Skocz do zawartości
Nerwica.com

agresth

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez agresth

  1. Ahma Chyba, że jest to jednym z Twoich problemów, to zmienia kolej rzeczy. A chyba tak jest, z tego, co piszesz o tej ilości lekarzy. Chodziło mi o sprawy, które niekoniecznie podlegają pracy na nimi, będące nieznaczącymi incydentami. Po prostu się nie zrozumiałyśmy. Nadajesz się na terapię, nadajesz.
  2. Ahma, teoretycznie nie wolno być pod opieką kilku psychiatrów jednocześnie, ale wiem, że wiele ludzi tak robi. Po pierwsze, niekoniecznie trzeba się tym chwalić (np. na 7F), skoro już ma się takie grzeszki na sumieniu. Po drugie, nie wiem, jaką masz relację ze swoją psycholog, ale Ty nie masz obowiązku informowania jej o absolutnie wszystkim. (!)
  3. Chodzi o zaufanie. Skoro ordynatorka udziela telefonicznie komuś informacji na Twój temat (z kartoteki) bez Twojej wiedzy i zgody, to nie wiadomo czego można się spodziewać.
  4. "Podczas superwizji terapeuta przekazuje informacje o pacjenci superwizorowi i ten zobowiązany jest do zachowania pozyskanych informacji w tajemnicy". Nawet w tym przypadku pacjent powinien zostać wcześniej spytany i wyrazić zgodę na przekazywanie informacji superwizorowi. Po przeczytaniu tego, co napisała Ahma, głównie poczułam niepokój i dyskomfort w związku z tym, że moją historię leczenia może poznać ktoś wbrew mojej woli. Dobrze, że zwróciłaś uwagę na problem Szerokozamknięta i poruszyłaś temat. No chyba, że sytuacja nie do końca jest jasna... Ahma, a Ty relacjonowałaś tam życiorys? -- 05 paź 2013, 16:46 -- Ja miałam mieć życiorys na najbliższym spotkaniu, ale teraz, to się zastanawiam.
  5. Mnie też to przeraziło. I w jednej chwili pożałowałam, że w f7 znalazła się historia mojego leczenia.
  6. "No cóż, będę się za ciebie modlić" Myślę, że nie ma takiej potrzeby. " ''Co do tego gnojenia i kopania, narcyzmu, etc, ciekawa jestem, na ile może to być świadoma poza mająca służyć leczeniu''. Nie ma takiej opcji, żeby coś takiego mogło służyć leczeniu, a już tym bardziej jeśli to miałaby być jakaś poza, brrrr.........., ale już nie rozwijam tematu" No, ja na razie nie chcę nadmiernie wypowiadać się na ten temat, bo nie widziałam, nie doświadczyłam. Ale wszystko, co czytam, biorę pod uwagę. W każdym razie zależy mi na kontynuacji leczenia, a nie na pobycie na tym oddziale, więc jeśli uznam, że to nie to, to się spokojnie wycofam. Po tym forum, to nadzieją 7F nie napawa, ale nie chcę nic z góry przekreślać. Kurde. Pasowałoby w końcu dokończyć to naprawianie i porządkowanie siebie (bez związku z 7f), bo mam już tego dość.
  7. Szerokozamknięta, A ja się podkręcam Twoimi wypowiedziami. Ale pozostawiam przestrzeń na swoje własne obserwacje i odbiór tego miejsca. Jeśli doświadczę podczas kwalifikacji lub podczas leczenia, jeśli się na nie dostanę i zdecyduję, tego, o czym Ty tu opowiadasz, to wybuchnę tam śmiechem przy najbliższej okazji. Ale serio, bardzo dobrze, że piszesz o swoich obserwacjach i że inni piszą, choćby były one najbardziej subiektywne. Bo pozwala to się rozeznać, czego można się tam spodziewać. Dawno temu głęboko wierzyłam, ze terapia, to terapia, ma pomagać i nie istnieją żadne zagrożenia. Ale trochę doświadczenia już mam, niestety i wiem, że trzeba dobierać rozważnie i koniec końców samodzielnie. "Jak nie chcesz przyjmować to się dowiadujesz że powoduje tobą zawiść o wiedzę i mądrość terapeuty" Tego nie ogarniam. Co do tego gnojenia i kopania, narcyzmu, etc, ciekawa jestem, na ile może to być świadoma poza mająca służyć leczeniu. Ale nie wiem. Wiem, wiem, że istnieją inne miejsca, wiem, co i jak, i gdzie się udać, tylko sytuacja życiowa stoi przeszkodą (sytuacja ściśle związana z dysfunkcją, więc koło się zamyka). A 7F polecił mi lekarz, bardzo zachwalając ten oddział, takim sposobem znalazłam się tutaj.
