Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jenny21

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Jenny21

  1. Afobam brałam bardzo krótko, na samym początku mojej walki z nerwicą. Przepisał mi go mój lekarz rodzinny. Nie da się ukryć, że po zażyciu leku czułam się lepiej, miałam go jednak zażywać jedynie przez krótki czas. Brałam tabletkę lub pół tylko w nagłych przypadkach. Z czasem jednak zaczęłam czuć, że jeśli jej nie wezmę, coś na pewno będzie mi się działo i dopiero po jej zażyciu czułam, że będzie ok. Bałam się, że za bardzo się do niego przyzwyczaję, więc stopniowo zaczęłam udowadniać sobie, że nic mi się nie stanie nawet jeśli jej nie zażyję. W końcu zgłosiłam się do lekarza i przeszłam na Rexetin.
  2. Już prawie od roku biorę Rexetin. Na początku brałam po pół tabletki i faktycznie nie było łatwo, ale przetrwałam i potem było już coraz lepiej. Długo brałam po jednej, ale od niedawna lekarz zwiększyła mi dawkę do półtora tabletki. Ogólnie nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych (nie licząc tego, że w pierwszych dniach było mi niedobrze). Żyje mi się lepiej, mam więcej odwagi w sobie i dużo łatwiej jest mi radzić sobie z problemami. Czasem jednak nadal się boję... Na razie jestem zadowolona, choć skuteczność tego leku ocenię pozytywnie dopiero po tym, gdy go odstawię a ataki paniki nie wrócą.
  3. Jenny21

    Samotność w sieci

    Jeśli chodzi o znajomości Internetowe, to sądzę, że są one wspaniałe i niebezpieczne zarazem. Trzeba uważać na to z kim się rozmawia i o czym się mówi. Osobiście zawsze sceptycznie podchodziłam do tego typu znajomości i nigdy nie zawierałam żadnych znajomości na czatach. Tak się jednak złożyło, że właśnie przez Internet poznałam mojego ukochanego. Wszyscy dziwili mi się, że mam zamiar się z Nim spotkać na żywo, choć znam Go tak krótko i nic o Nim nie wiem. Ja nie bałam się jednak, bo już od pierwszych chwil wiedziałam, że jest wyjątkowy i stworzony dla mnie. Na co dzień dzieli nas ponad 600 kilometrów, ale dzięki temu, że oboje mamy komputery i dostęp do Internetu jest nam łatwiej. Możemy rozmawiać, wysyłać zdjęcia, widzieć się przez kamerki... Gdyby nie Internet nigdy byśmy się nie poznali. Teraz mam całą grupę internetowych przyjaciół i choć z wieloma z nich nigdy się nie spotkałam, są dla mnie bardzo ważni. Internetowe znajomości na pewno są dużym ułatwieniem dla osób skrytych i nieśmiałych. Poza tym w sieci łatwiej jest odnaleźć osoby o podobnych zainteresowaniach na różnego rodzaju forach dyskusyjnych. Dla mnie jest to wspaniałe zjawisko. Można mieć mnóstwo przyjaciół z całego świata, bo nie istnieją żadne granice. Oczywiście zgodzę się również z tym, że internetowe znajomości nie zastąpią przyjaciół z którymi można gdzieś wyskoczyć lub przytulić się, gdy jest nam źle.
  4. Jenny21

    Mój pulpit :)

    Dość często zmieniam tapety, zazwyczaj mam jakąś w ciemnych kolorach. Poza tym zawsze na moim pulpicie zawsze panuje. Nie lubię rozrzuconych ikon i niepotrzebnych skrótów. Tak wygląda obecnie:
  5. Jenny21

