Skocz do zawartości
Nerwica.com

positive88

Użytkownik
  • Postów

    75
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez positive88

  1. To jest autoagresja, która służ ucieczce od jakiegoś problemu którego nie można rozwiązać
  2. a nie masz innego sposobu rozładowania napięcia? Nie wiem, możesz spróbować wyładować agresję na jakimś przedmiocie zamiast siebie ranić
  3. edytka1976 Grzybki jak najbardziej, ale potrafię rozpoznać tylko tylko te czerwone z białymi kropkami
  4. Każda krecha niszczy, coraz bardziej wciąga w wir, a potem potrzebujesz tego więcej ... Może daje chwilową ulgę, ale na dłuższą metę to piekło.
  5. Fatale Postaraj się nad tym zapanować, dasz radę
  6. No kurcze, mam zarąbisty humor, paro działa, tylko co z tego, skoro nagromadzoną energię wykorzystuję na szkodliwe projekty ... -- 10 wrz 2013, 20:20 -- Nie no, znowu te wahania nastroju ...
  7. Ja też miałem kryzys, już ostrze dotykało stopy, ale udało się wygrać, ciekawe na jak długo ... -- 10 wrz 2013, 20:30 -- Dopadła chcica i pragnienie krwi ... Wytrzymam, oby
  8. marimorena Nie warto. Pomyśl nad inną formą regulacji napięcia. Moim hamulcem jest widok blizn i świadomość, że zostaną one do końca życia. Mam wyrzuty, że kiedyś będą mogły je zobaczyć moje dzieci ...
  9. Ahma Niepotrzebnie tniesz się po rękach. Vett najostrzejsze są Wilkinsony
  10. littentree J Dobre pytanie. Z psychiatrą nie mogę się dogadać, nic mi nie mówi. Każe tylko jechać na paro, dlatego też zmieniam na innego i mam nadzieję, że nowy będzie już bardziej otwarty na współpracę. Natomiast z psychologiem mam dobre relacje (swoją drogą ładna kobitka ), ale ona ona twierdzi, że lepiej, abym skupiał się na zmianie, a nie doszukiwaniu się objawów, bo wtedy tylko się nakręcam. Co do moich podejrzeń, to mam jakieś mieszane ZO trochę z paranoika, trochę z border-line, fobia społeczna, i pewnie jeszcze jakieś inne. Dziwię się tylko mojej Pani psycholog, że widzi we mnie normalnego człowieka, który cierpi, a nie chorego psych. wariata.
  11. littentree Ja biorę po 60 mg, ale nie sądzę, żeby pomogło. Wiesz przeciwlękowo jest okej, ale deprecha może się pogłębia. Zresztą nastrój w dużej mierze u mnie zależy od pogody, jak się szykuje pogorszenie, to robi się nieciekawie. Polecam techniki relaksacyjne i autohipnozę. Po tym jest troszkę lepiej.
  12. Nefertari no cóż, do autodestrukcji prowadzi samo nastawienie, chociaż terapia nie zawsze pomaga i czasem kryzysy też się pojawiają, zwłaszcza gdy pojawi się sztywność wobec stanowiska terapeuty. Sophia S. nie znasz dnia ani godziny. dzisiaj nie mam potrzeby, ale nigdy nie wiesz co będzie za kilka dni. Po prostu musisz walczyć z ciągawkami. ale możemy dać radę
  13. Ja mam takie wrażenie, że jak jeszcze raz użyję żyletki to będzie koniec. raz że z tego nie wyjdę, dwa kiedyś za bardzo natnę sobie tętnice.
  14. Nie wiem jak wam, ale mi w cięciu początkowo chodziło o sam ból, zabicie myśli. Z czasem to zaczęło sprawiać przyjemność Nie wiem jak to się dzieje ale to poprawiało nastrój. Moja terapeutka mówiła, że to na skutek endorfin i dlatego człowiek się uzależnia. W ostatnim ciągu zacząłem ciąć się po żyłach osiągając euforię na widok wypływającej krwi. Aż zaczęło mnie to przerażać, ale cóż życie nałogowca, potrzeba coraz większych wrażeń ...
  15. Ja miałem 5 takich ciągów, najpierw trwało to po kilka dni i dawało ulgę, przy którym razie z kolei robi to się automatycznie. Ja nie chlastam się ponad miesiąc i staram się trzymać, pomaga mi widok blizn, które nigdy nie znikną.
  16. Chaotic napisałem, wbrew pozorom płeć męska nie jest taka silna i co poniektórzy też czasem sięgają po ostrą koleżankę -- 05 wrz 2013, 14:53 -- a terapia nic nie pomaga?
  17. Swoją drogą jak długo wytrzymaliście bez cięcia? Wiadomo, że kto raz spróbuje to ciągawka zostaje do końca ... A im częściej tym łatwiej wpaść w to bagno.
  18. No cóż, nie mogę się z nią dogadać. w listopadzie idę do innego lekarza, zobaczymy co powie. Może przepisze mi fluo. A właśnie brał ktoś z was wcześniej fluo? Jeśli tak to jak się po tym czuliście, lepiej?
  19. Paro biorę od listopada na fobię społ. Początkowo było to 20 mg, od stycznia 40, teraz od sierpnia 60. No cóż, sam czuję, że to lek nie dla mnie (zwłaszcza, że nauczyłem się kontrolować przynajmniej część swoich lęków). Dostaję spore huśtawki nastrojów, czasem osiągam dno, wolałbym coś bardziej poprawiającego samopoczucie, ale lekarka nie podejmuje żadnej dyskusji ("ponieważ leczy od 40 lat i zna się najlepiej") i stwierdziła, że "dobrze toleruję paro" i mocniejsza dawka powinna mi pomóc na deprechę.
  20. Ja pierdzielę, biorę po 60 mg tego świństwa dziennie koszmar. Nie można usnąć przed 3 i śpi się do 13. człowiek cały dzień chodzi przymulony i nic się nie chce. Zero motywacji. przeciwlękowo lek ok, rzeczywiście pomaga, ale depresję to chyba pogłębia. Poprawy nastroju nie ma, jak było tak jest, co najwyżej dochodzi ogólne rozdrażnienie, którego wcześniej nie było.
×