Skocz do zawartości
Nerwica.com

tanczaca_skarpetka

Użytkownik
  • Postów

    92
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tanczaca_skarpetka

  1. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Odnoście marnych końców; polecam film ostatni cesarz. 9 Oscarów nie dostaje się za nic.
  2. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Nie chyba, ale na pewno :) To był geniusz, samouk, typ jeden na sto lat. Niektórzy uważają, że pod koniec oszalał. Jednak tylko szaleńcy zmieniają świat. Po jego śmierci rząd oczywiście wpadł i zabrał wszystkie ważniejsze dokumenty oraz projekty. Zmarnowany potencjał, taki człowiek powinien dostać nieograniczony budżet.
  3. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Tesla był nerdem, poświecił całe swojej życie swojej pasji -nauce. Jeśli dobrze pamiętam to kiedyś powiedział, że usunął pociąg do kobiet bo to go dekoncentrowało :) Szkoda, że skończył żałośnie z gołębiami jako jedynimi przyjaciółmi bo jak twierdził ludzie go zawiedli czy oszukali, coś takiego.
  4. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Ja kiedyś bodajże I LO powiedziałem nauczycielce od matmy, że matma jest mi do niczego potrzebna. Zapamiętała to do końca lo i chyba mnie za to bardzo nie lubiła. Zaś w gimnazjum w ostatniej klasie miałem piątkę z matmy, naciąganą, ale jednak. W sumie z niczego nigdy nie byłem kompletną nogą. Najlepszy w gim za to byłem z informatyki; excel i te sprawy.
  5. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    hehe no cóż [brak słów] -- 01 paź 2013, 23:31 -- Odnośnie bycia nerdem; ogólnie nie jestem za bardzo schludny ale na komputerze czy w komórce musi być porządek i wszystko musi działać idealnie. Strasznie wkurza mnie każda niespójność interface'u, wkurza mnie burdel na karcie w telefonie jaki pozostawia android. Mój romans z linuksem skończył się źle bo miałem za dużo wyboru, ale zawsze coś mi nie pasowało. W kodzie to samo; musi być jak najlepszy, najbardziej przejrzysty.
  6. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Spoko. Niestety dalej w powszechnej świadomości mamy taki obraz informatyków http://www.informatyka.mefatiel.com/wp-content/uploads/2010/03/k52-300x224.jpg i kuce oczywiście. Jaki dobry informatyk czy nerd nie ma kuca? Oczywiście ziarnko w tym prawdy, jak w każdym stereotypie.
  7. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Masz racje lepiej coś robić nawet nielogicznego niż nic nie robić, w sumie dlatego ja też idę na studia tylko stacjonarne Mam za mało samomotywacji by robić coś sensownego bez żadnego bicza (próbowałem nieraz, ale zawsze prędzej czy później wymiękałem). Ostatnio z powodu braku jakichkolwiek perspektywicznych planów na życie kompletnie odechciało mi się żyć, dostałem jakieś apatii czy coś takiego. Teraz, mimo, że czuję silne wątpliwości, mam jakąś nadzieję.
  8. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Nie tylko w javie, w c# albo c++ również. Patrząc na oferty to szukają też ludzi, którzy znają phpa oraz technologie mobilne. Informatyka to dość szeroka branża, dlatego wspomniałem o programowaniu. Ciekawe są też zarobki grafików, które zaczynają się od 1k a kończą na kilkudziesięciu tysiącach. Jednak średnia to coś około 2,5k więc słabo. Dobry programista może w Polsce dojechać nawet do 10k miesięcznie. Mam takiego w rodzinie, więc jeśli ktoś ma głowę do cyfr warto iść na programowanie. W tej baranży panuje