    Romantyczne piosenki

    Ja obecnie słucham 3 piosenek: K2 - Wróć i kochaj mnie http://www.wrzuta.pl/audio/uit5QAcuvK/k2-_wroc_i_kochaj_mnie Wojciech Dmochowski - Odmierzam czas http://djyas.wrzuta.pl/audio/e6DDqwVKhY/wojciech_dmochowski-_odmierzam_czas Patrycja Markowska - Świat się pomylił http://arsi7.wrzuta.pl/audio/qTiyQgzbrK/patrycja_markowska_-_swiat_sie_pomylil Polecam je szczególnie tym, którzy z jakichś powodów tęsknią za swoją drugą połówką.
  6. Ja mam 22 lata i w sumie się cieszę. Mam wrażenie, że przedział 20-25 to najpiękniejszy okres w życiu.
  7. Ja też jestem RYBKĄ, a co więcej większość horoskopów opisowych bardzo mi się zgadza. Czasem jak je czytam, to sama jestem zdziwiona jak wiele o mnie mówią Myślę, że sporo osób chorujących na nerwicę, może być spod znaku ryb, ponieważ zazwyczaj są to osoby wrażliwe i bardziej podatne na tego typu choroby.
  8. Od kiedy pamiętam zawsze się bałam... Nie umiałam żyć beztrosko, bo zawsze towarzyszył mi lęk. Miałam wrażenie, że życie toczy się gdzieś obok mnie. Chodziłam do szkoły, spotykałam z przyjaciółmi, zawierałam nowe znajomości... Uśmiechałam się, ale w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak. Nawet na myśl nie przyszło mi jednak, że mogę żyć inaczej. To było pewnej sierpniowej nocy 2006 roku. Obudziłam się czując, że serce bije mi jak szalone. Było mi gorąco i zimno na przemian. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję, a wewnątrz czułam ogromny niepokój. Poleżałam trochę, aż w końcu udało mi się zasnąć. Na drugi dzień wszystko wróciło do normy. Niestety po jakimś czasie sytuacja się powtórzyła. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Każdej nocy kładłam się do łóżka, bojąc się, że znowu obudzę się z tym dziwnym uczuciem. Któregoś dnia oglądałam z mamą film w telewizji i nagle poczułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Serce zaczęło mi bić szybko, zrobiło mi się gorąco, ręce mi się trzęsły, byłam pewna, że zaraz zemdleję... Próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam. Wstałam i chciałam wyjść z pokoju, było mi jednak coraz gorzej. Powiedziałam do mamy, że chyba źle się czuję i zaczęłam płakać. Miałam wrażenie, że tracę nad sobą kontrolę, ręce miałam tak bezwładne, że nie miałam siły ich unieść. Bałam się, że jestem ciężko chora. Byłam przerażona... Mama wystraszyła się tym co się ze mną dzieje i zabrała mnie na izbę przyjęć do szpitala. W rejestracji nie potrafiłam dokładnie opisać tego, co się ze mną działo. Tam po raz pierwszy padło słowo: nerwica. Zrobiono mi wszystkie podstawowe badania, ale wyniki miałam dobre, dostałam więc tylko kroplówkę na wzmocnienie i odesłano mnie do domu. Na drugi dzień zaczęłam szukać w Internecie jakiś informacji i tak trafiłam na to forum. Muszę przyznać, że świadomość, iż nie tylko ja zmagam się z takimi problemami bardzo mi pomogła. Im dłużej czytałam, tym bardziej upewniałam się, że cierpię na nerwicę. Popłakałam się... Bałam się walki z tą chorobą, jednocześnie czując ulgę, że to nic gorszego. Czytałam, że w takiej sytuacji najlepiej skorzystać z pomocy lekarza, ale nie chciałam. Wiedziałam już przecież co mi jest i że nic złego nie może mi się stać. Chciałam spróbować uporać się z chorobą sama. Kilka miesięcy walczyłam samotnie ze swoimi lękami. Ataki pojawiały się