  8. Generalnie, to mnie zalewa krew, kiedy doświadczam nadinterpretacji lub kiedy ktoś mi uparcie wciska coś, co w rzeczywistości nie ma miejsca i zupełnie ignoruje to, co mówię. Zniekształcanie swoją drogą, ale terapeuci też nieomylni nie są. Jednak 7F może by mnie nauczyło radzenia sobie z emocjami w związku z powyższym. Byłam kiedyś na terapii, gdzie można było jedynie usłyszeć zakamuflowane sugestie ze strony terapeutów zgodne z ich spostrzeżeniami. I to było super, bo to, co istotne, wychwytywało się samodzielnie. Jak naturalny filtr.
  9. Chodzi o tą diagnozę, tak? No i widzisz, jak to jest z tym ukrywaniem. :/ Przykro mi. A co na to Twoja psycholog?
  10. Nie aż 15 x w tak krótkim czasie, ale w sumie, to jakieś 30. To jest bardzo obciążające psychicznie. Z tym fantem jeszcze nie do końca sobie poradziłam, bo nadal szybko sobie obrzydzam każde miejsce, w którym się znajdę i mam zapędy ucieczkowe. Ale wiem, że wszędzie zabiorę ten ciężki bagaż, od którego chcę uciec - siebie. Więc najpierw trzeba zrobić ze sobą porządek, a potem ewentualnie znaleźć swoje miejsce. Tak, wiem, że masz rozpoznanie zab. os. A to może współwystępować ze schizofrenią? Jeśli nie masz schizofrenii, to jakoś pasowałoby tą diagnozę sprostować. Mam nadzieję, że będziesz teraz pod dobrą opieką. A jaka to będzie forma leczenia, jakaś psychoterapia? Wybacz, nie chcę publicznie podawać terminu konsultacji. Ale na pewno podzielę się wrażeniami. Ale chyba za bardzo na prywatne tory schodzimy, a to jest jednak wątek o 7F.
  11. Ooo, kochana, ja kiedyś w silnej nerwicy miałam niezłe haluny, widziałam i słyszałam to, czego nie było, gubiłam się w doskonale znanych miejscach, urywał mi się film. Współczuję Ci. Musisz przede wszystkim leczyć się i dążyć do zmiany diagnozy. Dbaj o siebie. Bo przecież nikt inny o Ciebie nie zadba... Jezu, jakbym o sobie czytała To akurat żaden objaw schizofrenii. Na mnie wiecznie się gapią i to jeszcze jak bezczelnie! To bardzo dobrze. Trzymam z całych sił kciuki za Ciebie. Dbaj o siebie i dąż do zdrowia... A gdzie, na jaki oddział dzienny? Jeśli mogę spytać. Ja nigdy nie przywiązywałam wagi do diagnoz, które były różne i zmieniały się z czasem leczenia, a połowa z nich była, uważam, chybiona. Widziałam swoje konkretne problemy, a nie diagnozy, które nie do końca się z nimi pokrywały. Nie wiem, do jakiego worka wrzucono by mnie aktualnie, bo jednak jestem gdzie indziej niż trzy lata temu, kiedy to ostatni raz mnie zdiagnozowano.
  12. Rozumiem. To może rzeczywiście spróbujesz za rok, jeśli nie zmienisz zdania. A w międzyczasie korzystaj z innym możliwości. Pisałaś wcześniej, że nie masz schizofrenii, ale że bez leków tracisz kontakt z rzeczywistością. I tak się zastanawiam, co jest przyczyną tych objawów. Wiesz?