obecnie eldorado bo Polacy są bardzo dobrze wykształconą tanią informatyczną siłą roboczą. E,u nas po budo 92% absolwentów ma prace,na 2012 rok to były statystyki a panuje teraz kryzys w budowlance,wiec to i tak dobrze chyba. Pracują w zawodzie? Jeśli tak to na prawdę świetne wyniki. -- 01 paź 2013, 17:29 -- W tych trudnych czasach zwykli ludzie mają problemy ze znalezieniem jakieś sensownej pracy. Oczywiście KFC czy kasa zawsze są w zasięgu możliwości (przynajmniej u mnie w mieście), ale to słabo płatna robota bez perspektyw, dobra dla studentów. A co tu mówić o osobach z nerwicami czy depresjami ? :) Mnie głupia rozmowa telefoniczna stresuje, ciekawe jakbym dał sobie radę z 2-3 etapową rozmową kwalifikacyjną w której np. testują twoją znajomość angielskiego i masz powiedzmy 100 konkurentów. btw. Znacie kogoś kto z nerwicą dawał sobie radę z bardziej odpowiedzialnymi obowiązkami w pracy np. z zarządzaniem teamem? Jestem ciekawy jak kto ma jakiegoś linka to dzięki
  9. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Na studiach to nawet władze uczelni nie wiedzą co to dobra organizacja :) ale to typowe leniwe urzędasy więc się nie dziwie. Pamiętam jak poszedłem do urzędu pracy. Siedzę sobie i słyszę jak jakaś młoda dziewczyna po studiach się rejestruje. Babka pyta się o doświadczenie, ona głupia mówi, że pracował kiedyś jako hostessa. Na co urzędniczka DOKUMENTY, ona mówi, że to dawno było i tak dalej, na co urzędniczka, że niestety musi mieć papiery (udokumentowane doświadczenie) i dziewczynę spławiła. Kilka godzin w kolejce zmarnowane. Z resztą sam się zarejestrowałem (skłamałem, że nie mam doświadczenia, bo pracowałem przy jakiś duperelach). Dwa miesiące i nie znaleźli dla mnie złamasy żadnej pracy, sam ją sobie znalazłem.
  10. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Sami studenci a praca dobra tylko po informatyce jako programista albo po medycynie jako lekarz. Czytałem, że po prawie też są już problemy z pracą, tak samo po budownictwie. 'Fizyczni' ale tylko specjaliści zarabiają krocie, resztę klepie raczej biedę. A przedsiębiorcy nie chcą dokształcać/przyuczać bo im się to nie opłaca. Nie dziwie się, że w Polsce coraz więcej ludzi ma depresję :) Chujnia panuje. Studia są o tyle dobre, bo przedsiębiorcy mają zniżki na 'nas' i łatwiej załapać pracę czy staż.
  11. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Akademiki to są chyba tylko fajne jak ma się bardzo lekkie studia i chce się imprezować albo poznawać ludzi, bo warunki do nauki są raczej trudne. Ja też idę na studia w tym roku (drugie podejście) tym razem idę na coś kompletnie niepraktycznego, ale mające szanse mnie zainteresować. Ogólnie za pierwszym razem wyobrażałem sobie, że studia to coś niesamowitego i się mocno zawiodłem - to przerośnięte, bardziej rozwinięte LO. Chaos na studiach to chyba normalka. O zaocznej informatyce również myślałem, ale wtedy musiałbym od poniedziałku do piątku pracować a weekendy co tydzień zapierdalać na uczelnie. W obecnej sytuacji nie dałby sobie rady i znając życie jeszcze mógłbym się zadłużyć. A i pamiętam jak wszyscy szybko się ze sobą spykneli, ja również chciał zagadać ale miałem silne blokady, a gdy to już zrobiłem zostałem zlany. Mimo bardzo dużych wątpliwości odnośnie praktyczności mojego przyszłego kierunku, jestem raczej pozytywnie nastawiony. Bestia jednak obudzi się gdy tam pójdę i wtedy rozpocznie się prawdziwa walka.
