Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aneczak

Użytkownik
  • Postów

    220
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Aneczak

  1. Ale jaja :-D rozwód też miałam bez orzekania, podział majątku i opieka nad dziećmi, wszystko na jednej rozprawie. Miałam, mam pełnomocnika który baardzo mi pomógł, i nie zdarł że mnie skóry, miałam wielkie szczęście

  2. aardvark3, Przyzyczailam sie. Mamy osobne pomieszczenia i na ogol dogadujemy sie. :roll:

     

    Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Mi udało się pozbyć swojego exa, przy rozwodzie zrzekł się spłaty swojej części mieszkania, zadłużony jest po uszy. Liczył na to, że Ania jak to bywało wcześniej, przejrzy na oczy i przyjmie go znowu. Wszystko załatwiłam wymeldowałam drogą administracyjną, sam nie chciał. I mam spokój.

  3. Kasiu nie chciałam cię urazić. Wszystko co piszę jest oparte o moje własne doświadczenie życia

    /ponad 20 letnie/ z alkoholikiem, jeśli taki staż Cię nie przekonuje, no cóż. Efekt mojego doświadczenia jest taki że on nie pije już ponad 10 lat. Inna sprawa jest taka że i tak się rozstaliśmy. Jeśli liczycie na to, że on sam zrozumie i podejmie kroki to wydaje mi się nie realne. Częsty jest tak że w czasie trwania leczenia alkoholik odkrywa chęć pomocy sobie.

  4. Ja większości swojego dzieciństwa nie pamiętam, tylko urywaki, moja matka jest chora na jakąś tam psychoze nie leczoną, bardzo się jej bałam. ciągłe awantury pretensje, musiałam wysłuchiwać,o jej nie udanym życiu jak wszyscy ja niszczyli /chodzi o jej siostrę, męża, matkę/ ja musiałam być po jej stronie a jak nie chciałam już słuchać, nie mogłam /w kółko gadała to samo/ to byłam wrogie i zdrajcą. w kółko awantury. Marzyłam żeby się wynieść jak najdalej, tylko to się liczyło. Odizolowała mnie od całej mojej rodziny, jak byłam z nią, moja siostra z ojcem ,nie mogłam się z nimi widywać, z babcią, ciocią. jak już dorosłam na tyle że mogłam sama jeździć autobusem to jeździłam w wielkiej tajemnicy do nich/ czasami jakoś sie dowiadywała i była awantura. Wszyscy wiedzieli jaka ona jest nikt z o mnie nie walczył, nie próbował, wydzierała mnie na siłę jak trzymałam ojca z nogę, z kolonii od niego zgarnęła mnie z uliczki i siłą wrzuciła do samochodu. Jak poznałam mojego ex /on już wtedy popijał/ ale dla niej był taaaki ładny, dobry, inny mnie nie zechce, bierz co ci się trafia mówiła, a ja uznałam, że to jest dobry moment bo on mnie przed nią obroni. Po 2 latach mieszkania u niej podała nas o eksmisję./ wcześniej kiedy byłam chyba w liceum nie pamiętam podała mnie do prokuratury,że się nad nią znęcam/ Mieszkaliśmy jeszcze rok a potem dostaliśmy swoje mieszkanie, ale jak się potem okazało wpadłam z deszczu pod rynnę. ale to już na inny watek. Od tamtego czasu nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. Sporadycznie sie widujemy, przez 10 lat może ze 5 razy.

  5. aardvark3, Candy14,

    Bosze dziewczyny jak was czytam to oczy mi się robią wielkie :shock: , jakby mnie olśniło. Jak ja siebie nie szanowałam , jak próbowałam to zaraz miałam takie uczucie jakbym coś złego, nieodpowiedniego robiła,że kogoś skrzywdzę, zrobi mu się przykro i mnie odrzuci i zostanę sama, bo sama się o to prosiłam. Mój ex był ważniejszy niż ja, on nawet za bardzo się wysilać nie musiał , ja i tak ulegałam, sama dla siebie nie byłam ważna. Straszne to.

    Dobrze,że chodzę na terapię. staram się być dla siebie pobłażliwa, trudne to, myślę sobie "wszystko wymaga czasu, mogę robić błędy, coś może mi nie wyjść tak ja bym chciała, na wszystko potrzeba czasu"

  6. Terapia trwa już 14 miesięcy, integracyjna czy jakoś tak. Myślę, że to początek i wiele jeszcze przede mną. 10 lat temu robiłam współuzależnienie teraz to. Jak sobie radzę? Teraz to lepiej bo wcześniej, na początku terapii, to tylko złość i żal. Chodziłam też na spotkania al-anon pomagało. Ale chyba piszemy w złym wątku.

×