już nie tylko nocą, ale również w ciągu dnia. Było mi gorąco, miałam ucisk w żołądku, czułam, że mdleją mi ręce i tracę kontakt z rzeczywistością. Kilka razy jadąc autobusem miałam wrażenie, że natychmiast muszę wysiąść, bo zaraz zemdleje... Nigdy nie wysiadłam. Starałam się tłumaczyć sobie, że wszystko będzie dobrze i że zaraz poczuję się lepiej, ale powoli zaczęłam tracić radość życia. Miałam wrażenie, że już zawsze tak będzie i że nic dobrego mnie już nie spotka. Ku swemu przerażeniu coraz częściej marzyłam o tym, żeby przestać być. Bałam się swoich myśli i tego co się ze mną dzieje. To był okropny czas. Chciałam się cieszyć i żyć normalnie, ale nie potrafiłam. Coś ciągnęło mnie w dół. Mama bardzo się o mnie martwiła. Szczere rozmowy z nią bardzo mi pomagały. W każdej chwili mogłam się jej wygadać, a ona podtrzymywała mnie na duchu. Nie wiem co bym zrobiła bez niej. Reszta rodziny nie potrafiła zrozumieć tego, co się ze mną dzieje. Wszyscy powtarzali, że wszystko będzie dobrze, tylko mam się wziąć w garść. Nie rozumieli, że choć bardzo chcę to nie potrafię. Czułam, że życie wymyka mi się z rąk. Wreszcie postanowiłam przestać się upierać. Zrozumiałam, że nie ma sensu tak cierpieć i poprosiłam o pomoc. Niedługo minie rok, od dnia w którym po raz pierwszy poszłam do psychiatry. Przez cały ten czas zażywam rexetin, a moje życie wróciło do normy. Stałam się odważniejsza, znowu umiem się cieszyć. Czasem tylko, gdy dzieje się ze mną coś dziwnego uzmysławiam sobie, że to jeszcze nie koniec i że lęki w każdej chwili mogą wrócić. Bardzo się tego boję... Niedługo zacznę jeszcze chodzić do psychologa, bo same leki to chyba za mało, żeby wygrać z nerwicą. To podstępna choroba. Mam nadzieję, że uda mi się nauczyć z nią żyć. Mam cudownego chłopaka z którym planujemy przyszłość, kochającą rodzinę, która mnie wspiera, a od jutra zaczynam studia. Staram się wierzyć w to, że będzie dobrze. I tylko czasem ogarnia mnie melancholijny nastrój i nie wiem czemu mi tak smutno. Boję się wtedy bardzo, tego co może się wydarzyć... Ale się rozpisałam Pewnie nikomu nie będzie się chciało nawet tego przeczytać. Mam jednak nadzieje, że może historia mojej choroby pomoże komuś, kto tak jak ja trafi na to forum w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytania. Przede wszystkim nie wolno Wam zmagać się z chorobą samemu, trzeba szukać pomocy u lekarza i wsparcia u bliskich, a co najważniejsze, nawet jeśli jest Wam bardzo ciężko, NIGDY nie wolno Wam tracić nadziei na to, że jeszcze może być dobrze. Walczcie!
  9. Jenny21

    To i ja się przywitam...

    Dziękuję gorąco za miłe przywitanie :* Od jutra postaram się zacząć pisać więcej.
  10. Jenny21

    To i ja się przywitam...

    Witajcie! Zaglądam tu już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz postanowiłam zacząć aktywniej uczestniczyć i zarejestrować się na forum. Od roku leczę się na nerwicę lękową... Jak każdy z Was w swoim życiu przeżywam wzloty i upadki. Są chwile, gdy czuję, że pokonałam chorobę i mogę zrobić wszystko. Są też takie, kiedy mam ochotę przestać walczyć... Jestem osobą niezwykle wrażliwą i nie jest mi łatwo we współczesnym świecie. Mam nadzieję, że znajdę tu osoby podobne do mnie, które zrozumieją, że cierpienia wewnętrzne czasem mogą być nawet gorsze niż fizyczny ból...
×