  12. Pieniądze dają tylko złudne poczucie bezpieczeństwa. Większe zawirowania w gospodarce czy wojna i pieniążki nadają się jedynie do podcierania tyłeczka. Szczególnie gardzę dzisiejszymi pustymi banknotami. Niektórzy całe życie spłacają kredyt na 200 -300 tyś a inni tworzą takie albo większe sumy jednego dnia. Magia? Nie, współczesna ekonomia, ale takich rzeczy nie nauczysz się na naszych studiach. Jasne pieniądze są potrzebne do życia, ale warto mieć na uwadze, że to tylko abstrakcyjny koncept, który jako tako działa tylko dlatego, że ludzie w niego wierzą i nie mają pojęcia to się dzieje na zapleczu. Jednak nic nie trwa wiecznie i kiedyś ta bańka pęknie jak to zapowiadają od dawna austriaccy ekonomiści. A wtedy pozostaną jedynie kontakty, władza i przemoc. Prawda jest jednak taka, że nic nie zapewnia bezpieczeństwa i stabilizacji. Przypomina mi się Cezar Borgia, świetny polityk oraz strateg, który przegrał życie z powodu ... pecha :) Zachorował w nieodpowiednim momencie. Co do bycia materialistą jak słusznie zauważył carlosbueno; większość nimi jest. Współczesny kapitalizm opiera się na materializmie i tak się zdegenerował, że przestaje polegać na zaspokajaniu realnych potrzeb a jedynie zbędnych zachcianek. Firmy kreują potrzebę a następnie ją zaspokajają, genialne rozwiązanie. Do teraz podziwiam faceta, który stworzył modę na papierosy u kobiet i wmówił innym, że to seksowne. Z pieniędzmi jest jeszcze jeden problem, a raczej z ludźmi; apetyt rośnie w miarę jedzenia - więcej zarabiasz, więcej wydajesz na jakieś gówna i realnie jesteś dalej biedakiem tylko, ze w lepszym wdzianku. Ostatni kryzys w USA jest świetnym przykładem - pseudobogata klasa średnia potraciła majątki całego życia w ciągu kilku miesięcy. Na koniec polecam świetną piosenkę, która nawiązuje do tego problemu
  13. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Wow fajnie powiedziane:brawo: To filozofia na poziomie Paulo Coelho, ale dzięki Dobra Coelho nie jest wcale takim złym pisarzem. Przeczytałem 3 jego książki i każda była ok. I znowu oceniam :)
  14. Mam wrażenie, ze robicie z Niktity takiego wioskowego głupka z którego można porobić 'beczkę'. Zawsze w grupie jest jakiś frajer albo głupek na którym można sobie poprawić samopoczucie. Widzę, że nawet wśród frajerów działa ta reguła.
  15. tanczaca_skarpetka

    Samotność

    Niedawno zmarła jakaś samotna babcia w naszej klatce i jedyne co po niej zostały to ... śmieci :) Takie życie. Co do gier, tak gramy, nawet myśląc, że nie gramy tak na prawdę również gramy. To część naszej hierarchiczno-kulturowo-społecznej natury. Jedynie wybitne, oświecone jednostki są w stanie się od tego uwolnić, wiąże się to z pozbyciem się ego. Samotność również wiąże się z EGO. Im bardziej myślimy o sobie, karmimy swój egoizm, tym bardziej jesteśmy samotni. Nie ma ja, nie ma samotności, proste jak drut. Dlatego w kulturze, która wszystko opiera na Ego, jest taki problem z samotnością. Każdy myśli o sobie, gada do siebie, na wszystko patrzy ze swojej perspektywy. To pułapka indywidualizmu, w którą wpadliśmy. W Braciach Karamazow był taka postać - Alosza. Człowiek, który słuchał innych i ich nie oceniał, wszyscy go za to kochali. Otwierali się przed nim jak przed nikim innym. Takich osób brakuje. Patrzymy na świat dualistycznie, wszystko i wszystkich oceniamy - ten mądry, a ten głupi, ten brzydki, a tamten ładny i tak dalej. Jesteśmy hipokrytami, surowo oceniamy innych a sami panicznie boimy się oceny.
  16. moim zdaniem na początku pisał serio, a później zaczął trollować widząc waszą silną emocjonalną reakcje. Dlaczego mówiłem, że psychologia ma wiele wspólnego z religią? W religii guru coś mówi, a reszta przyjmuje to na wiarę, W nauce hipotezy muszą mieć jakieś podstawy, np. w fizyce matematyczne. Później robi się badania i eksperymenty, które mają obalić/lub potwierdzić hipotezę, szuka dowodów itp. Czyli w nauce nie wierzy się na słowo, nawet jeśli coś wydaje się logiczne. Mamy takiego freuda w psychologii, które swoje opinie tworzy na podstawie subiektywnej interpretacji rzeczywistości. Wszyscy stwierdzają 'tak to ma sens' i nagle zaczynają w to wierzyć. I tak działa do dzisiaj psychologia. Przypomina mi to popularne w XV upuszczanie krwi. Wszyscy w tamtych czasach wierzyli, że to pomaga chociaż nie było na to obiektywnych dowodów. Teraz wiemy, że ten zabieg wręcz szkodził pacjentom.
