Skocz do zawartości
Nerwica.com

cobretti

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cobretti

  1. Hej wszystkim Zazdroszczę Wam, tyle odwagi. Choć z drugiej strony też napiłbym sie piwka.
  2. Dziś zrobiłem malutki krok do przodu. Zawsze miałem problem, gdy jechałem gdzieś coś załatwić i trafiałem na jakąś przeszkodę, nawet najbardziej prozaiczną np brak miejsc parkingowych w pobliżu, nie potrafiłem do końca stanąć na wysokości zadania i zakończyć sprawę. Po chwili żałowałem tego, nawet obwiniałem siebie, że nie potrafię nic załatwić. Dziś gdy właśnie miałem się już wycofać, nagle powiedziałem sobie: Dość tego, wysiadaj z samochodu i zapytaj się tego gościa o sprawę za którą tu przyjechałem. Nastąpiła chwila wahania w mojej głowie, gdzie po sekundzie uświadomiłem sobie, że nic nie tracę a wręcz zyskuję, a już na pewno nie będę się za to obwiniał, nawet jeśli nic się nie dowiem. Wyszedłem, pogadałem z gościem i dowiedziałem się co chciałem. Gdy już odjeżdżałem nagle poczułem się lepiej i dopiero wówczas do mnie dotarło, że scenariusz się nie powtórzył, że zrobiłem to co zawsze powinienem robić, ale z nie wyjaśnionych powodów najczęściej nie potrafiłem. I jakoś lżej mi nawet teraz. A co najważniejsze - cieszę się z tego.
  3. To dziwne, że niektóre choroby sobie wmawiamy, boimy się innych nie. Doświadczałem praktycznie wszystkich opisywanych tu objawów, tzn odczuć, ale nigdy np nie bałem się że mam raka, choć mam w dwóch miejscach dziwne grudki pod skórą. Jednak nie przeraża mnie to, w ogóle to do mnie nie dociera. Natomiast jak dolega mi coś z sercem, to popadam od razu w histerię, mam wrażenie, że umrę na zawał. Czemu wybieramy sobie te choroby? To wszystko jest chore.
  4. Noc jest boska, bo wówczas nie słyszymy Naszych myśli. Po przebudzeniu następuje znów koszmar. Choć w trakcie dnia jest coraz lepiej. Tak przynajmniej bywa u mnie.
  5. Jeśli komuś dokuczają jakieś symptomy choroby, choć wyniki, badania tego nie potwierdzają, można jeszcze domniemywać, że lekarz się mylił, badania nie były zbyt dokładne itd. Zresztą nadzieję należy mieć zawsze, ale..... zawsze jest to ale. Gdy dolegliwości z czasem się zmieniają, zastępują, należy brać pod uwagę że to już nerwica. Osobiście przechodzę już to bez mała 20 lat. Zaczęło się od mdłości jeszcze w szkole podstawowej. Do tego dochodziły duszności. Czasami musiałem uciekać z lekcji. Na szczęście nie wpływało to na moją naukę i nigdy nie miałem problemów w szkole. Później doszły do tego problemy żołądkowe, bóle brzucha, nudności. Oczywiście po drodze multum badań, nic nie potwierdzających. Następnie problemy sercowe, kołatanie, szybkie tętno, uderzenia ciepła. Na koniec zawroty głowy, uczucie nadchodzącego omdlenia itd Do tego wszystkiego dochodzą lęki o własne życie, o to że za chwilę umrę albo zwariuję. Do tego uczucie bezradności i takiego wyobcowania. Z jednej strony niechęć do życia, do tej męczarni, a z drugiej nie wyobrażam sobie by mnie nagle zabrakło. To wszystko działa jak błędne koło. Choć wszystko dzieje się okresowo raz jest lepiej raz gorzej, to ogólnie chyba zaczyna mi brakować sił. Także dam radę wszystkim którzy dopiero wkraczają w ten świat. Czym prędzej znajdźcie dobrego psychoterapeutę i pomóżcie sobie sami. Na pewno będzie to o wiele łatwiejsze niż w moim przypadku, gdzie zdecydowałem się na to dopiero nie dawno. Pozdrawiam wszystkich bo w końcu to mój pierwszy post na tym forum.
×