Skocz do zawartości
Nerwica.com

agresth

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez agresth

  1. Kangurek, jeśli chcesz wiedzieć, jak się sprawy mają z tymi kwalifikacjami, to zadzwoń na oddział.
  2. Głupie omamy wcale nie musza Cię dyskwalifikować. Ale tego nie wiesz, bo nawet nie spróbowałaś. Pytanie, dlaczego tak łatwo zrezygnowałaś. Mogłaś zadzwonić, przełożyć.
  3. Przecież zupełnie niedawno o to pytałaś. Nie uzyskałaś odpowiedzi czy ich nie przeczytałaś? A poza tym, od paru lat wciąż pytasz o możliwości przyjęcia Cię, podczas gdy w ogóle się tam nie wybierasz. Chcesz się leczyć - dzwoń na oddział, pytaj, umawiaj sie i działaj. Forum za Ciebie nic nie zrobi.
  4. Jeśli chodzi o terapię indywidualną, to prawda. Ale społeczność jest od samego początku - to też forma terapii.
  5. Jeśli ktoś chce się leczyć i ma z czego, i nic go nie dyskwalifikuje, to dostanie się bez najmniejszego problemu. Jeśli jesteś zdecydowana, to po prostu zadzwon i się umów. Jeśli brak Ci zdecydowania, to nie ma sensu zawracać sobie i innym głowy.
  6. Ale wcześniej i tak nie miałaś leków dostosowanych do chad, skoro dopiero po 7F Ci to zostało zdiagnozowane, czy jak? A może chad ujawniła się dopiero po 7F? Jeśli to w ogóle możliwe...
  7. Nie wiem, na jakich terapiach byłeś wprawdzie, ale cztery w ciągu dwóch lat, to straaasznie dużo, a w bardzo krótkim czasie. Nie wiem też, jakie masz zaburzenia, ale ja np. po dwóch latach, to byłam na jeszcze większym dnie, niż w punkcie wyjścia. Ale np. po siedmiu latach (bardzo jednak nieregularnego), można mówić o ogromnych postępach.
  8. A, to sorry, nawet nie skojarzyłam, ze to była ta sama osoba, myślałam, że pytał ktoś inny.
  9. Tak, aktualne. :) Jak będziesz tam dzwonił, to pytaj o ten pobyt.
  10. Jeśli przyspieszasz pierwszą konsultację, to zajmuje mniej więcej od 1,5 miesiąca do trzech. Czyli bardzo szybko. -- 28 lis 2013, 21:40 -- Paletka, a co Ty się tak denerwujesz? Jednak ten wątek ma ponad 130 stron. Pomimo, że przeczytałam z grubsza cały, to nie dziwię się, że komuś się nie chce tego robić, albo nie ma czasu. My wiemy, że dopiero co było takie pytanie, ale ktoś z zewnątrz musiałby zaczynać od zera. :)
  11. Schizofrenia mnie tutaj osobiście nie przekonuje, co nie znaczy, że nie mogę się mylić. Ja swój zwierzyniec też całuję sto razy dziennie, głaszczę 500 x dziennie, śpię, etc. Ale zjeść, nie zjem po kontakcie z nimi i bynajmniej nie dlatego, że się brzydzę, to nie ma z tym nic wspólnego. Ale mam wyobraźnię. Już teraz naprawdę dobranoc. I obym już odeszła z tego wątku na zawsze.
  12. Myślałam, że mowa tutaj jest o byciu obserwowanym w tramwaju (bo tylko o tym widziałam kiedyś na wątku). A skąd to przekonanie, że Ahma ma schizofrenie? (przepraszam, Ahma, że piszę O Tobie przy Tobie) W łazienkach publicznych typu przychodnie, w tym mieście nigdzie nie ma mydła. No a ja brudnymi nic nie tknę. Po zwierzakach myję absolutnie zawsze. Dobranoc.
  13. To chyba nie chodziło o poczucie szpiegowania lecz bycia obserwowanym. Też to mam i podsłuchy wszędzie NN nie mam, ale szczerze, to nie wiem, jak można się obyć bez mydeł poza domem. Jedno - miniatura w płynie - do toalet publicznych, gdzie jest tylko woda, drugie - do dezynfekcji rąk bez użycia wody. Nie da się obyć szczególnie bez tego drugiego, jak się np. coś je na mieście.
  14. Brak mydła też mnie zdziwił, zawsze noszę w torbie nawet dwa mydła ze sobą, więc miałam czym ręce umyć , ale "mieszkajac" tam, trzeba za każdym razem nosić swoje?? W sumie, co ja się tak angażuję?
  15. Z tego, co czytałam na forum, to papier jest, ale często się kończy i wtedy nie ma, dlatego warto zawsze mieć swój na takie chwile. Co do tego żarcia, to of kors żartowałam, wiem, jak karmią w szpitalach.
  16. Obawiam się, że bym nie dała. Początek byłby najtrudniejszy i decydujący, bo potem, to już sie pewnie człowiek przyzwyczaja. Ale przede wszystkim, bym nawet nie podjęła takiej próby. Jakieśtam doświadczenie ze szpitalem mam, brrr. Wczasy
  17. Szczególnie zimą, jak będzie -20 C. Gdyby były pokoje jedynki z własną łazienką, to dałabym radę. Ale w takich warunkach, to bym umarła ze stresu. Jestem strasznie ciekawa tej kuchni szpitalnej, poszczególnych diet. Wyobrażam sobie, że na obiad są np. penne ze szpinakiem, śmietaną i czosnkiem, a na kolację mieszanka warzywna z brokułów i marchewki gotowanych na parze, polane sosem sałatkowym, na deser pieczone jabłko i serek homo. Ketchapu nie lubię, więc jeśli te posiłki są tak niedobre, żeby je trzeba nim zabijać, to bym już nic nie tknęła.
  18. Sobie myślę, że trzeba mieć w sobie dużo odwagi, żeby wybierać się na całodobowy oddział i siły, żeby tam wytrwać. Non stop z ludźmi i wśród ludzi, wszędzie ludzie, w łazience, w kuchni, w korytarzu, w gabinecie, świetlicy, w pokoju.Zajmowanie kolejek do łazienki, brak swobody (tam chyba nawet łazienka nie zamyka się na klucz! to ja bym się przez 6 miesięcy nie myła). Nie można zjeść swobodnie, nawet nie można pomyśleć swobodnie. Gdyby mnie tam ktoś zamknął siłą, to bym oszalała. Dosłownie oszalała.
  19. Paletka Ta lista, to chyba żart -- 22 lis 2013, 23:23 -- Chyba z 10 waliz trzeba by ze sobą taszczyć.
  20. z oddzialu uciekaly? czy z konsultacji? ja nie widziałam zeby ktos tam plakal. na pewno sie zdarza, bo to stresujące przeżycie jest,ale to że ktoś płakał to nie oznacza od razu,że mu sie jakaś wielka krzywda dziala. Przy mnie raz ktoś się mocno zalewał łzami i rozmawiał b. emocjonalnie. Ale jakoś to po mnie spłynęło, wiem jak bywa na terapiach. Ale za to jaki optymistyczny kolor PCV
  21. Kurczę, a u mnie te rozmowy wyglądały tak zupełnie neutralnie, bez trudności, bez większych emocji.
×