  17. Możecie się śmiać czy kpić ale w wielu kulturach problemy psychiczne, depresje są powiązane z działaniem złych duchów. Np. szamani odprawiają specjalne rytuały odpędzające, u nas są egzorcyzmy. Osoby wierzące w astral też mówią, że różne złe byty lubią się karmić negatywnymi emocjami. Psychologią i psychiatra ma więc wspólnego z szamanizmem czy religią niż z prawdziwą nauką :)
  18. No to polecam przeczytać tą historię http://pokazywarka.pl/v2mddo/ Są przypadki, że ot tak, bez wyraźnego powodu dostaje się nerwicy albo depresji. To jest największa chujnia, bo tego nie da się wyleczyć w tradycyjny sposób. Nikt nie rozumie tak na prawdę jak działa mózg, świadomość, jak powstają choroby psychiczne, co to jest dokładnie choroba psychiczna. Można starać się szukać logicznych przyczyn, jednak to tylko domysły. Dlatego bardzo łatwo jest symulować zaburzenia (sławny eksperyment ze studentami udającymi chorobę psychiczną), dlatego diagnozy są bardzo niedokładne (u breivika każdy psychiatra zdiagnozował inną chorobę)
  19. Częściowo się z tym zgadzam, ale co w przypadku nerwic, zaburzeń psychicznych, które owszem, wynikają z braku walki, nagromadzenia sobie problemów, wytworzenia negatywnych schematów, ale odciskają tak negatywny wpływ na codzienne funkcjonowanie i wykonywanie prostych czynności, że bez leków ani rusz? OK, można się wziąć w garść, ale pokonać w ten sposób objawy somatyczne, często tak upierdliwe, ze żyć nie można? Ile czasu by to zajęło? A rzeczywistość nie pozwala na to, żeby podrasować sobie psychikę leżąc sobie gdzieś na hamaku w ciepłych krajach. Ciężko mi powiedzieć co zrobić w takim stanie, bo nigdy nie było ze mną tak źle. Miałem co prawda depresje, stany apatii, nerwice lekową, myśli samobójcze, może i nawet paranoję. Myślałem, że wszyscy wiedzą, że coś ze mną nie tak :) Po prawie rocznej psychoterapii, pod koniec, gdy wreszcie zacząłem być szczery, babka z satysfakcją na twarzy mówi do mnie; masz paranoję. Po wyjściu chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie i to dosłownie. Później zrezygnowałem; nie wiem czy z powodu urażonej dumy, bo miała rację czy przez to, że mnie przejrzała, rozgryzła moją grę. Rozpisałem się nie na temat, ale mniejsza z tym. Ja akurat mam ambiwalentny stosunek do leków. Brałem przez dłuższy czas xanax i coś bardzo mocnego przez miesiąc i nic mi to nie dało. Może trochę mnie ogłupiły i wyrównały stan. To wszystko. Więc kto chce niech bierze, ale same leki nie rozwiążą problemów. Kiedyś czytałem, że leki pokazują inną rzeczywistość, pokazują, że można żyć inaczej. Może tak jest i leki pomagają, ale chyba tylko przy na prawdę słabych schorzeniach/problemach no i oczywiście gdy przyczyna leży nie w psychice a w biologii. U mnie przyczyną tego wszystkie jest wysoka wrażliwość i głębokie, refleksyjne spojrzenie na świat oraz oczywiście nie walczenie z lękami, problemami, zwykłe tchórzostwo. Buzujące hormony i biseksualizm też miał na to duży wpływ. Miałem momenty gdzie podobali mi się bardziej faceci i myślałem, że jestem gejem. Kiedyś nawet rodzicom powiedziałem; myślę, że jestem gejem, a oni akceptujemy to. Później te momenty mijały i kobiety mi się bardziej podobały. Myślałem sobie uf może to cholerstwo przeszło, tym bardziej, że w necie czytałem, że są takie przypadki. Później znowu, i znowu, ten cykl powtarzał się chyba z 20 razy ;/ Byłem wrakiem. Teraz hormony przeszły, jestem bardziej ustabilizowany, ale inne problemy zostały. Nie akceptuje się całkowicie, ale jest o wiele lepiej. Popatrzyłem jednak na innych biseksualistów i oni jakoś żyją. Dają sobie jakoś radę. I stwierdziłem, że za bardzo się nad sobą użalałem. I byłem zwykła pizdą, dawałem się poniżać i powinien strzelić w mordę albo zmienić otoczenie. Co najśmieszniejsze i najbardziej groteskowe lubię się nad sobą trochę użalać, jestem lekkim masochistą emocjonalnym. Fajnie zrzucić winę na wszystkich :) Ale czasami jak jestem zły czym mam doła dobrze to gdzieś wyładować. Wtedy wszystko wyzywam, później gdy to czytam to śmiać mi się chce, ale to pomaga.