  13. Po doczytaniu forum do końca, wiem już, że terapie na Kopernika i 7F są zupełnie inne. Odetchnęłam z ulgą. Ale nie rozwiało to moich wątpliwości, czy 7F jest dla mnie odpowiednim miejscem na kontynuację leczenia. -- 03 paź 2013, 10:38 -- Tak sobie myślę, czasem człowiek się upiera na coś, co w rezultacie wcale nie musi być dla niego korzystne... -- 03 paź 2013, 11:02 -- Ahma, Oczywiście nie mówię, że ten oddział na pewno okazałby się niepomocny w Twoim przypadku. Ale pamiętam, jak ja się nie tak dawno uparłam na pewien ośrodek, czekałam ponad rok na miejsce, zamiast szukać leczenia gdzie indziej, bo byłam pewna, że to jest to, co może mi pomóc. Po czym zrezygnowałam z leczenia, bo okazało się zupełną stratą czasu.
  14. Powiedzcie mi jeszcze, odnośnie pracy nad sobą na 7F, czy jeśli słyszy się coś, z czym trudno sobie poradzić, zrozumieć, etc, wiadomo też, że nie zawsze są to rzeczy trafione, to czy można liczyć na wsparcie terapeuty/tów w przepracowaniu tego, czy trzeba sobie radzić samemu?
  15. Jeśli chodzi o te dwa przypadki terapii, z całym zdecydowaniem odróżniam (te, których nie jestem pewna, wolę się nie wypowiadać). Skoro "jakaś" terapia mi szkodzi, tzn, że nie jest to sposób leczenia odpowiedni dla mnie. A skoro jakaś pomaga, otwieram się i pracuję, to wiadomo. Zdaję sobie sprawę ze skłonności do zniekształcania (choć już teraz nie jest ze mną tak źle), ale to nie o to chodzi, zniekształcanie ma miejsce również na korzystnej terapii, ale zależy, co się z tym robi i jak pracuje. Nie spełniam, nie mam statusu bezrobotnej. -- 30 wrz 2013, 15:28 -- Dużo jest zajęć z rysunku na 7F?
  16. Szerokozamknięta, Mam już trochę doswiadczenia w leczeniu, kilka terapii w różnych miejscach, więc potrafię odróżnić, co mi pomaga, a co szkodzi. Czy jestem w stanie przyjąć, co do mnie mówię? Zależy co mówią i jak mówią. Bo jeśli jest to bezmyślne i bezgraniczne wywalanie na ciebie agresji grupy (jedna z terapii), to niekoniecznie i właśnie tego chcę uniknąć, ponieważ zupełnie nie odnalazłam tam dla siebie warunków do pracy. Ale jeśli są to w miarę możliwości konstruktywne spostrzeżenia grupy i terapeutów (druga z terapii), to tak, jestem w stanie przyjąć, przeanalizować i coś z tym w miarę świadomie zrobić. To drugie też wcale nie jest łatwe, jest mega ciężko nawet na konstruktywnej terapii , ale nie masz wątpliwości, że to ci służy. Piszesz, że nie miałaś świadomości, że coś jest nie tak, ale ja nawet mając świadomość (w trakcie tej "złej" terapii:P) nie miałam w sobie siły i odwagi, żeby w porę odejść (pisałaś gdzieś coś o spranym mózgu). Ale z drugiej strony, wiem, że nigdy więcej takiego błędu nie popełnię.
