Skocz do zawartości
Nerwica.com

natik

Użytkownik
  • Postów

    118
  • Dołączył

Treść opublikowana przez natik

  1. a ja nawet nie zdoalalam wyjsc na dwor z moim dzieckiem,wyszlam na chwile i musialam wrocic.dusze sie od rana i wiem,ze sie nie udusze,ale nie mam juz sily i w sumie to moglabym sie udusic tak raz a porzadnie w koncu.
  2. wiem,ze jest temat i rowniez czytalam.objawy nerwicy mam od miesiąca,wczesniej jesli byla to spala sobie.jestem tym oszolomiona,nie bylam jeszcze u lekarza wiec sama sie z tym motam i nie potrafie sobie poradzic.dzieki wam jednak powolutku cos sie przejasnia:)) dzieki i dobranoc
  3. poczytałam dzis sporo o schizofrenii bo to jeden z glównych lękow który mnie ostatnio dopada,no i oczywiscie musiałam poszukać w sobie właściwych objawów...nie słysze jeszcze głosów,jestem w miare logiczna chyba,zaczynam sie jednak panicznie bać,że za chwile cos jednak uslysze,albo zobacze.boje sie zamknać oczy i tego,ze stanie sie to jutro jak tylko je otworze,najbardziej jednak boje sie tego że strace nad wszystkim kontrole i strce swiadomosc.wybijam to sobie z glowy,ale marnie mi idzie..oby do jutra i do pojutrza i etc.
  4. no moj dobry nastroj troche opadl bo zauwazylam,ze od jakiegos czasu redd'sem zaczynam sie leczyc,jest mi tak jakos lepiej i optymistycznie sie robi w mig..nie spijam sie w trupa a jedynie lekko zakrecam,poczatek alkoholizmu,czy moze w oczekiwaniu na psychotropy,jedno i drugie uzaleznia i wlasna silą woli nie zdolam jeszcze walczyc z moją najnowsza the best friend-nerwicą..kolejna schize wiec mam czyli poza milionem innych dolegliwosci pojawia sie problem alkoholowy,niezle jest...
  5. czyli mysle,ze tak:)ja swojej nie moge sie juz doczekac i mam nadzieje,ze mi pomoże tak ja to,ze znalazlam to forum bo dzięki temu co tu przeczytalam uswiadomilam sobie wiele rzeczy i to mi na maxa pomoglo:))
  6. wydaje mi sie,ze jeżeli czlowiek naprawdę wariuje i dopada go jakas choroba psychiczna to nie ma takiej swiadomości i kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy.nie mysli w ten sposob,jezu...wariuje,mam schizofrenie itp.wydaje mu sie,ze wszystko jest ok tylko ludzie i caly swiat jest jakis dziwny a on sam jest jak najbardziej normalny,zreszta nie wiem tak do konca i sama sie tego boje jak cholera od dawna..mysle,ze to wynik lekow,nakrecania sie i pobudzania swojej wyobrazni w tej kwestii.do niedawna bylam pewna,że mam bardzo chory kregoslup i lada moment przestane chodzic,teraz mysle rowniez o tym ze moge miec HIV czy raka mozgu,planuje kolejne badania chociaz wiem,ze nie maja one zadnego sensu bo okaze sie jak do tej pory,ze wszystko jest good tylko moj umysl szwankuje mi z deka..
  7. a ja dzis sie nawet wyspałam i nie wkurzala mnie Pani w sklepie co mi zawsze za dlugo szynke kroi znacznie przedluzając powrot do mojej twierdzy i oazy teoretycznego bezpieczenstwa:)i powiem wiecej nawet nie wyprowadzilo mnie z rownowagi to,ze sie kasa zaciela,akurat na mnie no:))papierowej torebki wprawdzie uzylam,ale co mi tam reakcje przechodniow,oni tez dziwnie wygladaj dla mnie jak tak sobie normalnie i spokojnie oddychaja w koncu moje torebka z warzywniaka i moja sprawa milego dnia!!!
  8. Taaa...tylko najpierw muszę tą pracę znalezc a z moja aktualna wiarą w siebie,poczuciem atrakcyjności nie jest najlepiej,ogolnie czuję się malo inteligentnie jakoś wrecz glupkowato:)fajnie masz Matylka,ze masz kogoś kto Cię wspiera ja takiego farta nie posiadam.mam jednak swojego synka ktory to jest moim głównym aktywatorkiem,tak czy siak musze wstac codzien rano i sie nim zajac,mamy tylko siebie przeciez. musze wiec sie zawziac,zebrac w sobie i wyleczyc dla niego,dla siebie poniekad rowniez,mimo wszystko mam jeszcze troche rzeczy do zrobienia i chcialabym poegzystowac troche,gleboko mam nadzieje,ze cos dobrego moze mnie jeszcze spotkac. znajomi twierdza,ze wmawiam sobie ta cala nerwice,ale to chyba niemozliwe co? Matylka skoro z Wawy jestes to znasz może tą klinikę? http://www.psychoterapeuci.pl/specjalisci.php ide tam we wtorek,a ostatnia rzecza jakiej teraz potrzebuje to trafic na jakiegos konowala,ktory bardziej potrzebuje pomocy niż ja:) a Ty gdzie uderzasz na terapię grupową?