  20. Fijor opowiadał kiedyś, że przyszła do niego dziewczyna i żaliła się, że ma depresje, kompleksy itp bo jest gruba. Na to od odpowiedział; to schudnij, a ona odeszła rozpłakana czy coś takiego. Silny człowiek gdy jest grubasem to albo chudnie albo nie pozwala by go poniżano, słaby natomiast użala się nad sobą zwala winę na rodziców, dziadków, na geny, na depresję na wszystko. A psycholodzy i psychiatrzy to aprobują bo ciągną od tego kasę. I powstaje milion chorób psychicznych. Normalni ludzie mówią; masz problem to go rozwiąż, weź się w garść i sami tak robią, a też mają mnóstwo problemów, wątpliwości, depresji. Wszyscy mamy jakieś lekkie zaburzenia psychiczne, prawie nikt nie miał idealnego dzieciństwa. Są dzieci alkoholików, którzy normalnie wyszli na prostą, mają dobre życie, nie idealne, ale ideałów nie ma. Są też ludzie, którzy cały czas się użalają nad sobą, nazywają się DDA, ciągle analizują swoje dzieciństwo. Bycie niezaradnym i słabym zrzucają na wszystkich oprócz siebie i mieliby racje gdyby człowiek nie miał siły woli, ale ma i może zmienić swój los. Szczere spojrzenie na moje życie wystarczyło bym zrozumiał, że jestem pizdą. Nigdy szczerze nie walczyłem i to jest przyczyną moich problemów, a nie choroby zdiagnozowane przez psychiatrę.Choroba jest tylko konsekwencją. Oczywiście są choroby psychiczne mające podłoże czysto biologiczne, ale to promil wszystkich współczesnych zaburzeń.
  21. Bez przesady :) Po prostu chciałem ich trochę od idealizować. Mówienie, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć sukces jest kłamstwem. Gdyby to było takie proste to ludzie sukcesu byli dość dużą grupą, a nie są. Jeszcze taka ciekawostka; zastawialiście się jak to możliwe, że taki biedny kraj jak Niemcy mógł wypowiedzieć 2 wojnę światową? Otóż musiał mieć sponsorów :) A tymi sponsorami byli amerykańcy przedsiębiorcy np. taki henry ford, otwarty antysemita, niemieccy przedsiębiorcy oraz Ruscy. Oficjalnym napojem III Rzeczy było coca cola :) „Jeden naród, jedna Rzesza, jeden napój” http://histmag.org/grafika/articles4/coca-cola-3rzesza/cola-swastyka_min_390x445.jpg
  22. Ktoś tam wspominał o Jobsie. Jobs to był kawał ch-uja, uwielbiał poniżać ludzi; np. na rozmowie kwalifikacyjnej zapytał się kandydata czy jest prawiczkiem, bo wygląda na takiego. Nikt z nim nie potrafił na dłuższą metę wytrzymać; potrafił bez powodu kogoś opierdo-lic, zmuszał ludzi do pracy po godzinach, kradł czyjeś pomysły; np. przychodził do niego pracownik i mówił: o mam taki i taki pomysł. Jobs mówił, że to gówno. Po czym Jobs wpadał na identyczny pomysł, który był już amazing :) Oprócz tego zrobił dziecko dziewczynie i nie chciał je zaakceptować. Wyzywał matkę od kurew. W ogóle wyrzucił tę myśl z głowy. Był też świetnym manipulatorem; np udawał przyjaciela prezesa firmy, a za plecami go obgadywał i próbował doprowadzić do jego zwolnienia. Prezes gdy się o tym wszystkim dowiedział popłakał się. Tak Jobs sprawił, że dorosły facet płakał jak młoda nastolatka. Ogólnie albo ktoś przy Jobsie się się hartował albo pękał. Jobs nie był człowiekiem, który przejmował się czyimś zdaniem i niestety nie uczył się na błędach, za które drogo zapłacił. Gates za to był kompletnym złodziejem, większość pomysłów ukradł od innych. Swoich pracowników też traktował jak gówno, u niego albo można było dostać o-pierdol albo nic. Podwładni się go bali jak Jobsa. Przy okazji kiedyś subtelnie wspomniał, że jest za dużo ludzi na świecie :) Nie wspominając