  17. Zupełnie nie rozumiem, o Ci chodzi. Możesz wyjaśnić? Awatar z podpisem ma tylko taki związek, że znam ludzi, którzy mnie nienawidzą za moje zamiłowanie do zwierząt, chcą widzieć inną... Między innymi o tym jest mowa. A myślisz, że na podstawie kilku konsultacji kwalifikacyjnych można się już zorientować? -- 30 wrz 2013, 10:18 -- PS Już chyba wiem, o co Ci chodzi. Pozornie mój awatar i podpis może się wydać niespójny, ale to tylko Twoja wyobraźnia, co za jednym i drugim się kryje. :)
  18. Szerokozamknięta :) Lepszego, efektywniejszego leczenia niż dotychczas? niezupełnie. :) Byłam na kilku terapiach grupowych, które trwały krócej niż na 7F. Z jednej z tych terapii byłam mega zadowolona. Zrobiłam na niej więcej, niż na pozostałych wszystkich razem wziętych. Szybszych efektów - nie. :) Jeśli skuteczność byłaby równa tej wspomnianej wyżej, to po pół roku wyszłabym chyba prawie zdrowa <żart>. Nauczenia się lepszego funkcjonowania z ludźmi - to, zdecydowanie tak. Między innymi. Po terapii na Kopernika jeszcze bardziej straciłam zaufanie do ludzi i się odsunęłam. Na kolejnej terapii odbudowywałam to zaufanie. Nie chciałabym wpakować się ponownie w takie g**no. Wiem, nad czym chcę pracować na terapii, w jakich sferach muszę poprawić swoje funkcjonowanie. Ale to, czego oczekuję od terapii, to bezpiecznych warunków do pracy i indywidualnego podejścia do pacjenta. Oraz zwykłego ludzkiego szacunku i odrobiny empatii. Pracy nad sobą z pomocą samodzielnie myślącego terapeuty, a nie robota, który ma teoretyczną niby wiedzę, ale korzysta z niej na oślep. Chcę ciężko nad sobą pracować, bo dzięki temu efekty są szybsze, lepsze, ale w sposób sensowny. Bez obrzucania się błotem i chlastania nożami na oślep. Na indywidualną bym chodziła, gdybym miała możliwość do kogoś sensownego... Ale nie bez powodu rozważam 7F, niestety.
  19. Ahma, ale te emocje odczuwasz wówczas? Mi kiedyś również zwracano uwagę na nieadekwatność okazywania emocji do tego. Ale chodziło o to, że zalewam się nadmiernie łzami do spraw, które (ich zdaniem) nie powinny wywoływać płaczu.
  20. Rainshadow, dzięki za odpowiedź. Raczej nie ma takiej możliwości, bym została przyjęta na pobyt diagnostyczny, ponieważ mieszkam w Krakowie. No a poza tym osoby, które przeszły i pobyt diagnostyczny, i terapię, wypowiadały się, że ten pobyt diagn, to były wakacje. A dopiero po rozpoczęciu terapii doznali szoku. Terapia, to ofc nie maja być wczasy, ale chyba jednak nie do końca można na tej podstawie się zorientować co do metod leczenia. Co w sumie jednocześnie daje odpowiedź na moje pytanie.
  21. Witajcie. Mam za sobą pierwsze spotkanie kwalifikacyjne, niebawem kolejne. Po przeczytaniu w tym wątku doświadczeń 'Szerokozamkniętej' (i kilku innych osób, które przeszły terapię na 7F) wygląda mi na to, że metody leczenia tam są bardzo podobne do Kopernika. Mogłabym się niemal pod tym podpisać, co pisała Szerokozamknięta, lecz właśnie odnośnie Kopernika. (A porównanie mam, bo przeszłam kilka terapii w różnych miejscach). Nie chciałabym trafić na kolejne takie dno. Terapia na Kopernika nie tylko mi nie pomogła, ale wręcz pozostała mi po niej trauma. Bardzo, ale to bardzo się boję, że na 7F trafię na to samo. Drżę na samą myśl. Czuję, że bez problemu się zakwalifikuję, bo motywacji mi nie brakuje, tylko narzędzi, a poczyniłam ogólnie ogromne postępy na przełomie lat. Ale jeśli tak ma leczenie wyglądać, to z góry wolę się wycofać. Pytanie do osób, które przeszły, skończyły - czy już na podstawie tych wizyt kwalifikacyjnych można się zorientować co do metod leczenia na 7F? Na podstawie pierwszej wizyty niewiele mogę powiedzieć, bo lekarz był milczący, góra lodowa. Odebrałam zupełnie neutralnie.
×