Pytanie mam. Trenowałem kiedyś (czyt. 10 lat temu...) wszystko szło ładnie pięknie, szybki przyrost masy i w szczególności siły itd. Trwało to ogólnie jakieś pół roku po czym nadszedł czas imprez itd i się człowiekowi odechciało. Jakiś rok temu chciałem do tego wrócić, byłem na siłowni, zrobiłem sobie trening i co? Na drugi dzień czułem się jakby moje mięśnie chciały wyskoczyć :/ Nie nazwał bym już tego nawet zakwasami, to było coś okropnego - ból taki że ręką ruszać nie szło. Moje pytanie brzmi - czy jest to jakaś choroba czy coś takiego (nie znam się) czy po prostu zrobiłem sobie zbyt hardcorowy trening jak na taką przerwę? Od jutra mam zamiar znowu spróbować ale jeśli odczucia będą takie same to nie ma takiej opcji :/ Z takim bólem dźwignięcie siatki z zakupami było impossible nie mówiąc już o jakimkolwiek siłowym treningu.