zaraz mi rozpierdoli głowę!! nie no nie mogę.
Jak to jest że ta durna waga jest taka ważna. byłam dziś na teście sprawnościowym do straży miejskiej... i czego się najbardziej bałam? ważenia przed rozpoczęciem wstępowania na ławeczkę. testy oczywiście oblałam, kolejny etap bez Izabeli, i dobrze mi tak. w sumie jak osoba która najpierw się głodzi, potem wpierdala i rzyga, następnie chce się jakoś wyczołgać z tego gówna i rzygać przestaje rzucając się w wir pracy tak, ze nawet nie ma czasu na kiblu usiąść, a ostatecznie jak sie dzis okazało od najniższej wagi (ok, rozumiem wycieńczenie, odwodnienie i takie tam) przytyłam 15 kilo!! nosz kurwa.
i w tym momencie nie liczy sie że bez jakiegokolwiek wcześniejszego przygotowania byłam najlepsza ze wszystkich dziewczyn, że przy tych ich daremnych wymaganiach zabrakło mi tylko jednego punkcika, że nawet faceci nie mieli tyle punktów co ja., że ze wszystkich i tak dostała sie tylko jedna osoba, a zaraz po niej była Izabela - tak. nie liczy sie nawet to że cholera szansa na zdobycie pracy poszła sie jebać. liczy sie waga! liczą sie cyferki. odechciewa sie żyć. widze w lustrze bezkształtne wały tłuszczu. nawet morda jakaś taka brzydsza. nienawidze sie. chce sie głodzić, głodzić, głodzić, chce same kości i zdechnąc! wrrrr....