  9. szkoda...mam nadzieję,ze do tego dojde bo póki co panicznie sie boje. dziękuję slitzikin:))idę sobie porozkładac papierowe trorebki obok łózka na wypadek hiperwentylacji bo bez nich nie zasypiam ostatnio,dobrej nocki
  10. wszystko sprawiło mi największy problem...najpierw szykowałam się tak jakbym ruszała w podróż dookoła świata,potem przyejchał po mnie przyjaciel,wyszlam na zewnątrz i przestałam oddychać... bałam się kazdego nastepnego kroku,wzroku ludzi i tego,ze za chwile skonczy się powietrze i się uduszę...powinnam czuć się bezpiecznie,nie bylam sama przeciez,nie rozumiem... jestem a raczej bylam towarzyska,byłam DJ-ka wiec wystepy publiczne to dla mnie standard,jezu co sie ze mną dzieje..czy kiedykolwiek uda mi się pokonać te leki i normalnie funkcjonować? mam dziecko i jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie i ta odpowiedzialnosc za druga calkiem bezradna osobe,zdana tylko na mnie w wielu sytuacjach przeraża mnie najbardziej,bo przeciez sama jestem całkiem bezradna..
  11. dziękuję:)czeka mnie jednak jeszcze wieczorne wyjscie do kina i juz mam przerozne schizy z tym zwiazane,problemy z oddychaniem i lek przed tłumem oraz przed tym,ze ktos mnie skrytykuje wzrokiem czy powie mi cos niemilego...wiem ze to bez sensu,nie ide sama przecież,ale nie panuje nad tym kompletnie i mysle o tym jakby sie wykręcic.. kurde,normalny czlowiek by sie z tego cieszyl i przeciez to zwykle wyjscie do kina,cos najnormalniejszego na swiecie,ja natomiast wymyslam sobie jakies czarne scenariusze i obawiam się,ze jesli nawet zdecyduje sie na to wyjscie to nic nie skumam z tego filmu,bo nie dma rady sie skoncentrowac nawet na chwile. potrzebuje jakichs lekow chyba,musze poczekac jednak do mojej wtorkowej wizyty u lekarza.nie bylo jeszcze diagnozy a jedynie przypuszczenia i to nie psychologa a ortopedy,ale jak tak tu czytam o tych wszystkich objawach i fobiach to jestem pewna,ze stalam się ofiarą czegos co jest duzo gorsze niz chory kregoslup i duzo trudniej bedzie to wyleczyc,w koncu to chora dusza a na to nie ma lekarstwa poza lekami hamujacymi objawy...ide wiec po torebke pooddycham gleboko i zaczynam swoja walke..
  12. usunęliście mój post chyba,ale nic to.wlaśnie wrociłam z samodzielnej przechadzki i o matko udało sie:)zapowietrzylam sie kilkakrotnie wpradzie,ale pomoglo mi male odizolowanie sie sie poprzez sluchawki i optymistyczna muze:)kilka glebszych oddechow,odrzucanie od siebie mysli,ze wszyscy sie na mnie dziwnie patrza bo przeciez niemozliwe by wiedzieli co sie ze mna dzieje i pewnie patrza jak na kazdego.trohce niepewnie sie czulam,ale to przeciez moja pierwsza samodzielna przechadzka od ponad miesiaca...wrocilam z usmiechem na twarzy i niech tak pozostanie:)milego dnia!
  13. sens życia nie tkwi w życiu tylko w Tobie i musisz chcieć go dostrzec,nawet jeśli wszystko się wali.Twoje istenienie to sens,wszystko ma jakiś cel i nic nie dzieje sie tak po prostu.czasem tylko po to by pozwolic nam stać się lepszymi i silniejszymi.nie zawsze dostaje sie to co się chce a czesto to czego najmniej sie pragnie,jednak dzieki temu potrafimy odróznic to co dla nas zle od tego co daje nam radosc i szczescie,inaczej bysmy sie troche pogubili:)
