poległam... i nie wiem dlaczego, bo dzien byl jak najbardziej na plus... kupilam 2 sukienki, musialam wysyłać siostre z szatni po mniejsze rozmiary, więc powinnam byt z siebie zadowolona...a ja przyszlam i zaczelam sie opychac...i do kibla...gdzie tu jest sens?? najgorsze jest to, że przed spaniem znów się nawpierdalalam, więc moje rzyganie i tak nic nie dało... ta...wspaniale jest się przebudzic o 4 w nocy z myślą: "no i co suko? co ty kurwa najlepszego zrobilas smierdzacy grubasie??!!" miły początek dnia, ślinianka napierdala, brzuch jak balon... ale przynajmniej wiem, że dobrze (o ile tak mozna powiedzieć) rzyga się po senesie (figura 1)