o dziwnej akcji ze szczepionkami; w której to kazał się murzynom kastrować w zamian za otrzemanie właśnie szczepionki. Dlatego często nie chcieli ich przyjmować. Ostatnio wykupił również akcje monsanto, każdy chyba słyszał o tej firmie Zuckerberg następny złodziej, który idee facebooka ukradł od braci bliźniaków. Użytkowników facebooka w swoich mailach wyzywał od debili. Więc radze się dokładnie przyjrzeć tym ludziom sukcesu, zanim będziecie chcieli się na nich wzorować. -- 27 sie 2013, 14:27 -- A i Jobs miał dualistyczne spojrzenie na rzeczywistość albo coś było amazing albo gównem. Szanował tylko ludzi lepszych od siebie albo tych którzy mu się postawili [ ta akurat było zaletą bo niektórzy, ci silniejsi, nauczyli się przy nim asertywności] -- 27 sie 2013, 14:46 -- A co dzieciństwa to gówno prawda. Jak masz silną osobowość to dzieciństwo nie podetnie ci skrzydeł. Jobs jak bili w go szkole to poszedł do rodziców i dał im ultimatum; albo przestanę chodzić do szkoły albo mi ją zmienicie. Jobs miał silne poczucie odrzucenia ale to mu nie przeszkodziło osiągnąć 'sukcesu' czy być podłym dla innych. Silni ludzie kreują rzeczywistość, słabi się jej podporządkowują. Słabi ludzie będą zwalać winę na innych i na swoje dzieciństwo, silni będą szli do celu, często po trupach.
  23. A czy to nie jest właśnie tak, że w czasach internetu jest łatwiej się wybić przy braku znajomości oraz pieniędzy? Pamięta ktoś krótki, amatorski film 'piątek'? Autor teraz pracuje dla to się wytnie i kontynuuje swój pomysł w formie serialu. Książka Metro 2033 została stworzona przy udziale społeczności i właśnie dzięki internetowi stała się popularna. Dlatego autor z wdzięczności udostępnił swoje dzieło za darmo do pobrania w formie ebooka. Jeśli nie stać cię na zrobienie filmu to napisz scenariusz, wrzuć fragment do neta i wysyłaj wszędzie gdzie się da. Jeśli będzie dobry to ktoś cię zauważy. Co do Rocka czy Roja ich działalność jest skierowana do mało wymagającej, lecz najliczniejszej grupy w necie czyli do ludzi 12-17. Mieli tez duże szczęście bo wstrzelili się w wielki boom, teraz wybicie się jest o wiele trudniejsze. Ogólnie działalność na YT przynosi zyski dopiero po jakimś czasie tak samo jak blogi.
  24. W sumie też do końca nie rozumiem jak to jest z tą atrakcyjnością. Na przykład za czasów szkolnych, miałem kolegę, który zachowywał się trochę jak socjopata, taki typ cwaniaczka. Miał pogardliwy stosunek do wszystkiego, do dziewczyn również, jednak wcale nie brzydka dziewczyna się w nim zabujała. Nie było happy endu, co jest raczej oczywiste. Jednemu dziewczyna mówiła wytrzymaj, jak skończę 18 to to zrobimy. No i czekał, i się nie doczekał. Rzuciła go przed 18 i poszła całkiem szybko do wyra z innym. Miałem też kolegę trochę takiego lovelasa. Był przeciętny i z wyglądu i z charakteru. Jego sukces polegał na tym, że mówił dobrze i szybko łapał kontakt fizyczny, macał dla żartu itp. Nie celował jednak w super bomby a w średnie dziewczyny. Inny kolega neurotyczny, zamknięty w sobie trochę, chociaż miły dla płci przeciwnej, nic nie osiągnął. Poszukiwaczom głębokiej, romantycznej miłości polecam powszechnie pogardzaną, ale mądrą lekturę - cierpienia młodego wertera. Jeszcze jedną rzecz dodam; nie wiem czy to było moje przywidzenie, bardzo możliwe, ale dziewczyna kuzyna, w jego obecności, dawała mi znaki, jak siedzieliśmy razem to ocierała swoją nogę o moją. Pragnę jednak wierzyć, że to była tylko halucynacja mojego chorego umysłu.
×