  14. Tak sobie myślę,że wcześniej faktycznie hamowałam to w sobie,tłumiłam emocje a teraz może jakoś podświadomie je uwalniam i wypuszczam na zewnątrz.jednak tylko w taki sposób jestem w stanie się ich pozbyć i chyba własnie to zrozumiałam...bo ile moge w sobie pomieścić,sa jakieś granice przecież tym bardziej że drobna jestem nie moge się doczekac tej terapii,pogadać z kimś kto w końcu mnie zrozumie i spojrzy na moj problem nie jak na kolejne pole do popisu dla Nati a jak na fakt który istnieje i jest niepodważalny. Tak mi ktoś ostatnio właśnie powiedział,ze wmawiam to sobie tą całą nerwicę by zabłysnąc i zwrocic na siebie uwagę...no co za bzdura... cieszę się,ze moge liczyć na Wasze rady i bardzo bardzo Wam za nie dziekuję.kolegów fajnych znam kilku:)ale dopoki nie uporam sie z sama sobą nie zbliżam się do nikogo by nie obarczać swoimi problemami juz na starcie,muszę zrobić najpierw ze soba porzadek. wracam powoli do mej muzycznej pasji,mam sporo czasu bo jestem wciaz na zwolnieniu i zaczynam rozgladac sie za nowym mam nadzieje ciekawszym zajeciem,oby starczylo mi na to wszystko siły... dzieciaczek dziękuje za pozdrowienia i również pozdrawiamy wszystkich
  15. moja szefowa zatrudnila juz kogos na moje miejsce wiec szukam czegos nowego,troche to ponad moje sily w tym momencie lecz nie mam wyjscia.dziekuje wam,caly czas mam jeszcze nadzieje,ze to jednak nie jest to tylko jakas chwilowa niedyspozycja,ale zaczyna do mnie docierac ze chyba jednak nie i mam coraz wieksza swiadomosc swojego problemu. ciezko znalezc dobrego lekarza,dobry psycholog zdarza sie rzadziej niz dobry internista,ale licze na swoj fart chociaz w tej kwestii książki chetnie pozyczę
  16. Witam wszystkich! Jestem całkiem tu całkiem nowa.odnalazłam tą stronkę bedąc dzis w wielkiej desperacji,rozpaczliwie szukając odpwiedzi... po 10 latach bycia w toksycznym zwiazku rok temu w koncu zdecydowalam sie na zakonczenie go.dlaczego tak dlugo z tym czekalam,wykanczana psychicznie,poniewierana...dlatego ze nie bylo tak przez caly czas ,pojawilo sie dziecko i robilam to dla niego,wiem ze bez sensu,teraz to wiem...jakos sobie wtedy radzilam,wydawalo mi sie,ze mam w sobie sile i pokonam to wszystko,nie dam sie wykonczyc. teraz mam spokoj,zmagam sie jedynie z miejska dzungla i walcze troche o przetrwanie bo wychowuje sama dziecko,wynajmuje mieszkanie itp,radze sobie jakos czasem gorzej czasem lepiej,uspokoilam sie,odetchnelam z ulga..az tu nagle pewnego dnia zaslablam,totalnie opadlam z sil,zabralo mnie pogotowie i zaczelo sie szukanie przyczyny mojego zlego samopoczucia,zawrotow glowy,problemow z oddychaniem(co ciekawe glownie na zewnatrz),arytmii. zrobialm rezonans,tomografie,kregoslup szyjny lekkie nieprawidlowosci nie mogace powodowac takich objawow jednak,mnostwo badan i nic,wszystko ok. otropeda skierowal mnie na psychoterapie twierdzac,ze przypuszcza iz moge miec nerwice lękową,zaczynam ją w przyszlym tygodniu,ale czy to mozliwe?? teraz kiedy zyje juz duzo spokojniej,nikt mnie nie meczy i zaczelam sobie radzic?wczesniej w tych najgorszych momentach staralam sie nad soba panowac,teraz mam wrazenie,ze nie kontroluje niczego...nie moge normalnie egzystowac,boje sie wyjsc na zewnatrz,tego,ze zaczne miec zawroty glowy,ze zemdleje albo przestane oddychac,bezpiecznie czuje sie tylko w domu.... zawsze wszystko drazylam,analizowalam,bylam bardzo ambitna,zbyt samokrytyczna,z niska samoocena.bardzo wazne bylo to co mysla o mnie inni,wazniejsze niz to co mysle o sobie sama,jak wypadne... pytania,czy jestem na tyle interesujaca by moc zwrocic czyjas uwage a jesli nawet tak sie juz stalo to napewno ktos ma w tym jakis cel bo przeciez nie moge byc ciekawa i wartosciowa dla kogos tak po prostu... przez fakt ze jestem ponad miesiac na zwolnieniu praktycznie nie mam juz pracy,nie wiem jak ogarne to wszystko,moje dziecko,siebie i jak przetrwam w tej dzungli,czuje sie taka bezradna,nie ufam nikomu,wydaje mi sie,ze kazdy sprzyja mi tylko pozornie i chce mnie skrzywdzic... boje sie schizofrenii i nie wiem co dalej....
×